top of page

Hej. Witam w moim podcaście BlackHatUltra.

 

Dzisiaj spotkamy się z Marcinem Świercą, który tydzień temu wygrał TDS, 120 kilometrowy bieg w ramach UTB i było to wydarzenie które wszyscy chyba przeżyliśmy bardzo mocno. Marcina próbowałem złapa od kilku dni w Warszawie. Niestety był totalnie pochłonięty sprawami promocji, bo w telewizji, w radiu spotykał się z fanami i niezwykle trudno było złapać go na nagranie, ale w końcu dzisiaj udało mi się złapać Marcina i Basię u doktora Łokcia na Okopowej, gdzie między jednym rolowaniem, a drugim nagraliśmy rozmowę, wciśnięci w gabinecie mikrofony stały na łóżku do masażu i chyba nie mogłem sobie wyobrazić lepszego startu podcastu niż rozmowa z Marcinem i Basią.

 

Serdecznie Was zapraszam.

 

BHU: Szalony tydzień co Marcin?

 

MARCIN: Ogromnie, ogromnie i to jest ciągle jedziemy na piątym biegu. Nie możemy się zatrzymać. Mam nadzieję, że za chwilę już dojdziemy do domu, chwilę odpoczniemy, chociaż za chwilę Krynica i też będzie tłok kibiców.

 

BHU: Tak, ale nie stratujesz w Krynicy.

 

MARCIN: Nie, nie startuję. Startują moi zawodnicy: Martyna, Ania, kilku na setkę, więc jadę pokibicować i się spotkać z publicznością i cieszyć się tym zwycięstwem w TDS-ie.

 

BHU: A tutaj w Warszawie już była telewizja, radio. Dużo się dzieje, nie?.

 

MARCIN: Dużo. Nie mamy czasu nawet odpocząć dla siebie i gdzieś pozwiedzać więcej.

 

BHU: Jeszcze ja Was tutaj męczę także, ale dziękuję bardzo za to, że..

 

MARCIN: Cała przyjemność po mojej stronie. Wiesz jesteś moim zawodnikiem, więc ja jak mogę to pomogę.

 

BHU: Super. To porozmawiajmy chwilę o tym wspaniałym biegu. Powiem Ci….

 

MARCIN: Może Twoje wrażenia. Opowiedz Twoje wrażenia. Jak Ty to widziałeś z zewnątrz?

 

BHU:  Znaczy wiesz, ja oglądałem przede wszystkim to był dzień, kiedy ja wracałem z córką znad morza i byłem cały czas za kółkiem i co chwilę prosiłem moją córkę o to, żeby odświeżała aplikację i sprawdzała sytuację, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie jak wszyscy wiemy, wszyscy faworyci odpadali po kolei. Ty zakładałeś, że będziesz gdzieś okolicy 10 miejsca. Tak, tak myślałeś. Okazało się, że jesteś dużo mocniejszy niż cała reszta i to było po prostu totalnie niesamowite. Już końcówkę oglądałe na live już jak byłem w domu i powiem szczerze jak stanąłeś i zacząłeś ja sobie tak myślę: Marcin nie zatrzymuj się. Leć po prostu, a Ty zdejmujesz ten plecak. Ja tam umierałem dziesięć razy. Nie wiedziałem co się dzieje. Co się stało z tą czołówką? Ta czołówka cała padła czy bateria wymieniałeś?

 

MARCIN: Padła, ale się okazało, że jak wróciłem do domu to ona świeciła i znowu była na zielono, więc baterie tak długo były naładowane, więc ja nie wiem czemu.

 

BHU: Mega nam podkręciła ciśnienie.

 

MARCIN: Ja też miałem ciśnienie, bo myślałem: Jak przegram przez czołówkę to tam będę zły,

 

BHU: Ale potem spojrzałem na profil TDS-e to ostatnie osiem kilometrów. Patrzę, że jest

tak płaskawo. Może niezupełnie płasko.

 

MARCIN: Taka droga pod ryglami.

BHU: Tak i sobie pomyślałem: Kurczę pociśniesz to. Jakby moim zdaniem byłeś

najbardziej zmotywowany z całej tej trójki, a potem jeszcze słyszałem Twoje relacje, gdy mówiłeś, że oni byli mocno zmęczeni, więc byłem prawie, że pewien, że tam się zameldujesz na mecie, a na samej mecie to wiadomo. Wspaniale to odtańczyłeś.

