TRANSKRYPCJA
#73 MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK
My się bardziej skupiamy na ludziach, którzy chcą spędzić ciekawy czas w górach i jednocześnie udowodnić, że jest fajnie, że było trudno, ale i tak mi się udało pokonać. Ja się nie skupiam na tym, żebym miał prestiżową imprezę, która ma 5 gwiazdek czy czegoś tam.
Nie mam czasu na to, bo mam pracę i inne rzeczy. Największy problem jest powiedzieć ludziom jakby oddać ludziom to, co ty myślisz, że ja jej mówię: to jest trudny bieg. Oni myślą ok, to jest trudny bieg. Ale biegam Rzeźnika, to naprawdę wiem co jest trudne. I wtedy ty nie masz tego punktu jak to zrobić. Jak ludziom powiedzieć, że to jest naprawdę trudny bieg. Ludzie tu przyjeżdżają i dzwonią do ciebie ze środka trasy i mówią: to jest niemożliwe, nie da się tego skończyć.
A ja mówiłem, że to jest trudny bieg, nie? Nie, nie to ja nie tak rozumiem trudny.
BLACK HAT ULTRA:
To był Michał Kołodziejczyk. Ja się nazywam Kamil Dąbkowski i witam was w podcastcie BLACK HAT ULTRA. Michał jest bardzo tajemniczą postacią. Swoją obecność w mediach ogranicza do niezbędnego minimum. Ciężko znaleźć jego zdjęcie, a jeśli już to się uda to najczęściej jest wtedy króliczkiem z afro dumnie prezentującym swoje uzębienie. Pewnie dzieje się tak dlatego, że Michał nie lubi poklasku i blichtru. Michał lubi hardcore zarówno jako biegacz jak i organizator. Na jego imprezach niejedna osoba zredefiniowała pojęcie biegu trudnego, tym samym udowadniając sobie ile potrafi bądź też ile się musi jeszcze nauczyć. Jako biegacz Michał lubi prostotę kameralność i spontaniczność biegów w Czechach i na Słowacji. Obłędne piękno i trudy Andory. Bardzo chętnie pościgałby się ze znajomymi na GSB w formule self supported. Jako organizator proponuje Buta, Zamieć, Stumilaka czy Leśnika. Biegi, na których musicie być czujni, bardzo czujni. Oznaczenia tras nie muszą pokrywać się z trakiem. Przewyższenia wyciskają z was resztki cierpliwości a trasa często wiedzie ścieżkami, na których łatwiej spotkać sarnę niż turystę. Michał jest też autorem projektu BUT Challenge ponad 300 kilometrowej trasy okalającej Beskidy, na której wybrane grono biegaczy ściga się w formule bez wsparcia. Ściga się raczej z trasą i z czasem, bo samo przetrwanie takiego biegu graniczy z cudem. Siedzimy z Michałem w salonie miłego domu niedaleko Bielska-Białej. Jego żona Ania z córką przygotowują ciasto. Moje oko rejestruje gitarę. Posłuchajcie.
Cześć Michał, witam cię serdecznie.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Czołem.
BLACK HAT ULTRA:
Takie zdjęcie mam w głowie jak myślę o Tobie. [śmiech] Zdjęcie zrobił UltraLovers w 2019 roku jak siedzicie z Markiem Rutkiem w samochodzie i Marek jest lekko, a nawet mocno zblurowany w nieostrości. A ty masz taki uśmiech, który [...]. Osoby, które cie znają, i które znają zawody, które organizujesz i styl w jakich organizujesz zawody, interpretują jako taki diabelski uśmieszek. I opowiedz trochę o tym czy rzeczywiście tak jest? Co ty wtedy czułeś? Czułeś taką lekką satysfakcję, że jednak nikt nie pokonał tego dystansu?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Nie to nie jest tak. Nie po to robimy zawody żeby ludzi dojechać i żeby oni tego nie skończyli. To akurat zdjęcie zupełnie wyrwane z kontekstu. Przyjechali i rozmawialiśmy coś tam, uśmiech. A potem to wiadomo, że zadowolony że nikt nie skończył. Markowi niewiele brakło wtedy w sumie. I gdyby nie to, że on nie spał w ogóle a myślę, że spokojnie mógłby to skończyć. Bo on nie spał tam albo bardzo mało spał i jak ja już po niego przyjechałem autem to już był odlot w ogóle kosmiczny, totalnie. Opowiadał jakieś rzeczy, których potem nie wiedział, że opowiadał. Ale nie mamy takiego zamiaru. Mamy zamiar pokazać ludziom, że mogą więcej niż myślą, że mogą. I że jakaś tam zwykła przebieżka w górach to jest tylko początek. A można naprawdę dużo jak się chce albo jak się zdecyduje, że właściwie można spróbować.
BLACK HAT ULTRA:
No właśnie bo mówimy tutaj o najdłuższym dystansie jaki ty proponujesz w ramach Beskidy Ultra Trail 305 to był kilometrowy. Bieg Self-Supported jakby dostać się na ten bieg też nie jest łatwo, robicie dosyć dużą selekcję. Nie chcecie żeby tam przypadkowe osoby startowały.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
My nie chcemy z tego powodu, że były takie edycje gdzie właściwie puszczaliśmy wszystkich i to się kończyło tak, że po 12, 14 godzin musieliśmy po nich jeździć. I to nie chodzi o to, że musimy po kogoś jeździć ale myślę, że warto sobie zastanowić się czy ma to sens żeby ruszać na coś co przed komputerem wygląda romantycznie i ciekawie. I to zawsze tak jest. O pięknie będę biegał po graniach tra lala zaliczę coś tam, do momentu jak się zaczyna pierwszy problem. I ja bym chciał uniknąć tej sytuacji gdzie ludzie przed monitorem sobie wyobrażają co będą robić. A to jest w ogóle dalekie od rzeczywistości. A jak już ktoś zrobi coś, musi po prostu jakieś tam biegi to wiadomo co się dzieje. 100 kilometrów to wbrew pozorom nie jest dużo. To co się dzieje powyżej stu kilometrów to się dopiero zaczyna tak naprawdę zabawa. W okolicach stu pięćdziesięciu bo to już wtedy jakby się zdwaja ten wysiłek. Jak komu się wydaje, że jak zrobił 100 to zrobi 200 km to się myli bo to już potem jest coraz gorzej. A jak ktoś zasmakował kiedyś tego 150 kilometrowego biegu, Stumilowego biegu no to już wie na co się nastawić. I to my chcemy mieć takich ludzi, którzy wiedzą co ich czeka.
BLACK HAT ULTRA:
Zwłaszcza, że teren macie niełatwy. Te Beskidy tutaj są wyjątkowo wredne muszę szczerze powiedzieć. Ja miałem okazję biec dwukrotnie tutaj Piekło Czantorii i twoją 130. No i tak, to podłoże jest bardzo trudne.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Ale to my wychodzimy z założenia, że góry to góry. I one dyktują co się dzieje. Więc ja nie mam zamiaru szukać jakichś prostych ścieżek tylko dlatego, żeby ułatwić ludziom. Po prostu nastawiamy się na bieganie górskie. Może moje założenie jest złe ja nie wiem bo też powiem szczerze, że to się zaczął tak, że jak zacząłem jeździć na rowerze MTB. I ja myślałem, że rowerem to polega na tym, że na każdą górę trzeba wyjechać. Oczywiście na początku to była totalna porażka bo z powodu tych kamieni, terenu i tak dalej nie dało się. Przeniosłem się na bieganie myślałem, że wszystko trzeba wybiec znowu.
BLACK HAT ULTRA:
I to najtrudniejszą ścieżką.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Co się tylko dało, jest jakaś kiepa na górę no to trzeba polecieć tam i wybiegać nie wychodzić trzeba tylko wybiegać. I dopiero potem po jakimś czasie okazało się, że ci najlepsi nawet wychodzą no bo to nie ma sensu w ogóle. No ale to zostało no i doszliśmy do wniosku okay no to góry dyktują warunki mówią okej tu jest tak, tu jest tak. I często też jest tak, że tak naprawdę ciekawsze miejsca są trudniejsze bo można puścić szlakiem, którym chodzą wszyscy i pewnie ci, którzy wymyślają te szlaki też mają w głowie tu będzie fajny widok, tu będzie coś fajnego. Ale my naprawdę znamy miejsca, które są urokliwe i ciekawe i nigdy by tam nikt nie poszedł gdyby nie my. Więc jest jakby też taka strona tego, że są ciekawe miejsca, urokliwe miejsca takie miejsca, które sam by się nikt, nigdy nie zapuścił bo by nie wiedział czy tam w ogóle jest czy stamtąd wyjdzie co tam może być a my wiemy i pokazujemy to.
