top of page

TRANSKRYPCJA
#82 KASIA WILK

          [...] Fajnie mi się biegło. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że chyba mogłam sobie na więcej pozwolić na początku biegu bardzo do tego podeszłam tak zachowawczo. W ogóle trzeba myśleć na ultra. Cały czas rozum mówi - zwolnij. Serce - biegnij szybciej, przecież masz siłę, dasz radę. No ale słuchałam częściej tego rozumu i i wszystko takie było takie, że tak powiem uspokojone w takim tętnie, że to serce nie biło jakoś mocniej.

BLACK HAT ULTRA:

To była Katarzyna Wilk, ja się nazywam Kamil Dąbkowski i witam was w podcaście BLACK HAT ULTRA Rok 2021 jest dla Kasi rokiem przełomowym z czarnego konia, którym jeszcze była na trasie biegu w zeszłym roku przeskoczyła na wyższy poziom. Stała na podium tylu imprez, że ciężko ogarnąć, startuje często i na bardzo zróżnicowanych dystansach. Jak sama mówi nie chce się ograniczać, bo nie wiadomo, co będzie i bierze wszystko po kolei, jak leci. Piękny wolny i utalentowany duch. Była czwarta na mocno obsadzonym !!!!Tatra Team Marathon, druga na 20 kilometrowym Ochotnica Challenge, potem wygrywa mistrzostwa Polski na 80 kilometrowym chodem Wawrzyńcu, aby następnie być drugą na grani Tatr za rewelacyjną tego dnia Pauliną Krawczyk. To nie koniec, gdyż w ostatni weekend Kasia wygrywa 100 kilometrowy bieg na europejskim festiwalu biegowym zgarniając 100 000 zł nagrody głównej. Na marginesie totalny szacun dla organizatorów za taką nagrodę. 

Jak widać, Kasia stanowi zagrożenie na każdym dystansie w górach, a przy tym jest uśmiechniętą otwartą dziewczyną z niesamowitą energią i witalnością, uwielbia się modnie ubrać siedzieć przy suto zastawionym stole z głębokim talerzem wypełnionym spagettii nie można nie lubić. A jeżeli podoba wam się to co robię w BLACK HAT ULTRA, jeżeli ten podcast przynosi jakąś wartość to zachęcam do wspierania go finansowo na Patronite PL ukośnik BLACK HAT ULTRA, a teraz zapraszam już na rozmowę z Kasią. To będzie prawdziwa petarda papryczki i eksplozje, posłuchajcie. Cześć Kasia witam cię. Dziękuję, że zgodziłaś się na to spotkanie. 

KASIA WILK: 

No ciężko tobie odmówić. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Strasznie to jest miłe. Dziękuję bardzo. Posłuchaj bardzo fajnie biegasz. 

KASIA WILK:

Tak? 

BLACK HAT ULTRA:

Tak. I opowiedz od razu tak szybko o tym, co się wczoraj wydarzyło, bo biegłaś bieg Granią Tatr. Powiedz mi czy ty też ma taki specjalny stosunek do tego biegu, tak chciałaś się jakoś specjalnie przyłożyć, bo taki bieg kultowy u nas w kraju. 

 

KASIA WILK: 

No właśnie, tak sobie myślę, że jeżeli już mam tyle swój organizm na taką ilość kilometrów, to fajnie, jak są jakieś takie zawody, z jakim przekazem, z jakimś takim celem, czyli np. Chudy Wawrzyniec, to były Mistrzostwa Polski, gdzie można było zdobyć medal, to było istotne. Tu strasznie chciałam ten bieg przeżyć, bo jednak no nazywany jest najtrudniejszym w Polsce. I lubię też biegać po Tatrach i to było takie dla mnie istotne, żeby żeby w nim wystartować, chociaż przez moment pojawiła się taka myśl, a może by tak przygotować do europejskiej setki w Krynicy i odpuścić grań Tatr. Ale i tak wiele osób też mnie namawiało do tego, ale ciężko, było rezygnować z tego biegu, bardzo chciałam go przeżyć, chociaż no nie nastawiałam się na jakiś konkretny wynik, jakiś konkretny rezultat. Tak sobie zakładam, że fajnie byłoby pobiec, no świetnie było w okolicach poniżej 10 godzin. Jak sprawdziłam wyniki dziewczyn sprzed 2 lat, no ale ten czas, który osiągnęłam na mecie też bardzo satysfakcjonuje. Przede wszystkim cały czas się sprawdzam w tych dłuższych biegach. I cieszy mnie to, że był to taki drugi dłuższy bieg. Nigdy nie spędziłam 10 godzin na trasie i fajnie mój organizm, że tak powiem przeżył, czyli nie miałam jakiś, nie będę tu tłumaczyć swojego drugiego miejsca jakimiś skurczami albo czymś, bo tak nie było. Nie miałam skurczy, co mi się naprawdę nawet na czterdziestce niesamowicie często zdarzało we Włoszech Na Lavaredo a tutaj nic. Nie miałam skurczyt, czy nie miałam problemów żołądkowych, wszystko, wszystko zgodnie z zasadami. (śmiech) 