 

MARCIN: Dzięki nie spodziewałem się. Nie walczyłem o pierwsze. Nie byłem nastawiony na zwycięstwo, bo nie można być w takim biegu pewnym czegoś. To jest bieg ultra i tu naprawdę wiele rzeczy może się zdarzyć po drodze. Celem było jakby jak najlepsze pokazanie się. Wiedziałem, że Hayden Hawks, którym trenowałem w teatrach, który wygrał Lavaledo, który wygrał TMB dwa lata temu, Dylan w tym roku Nowa Zelandia, Moon Fuji wygrał Naprawdę to są rasowi zawodnicy, Dylan i Nnamdi to zawodnicy Red bulla. Tam słabych nie biorą. 

 

BHU: Właśnie sobie tak myślałem na mecie jak stoisz tylko czapki red bulla Ci brakowało. Otaczały Cię dwie, przydałaby się trzecia w środku.

 

MARCIN: Może kiedyś. 

 

BHU: Może kiedyś.

 

MARCIN: Ale rzeczywiście fajnie rzeczywiście wszystko wyszło. Tak miało być i ja się też przygotowywałem bardzo starannie do tego.

 

BHU: Właśnie, czy robiłeś rekonesans trasę wcześniej?

 

MARCIN: Robiłem, ale znałem tylko pierwsze czterdzieści i ostatnie dwadzieścia, dwadzieścia pięć, więc nie znałem połowy trasy. Zagadką było dla mnie środek i okazał się bardzo taki ciekawy, bo trudny, mało dostępny techniczny. Jak robiliśmy rekonesans wracaliśmy samochodem tam z cztery godziny po prostu to jest bardzo trudno dostępny szlak TDS. To jest najbardziej techniczny, jak najbardziej dziki bieg z całego UTMB, więc w tym roku rzeczywiście bardzo mocna obsada na wszystkich biegach. Oczywiście wykruszali się. Jak to zwykle na UTMB był ogromny pogrom w taką pogodę.

 

BHU: Tak.

 

MARCIN: Więc ja naprawdę cieszę się, że wszystko się udało tak jak zaplanowaliśmy, także.

 

BHU:  A Ty kogo się najbardziej obawiałeś w swojej stawce?

 

MARCIN: Z zawodników chyba siebie. Nie wiedziałem na co mnie stać tak, ale oczywiście nie Hayden Hawks  ogromnie się tu. Wiedziałem, że on jest niesamowity.

 

BHU: Właśnie, kiedy się dowiedziałeś?

 

MARCIN: Jak go zobaczyłem na trzydziestym trzecim.

 

BHU: Myślałem, że na punkcie się dowiedziałeś.

 

MARCIN: Nie, ja ich cały czas widziałem.

BHU: OK.

 

MARCIN: Ja miałem taką powiedzmy strategię, że zacząłem bardzo wolno, pierwszy punkt dwudziesty dziewiąty i widziałem, że przebiegli koło tego dużego kamienia, włączyłem stoper, laba, ile ja mam straty do nich, ja przebiegłem koło dużego kamienia, widzę ooo. trzy minuty i wiedziałem, że mam trzy minuty starty do czołówki. Byłem dwudziesty, piętnasty, powoli się przesuwałem. Znałem ten teren, ten początek zwłaszcza, znałem te pierwsze czterdzieści i mi się super biegło, był taki długi, skrótowy zbieg, tamtą Owensa wyprzedziłem, Ludovica, taką grupkę biegaczy rzeczywiście mijałem i na kolejnym punkcie byłem szósty. Także w ciągu piętnastu kilometrów wyprzedziłem bardzo dużo zawodników i to był ciągły zbieg. To zresztą mój plus. Ja bardzo super się czułem w ogóle na zbiegach. Miałem taką świeżą nogę miałem, niesamowity. Tego nigdy nie czułem wcześniej, a tu jak aż miło się biegło. Brakowało tylko trochę może świeżości pod górę i aklimatyzacji w wysokich partiach. Średnia wysokość wtedy TDS-a to jest tysiąc osiemset, tam osiemdziesiąt metrów. Ja czułem, że na tej wysokości to jednak troszkę zatyka. W Polsce jest problem z trenowaniem na takiej wysokości.

 

BHU: Ale trochę czasu w Alpach spędzasz?

 

MARCIN: Tak. To dzięki temu to jest plus, nie?

 

BHU: Tak.

 

MARCIN:  I to trzeba niestety trenować. Ja też myślę, że muszę zimę przetrenować, Fipoksi. To jest taki myślę, że punkt do poprawy na przyszły rok.

 

BHU: A powiedz jak z odżywaniem na trasie?

 

MARCIN: O to dba Barbara. Ja jestem Basi wdzięczny, bo ona dba o naszą dietę i stara się to kontrolować co jedliśmy? Mango z kaszą jaglaną, z chia, z mlekiem kokosowym taki deserek sobie robimy.