BLACK HAT ULTRA:
A skąd u ciebie w ogóle taka chęć puszczania tymi trudnymi ścieżkami?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Ja tak lubię.
BLACK HAT ULTRA:
Jak myślisz dlaczego ty tak lubisz? Gdzie to się w tobie urodziło?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Bo mi się wydaje, że generalnie tło jest takie, że my idziemy bardziej w przygodę. Czyli nie interesuje nas taki aspekt, jak to powiedzieć prestiżowo sportowy. Czyli ja np. nigdy się nie będę starał o to żeby mieć mistrzostwa świata, Polski i Bielska czy czegoś. Bo mnie to w ogóle nie interesuje. Mnie interesuje to żeby ludzie zobaczyli coś czego nigdy nie zobaczą i przeżyli coś czego nigdy inaczej nie przeżyją. Wiadomo, że aspekt sportowy jest ważny. Wielu ludzi biega po to żeby robić czasy itd ale np. dlatego leśniki zmieniają za każdym razem trasę. Żeby za każdym razem coś zaskoczyć żeby za każdym razem pokazywać coś innego.
BLACK HAT ULTRA:
Leśnik to jest maraton?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
To są ma powiedzmy okolice maratonu, takie biegi. Ale też słyną z tego, że są raczej trudniejsze. Wynika to stąd, że ja uważam że przygoda musi się wiązać z czymś trudnym bo nie może być łatwa. Łatwa to nie jest przygoda. Przygoda jest wtedy jak się musisz zaciąć, jak musisz przewartościować pewne rzeczy.
BLACK HAT ULTRA:
Jak ktoś cię zaskoczy po prostu, prawda?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Jak coś cię zaskoczy i nie spodziewałeś się tego, nie. A i tak to pokonujesz i potem myślisz kurczę tam to było coś, nie. Jak ja startowałem jeszcze w biegach no to zawsze byłem taki biegi które są trudne. Ja nie lubię czytać mapy biegu, wiedzieć co mnie czeka, na którym kilometrze coś jest. Tylko lubię może czasami, nie lubię być zaskoczony bo się okazuje, że jesteś trudnego ale w efekcie wspominam te biegi milej i ciekawiej. Bo ja lubię ciekawie żeby było.
BLACK HAT ULTRA:
To fajnie, że o tym powiedziałeś bo chciałem też opowiedzieć troszkę w tym podcaście żebyś ty opowiedział o sobie jako o biegaczu i o twoich przygodach. Bo powiem szczerze, że jak szukałem troszkę informacji o tobie to znalazłem na Napieraju jeden artykuł, który napisałeś o Andorze. I to wszystko.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Wyjdźmy w ogóle z takiego założenia, że ja kiedyś słyszałem jakiegoś polskiego biegacza znanego, który powiedział, że biegacze zaczynają się od trzydziestu na dychę i niżej. W związku z tym ja w ogóle nie jestem biegaczem tylko takim rekreacyjnym powiedzmy przygodowo marszobiegowcem.
BLACK HAT ULTRA:
No ale koledzy twierdzą że biegasz nieźle i szybko. No kiedyś Bieg 7 Szczytów zrobiłeś. Nie chce się pomylić 38 albo 36 godzin. Coś koło tego.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Coś koło tego nie pamiętam. Ale wszystko to się sprowadza do tego, że jest trasa, którą widzę albo jest daleka albo jest trudna albo jeszcze nigdy tam nie było albo zapowiada się, że będzie ciężko. I to się wszystko sprowadza do tego. Ja zacząłem jeździć na rowerze potem zacząłem biegać a potem się okazało, że pamiętam gdzieś taki mój kolega, który ze mną pracował on biegał już długo i mówi; Czy ty też biegasz? Tak, tak mówię ja już zrobiłem nawet dychę i będę strasznie dumny, że dychę po asfalcie super w ogóle osiągnięcie. To wybiegnijmy na górkę. W górach się nie biega. Pamiętam jak plułem płucami na górce pierwszy raz. Do dzisiaj w ogóle, w którym miejscu tam jest taki słupek z tymi wszystkimi szlakami i w tym miejscu myślałem, że tam umrę dosłownie. No ale to był początek. Myślę, kurczę jest trudne ale potem czujesz się tak fajnie, nie. Po prostu myślisz ja cie, przyszedłeś do domu, wybiegłeś tam na górkę wiadomo jak człapiąc i tak dalej. Ale to można przesuwać cały czas tą granicę. Ja pamiętam, że potem ktoś opowiadał z tych znajomych też o najtrudniejszy bieg to Bieg na Pilsko. Cały rok się przygotowujemy i też pamiętam taką w ogóle jakąś sytuację kosmiczną, że na Pilsko to się nie da w ogóle, trzeba cały rok trenować. Poszliśmy na Pilsko wybiegliśmy na górę. Nie było jakoś dramatu. Ciężki bieg ale wiadomo nie jakiś dramatyczny. I potem następny skok. Pamiętam żebyśmy się zapisywali na Rzeźnika bo ktoś tam mówił to jest taki bieg.
BLACK HAT ULTRA:
Który to był rok mniej więcej?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Kurczę, coś około 2014. Ale kolega, który miał ze mną biec coś mu się stało z kolanem. No więc ja mówię kurczę, coś tam trenowałem. A to takie trenowanie wiesz bez głowy w ogóle a tu trzeba iść pobiegać długo tu trzeba krótko.
BLACK HAT ULTRA:
Ale skąd brałeś wtedy pomysł na treningi?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Pierwszy maraton to było tak, że ktoś właśnie na forum Magazynu Bieganie ktoś napisał; Trzeba być niezłym kozakiem żeby złamać czwórkę. A ja w ogóle się nie znałem na bieganiu nic kompletnie. Nigdy w życiu żadnej książki nic, kurczę czwórkę złamać? No i patrzę a tam jest program gdzieś tam online Złam Czwórkę. I nie wiedziałem, że to nie jest jakiś super czas. Tylko przekonany, że super czas czwórkę złamie i tym programem szedłem cały czas. To był 2000 nie pamiętam 17 albo 18 rok jakoś tak, ten pierwszy maraton. No i złamałem tę czwórką 3:3:53, 3:40 coś takiego. Ale kurczę, złamałem tę czwórkę a nie czuję się taki wyrypany, może coś więcej? Ale potem właśnie weszliśmy w biegi górskie no i tak jak mówię, ten maraton był i to po tym maratonie nagle miał być ten Rzeźnik. Rzeźnik odpadł. Jeszcze ktoś tam mówi; Sudecka Setka. Czytam relację gościu mówi: A tutaj wymiotowałem, tutaj trzy pary butów. Co to za ekspedycja w ogóle jakaś mega? I jak się czytało te relacje wtedy w ogóle dzisiaj byś nie uwierzył, co tam ludzie pisali, że umarli tam. Dobra to lecimy. Polecieliśmy na Sudecką Setkę. Pierwsza setka w ogóle po tym maratonie. Ja byłem 12. Co się tu stało? Co tu się porobiło, dwunasty? Jak to jest możliwe? A wiesz 100 kilometrów. Tam ktoś to jest tylko 96, kurczę to nie jest sto kilometrów. Ale już byłem wciągnięty, nie? Pamiętam, że pojechaliśmy na Rzeźnika na drugi rok. Też z kolegą on troszkę umierał po drodze ale generalnie nieźle poszło wszystko, było fajnie. I tam Krzysiek rozdawał pierwszy raz ulotki z Chudego. No więc potem poszedł Chudy. Ale to wszystko było tak na zasadzie to jest nowość. Tego jeszcze nie robiłem, tam nie biegałem tam jeszcze nie było. No i to jakby dodawało im więcej, tym dalej, tym trudniej itd. To się z jednego do drugiego robiło. No i w końcu zobaczyłem ten DFBG. Mówię: kurcze 240 kilometrów! Ja pamiętam, że jeszcze była taka rzecz, że oni napisali, że przewyższenie to jest 14 kilometrów. Ale podawali sumę plus i minus. I potem jak przejechaliśmy na miejsce ktoś powiedział tylko 7 tysięcy. O nie, to łatwizna! Ale to też była taka nigdy w życiutyle nie biegłem. Biegłem Setkę a tu nagle 240 co się będzie działo. I pamiętam, że w ogóle oglądałem dużo takich amerykańskich stron, te wszystkie Antony Krupicki jak byli tam ci goście wszyscy. I oni biegali z tymi butelkami z tymi handheldami.