 

BLACK HAT ULTRA:

No właśnie bo ty nie biegasz tak długich biegów zazwyczaj prawda? Ostatni był Chudy Wawrzyniec 80 km, gdzie zdobyłaś mistrzostwo Polski, ale tam nie było tyle przewyższeń, prawda? Teren łatwiejszy. 

 

KASIA WILK:

Teren łatwiejszy zbiegi na pewno łatwiejsze. Natomiast cały czas powtarzałam, wiedząc, że będę biegła grań wiedziałam, że wcześniej będzie Chudy i trochę mnie te 70 km przerażało. Nie 5000 pionu, tylko ten taki taki kilometraż długi, ale już wiedziałam, że 80 przebiegłam to 70 też na pewno dam radę. No i tak to się stało i naprawdę w miarę. Fajnie mi się biegło. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że chyba mogłam sobie na więcej pozwolić na początku biegu bardzo do tego podeszłam tak zachowawczo w ogóle trzeba myśleć na ultra cały czas rozum mówi zwolni serce biegnij szybciej przecież masz siłę dasz radę. No ale słuchałam częściej tego rozumu i i wszystko takie było takie, że tak powiem uspokojone w takim tętnie, że to serce nie biło jakoś mocniej. I tak zauważyłam kolejny bieg, że raczej taki tatrzański, że tak początki bywają u mnie, ten środek taki można powiedzieć najsłabiej mi idzie, ale końcówki mam jakieś takie, że jeszcze mi zostaje tych sił. I dlaczego może taki niedosyt zostaje, bo na metę wpadam w miarę całkiem nie zmęczona i tak sobie myślę kurczę.

BLACK HAT ULTRA: 

Z czego to się bierze? 

KASIA WILK: 

No właśnie może coś, co robię nie tak, bo przecież powinna być wycięta z sił, tak nam się wydawało, że tak na ultra powinno być. Więc może jeszcze jakiś, co jeszcze śrubkę mogę podkręcić. 

 

BLACK HAT ULTRA: 

No właśnie to jest kwestia nauczenia się biegania tych biegów, prawda dłuższych? Czy miałaś wczoraj jakieś kryzysy takie znaczące? 

 

KASIA WILK: 

Właśnie nie, miałam w ogóle całkiem fajny nastrój. Fajne w ogóle też były bardzo miła te osoby na tych punktach, więc tam trochę śmiesznych zdań zamieniliśmy i jakie są też towarzyszyły dobre poczucie, dobre nastawienie i takie też nastawienie na taką walkę fajną, bo nawet jak spotkają się na Kasprowym, to powiedziałam ci, że sądziłam, że będzie lepiej, chodziło mi czas. Myślałam, że to będę miała lepsze międzyczasy na punktach. W perspektywie całego biegu wyszło fajnie, ale tu tak przez moment myślę sobie kurczę: myślałam, że będę trochę szybsza. Trochę szybciej na tym Murowańcu i powiedziałam jeszcze, że nie składam bron, bieg się nie skończył bo gdzieś tam miałam w głowie, że te siły pewnie zostawię na koniec i od tych Wodogrzmotów jeszcze się zmobilizuję do szybszego biegu. No tak rzeczywiście było. 

 

BLACK HAT ULTRA: 

Tak rzeczywiście było.

KASIA WILK: 

Bo jak sobie zanalizowałam ten ostatni odcinek od Grzmotów, to miałam w sumie chyba taki najszybszy, ale no Paula miała niesamowity dzień i ona była jeszcze szybsza. Także dogonić ją i tam chyba i tak z 7 minut straty odrobiłam chyba do 4 to spadło. Także te końcówki może rzeczywiście mi w miarę idą no ale, ale. 

BLACK HAT ULTRA: 

Tak niesamowicie mobilizujesz na koniec. Ty masz takiego walecznego ducha w sobie. Ja to w tobie bardzo lubię. 