 

BHU: A jak Basi nie było, bo Basia była na dwóch punktach.

 

MARCIN: Tak tylko na dwóch punktach a ja między punktami miałem swoje żele, miałem przygotowane tabletki, elektrolity, zero H5, żeby było bez cukru i to sobie rozpuszczałem, po prostu dwie ze sreberka czy tam z foli przygotowane przez Basię i na tych punktach, gdzie tankowałem wodę lub z potoków gdzieś tam, gdzie po prostu wiedziałem, że jest dobrze tylko potoki w Alpach to trzeba tankować najlepiej do góry, bo na dole to są krówki.

 

BHU: Aa OK. Czyli takich tabletek oczyszczających wodę. Nie stosujesz?

 

MARCIN: Nie, nie. Ja tam akurat może mam twardy, stalowy żołądek. Chociaż na Lavaredo w tym roku też mi

nie wyszło.

 

BHU: Właśnie. Te dolomity, tam. W Alpach się czujesz lepiej zdecydowanie?

 

MARCIN: Tak i to było między punktami, jakieś batony i tyle w sumie.

 

BHU: Ale brałeś to? Zwracałeś uwagę na to, kiedy co brać?

 

MARCIN: Bardzo. Zwłaszcza pierwsze trzy godziny.

 

BHU: Jaka była ta taktyka i ile kalorii na godzinę?

 

MARCIN: Starałem się żele co pół godziny brać.

 

BHU: Aha. Ile miał kalorii żel?

 

MARCIN: Ze sto dwadzieścia. Tak chyba standardowo.

 

BHU: A picia jak dużo piłeś?

 

MARCIN: Między punktami to był przelot mniej więcej dziesięciu, piętnastu kilometrów

to litr wychodził, nie?

 

BHU: OK.

 

MARCIN: Starałem się też jak zobaczyłem potok czy był blisko dostęp do jakiegoś strumienia to czapka do potoku schłodzić i też głowa chłodna, żeby była. Później mi się trochę taktyka rozjechała po trzech – czterech godzinach. Tak jednak to jest wymuszanie żeli co jakiś czas, ale każdy kolejny zawodnik to była nagroda. Musiałem zjeść żela malinowego. Uwielbiam maliny i to była dla mnie nagroda.

 

BHU: Super.

 

MARCIN: Ale rzeczywiście ostatnie podejście czułem, że odpływam to żel. Musiałem go zjeść. Wiedziałem, że to muszę pilnować bardzo. Tamci myślę, że trochę przyszarżowali i jednak taktyka jedzenia i picia to jest bardzo ważna. Ultra to jest trochę konkurs jedzenia i picia.

 

BHU: Tak.

 

MARCIN: Naprawdę, jeśli ktoś przepałał to zobaczy, że przez te zawody przeleci szybciej, wolniej, ale przeleci

w komforcie po prostu.

 

BHU: Tak to jest kluczowe i na pewno trenowałeś też na treningach jedzenie i picie, prawda?

 

MARCIN: Tak, na tych długich wycieczkach, gdzie spędziłem w Alpach parę myślę, że głównie było to Tin było takim super obozem i myślę, że też Słowacja trochę, trochę na Słowacji, bo biegałem też, odkrywałem tereny i spaliśmy na tysiąc czterysta metrów, więc na dużej wysokości.

 

BHU: To super. Powiedz mi jak Ty widziałeś tę końcówkę? Jak się czułeś i wiedziałeś, że.

 

MARCIN: Już przebiega Rosjanin, Amerykanin i Polak. I co robi Polak? Odpala rakietę.

 

BHU: Wsiada do pociągu. Co odpala? 

 

MARCIN: Rakiety patryrot. Także za szykowałem takie mocarstwa. Jak to wyglądało? Wiedziałem, że był łamaniec, bo wiedziałem, że czołówka biegnie i jest bardzo mocny. Wiedziałem, że Rosjanin ma starty ponad dwie minuty, bo mnie informowali na punkcie, ale musiałem zmienić czołówkę, bo ostatni odcinek

był taki szutrowy i w lesie i musiałem, inaczej bym po prostu się potykał o własne nogi, ale wiedziałem, że też mam energię. Postanowiłem uzupełnić szybko colę i na ze spokojem musiałem. Ja wiedziałem, że Baumann przeleciał przez punkt i się śmieje, że haha się zatrzymał, ale ja postanowiłem.

BHU: Na spokojnie.

 

MARCIN: Że to ma być najlepsze osiem kilometrów. Byłem bardzo zmotywowany. Oczywiście głowa tu gra kluczową rolę, bo to już był sto dwudziesty prawie kilometr. Ja też nigdy nie byłem na takim dystansie.

BHU: Właśnie.