BLACK HAT ULTRA:
Minimalistycznie.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
I ja też to pyknę z tą butelką. A ta było gdzieś wyposażenia wojska oczywiście to zlałem. I pierwsze 120 kilometrów biegłem handheldem i do dzisiaj w ogóle nie wyobrażam jak to się stało?
BLACK HAT ULTRA:
Bez jedzenia w ogóle?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Bo tam były żelki. Ja swojego nie miałem bo tu pokazywali tu jest to, tu jest to. Pamiętam to był pierwszy raz i tam był Piotrek jeszcze Marcin. To organizowali razem jakoś tam Marcin pomagał, Piotrek coś tam robił. I pamiętam, że gdzieś tam sobie biegnę i biegnę, biegnę, biegnę i nagle oni podjeżdżają autem; Jak się czuję? W ogóle się pytają. Jakiś taki świt był. Wiesz, ja bardziej myślę obrazami, że tutaj gdzieś się podnosi mgiełka, taka przygoda znowu. Ale potem przypomniałem sobie, że tak dużo asfaltu straszenie. I to już niby nie jest dla mnie ale też dystans był fajny. Więc tu żeśmy dobiegli i tam dotrwali. I złapaliśmy się tam z takim gościem Laszlo Barton. To był taki węgierski biegacz. On nie trenował, tylko w weekendy biegał setki, dwusetki co weekend. I ten gość żeśmy się skumali, lecieliśmy jakiś czas razem, potem żeśmy razem człapali. W końcu skończyliśmy razem też we dwójkę. Ale on mówi; Ale to nie tylko tutaj, na Słowacji jest dużo takich biegów, w Czechach jest dużo takich biegów, na Węgrzech jest dużo takich biegów. Właściwie przestałem biegać w Polsce, tamtego Rzeźnika jeszcze dwa razy pobiegaliśmy. Raz z Kamilem nawet chyba pobiegliśmy tego hardcore, tam wygraliśmy. Ale ja głównie biegałem u Czechów. Czesi i Słowacy w ogóle nie patrzą na nic. Bo u nas by się wydawało, że to było na tej zasadzie ok. jest ładny szlak bo prowadzimy ładnym szlakiem czy coś tam.
BLACK HAT ULTRA:
Na skuśkę. [śmiech]
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
A Czesi w ogóle nie patrzyli. Jest kiepa to kiepą. Jest tak w dół to strumieniem. Jakie to jest po prostu niesamowite. Oni w ogóle nie patrzą, nikt się nie pyta czy się ktoś przewróci, tutaj uważajcie. A gościu tam; Nie, nie to lećcie. I wiesz np. na pięćdziesięciu kilometrach 4 oznaczenia i szukaj sam. Albo taki opis; Jak zobaczysz drzewo skręć w prawo. Wylatujesz na taką polanę tu tyle drzew, jak zobaczysz drzewo skręć w prawo. Oni wszyscy biegali z takimi Garminami na ręce, wiesz takimi handheldami. I oni gdzieś tam ktoś leciał, no to się popatrzył gdzie.
BLACK HAT ULTRA:
Traka mieli wgranego.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Traka wgranego ja tego nie miałem. Kurczę jak jest opis trasy to jest opis trasy, nie. Jest ten opis taki tłumaczony z czeskiego na angielski a czasami tylko po czesku i myślisz co to znaczy po tym. Ile ja tam wiosek zwiedziłem szukając tego, no masakra. Ale piękne biegi, piękne i w ogóle. ciekawe to było, że u nas już wtedy zaczynało to tak rosnąć trochę i tak było dużo ludzi a tam miałeś 20 gości i oni tak to robili. Bo jechał koleś przed nami i z bagażnika polewał colę i kanapkę z jednej strony była musztarda a z drugiej strony nutella. I takie były punkty odżywcze.
BLACK HAT ULTRA:
Zarąbiste, na luzie.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Tak totalnie na luzie. I tego tam dużo zrobiłem u nich, nie. I tam był właśnie taki Olaf Cichak taki gość, który robi tą Pražská Stovka i on lubi przywalić. Lecisz płasko a nagle bam jest tak kiepa jedna, druga, trzecia. On miał te punkty też takie, że tam musisz coś odbić, znaleźć trochę jak na orientację ale wiesz gdzie ten punkt jest. Nie musisz go szukać, że jakby zaznaczasz że byłeś na tej trasie. I też taki luz totalny. Ludzie wiesz ty się ścigasz. Ja pamiętam, że paru biegach chciałem się ścigać lecę nie.... A ci siadają piwko jedno, drugie i lecą za chwilę dalej. Co to się dzieje? Ale przyjemne strasznie takie imprezy. No i potem już jakby to poleciało dalej. A tam potem był taki bieg Iron Trail w Szwajcarii, też 200 kilometrów. Oni się w ogóle o wszystko bali. To zupełnie jakby odwrotna sprawa. Deszcz był po pięćdziesięciu kilometrach zamknęli w ogóle bieg, wszystkich zawieźli do domu bo deszcz padał i no to potem już się potoczyło.
BLACK HAT ULTRA:
To przegięcie w drugą stronę.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Drugą stronę absolutnie bądź tam. Strasznie tacy a tutaj trzeba mieć to tutaj trzeba mieć tam takie wyposażenie sprawdzanie byśmy byli tak obliczeń i tam że o. A tutaj u Czechów wejście smoka.
BLACK HAT ULTRA:
Ale też wtedy miał taką metodę że nie trenowałeś tylko biegałeś dużo?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Bo w ogóle takim treningiem to ja się nauczyłem trenować nie wiem może pięć lat temu, może 4. Miałem jakichś dwóch trenerów, którzy wiesz no bo nie wiedziałem co się dzieje. Żadnych jakichś akcentów nic, tylko biegaj, biegaj codziennie nawalaj tych kilometrów, no nie wiem ile ja biegałem. Najpierw nie miałem zegarka, wyznaczałem sobie gdzieś tam na mapie, leciałem. Potem miałem ten zegarek ale wiesz jak to kupisz zegarek; O tyle kilometrów, super. Potem się okazało, że on, trzeba jeszcze liczyć przewyższenia. Potem nagle okazało, że jak waliłem np. po 7 tysięcy w tygodniu, to nie dało się biegać bo byłeś cały zmulony. To po tym co zrobić? To ktoś mówi; To akcent, to może tamto. Potem jakiś trener rozpisał ładnie. To tak to działa. I to tak po kolei. Ale ale wiem, że wielu ludzi, jak ktoś na pewno doradzam wszystkim żeby mieli trenera albo poczytali coś jak to się robi. Bo takie bieganie na pałę to donikąd nie prowadzi. Robisz cały czas to samo. No może po prostu taki masz cel.
BLACK HAT ULTRA:
No tak dokładnie. To zależy kto ma jaki cel.
Kosmos. W ogóle organizacyjnie, atmosfera, wszystko, wszystko tip top.
Z jednej strony to nie było takie przytłaczające, że masz 5 tysięcy ludzi. Bo ja np. nigdy nie pojechałem na UTMB, bo mnie przytłacza sytuacja, gdzie masz tysiące ludzi z tobą biegnących.
A z drugiej strony masz wszystko super dograne i masz po prostu tę przyrodę dla siebie całą, caluteńką. Pięknie, po prostu pięknie i piękni ludzie.
fot. Karolina Krawczyk
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Oczywiście, że tak.
BLACK HAT ULTRA:
Kto czego oczekuje od życia i od biegów.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Tak, tak. Z tym, że wiesz jakiś tam układ w tym treningu pozwala ci też na to żeby to było łatwiejsze. Może to nie trwa tyle czasu bo też ludzie są zajęci. A jak to poukładać ładnie to może być mniej godzin a równie skuteczne albo nawet bardziej skuteczne. No to na tej zasadzie ale generalnie no do pewnego momentu nie patrzę w ogóle na to czy, a jak ja trenuję tylko i do przodu.