 

KASIA WILK: 

To chyba zostało z piłki ręcznej. Natomiast na pewno to, czego mi trochę brakuje, to w piłce ręcznej ta odpowiedzialność rozkłada się na całą drużynę to było łatwiejsze tak, bo nie miałaś dnia do gry to ława siadaj, wchodzi ktoś inny albo nie wiem, nawet twój 1 karny nietrafiony nie świadczył jeszcze o wyniku całej drużyny. A też nie było takiego meczu, że wszystko ci nie pójdzie, że wszystko idzie, a tutaj niestety no nie wiem, kiedy mam ten dobry dzień. To naprawdę taki no wielki znak zapytania, jaka będzie dyspozycja dnia. I mogę powiedzieć, że wczoraj czułam się naprawdę dobrze i miałam dobrą dyspozycję dnia i biegło mi się. 

 

BLACK HAT ULTRA: 

No właśnie ta końcówka powiedziałaś, że zbiegłaś się zachowawczo, ale tak prowadziłaś przez pierwsze 20 km, prawda? Dopiero potem Paulina Krawczak cię wyprzedziła. 

KASIA WILK: 

Tak Paulina niesamowicie zbiega. Co też chłopaki na trasie też mogli zauważyć, nawet rozmawiałam z Sedlakiem Michałem bardzo fajny zawodnik. W ogóle śmiałam się zaczęły się podejście pod Grzesia. I nagle bum wszyscy wyciągają kijki, to co zaczynacie trekking i patrzy Michał Setlak nie ma. Mówię; Michał czyżbyśmy tylko we dwójkę, byli bez kijków, no i pośmialiśmy się. Oczywiście na trasie wszyscy tam mieli kijki, my bez i Michał też zauważył, że Paulina nawet chyba od niego była mocniejsza w tych zbiegach, że niesamowicie ma odwagę strasznie się fajnie puścić. No jak to zobaczyłam już jak właśnie dwudziesty kilometr, chyba był Boczarskiej i tam taki ostry zbieg dosyć szutrowy i poszła jak burza. Tam się zamieniłyśmy dwa zdania, jak się czuje itd. i niesamowicie właśnie szybko zbiegała. I tutaj na pewno to była też duża jej przewaga, bo tam różnica trochę malała na podbiegach. Natomiast zbiegach, ale ten bieg no, jakby nie patrząc trochę tych zbiegów było. Więc tutaj na tej końcówce i nawet ja tej końcówki tak ja nie znałam w ogóle. Tak się zdziwiłam, bo ona była taka fajna biegowa, tak naprawdę przyjemna i cały czas faktycznie było więcej w dół, więc tu tak samo no myślę, że to tylko mogło być na plus. 

          Właśnie wczoraj tak sobie biegałam i myślałam: chyba fajniejsze jest gonienie jednak. Ale to myślę, że dogonienie jest super w momencie, kiedy dochodzi do tej konfrontacji, kiedy tą osobę już mijasz, to jest fajne. W momencie, kiedy ja nie złapałam tego króliczka. Tylko taki niedosyt zostaje. Taki niedosyt zostaje. Ale takie np. pamiętam jak wyprzedzałam na maratonie Dominikę Stelmach, później węgierkę jakąś. To uczucie właśnie takiego mijania się jest fajne. 

BLACK HAT ULTRA: 

Właśnie to jest niesamowite w tej trasie i to się pojawia w opowieściach wielu biegaczy, że właśnie od Wodogrzmotów nagle ludzie się odradzają i zaczynają pruć do mety i wyprzedzać bardzo wielu zawodników. Część oczywiście przesadza trochę wcześniej i do tego Krzyżnego już potem nie są w stanie kontynuować biegu, ale z kolei druga część mówi; kurczę od tych wodogrzmotów to jakby ktoś inny wstąpił i nagle tnę i naprawiam. 

 

KASIA WILK: 

I tak, bo tam było takie podłoże mocno biegowe tam już takich technicznych zbiegów. Były takie szutrowe, takie szerokie drogi. 

 

BLACK HAT ULTRA:  

Tak, ale z drugiej strony ma się to 50 w nogach bardzo ciężkich podbiegów, zbiegów to jest niesamowite, zachować tam siły właśnie na końcu. 

KASIA WILK: 

Dokładnie to jest zastanawiające te siły chyba im bliżej mety tym więcej człowiek ma. Tak to jest zawsze czy nie wiem już tak się cieszy, że dobiega do mety jakoś to tak działa zawsze. 