 

MARCIN: To jest dla mnie też był najdłuższy i trochę się obawiałem, ale stwierdziłem,

że ryzyk – fizyk. Walczymy do końca, nie podajemy się. Nie miałem jakiejś załamki aa, że tam trzeci minął, nie i biorę trzecie w ciemno, bo to super miejsce. Po prostu walka, ile fabryka dała.

 

BHU: To jest też niesamowite, że człowiek na końcówce tak długiego biegu potrafi tak sobie złamać głowę, tak się przekonać do tempa niesamowitego, który narzuciłeś, bo tam końcówkę biegłeś średnio trzy?

 

MARCIN: Trzydzieści średnio, a tak dzisiaj sobie sprawdziłem to nawet były takie prędkości pod trzy, nie?

 

BHU: Niesamowite.

 

MARCIN: Że taki pik gdzieś tam po prostu poleciałem, więc tak jestem z siebie dumny, bo nie wiem z skąd to się wzięło.

 

BHU: Właśnie z motywacji chyba. Z tego, że bardzo tego chciałeś.

 

MARCIN: Z serducha wytargałem, że zresztą Basia czekała na mecie, więc musiałem.

 

BHU: Oczywiście. To całe Szamoni się dowiedziało właśnie wtedy. Właśnie Basia opowiedz jak to z Twojej perspektywy wyglądał ten bieg? Jak to było na punktach? Czy Marcin był świeży? Jak go postrzegałaś?

 

BASIA: Ja miałam okazję Marcina spotkać na dwóch punktach na pięćdziesiątym w Brugsenmorris i na jak się okazało był to prawie setny kilometr w Le contamin i na tym pierwszym punkcie jak Marcin przyleciał był piąty i wyglądał na dosyć świeżego, takiego skoncentrowanego. Wiedział co chce i tak w tym punkcie stwierdziłam, że jest dobrze, że nie jest chaotyczny i tam naprawdę widać, że miał dużo jeszcze energii, a z kolei też widziałam, że zawodnicy, którzy są przed nim, ta cała czwórka jest tak naprawdę to jest kilkuminutowa różnica, więc na tym etapie wiedziałam, że jest dobrze i potem wszystko mogłam dopiero śledzić przez internet i tak naprawdę w Le contamin, czyli prawie na setnym kilometrze Marcin przyleciał. Był dosłownie też dwie – trzy minuty za prowadzącą trójką, w zasadzie czwórką i Marcin mi pierwsze co to powiedział: Boże jak tu daleko i że to jest za dużo i taki trochę był może przerażony, w każdym bądź razie też pewnie emocje mu tam zagrały, ale starałam się go uspokoić, powiedziałam: Bierz, zjedz, bo czeka Cię jeszcze dwadzieścia i tam dasz radę Tylko musisz zjeść, żeby mieć na to energię i tam uspokoił się, zjadł co miał zjeść i wychodził Pablo Villa, który był bodajże trzecim zawodnikiem i Marcin mówi: Nie. To ja już idę. Jak on wychodzi to ja też już idę, żeby go tam jeszcze w miarę szybko złapać i faktycznie potem się okazało, że Pablo Villa po prostu zszedł z trasy, tak? Więc jak już byłam pewna tego, że on zszedł, a widziałam, że kolejny zawodnik jest w bardzo kiepskim stanie na tym setnym kilometrze, więc sobie pomyślałam, że już raczej między tą trójką się rozegra kwestia zwycięstwa i w zasadzie się uspokoiłam, bo wiedziałam, że obojętnie, które miejsce z tych pierwszych trzech to i tak będzie ogromny sukces, więc tak naprawdę to potem już byłam spokojna, aczkolwiek chciałam, żeby jeszcze powalczył.

BHU: Jasne. Oczywiście, ale to fajnie chyba było widać, oglądać Marcina w takiej dobrej formie na punktach, co nie? To jest zawsze też takie motywujące dla suportu, że suportujesz kogoś kto po prostu ma swój totalnie świetny dzień i po prostu ciśnie niesamowicie, prawda?

 

BASIA: Tak.  Przede wszystkim człowiek jest spokojny, bo miałam też okazję być na zawodach, gdzie widziałam, że Marcinowi nie idzie za bardzo i są jakieś tam inne problemy i to jest tak naprawdę przykre, bo wtedy nie można nic zrobić, tak? Nie ma tutaj jakiegoś specjalnego wachlarzu działań, a tutaj widziałam, że wszystko idzie dobrze, więc tylko sobie myślałam, żeby tak zostało, żeby się nie zmieniło, żeby tak było do końca.