BLACK HAT ULTRA:
Rozumiem, że dietą się też za bardzo nie zajmowałeś?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Jak zacząłem biegać to ja miałem koło setki. Tyle ważyłem. Pamiętam takie zdjęcia gdzieś na wakacjach z żoną i jak ja zobaczyłem to zdjęcie na plaży. To jest jakaś masakra! Pierwsze co zrobiłem, to kupiłem rower. I potem się to zaczęło jakoś tam zmniejszać. Od pewnego poziomu już musisz i trenować i myśleć o diecie i myśleć o regeneracji i o wszystkim. Ale ja już jestem za stary na to żeby się w takie rzeczy bawić.
BLACK HAT ULTRA:
To już nie grozi wygrywanie w prestiżowych zawodach.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Zobacz kto teraz startuje. To są goście, którzy lata biegali na bieżni. Wyrobili sobie technikę perfekcyjną. Są szybcy. Wystarczy Bartka poczytać co? Jakie on robi to, mam ogromny szacunek do gościa bo to jest jeden z niewielu naprawdę profesjonalnych biegaczy w Polsce. Gości, którzy nie boją się niczego. Oni mają się nie bać. Wiesz mówi, że w tym roku nie wystartuje w UTMB tylko zrobię sobie bieg w Koziej Wólce i wygram go i znowu będę miał piąte miejsce albo pierwsze miejsce. To trzeba na głęboką wodę.
BLACK HAT ULTRA:
No tak, bo oni się najlepiej uczą od rywali.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Absolutnie. Nie można zacząć się uczyć po jakimś okresie czasu bez sensu w ogóle. Jesteś stary, nie? Może się stać kontuzja coś, wiadomo, że przegrasz na początku albo nie przegrasz no nie wiadomo. Ale już się otrzaskasz z tym co się dzieje, jak oni biegają, jaka jest różnica w poziomie. Kosmiczna różnica.
BLACK HAT ULTRA:
No właśnie, ale pamiętam z tego artykułu o Andorze, że miałeś dużą chęć wygrać w tych zawodach?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Bo ja nie lubię się ścigać ale dopóki nie widzę kogoś przed sobą. To jest na tej zasadzie, że ja jadę po przygodę a potem widzę gościa przed sobą i nie odpuścisz. Widzisz go i myślisz: jednego dobra a potem drugiego, dobra. Ja myślę sobie to są takie zawody pode mnie bo tam nie ma za dużo biegania takiego per se, że można cisnąć po 2:50 czy po coś. Tam trzeba mocno podchodzić, sensownie zbiegać bo to są techniczne zbiegi. No i wytrzymać to do końca. Więc to jest coś co ja mam. No.
BLACK HAT ULTRA:
Właśnie a ty to masz bo co? Bo rower tak rower po górach? Też mieszkasz w górach całe życie.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
W górach i trenuję w górach. Więc jakby dla mnie to jest naturalne, że jak wychodzę na trening i robię minimalnie 700 przewyższenia jeżeli to jest krótki trening. Jeżeli jest dłuższy no to nie wiem 1500, 2000 to jest coś co jakby bierzesz za pewnik. Wiadomo, że ja teraz daje więcej trochę uwagi takiemu treningom po płaskim. Chce trochę szybkości złapać na stare lata bo wiadomo, że się to przydaje gdzieś tam. Wiadomo, że wydolność lepsza itd itd. Ale mimo wszystko jak jest taki bieg jak np. w Andorze gdzie jest góra, dół góra, dół cały czas. Co to w ogóle nie ma o czym gadać. Wychodzisz na górę i jak jesteś na tyle świeży i masz nogi na tyle mocno żeby zbiegać to zbiegasz. A są ludzie, którzy nie są przyzwyczajeni do tego no i po prostu jest kłopot. Dla mnie to jest w ogóle ideał biegów te biegi w Andorze. Już nie ma ich już bo okazało się, że tam zmusili ludzie organizatorów do tego żeby zaprzestali organizowania. Przez te zwroty wiesz. Tam była taki taka sytuacja, że ja też byłem zapisany i zapłacony. Czy to jest jedna rzecz to ja nie rozumiem, jak ja biorę udział to ja nigdy w życiu jeszcze nikomu nic nie powiedziałem, że coś jest nie tak. Bo ja uważam, że różne rzeczy się mogą zdarzyć. Jeżeli podpisujesz czy to jest powiedzmy prawne czy bezprawne w tym regulaminie to dla mnie nie ma znaczenia z punktu widzenia uczestnika. Jeżeli ja podpisuje jestem normalny i w sensie pełen władz umysłowych jakby coś to zgadzam się, że cała kasa przepada. Biorę OK. Tak się zgodziłem i nie robię z siebie pajaca. I tak było napisane: gdyby się coś zdarzyło to nie zwracamy pieniędzy. A oni powiedzieli ok, ponieważ to jest cowid chcemy wam zwrócić 70 proc. bo resztę wydaliśmy i to jest normalne. Ja rozumiem, że ludzie organizują to nie trwa dwa tygodnie. I tam oni dostali taki hejt, że przepadło chyba 30 euro rozumiesz? O te 30 euro, że te kobiety powiedziały, że miały groźby karalne, po prostu krzyczeli do nich.
BLACK HAT ULTRA:
Organizatorzy wkurzyli się na ludzi? Na biegaczy po prostu. Niesamowite.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
No bo wiesz, że tam były takie akcje, że ludzie im grozili normalnie i o takie pieniądze. To jest w ogóle śmieszne. Podpisujesz coś potem się z tego wycofujesz, no to jest bezsensowne. Albo coś robisz albo czegoś nie robisz. Dla mnie to np. nie jest jakiś super tani bieg ani jakiś super drogi. Ale przyjąłem na klatę bo ja się zgodziłem. Ok nie mam kasy, trudno. Przykro tak się stało. No ale wiesz część z tych ludzi, dla których to była mniejsza kasa.
BLACK HAT ULTRA:
Nie muszą dojechać.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
To raz. A dwa no dla mnie dla nich rzeczywiście są dwie różne rzeczy. Oddali te pieniądze ok. Ale naprawdę piękny, piękny bieg, piękne tereny i w ogóle taka przygoda za każdym razem. Ja tam byłem 5 razy. Naprawdę nieprawdopodobna sprawa.
BLACK HAT ULTRA:
Ale już tak turystycznie dla siebie czy na biegi?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Nie. Tam były takie na różne dystanse. Dwa razy brałem udział w tym Stumilowym, dwa razy, trzy próbowaliśmy z Kamilem obiec tą Euforię.
BLACK HAT ULTRA:
Euforia ma 260 coś.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Tyle samo przewyższenia [śmiech]. I to w ogóle jest bieg kosmiczny. Przy tym cały Stumilowy Bieg, ta Ronda to jest po bieżni bieganie. Tam stary w ogóle w nocy wychodzimy jakimś piargiem kosmos, nie? Wstaje świt, my jesteśmy na najwyższym szczycie, ja patrzę którędy myśmy wyszli, ja mówię: Jakby to było za dnia, to ja bym tam nie wyszedł, w ogóle bym się bał, że spadniemy. Bo tam goście poprowadzili traka.
BLACK HAT ULTRA:
Travers przez piarg.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Po prostu, travers z piargami, szczytami, jakimiś graniami. Tam przy nas gościu spadł, złamał rękę, helikopter. To jest to, to jest to. Wiadomo, że to nie był jakieś szybkie ale prostu jesteś cały czas w górach cały czas. Masz 4 punkty co 50 kilometrów i 50 kilometrów najszybszą zajmowało 12 godzin kumasz to?
BLACK HAT ULTRA:
Niesamowite.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Po prostu nieprawdopodobna sprawa. Nie widzisz w ogóle ludzi nigdzie, jesteś w górach cały czas oglądasz się i 360 stopni widzisz wszędzie góry.
BLACK HAT ULTRA:
Cały czas na grani? Jesteś wysoko?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Cały czas graniami, kosmicznymi rzeczami i w ogóle parki nie parki wszędzie wpuszczają. To jest też ciekawe. U nas jest ten problem, że park narodowy tra la la a tam tych gości na ilu ich tam było 150? W rozstrzale takim to wiesz co to jest za wpływ? I wiadomo, że my nie śmiecimy bo to jest oczywiste dla mnie. Ale to też jakby podejście troszkę inne. Myśmy nawet patrzyli specjalnie tam było ileś tam parków napisano, że te wszystkie parki wchodzimy do nich. Nie było dyskusji, że to jest tak trudne. Nikt nie pytał się czy: wiecie, że trudno no wiemy to ok wiecie, to nie ma problemu. Instrukcja o burzy. Są burze i przewidujemy te burze i teraz tak jak jesteście na tych tam 2 700 czy coś tam, to trzeba szybko zbiec na dół. I teraz widzisz co tu jest jak jest piarg są kamienie i facet mówi: szybko zbiec na dół. Jak to się szybko zbiega na dół po tym? To się nie da zbyt szybko na dół i cały czas jesteś eksponowany bo tam nie ma ani kawałka drzewa. Ale pięknie, naprawdę pięknie. To jest przygoda w ogóle mega.
BLACK HAT ULTRA:
Mam nadzieję, że te biegi wrócą jakoś. Też rozmawiałem z Robertem Korabem on też opowiadał piękne rzeczy o tym biegu.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Kosmos. W ogóle organizacyjnie, atmosfera wszystko, wszystko tip top. Z jednej strony to nie było takie przytłaczające, że masz 5 tysięcy ludzi. Bo ja np. nigdy nie pojechałem na UTMB, bo mnie przytłacza sytuacja gdzie masz tysiące ludzi z tobą biegnących. A z drugiej strony masz wszystko super dograne i masz po prostu tę przyrodę dla siebie całą, caluteńką. Pięknie, po prostu pięknie i piękni ludzie. Wiesz, lecę gdzieś tam któryś raz sobie leciałem i wyjeżdża śmieciara i gościu widzi, że ja biegnę. Cofa tą śmieciarą, wychodzi z tego mówi: Leć mówi! Wenga, wenga! Ja myślę: co tu się dzieje? Kurcze, u nas tak się w ogóle nie dzieje. Mówisz ludziom: -tam jest bieg! Mamy imprezę! -Aaa, dobra. A tam wszyscy z restauracji wychodzili. Kosmos, Kosmos, piękna atmosfera, piękni ludzie, wszystko pięknie.
BLACK HAT ULTRA:
U nas tylko psy szczekają.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Szkoda trochę, to pomaga.
BLACK HAT ULTRA:
Trochę tak. No tak rzeczywiście nieraz w opowieściach z biegu, z odległych krain przejawia się ta historia, że lokale bardzo się włączają w ten bieg.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Dodatkowe punkty, jakieś takie tajemnicze, gościu z ogródka ci daje, coś tam mu gotował, upiekł. W
BLACK HAT ULTRA:
Polsce to też się zdarza. Ale to nie jest takie powszechne.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Nie, nie jest tak powszechne. Bo naprawdę tam się naprawdę ruch zatrzymywał. To były jaja totalne. Niestety coś się dzieje wszyscy tak biegniemy. Szok, szok. Bardzo fajna sprawa szkoda żeby to nie wróciło.
BLACK HAT ULTRA:
Czechy, Słowacja, Andora. Coś jeszcze fajnego biegałeś?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Zagranicą albo u nas. Bo ja się przerzuciłem mam takie swoje własne wyrybki.
BLACK HAT ULTRA:
No właśnie. Właśnie chciałem spytać ciebie czy ty podchodziłeś do FKT np?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Nie było wtedy jeszcze takiej mody. [śmiech] Więc to było tak, że albo szukałem trasy to ja chcę zobaczyć czy trasa ma 100 kilometrów, to trzeba zrobić 100 kilometrów. Rano brałem i leciałem 100 te kilometrów albo leciałem jakąś tam 60 albo 120 albo 130. Parę razy tak było, że zadzwoniłem do Szymona Nikla. Szymon przylatywał z naleśnikami bo ja nie miałem siły.[śmiech] On blisko mieszka razem z tatą przyjeżdżam naleśniki siup, lecimy kawałek razem żeby w ogóle to przeżyć. Ale wtedy odkryłem, że to jest fajna zabawa.
BLACK HAT ULTRA:
Czyli robiłeś własne projekty?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Pamiętam kiedyś ojciec zawiózł mnie do Zawoi i stamtąd wracałem do domu. Tak ci mówię. Dla mnie jest ważniejsza przygoda niż ten sportowy wyczyn. Bo pewnie jakby ktoś przede mną leciał to bym się ścigał ale tak sam z siebie, to nie mam takiego musu, że muszę. Wiadomo, że jak trenuję i mam swoją trasę to lubię. Jestem parę sekund szybciej czy jestem tam coś tam, coś tam.
BLACK HAT ULTRA:
A czy ty jesteś facetem, który lubi być tak super przygotowany zawsze do wszystkiego?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Właśnie nie. Przygotowany w sensie?
BLACK HAT ULTRA:
W sensie fizycznym i sprzętowym na przykład?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Wiem co mam wziąć. Ale np. nie jestem takim panem robótką, że tu mam np. pocięte plastry na milimetr, coś tam zrobione jak nie ma to nie ma to trzeba poradzić. Ale wiem, że te rzeczy, które muszą mieć na to mam staram się mieć. To jest zawsze jakiś jakiś tam kłopot.
BLACK HAT ULTRA:
Jakie są takie kluczowe dla Ciebie rzeczy?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Zawsze, zawsze miałem problem ze stopami i to na tych długich dystansach to jest kłopot mega.
BLACK HAT ULTRA:
Kalafiory?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Dopiero w Andorze mi pokazali goście bo tam podolodzy byli na trasie i można było sobie poratować stopy. Oni pokazali pokazali ten krem NOK, który jest totalną petardą i stosuje się tam trzy tygodnie przed i potem, w trakcie to już w ogóle nie słyszałem o kalafiorach od tego czasu to jest totalna petarda.
BLACK HAT ULTRA:
To co robi ten krem tak naprawdę?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Zmiękcza skórę i robi ją taką gładką, więc nie ma tego tarcia o skarpetkę. Tak po prostu. I wszyscy tego używają wszyscy, wszyscy goście zatrzymują się na chwilę cyk, cyk nokiem i lecą dalej. I naprawdę jakiekolwiek dystanse, w zeszłym roku leciałem raz 250 kilometrów i nic. Ani jednego pęcherza i nic, nic. No wiesz i to jest rzecz, którą muszę mieć. Bo wiem, że to mnie może zawieść to jest taka możesz być najtwardszy na świecie ale masz stopy skopane to możesz iść do domu od razu. Wiesz, wygodne rzeczy do ubrania i woda. No i to wszystko. No bo z jedzeniem zawsze coś znajdziesz. Zwolnisz czy nie zwolnisz to i tak tego jedzenia tam jest trochę, nie. Teraz w tym roku się starałem tak jakby działać żeby jak najdłuższy okres czasu pomiędzy jedzeniem. Doszliśmy już do sześciu godzin, że działam bez jedzenia i jest ok. Nie ma dramatu takiego, że mam zjazd.
BLACK HAT ULTRA:
Ale bez jedzenia to znaczy, że nawet żela nie masz ze sobą, nic kompletnie?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
No, to jest na takie długie dystanse fajne bo czasem się okazuje, że nie masz, nie. I też jest fajne to, że jakby to przełączenie na spalanie tłuszczowe potem jest nie takie drastyczne. Czyli nie masz takiego dołka nie masz takiego bąka tylko lecisz po prostu dalej. A tam jakieś małe odczucie ale ok. Nie wiem czy to polecam wszystkim u mnie to działa jest ok. No więc woda, nie. No i tyle. W zasadzie wszystko a reszta nie jest ci potrzebna.
BLACK HAT ULTRA:
Woda czy tam jakaś domieszka jakieś minerały?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Wiesz co, jak jest ciepło to używam elektrolity. No i tyle. Teraz nie biorę wody w zimie. Ale tak to woda jest potrzebna.
BLACK HAT ULTRA:
Na ten rok masz jakieś plany dla siebie?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Tak w pewnym momencie zaczęło już brakować tych biegów. No to zaczęliśmy działać w tych rajdach przygodowych trochę. No i teoretycznie mamy jechać do Hiszpanii na mistrzostwa świata w październiku. Ale z tym co się dzieje na świecie to nie wiem czy to się uda czy to się nie uda. Może się nie udać. Nie mam żadnych więcej planów.