 

BHU: Pięknie. Tam niesamowicie też kibice działali na trasie i zapadło mi w pamięci też takie fajne zdjęcie z napisem Dźida Świercu, ale to chyba Ty byłaś sprawczynią, tą inicjatorką tego.

 

BASIA: Trochę tak. 

BHU: Tego muralu drogowego.

 

BASIA: Jak właśnie z jednego treningu, gdzie Marcin robił pierwszy odcinek jak wracaliśmy to zjazd z przełączy świętego Bernarda prowadzi taką drogą, mocnymi serpentynami i tam jest też podjazd na Tour de France i tam były właśnie nazwiska zawodników, kolarzy i tak rozmawiałam z kolegą, który prowadził samochód i mówię: Słuchaj może by zrobić taki napis jak Marcin będzie dzisiaj wybiegał z punktu na asfalcie, bo to takie niesamowite. To będzie tylko dla niego i może to tam wiesz jeszcze go bardziej tam jakoś zmotywuje, a też jeździliśmy z taką rodzinką Michalaków, która nam bardzo pomagała i dzieciaki też właśnie jeździły i też mówię: One też będą miały fajne zajęcie, żeby tam napisać, bo one były mega zaangażowane w ogóle to wszystko, więc wszyscy podchwycili temat i właśnie w Brugsan norris na pięćdziesiątym kilometrze tam w mieście żeśmy szukały kredy i się to wszystko udało.

 

BHU: Super. Potem przyszedł deszcz.

 

BASIA: Tak.

BHU: I prawdopodobnie posprzątał to wszystko.

 

BSIA: Ale kto miał zobaczyć ten zobaczył.

BHU: Tak. Super, fajnie. W ogóle też niesamowite miejsca Polaków na TDS-ie i na UTMB, prawda? Krystian dwudziesty siódmy chyba był.

 

MARCIN: Tak, Krystian był moim zawodnikiem i on już kiedyś był czterdziesty trzeci. Poprawił się. Bardzo dobry czas osiągnął i osiągnął dwadzieścia pięć chyba trzydzieści z haczykiem tak, więc bardzo dobry wynik jak na człowieka, który normalnie pracuje w korporacji, kołyskopuje rzepak i jest rolnikiem. Mega. Talenciak.

 

BHU: Także fajną ekipę mieliśmy chyba na UTMB w tym roku.

 

MARCIN: Tak. Ja myślę, że Polacy co zrobili na mecie to było genialne. Tam komentator właśnie niech się Polacy odezwą, był ogromny krzyk, hałas zrobili. Niech się odezwą Rosjanie. Tam cisza. Trochę amerykanów tylko było, więc wszyscy byli w szoku, że taka społeczność mi kibicuje i to było takie wow, że jest dla kogo biegać i ten finisz to było mega, mega frajda i cieszyłem się jak dziecko.

BHU :To niesamowite, ale powiedz mi Marcin jak się dochodzi do takiej formy? Chciałbym się Ciebie zapytać o to w jaki sposób trenujesz? Jaka jest Twoja filozofia, bo sam sobie układasz treningi, prawda?

 

MARCIN: Tak.

BHU: Jak do tego podchodzisz? Czy tłuczesz strasznie dużo kilometrów czy wręcz przeciwnie robisz bardzo silne interwały? Jak to?

 

MARCIN: Ja się szczerze mówiąc przygotowuję od kilku lat do tego UTMB i to jest taka droga, która trwa i w sumie pierwszym jakimś tam krokiem sprawdzającym było CCC, czy rok teraz TDS Ja wiem co chcę zrobić, wiem jak chcę pobiec. Wiem jak się do tego przygotować UTMB i jak trenuję? Systematycznie. Przede wszystkim systematyka. Nie jest to jakoś wyrafinowany plan. Czasami jest to nudny, bo zima to jest tylko bieganie, jakieś przebieżki, ewentualnie siła biegowa, dużo siłowni, taki ogólnorozwojowy trening, dużo innych sportów, biegi narciarskie może trochę.

BHU: I ile na przykład zimą robisz kilometrów w tygodniu?

 

MARCIN: Nawet do dwustu.

BHU: Uuu.