BLACK HAT ULTRA:
Bo w takich polskich zawodach to rzadko startujesz?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Bo tu trzeba być szczerym. Ja już nie jestem tak szybki. Nigdy nie byłem tak szybki. To ci goście jak np. teraz u nas latał. Nawet nie wiem przyznaje się uczciwie. Nie znam tych najlepszych gości. I teraz mieliśmy Leśnika trening taki w weekend no i wystartował nas Bartek Misiak, którego nie znałem, nie wiedziałem, że z takim dobrym gościem. Może on myślał, przepraszam Bartek nie wiedziałem, że jesteś takim kozakiem [śmiech]. A się okazuje, że ma jakieś tam 700 punktów ITRA jakiś totalny kozak. Ja nie znam tych gości ale jak zobaczyłem jak ten koleś biega to nie ma o czym gadać. Można by było się ścigać naprawdę na długich dystansach. Wtedy inne rzeczy też dochodzą. Ta średnia prędkość też się w pewnym momencie wyrównuje i nie zażyczy gościowi maraton 2:20, ale umówmy się.
BLACK HAT ULTRA:
A ty jednak masz taką chęć, że jak startujesz już chciałbyś zająć dobrą pozycję na biegu. Raczej tak dla przyjemności po prostu to nie bardzo.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Bardziej dla przyjemności to już lecę. Albo mnie odetnie albo nie odetnie. Pamiętam, że w Szczawnicy biegłem raz. A wiem dlaczego biegłem bo ktoś sprzedawał pakiet tak w ostatniej chwili, ja nie wiedziałem co robić? Facet: A może chcesz pakiet? Dobra no to pojechałem. I fajna ta Szczawnica jest nie taka za trudna, taka biegowa jest. Pomyślałem OK dogonię Bielawę. Ale ponieważ dzień wcześniej poszliśmy bo tam też Konrad Ciuraszkiewicz i poszliśmy wieczorem na pizzę, nie ma co gadać. Bo wiadomo, że Bielawa był szybszy. Ale mnie tak ścięło w pewnym momencie po tej pizzy i sobie myślę nie dogonię tego gościa. I pamiętam jak dziś, że Bielawa gdzieś tam uciekał, uciekał i go widziałem a potem stała Karolina Krawczyk i mówię: gdzie ten Bielawa? -O panie daleko! Sobie myślę: to już lipa. To pomyślałem: To się nie ścigał. Tylko gdzieś tam pykałem, pykałem aż do doszliśmy do tego asfaltu na końcu. Wiesz to asfalt jest tam na samym końcu. I na tym asfalcie już nikomu nie odpuszczę bo tu na pewno wszyscy będą zwalniać. Zacząłem cisnąć tam, jakiś gość się ze mną ścigał. Ja myślę, że tam zejdę na koniec, taki wykończony, asfalt i tam ciśniemy. Myślę odpuść sobie koleś bo ja tu nie wytrzymam. W końcu byknąłem. Ale widzisz, że jest ta sytuacja taka, że nawet jak jesteś zmęczony i widzisz, że ci ktoś ucieka to i tak go gonisz.
BLACK HAT ULTRA:
To prawda.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Nie dasz się powstrzymać. Bo wiesz leci koleś. Jeszcze jak popatrzcie na siebie: O nie, zaczyna się.
BLACK HAT ULTRA:
[śmiech] To jest coś takiego ale trzeba mieć w sobie jeszcze trochę energii. Bo często jest tak, że jest się wyprutym zupełnie, tak ale są takie rzeczy.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Tak samo jest na treningach. Wiem na przykład, że w niedzielę mam mieć luźne wybieganie i widzę kolesia, który jest taki gość tutaj mieszka niedaleko. On tak szybko zawsze pod tą górę i wiem, w którym miejscu on zacznie przyspieszać i mówię: Odpuszczam mu dzisiaj bo mi się nie chce ale widzę, że on przyśpiesza i się odwraca. No to co zrobić? No to masz mieć wolne wybieganie i podchodzi ci pod 170 na górze. Ale go myknąłeś i to działa i dzięki, dzięki do następnego. Nie. Wiesz jak jest?
BLACK HAT ULTRA:
No kurczę, to też bieganie w parach i w grupach to jest w ogóle inny pytanie?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
My trenujemy z Mateuszem Talandą i z reguły to się kończy średnio.
BLACK HAT ULTRA:
Zmęczeniem dużym. [śmiech]
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Pojechaliśmy w listopadzie. Ostatni był taki weekend w Tatrach, że się dało. Polecimy i zrobimy sobie trasę, która miała niecałe 40 kilometrów i 4 tysiące przewyższenia. Taka fest trasa. No i Mateusz ma też takie pomysły trochę dziwne: Zróbmy sobie szybko na Kasprowy a potem coś popykamy. No i po tym szybkim na Kasprowy już nie wiedzieliśmy dokładnie jak się nazywamy. Rozumiesz, że taki obłęd w oczach. Myślę: kurde jeszcze tyle przed nami ale żeśmy zrobili 4 ,5 nie mam pojęcia. Potem żeśmy już tak się błąkali. Zawsze tak jest. Idziemy z Mateuszem a to jedno wyjście, Na turach też chodzimy dużo bo to też jest fajny trening, jedno wyjście mocniej a potem już spokojnie. I po tym jednym wyjściu to jest taki kapeć (śmiech). Za każdym razem daję się na to nabierać. No ale nie dasz rady inaczej tego zrobić.
BLACK HAT ULTRA:
Czy twoim zdaniem są w Polsce jakieś biegi, które albo organizatorzy biegów, którzy myślą podobnie o biegach jak ty?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Ludzie się pytali: czemu ja nie startuję w Polsce bo nie ma takich biegów jak ja bym chciał. Gdyby ktoś zrobił bo np.jest Czantoria ale nie mam jakiegoś takiego parcia żeby robić tam i z powrotem. Ja wiem, że ja mam Zamieć.
BLACK HAT ULTRA:
Ale Zamieć ma troszkę inny wymiar.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Ale gdyby ktoś zrobił np. bieg taki, że naprawdę szuka takich trudnych miejsc to ja bym pewnie wziął udział. Żeby zobaczyć w ogóle co to jest, że jest fajnie.
BLACK HAT ULTRA:
No tak, ale tak porównując Czantorię bo porównywałem sobie w głowie Czantorię i Zamieć. W Zamieci niestety nie brałem udziału. Ale jednak Zamieć organizujesz w zimie i potrzebna jest większa kontrola, większe bezpieczeństwo dla tych biegaczy. Dlatego robisz to na pętli prawdopodobnie. Nie puścił byś z punktu A do punktu B, wiesz ludzi w zimie w głębokim śniegu, prawda?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
W ogóle trasa wynika też z ograniczeń pewnych bo nie możemy ich puścić stokiem bo to są lasy. Bo to, że tam idzie jakoś bokami ludzie: A po co tam bokami? Bo się po prostu nie da inaczej. Bo jak wyznaczyliśmy trasę pierwszy raz to pierwsza zasada w ogóle ze Szczyrkiem w rozmowach była taka: Nie wolno wejść na stok. No i coś nie ma co dziwić bo tam ludzie lecą szybko z góry a na tych nartach. Więc tak jakby z tego wynika. Mieliśmy kiedyś takie nieoficjalne zawody nazwaliśmy to; Ostatni. I to polegało na tym, że zrobiliśmy pętlę, która miała 5 kilometrów chyba 600 metrów przewyższenia i każdy wylatywał co godzina tą pętlę ale o równej godzinie. No i kto został ostatni to najwięcej pętli nakręcił. I ludzie jakoś specjalnie.
BLACK HAT ULTRA:
Nie wkręcili się.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Po chaszczach niby tam technicznie. I za darmo była ta impreza. Tylko przyjdźcie, coś do jedzenia i będzie ok. Może ja bym też nie chciał. Był ten Barkley znowu i zrób takiego Barkleya. Ale kto na to przyjedzie? Niewiele osób przyjedzie. Można zrobić, można spróbować i pewnie jakby ktoś coś takiego zrobił. Podobno we Francji jest taki bieg jeszcze trudniejszy niż Barkley.
BLACK HAT ULTRA:
No właśnie to mnie zastanawia sukces Barkleys Marathon. Bo często jest tak, że na takich hardcorowych imprezach przyjeżdżają po prostu zakapiorzy tacy wariaci, którzy na przykład teraz biegną Bieg Kreta. To tam natomiast Barkley ma coś takiego, że on tam ściąga też topowych zawodników np. Courtney Dauwalter, która wygrała UTMB rozumiesz. Sobie poleciała na Barkley i to jest fascynujące.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Ona poleciała dlatego, że nie miała nic innego. No wiesz, że to jest tak wykańczające. Bo jaki jest problem z tym trudnym bieganiem? Tam nie poleci nikt dobry. Bo on się tam skończy i on już nic nie poleci. Ja nigdy nie liczyłem na to, że u nas poleci top. No bo oni nie polecą bo wiadomo, że oni tyle samo punktów dostaną w ITRze na prostszym biegu. I potem polecą za tydzień następny a u nas się skończą. I co z tego?