 

MARCIN: Naprawdę to jest duży kilometraż. Staram się trenować dwa razy dziennie. Jest taki ogólno wzmacniający. Z czasem, jak się zaczyna marzec, luty, marzec, kwiecień już wychodzę powiedzmy z siłowni już nie robię, robię więcej stabilizacji z własnym obciążeniem ciała zaczynają się długie zakresy, zaczynają się później interwały. Im bliżej startu tym staram się to ciało i organizm wprowadzić na większe obroty. Po prostu bieganie nie wiem zimą to jest baza, czyli żeby organizm się przyzwyczaił do długiego, spokojnego biegania, a później go rozpędzam powolutku do przodu i forma ma być właśnie ten start docelowy i kilka takich startów sobie ustalam i to się sprawdza. Sprawdza się u mnie, sprawdza się u zawodników i też przestrzegam przed ultra, jeśli ktoś planuje. Bardzo ostrożnie, bo też ultra niestety wyciąga braki. Ktoś bardzo późno zaczął biegać. Nie wiem ma czterdzieści lat, rozpoczyna swoją przygodę ale lekcje wf-u była ostatnia dopiero może w liceum i to nie była tylko jakaś specjalna lekcja gimnastyki czy czegoś tylko na pewno grali w kopanego, a piłka macie, grajcie, więc przestrzegam przed takim hurra optymizmem. Naprawdę zacznijmy startowanie ultra od treningu trochę ogólno rozwojowego, żeby się ogólnie wzmocnić, żeby te ciało naprawdę było. Każdy krok jest inny w ultra. W ogóle to są naprawdę wymagające, ale to też jest fajne, bo jest miękko, jest przyroda. Można obcować z naturą. To jest cudo.

 

BHU: Chyba jak się zaczyna w ogóle przygodę biegową warto biegać po miękkim przede wszystkim, prawda?

 

MACRIN: Dokładnie.

BHU: I powoli.

 

MARCIN: To jest naturalna motywacja.

BHU: Tak.

 

MARCIN: Lasy, łąki.

BHU: Zresztą chyba każdy kto biegł jakieś biegi asfaltowe, maratony, półmaratony trzy dyszki wie jak po prostu ten asfalt wyniszcza.

 

MARCIN: To nie ma frajdy. Ja myślę, że każdy jak ktoś spróbuje gór i trailu to zostanie tam, bo to jest uczta dla duszy.

BHU: To prawda. Jest się na łonie natury. To jest chyba najpiękniejsze co może być też, dlatego głównie biegamy te triale, prawda? Więc to. 

 

MARCIN: Tak.

BHU: Niesamowite przeżycie, a Ty jesteś również trenerem, prawda dla swoich zawodników i odnosisz też spore sukcesy tutaj na przykład ostatnio Marcin Świercstin zdobył drużynową nagrodę na biegu Marduły?

 

MARCIN: Tak, dokładnie, więc to też było takie nie spodziewałem się, ale rzeczywiście mocarze są. Jest kilku mocarzy, jest Sławek Gawlik, jest dziki tak zwany Piotr Szumiński, który jest genialny, schudł. Od trzech lat chyba trenujemy i naprawdę schudł ogromnie. Robił maraton dwa czterdzieści.

BHU: Pięknie.

 

MARCIN: Na Snieżce był trzeci. Tatra Fest trzeci. Naprawdę wygrywa z zawodnikami, którzy są sponsorowani i przez duże firmy. On jest po prosty zwykłym amatorem i normalnie pracuje. Jeszcze Michał Stopa, bardzo mocny Arek Badowski z Warszawy tutaj. Jest kilku mocarzy, więc to się cieszy, ale Ania Kąska zresztą też w buffie biega. Ja jestem z nich dumny. Też chcę, żeby zawodnicy nie tracili tej frajdy, nie zaganiali się po prostu na zawodach i żeby każdy taki start był ogromną frajdą, bo pogoń za wynikami tu może doprowadzić do przetrenowania i jestem też zwolennikiem treningu, a nie za dużo częstych startów. Trening też jest fajny. Można się fajnie bawić na treningu.

BHU: Jasne Zwłaszcza, że chyba w ultra w tych dłuższych dystansach trzeba być troszkę zakochanym w tej trasie, którą się robi, prawda? Ciężko jest pobiec.

 

MARCI: Tak, ale też wystartować z takim głodem troszkę startu.

BHU: A to tak, to też.

 

MARCIN: Że nie to tam startuje kolejny ultra i mi się nie chce: Jezu ja już dopiero startowałem i nabrać takiego głodu. Wystartować najlepiej jak się potrafi, osiągnąć wynik, który nas satysfakcjonuje i dać sobie trochę serducha, nie na tych zawodach, żeby było trochę jednak szybkiego biegania, a nie tylko.

BHU: Zaliczenie tego dystansu.

 

MARCIN: Zaliczenie, medal, kolejna koszulka tylko każdy niech da z siebie w danym dniu, ile potrafi.

BHU: Dokładnie. Fajnie się rozwijać jednak w tym co się robi, zwłaszcza, że się poświęca strasznie dużo czasu na treningi wtedy.