BLACK HAT ULTRA:
Skręcą kostki i już.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
I bez sensu. Ale to nic nie daje. Wiesz, co innego jest jak np. by komuś dali Hardrocka albo Barkleya no to każdy by wskoczył. Bo tam Kilian leciał. Bo Barkley jest owiany tą nutką tajemnicy. No nie zrobisz drugiego Barkleya. A teraz wyślicie listy? Albo rozłożę książki na górze? No bez jaj. To jest to samo tylko w innym miejscu. A ludzie pojadą do tego gdzie był pierwszy.
BLACK HAT ULTRA:
Absolutnie.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
To na tej zasadzie.
BLACK HAT ULTRA:
Ale czy ty myślisz jeszcze o jakiejś innej formule zawodów niż masz w tej chwili?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Chcielibyśmy zrobić właśnie coś w takiej formule, że ale takim bardziej powiedzmy psychicznie. Czyli np. ja bym na przykład wystartował w biegu gdzie nie znam trasy. I nie wiem do końca jakie to jest trudne. A ludzie chcą: W minucie będę miał żel, w tej minucie...
BLACK HAT ULTRA:
To trochę tak jak rajdy przygodowe.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Tylko, że wiadomo że trasa oznaczona, ale wiesz jak to ludzie: Ale daj GPSa! Ale to jest też problem, że teraz mieliśmy Leśnika trening jakby i ja oznakowałem całą trasę. Czasami jest tak, że mam wyznaczoną trasę ale potem to zmieniam w ostatnim momencie bo idę sobie np. bokiem w zoo, a to puśćmy ich tam, a i tak się to złączy. Zmieniam to praktycznie za każdym razem, nie. A potem ludzie przychodzą: Ale na GPSie było inaczej to płaciłem za GPSa. Jak są taśmy to biegnijmy za taśmami. No ale to już inna sprawa. Natomiast wydaje mi się, że może parę osób by przyjechało na taki bieg, taki ciekawy, nie?
BLACK HAT ULTRA:
Wiesz co teraz jest trochę tak, że ten boom na biegi górskie już jest od iluś lat. I wydaje mi się, że ludzie też zaczną w pewnym momencie nudzić tą przewidywalnością i myślę, że będziesz miał chętnych.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Tak. Wiesz co my robimy? Bo my nie liczymy biegu wcześniej tylko liczymy potem. Np. ja przez mówię, a zróbmy taki bieg. A Hania mówi: ale co? Kto weźmie w tym udział, nie wiem zobaczymy? Wtedy robimy strona, strona wszystko, wszystko i potem ile będzie kosztowało i skąd na to weźmiemy pieniądze? Na tej zasadzie. MY nie podchodzimy do tego biznesowo bo mamy prace. Więc my podchodzimy do tego: mam pomysł od czapy i zróbmy coś takiego. Tak np. z tym Butem, który teraz polega na zaliczaniu szczytów. Kto to będzie chciał biec? Nie wiem zobaczymy? Może ktoś będzie, ja bym pobiegł. Jakby mi ktoś powiedział: Weźmy udział w takim biegu to ja bym powiedział: Dobra pewnie, chętnie zrobię to. No i okazuje się, że jest sporo osób, które by chciało coś takiego zrobić. To mi się wydaje ciekawsze niż coś. Umówmy się nie wszyscy są super szybcy. Nie wszyscy chcą trenować na stadionie itd. Są ludzie, którzy po prostu chcą spędzić czas w górach. My się bardziej skupiamy na ludziach, którzy chcą spędzić ciekawy czas w górach. Jednocześnie udowodnić, że jest fajnie, że było trudno ale i tak mi się udało pokonać. Ja się nie skupiam na tym żebym miał prestiżową imprezę, która ma 5 gwiazdek czy czegoś tam. Nie mam czasu na to. Bo mam pracę i inne rzeczy. To wymaga dużej ilości nakładu, dużej pracy, ludzi itd itd. I oczywiście szanuję te imprezy, które chcą być. Bo to jest też potrzebne ludzie chcą biegać mistrzostwa świata, Polski nie wiem Golden Trailerach itd. Ale mnie to nie interesuje. Ja absolutnie nigdy w życiu w czymś takim nie wziął udziału. Pewnie dlatego, że jestem za słaby i bym gdzieś tam ogony robił. A po drugie dlatego, że nie lubię takiego zbiorowiska. Że wszystko światła, reflektory nie wiadomo co tam się dzieje. Ja wolę żeby mnie puścili po nocy i powiedzieli dobra idź tam szukaj tej góry.
BLACK HAT ULTRA:
Z jednej strony tak a z drugiej strony BUT gromadzi sporo chętnych.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Wiesz dlaczego? Ludzie wiesz jak jest? A co zrobiłeś? A ty? BUTa zrobiłem! A BUTa zrobiłeś! Nie intencjom, bo zobacz nasz marketing jaki jest. To nie jest marketing. My nie mamy żadnej reklamy nigdzie nie było. Po pierwsze nie mamy na to czasu tak szczerze mówiąc. Bo to naprawdę trzeba dużo ogarniać. Bardzo ludziom zazdroszczę tej determinacji i tych umiejętności marketingowych, w ogóle ogarniania tego. Ja nie jestem jakimś biznesmenem. Nie mam tak, że ok jak ja zrobię to i tamto to przyjdzie mi tylu a tylu ludzi. Przyjedzie to przyjedzie, nie przyjedzie to nie przyjedzie trudno nic nie zrobi na to. Podobna sytuacja jest ze sponsorami. Wiesz jak to się trzeba nachodzić, naprosić. OK było parę firm, które naprawdę wspierały ale to nie wynikało nigdy z tego, że myśmy: Chodźże! Tylko coś chciałbyś coś. No pewnie, pewnie czemu nie. Tak przy okazji. Z tego wynika to, że nigdy nie będziemy takimi prestiżowymi imprezami po prostu nas to nie interesuje kompletnie, kompletnie. Ale z drugiej strony gdyby była impreza, która jest prestiżowa a jednocześnie trudna, czemu nie byłoby ekstra. Np. wziąć udział w takiej imprezie.
BLACK HAT ULTRA:
Wziąć udział ale organizować byś nie chciał?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Bo ja nie lubię takiego blichtru. Dla mnie albo ktoś biega albo nie biega. A nie, że jest primadonną czy też potrzebuje to, tamto, specjalne prysznice itd. I to też pewnie ludzi odrzuca. Ale ja sam np. nie chciałem czegoś takiego nigdy mieć. Że np. ja przyjeżdżam a ludzie: Pan Michał przyjechał kłaniajcie się narody. [śmiech]
BLACK HAT ULTRA:
Ale i tak ludzie nazywają cię Panem Dyrektorem. Słuchaj, z szacuneczkiem. [śmiech]
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Bardziej Ojcem Dyrektorem. Tak troszkę sarkastycznie. Niech sobie nazywają. Wiesz jak jest. Fajni są ci ludzie co do nas przyjeżdżają, naprawdę fajni. Też mają takie samo podejście jak my. Przychodzą robią robotę i jadą do domu i do widzenia. Nie ma tam jakiegoś opowiadania godzinami o kontuzjach. To co był wywiad z trenerem Bartka. Po prostu dziesiątka. To jest to samo co ja myślę: Albo idziesz biegać albo nie! Po co gadać! Gadanie to można wiesz na randkę. A tutaj nie ma co gadać to robota jest do zrobienia nie poszło, nie poszło trudno, nie? Bo tysiąc razy nie pójdzie raz pójdzie i jest ok. Dużo też się widzi takich właśnie: A tu nie poszło bo tam ciocia powiedziała, że papuga umarła. Potem się martwiłam tą papugą cały wieczór. [śmiech]
BLACK HAT ULTRA:
Powiedziałeś, że masz pracę. Czym się zajmujesz na co dzień?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Uczę angielskiego.