 

MARCIN: To jest ogromne poświęcenie, rodzina i inne rzeczy. Ja sobie zdaję sprawę. Ja jestem po prostu dumny z swoich zawodników, że potrafią łączyć, bo czasami były takie okresy, że miałem doła, że zawodnicy po prostu trenowali lepiej ode mnie, że miałem jakieś takie, potrafili to wszystko połączyć, ale mega. Także oni są. Mam nadzieję, że ich motywuje, że moje sukcesy też im pokazują, że to jest dobra droga.

BHU: Na pewno. Ja pamiętam w zeszłym roku, jak wybiegłeś z flagą jako drugi na CCC. To było dla mega motywujące. Myślę, że nie tylko dla mnie, ale wielu, wielu osób. To co się wydarzyło w tym roku to już w ogóle jest. A co będzie za rok. A co będzie za rok?

 

MARCIN: Zobaczymy. Na razie praca właśnie daje też mówię praca, praca.

BHU: Tak. Wiadomo, że za rok celujesz w ten najdłuższy dystans, prawda?

 

MARCIN: Taki plan.

BHU:  Sto siedemdziesiąt.

 

MARCIN: Mam wszystko, mam dużo możliwości i mam Basię, która mi pomoże mam nadzieję. Na pewno mi pomoże, więc będzie na pewno spore wyzwanie. Także.

 

BHU: A powiedz jeszcze jak z dietą u Ciebie wygląda sytuacja? Jesz, co jesz? Czy masz jakiś swój?

 

MARCIN:  Proste rzeczy, mało przetworzone rzeczy, kasze, ryże, makarony. Basia dużo zieleniny robi, uwielbia cukinię. Też dużo jemy. Teraz jest sezon na to. Mam nadzieję, że. Oo teraz się sezon zaczyna na dynie, więc też będę robił zupę dyniową. Mam nadzieję, że już nie przesolę, nie? Kolejna rzecz, którą lubimy, ja lubię robić – naleśniki. Rano to jest owsianka albo kasza jaglana właśnie.

BHU:  Właśnie biegasz rano zazwyczaj czy?

 

MARCIN: Słucham

BHU: Biegasz rano zazwyczaj?

 

MARCIN: Tak, zazwyczaj rano. Staram się wyjść rano, bo to jednak moja najlepsza godzina Później jakieś obowiązki, inne rzeczy, praca, maile, inne. Czasami wychodzę na drugi trening z Basią albo sam, rower jakiś.

 

BHU: I przed treningiem co jesz na przykład? Coś pewnie lekkiego.

 

MARCIN: Lekkiego to tam.

 

BHU: Czy jakieś proste węglowodany?

 

MARCIN: Dokładnie. Nie jest to jakaś wiedza skomplikowana, bo też to czas zajmuje. Nie liczymy jakoś specjalnie kalorii, bo byśmy się chyba jeszcze zwariowali. Jemy to co nam smakuje. To organizm sam to trochę też nad treningiem spala i sam mniej więcej wie czego chce. Oczywiście mam jakieś tam ciągle ochoty na słodkie, zwłaszcza niestety przed zawodami muszę uważać, bo mam jakieś dziwne smaki. Właśnie Basia ostatnio tam po prostu obcina, utrudnia dostęp do jakiś głupot, bo rzeczywiście organizm wariuje, więc bardzo chłonny.

 

BHU: Tak.

 

MARCIN: Po dwa obiady jadłem, tam dużo makaronu. Ale to dobrze. To dobry znak, że organizm potrzebował węglowodanów i to mega sprawdziło się. Co jeszcze? Co dzisiaj było na śniadanie? Jajecznica. Już teraz wracamy trochę do normalności. Już nie będzie tak restrykcyjnie. Ale mięso też czasem jadasz, bo tutaj słyszę głównie wege, ale. Tak. Ja byłem wege przez trzy lata, ale niestety bardzo mi wyniki spadły, żelazo i dalej mam problemy z żelazem. Muszę ogólnie znaleźć dobrego.

 

BHU: A suplementowałeś może żelazo czy nie?

 

MARCIN: Suplementowałem, ale wyparowało gdzieś.

BHU: OK

 

MARCIN: I też, poza tym jak suplementuję to bardzo jednak rzuca się na żołądek i boli. Po prostu to jest problem z tym. Jeśli jem mięso to po nocnych treningach i jakiejś dobrej jakości, wątróbka przeważnie to jest, czyli z kapustą kiszoną, z witaminą C, żeby po prostu uzupełnić te braki, bo nawet robiłem badanie jako antydopingowe. Musiałem dwa tygodnie wcześniej zrobić swoją morfologię i wyszło, że mam braki żelaza. Wyszło, że mam niską hemoglobinę. Nawet przed startem też byłem brany na antydoping. Wyszło, że mam trzynaście osiem hemoglobiny, więc bardzo niska hemoglobina jak na biegacza. Kurczę jednak to przebywanie wysokości, trening wysokogórski i mówię takie ekstremalne życzenia to jednak zabierają hemoglobinę, żelazo i...

 

BHU: Tak, tak.

 

MARCIN: Nad tym muszę popracować.

 

BHU: Nad ustawianiem tej diety też.

 

MARCIN: Jakoś nie jestem fanem mięsa, bo to jest po prostu z tych co jest w sklepach nie, więc jeśli już mamy to sprawdzone, od gospodarza, nie faszerowane.

 

BHU: To się zgadza. Coś co Cię zaskoczyło na UTMB?

 

MARCIN: To, że cała na przykład czołówka praktycznie zeszła z trasy Kilian,Walmsley W został tylko Xavier Thévenard miejscowy biegacz, który znał trasę doskonale. Nikt na niego nie stawiał, więc mam nadzieję, że za rok będzie tak samo, że nikt nie postawi na mnie, a będę mógł powalczyć.

 

BHU: Nie no stawiali byłeś dziesiąty chyba.

 

MARCIN: Tak. U bookmacherów według rankingu tak, ale jednak pokazało, że ultra to jest jednak długo dwadzieścia godzin też. Amerykanie znowu zaszaleli na początek za mocno. Widać, że nie wyciągają wniosków. To też jeden z wniosków.

 

BHU: Można próbować ich zmęczyć, tak?

 

MARCIN: Tak. Piękna atmosfera. Trzeba by wypuścić jakiegoś zająca, żeby ich zagonił i później robić swoje. Piękna atmosfera i nawet nie zdążyliśmy szczerze mówiąc się nacieszyć, bo musieliśmy szybko wracać. Nie byłem nawet na EKSPO. Fajnie, że Polacy byli. Naprawdę to spotkanie z Polakami w poniedziałek, które było super. Cieszę się, że mogłem być trochę wcześniej i tam też odpocząć w gronie znajomych, przyjaciół. Nie genialnie, atmosfera super. Myślę, że żaden bieg nie od tutaj jeszcze w Polsce takie atmosfera warunków i trzeba tam jechać zobaczyć to i jak to wygląda. Jest telewizja wprowadzona w pięciu językach, w tym roku nawet chiński dorzucili.

 

BHU: Tak.

 

MARCIN:  Więc naprawdę wow.

 

BHU: To jest. Oglądało się to świetnie naprawdę.

 

MARCIN: Tak wygląda naprawdę bardzo profesjonalnie, więc jeśli się wygrywa na takich zawodach to jest ogromny sukces. Myślę, że mogę być z siebie dumny.

 

BHU: Na maksa jesteśmy z Ciebie dumni. Dobrze, że sam siebie też doceniasz, bo to jest.

MARCIN:  Jeszcze chwilę musi to dojść, ale tak.

 

BHU: Rzeczywiście na mecie wyglądałeś na gościa, który nie wierzy w to co się właśnie wydarzyło i to samo komentatorzy mówili: Patrzcie na niego, on jeszcze nie wie, że wygrał. To było wspaniałe. Marcin, Basiu dziękuję Wam bardzo.

 

MARCIN: Dzięki Kamil

 

BHU: jeszcze, że przyszliście i dziękuję za super rozmowę i sukcesów.

 

MARCIN: Również frajdy i też do zobaczenia na szlaku.

 

BHU: Do zobaczenia.

 

Super fajnie rozmawiało się z Marcinem i z Basią. Widać, że jest to bardzo zgrana para i myślę, że wspólnie osiągną bardzo wiele. Pierwszy raz spotkałem ich tego lata w Val d’Isère, gdzie wspólnie pobiegliśmy dwudziestokilometrowy Balcón del Val. Potem wspólnie w Tin nad jeziorem próbowaliśmy wyjąć z bardzo zimnego strumienia piłki. Niestety uprzedził nas rybak z siatką. Fajne to były wakacje. Teraz już wszyscy w szkole, a ja zachęcam Was bardzo do trenowania razem z Marcinem możecie się skontaktować z nim przez stronę. marcinswierc.pl lub przez fanpage na Facebooku i Instagramie. Chciałbym też w tym miejscu podziękować Grogowi Albertowi za podcastową pomoc i inspirację oraz mojej zonie, córce i Kubie Kosteckiemu za totalne wsparcie i pozytywną energię. Dziękuje również Michałowi Misińskiemu za pomoc przy typografii logotypu. Ja się szykuję do buta sto trzydziestu kilkumetrowego i wiem, że będzie dobrze, bo wszystko jest w głowie.

 

Buźka.

bottom of page