BLACK HAT ULTRA:
Uczysz angielskiego, aha, no widzisz.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Jest trochę roboty. W sensie takim, że to zajmujące czasowo. No bo musisz być codziennie w iluś tam [...]. I to też jak masz wolny dzień no to więcej załatwisz, bo tu pojedziesz tam załatwisz. Pamiętam, że był jakiś taki gość, który chciał tam sponsorem być: W środę o dziesiątej w Warszawie. Stary o dziesiątej to ja mam angielski.(śmiech) I koniec tematu. Nie? Co tu dużo gadać. Ale też nie mam ciśnienia na to żebyśmy gdzieś jeździli. Pewnie możliwe. Nie wiem, nie znam się ale być może gdybyśmy tam przycisnęli robili jakąś taką wielką Haye. Myślę, że da się z tego żyć w Polsce, nie? W sensie zorganizowania zawodów.
BLACK HAT ULTRA:
Ale może. Chociaż jak rzeczywistość pokazuje, może być to ciężki kawałek chleba?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Teraz na pewno nie. No ale jak mówimy o normalnych czasach no to myślę, że nie ma z tym problemu jakiegoś takiego.
BLACK HAT ULTRA:
Ale trzeba się nachodzić?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Trzeba na pewno, trzeba. Ale to też myślę, że trzeba być specyficznym człowiekiem takim, który umie to robić i też lubi to robić. Na przykład ja nie lubię się prosić. Mi na tym nie zależy specjalnie.
BLACK HAT ULTRA:
No, mam podobnie. Taką żyłka marketingową trzeba mieć.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Trzeba mieć. Są tacy goście np. jacyś przedstawiciele handlowi. To tu go wyrzucą, wyrzucą tam. I to jest umiejętność, którą podziwiam strasznie bo ja takiego czegoś nie mam. Moja żona czasami mówi: To jak byś się raz przełamał i nie był takim dumnym pajacem, to może byśmy coś z tego mieli? Ale nie mam siły na to, nie dam rady.
BLACK HAT ULTRA:
Każdy jest jakiś i już.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Tak to już jest. No, ale ciekaw jestem właśnie bo może rzeczywiście ktoś tam coś zrobi fajnego. I można coś polecić fajnego rzeczywiście. Dużo jest terenów pięknych.
BLACK HAT ULTRA:
A gdzie byś zrobił jakieś fajne zawody jeszcze?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Nie wiem. Tutaj w Beskidzie Małym jest naprawdę sporo miejsca. Tu jest rzadko, trzy imprezy teraz robione. I tu są naprawdę kiepy takie srogie. Pamiętam, że jak raz lecieliśmy Kozie Żebro to jest taka kiepa, że ja nie wiedziałem, że tam jest w ogóle szlak stary. Myśmy wyszli na tą górę i ja mówię: co tu się dzieje w ogóle, to jest taka kiepa i tam pewnie też można coś zrobić by było. Ja w ogóle mam takie nierealne marzenie żeby zrobić taki taki długi bieg. Że np. niech ktoś zrobi imprezę gdzie jest GSB całe. I puści zawody.
BLACK HAT ULTRA:
No niby tak. Tylko jak to ogarnąć logistycznie?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Lecisz tam, jest start i poszły na mecie, co logistycznie ogarniać? Co ty chcesz prysznic brać?
BLACK HAT ULTRA:
Wiesz jak to jest. Tak, że ludzie będą chcieli mieć jakieś bezpieczeństwo ale w jakiś punkcik odżywczy od czasu do czasu.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Rozumiesz co to jest. To jest ten kłopot.
BLACK HAT ULTRA:
Chodzi o to, że na tej zasadzie to każdy może sobie zrobić GSB.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Może, ale się nie ścigam jak inni.
BLACK HAT ULTRA:
To prawda.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Czasami mam takie pytanie: za co my płacimy? Za to, że się możecie ścigać, za to że wam znajdujemy trasę za to, że wam ją wyznaczamy. Nie za gadżety bo my odchodzimy od tych gadżetów. Wiesz ile mam koszulek? To jest niemożliwe. Ja nigdy tego nie znoszę. Nigdy w życiu, ja już nie kupuję nic. Już wolę biegać w tych takich za dużych koszulkach z Rzeźnika. Gdzieś tam w zimie to zakładam to, no bo po prostu nie znoszę tego co ja z tym zrobię przecież to plastik wszystko. Np. na Bucie mamy takie koszulki bawełniane bo już mówię: Jak już to dajemy tym ludziom to już niech to noszą codziennie. Nie dajmy im tego samego plastiku bo przecież tego nikt nie będzie nosił. I teraz nie płacisz za to, nie płacisz za jedzenie bo jedzenie umówmy się to nie jest żaden koszt, nie jest taki duży koszt tego na tej trasie tego punktu. Ty płacisz za ideę, płacisz za współzawodnictwo i za imprezę, nie. A takie pytania: wiesz sam sobie to zrobić. No to śmiało są góry do dyspozycji, można sobie samemu zrobić. Można nawet zwołać wszystkich z Polski ale to nigdy nie będzie to, nie będzie.
BLACK HAT ULTRA:
No właśnie. Bo powiedziałeś o GSB. Ty też masz swoje doświadczenia z GSB?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Mamy doświadczenia z GSB.
BLACK HAT ULTRA:
Pamiętam ostatnio z Kamilem Klichem podchodziliście do tematu.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Różnie się to potoczyło.
BLACK HAT ULTRA:
No właśnie, nie zawsze kończyliście i czemu? Opowiedz, co tam szło?
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Różnie tam było. Czasami upał jakieś takie chwile słabości i potem np.. Raz było tak, że był upał potem był deszcz. Potem nie mogłem znaleźć jedzenia nigdzie bo akurat było Krościenko zamknięte wszystko w cholerę. Po prostu nic się nie dało znaleźć nic, po prostu nic. Nie chcieli wpuścić na stację benzynową bo śmierdziałem. Kurde, no bez jaj. Pani mówi, że oni tu szef mówi, że takich meneli nie chcą. Przecież wiesz jak wyglądasz po 200 km? Jak pachniesz?
BLACK HAT ULTRA:
Nie wyglądasz jak żul tylko jak biegacz. [śmiech]
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
A ona powiedziała, że śmierdzę jak żul. [śmiech]
BLACK HAT ULTRA:
Zapachy to zapewne. Niesamowite.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Pewnie kiedyś się zmierzymy z całością. Bo jest ciekawy projekt mi się wydaje. To znaczy ja uważam, że to się powinno robić w ogóle bez niczego, bez żadnej pomocy. Bez kompletnie nikogo, bez żadnego spotykania ludzi, bez fotografów, bez wszystkiego. To jest uważam absolutnie czysta metoda czysta jakby forma. Gdzie lecisz w nocy i nie wiesz ze za 20 kilometrów czeka na ciebie Zenek nawet ze zdjęciem. Bo ja go zobaczysz: o jest Zenek!
BLACK HAT ULTRA:
Daje ci nadzieję.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Daje ci nadzieje. Albo to się robi bez albo się robi z. I tam takie pomiędzy. Ja szanuję bardzo Romana i bardzo szanuję Rafała. Rafał mówi jasno to jest ze wsparciem. Roman mówi, że jest bez wsparcia a są fotografowie, są ludzie tam widać na tym filmie. To gość, którego pewnie nikt nie pobije. Czy będzie trudno go pobić ale bez wsparcia to bez wsparcia. Nie ma kontaktu. I to jest wtedy przygoda. Wiadomo, że on sam kupuje jedzenie ale co zrobisz jak ci będzie smutno?
BLACK HAT ULTRA:
No tak, ale wiesz, Roman kurcze jest gościem, który stara się coś z tego sportu dla siebie wyszarpać. On musi to robić fizycznie.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Rozumiem.
BLACK HAT ULTRA:
On musi robić takie rzeczy. Medialne.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Szacunek, jest gościem mocnym mega, mega mocnym gościem. To w ogóle ja nie podejrzewam, że kiedykolwiek będę miał tyle energii co on i tyle siły. I w ogóle ten go taki mindset, że on wmówi sobie, że go nie boli i go nie boli. Kosmos.
BLACK HAT ULTRA:
Niesamowity uśmiech. To pozytywne podejście cały czas.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
Absolutnie. Teraz mówię tylko kiedy ja to bym robił. No to ja absolutnie wtedy wszystko odcinam. No i ok to rozumiesz. W pewnym momencie masz doła to co z tym zrobisz? Masz go albo się pakujesz albo lecisz dalej. Na tej zasadzie. Ale to nie oznacza, że ja umniejszam jakby dokonaniom Romana. To jest też inna sprawa. Mi nie zależy na tym żebym był popularny bo ja z tego nie żyję.
BLACK HAT ULTRA:
Dokładnie więc.