BLACK HAT ULTRA:  

Tak, ale to właśnie trasa tego biegu jest absolutnie wyjątkowa. Bardzo lubię i jest ona taka trudna mentalnie też, no bardzo interesująca. Powiedz, bo ty goniłaś Paulinę, jak byłaś w stanie kontrolować odległość między wami, czy ją widziałaś np. czy np. na punktach miałaś informację, ile ci do niej brakuje? Jak to wyglądało? 

KASIA WILK: 

Na otwartej przestrzeni typowo na grani tam, gdzieś ją widziałam, czyli załóżmy ja zaczynałam podbieg pod Kopę Kondracką, ona już była praktycznie na wierzchołku, no ale w jakiejś kosodrzewinie czas już za Murowańcem, no to kompletnie nie było jej widać. Dostawałam różne informacje, bo raz ktoś mówił, że 4 minuty, potem mi koleżanka na punkcie mówi 2 minuty coś mi tu nie pasowało, ale dostała przykaz od mojego sapportu, że mam powiedzieć mniej (śmiech) i żeby mnie to zmobilizowało. Za co mnie później przepraszała, że to mogło zaważyć o wyniku w ogóle to było pierwszy raz, kiedy się znajomi pojawili na tym punkcie. Niesamowite w ogóle zaskoczenia ja mówię, że absolutnie to tylko mogło być na plus te 2 minuty, to nieduża odległość, także tu mniej więcej wiedziałam, ale też ludzie mówili ci wszyscy z ekipy w kamizelkach pomarańczowych sami mnie informowali. Druga pani 5 minut straty czy coś takiego. Jeszcze na skręcie na Wodogrzmoty typowo z tego asfaltu, właśnie zapytałam pana; Daleko ta Paulina przede mną? A pan mówi, no pytała mnie też panią. (śmiech) Jak tam pani jest za nią? Widzę, że to działało w dwie strony. (śmiech) 

BLACK HAT ULTRA:  

No tak właśnie, a tych wolisz gonić czy uciekać? 

KASIA WILK: 

Właśnie wczoraj tak sobie biegłam i myślałam: chyba fajniejsze jest gonienie jednak. Ale to myślę, że dogonienie jest super w momencie, kiedy dochodzi do tej konfrontacji, kiedy tą osobę już mijasz, to jest fajne. W momencie, kiedy ja nie złapałam tego króliczka. (śmiech)Tylko taki niedosyt zostaje. Taki niedosyt zostaje. Ale takie np. pamiętam jak wyprzedzałam na maratonie Dominikę Stelmach, później węgierkę jakąś. To uczucie właśnie takiego mijania się jest fajne. 

BLACK HAT ULTRA:  

Fajne jak go nie gonisz to tak, bo ta traska skoro mówimy, też goniłaś Charlotte Morgan, żeby wskoczyć na trzecie miejsce. 

 

KASIA WILK: 

Właśnie tutaj zabrakło właśnie tej komunikacji, to w pewnym momencie na Starorobociańskim Jacek Deneka chyba był tam pod szczytem, robił zdjęcia. I ja mówię; Jacku, jak tam ta szarlotka daleko? On mówi; Oj Kasiu 7 minut, już chyba na szczycie, a ty dopiero zaczynasz. Ja mówię; To dużo 7 minut, no ale dobiegłam później do Chochołowskiej i pytam się tam, tam była Ola Bazuka i pomagałam trochę w tym sapporcie i osób z punktu to mówicie szczerze; Jak ta szarlotka daleko jest? No chłopaki mówią; Daleko. Olka Bazuka mówi; Nie 4 minuty, może. Ja mówię: Olka pocieszasz mnie. Nie uwierzyłam jej, ale biegłam dalej i spotkałam no to już było, jakieś może 7 km przed metą, czyli trochę za późno, może nawet jeszcze później siedział jakiś kibic na kamieniu w koszulce na wagę to tak swoją drogą i mówi tak do mnie; Wie pani co, bo ta pani przed panią to ona już nie bardzo blisko jest, niecałe 2 minuty i powiem pani ona już nie ma sił ona tutaj szła , pani biegnie. Nagle mi się lampka zapaliła. Co serio, czyli jednak ta odległość taka była. Ola nie kłamała. No i zaczęłam pościg taki, że stwierdziłam no ja muszę ją dogonić. A przecież jeszcze będzie tam kawałek asfaltu no ale tak myśli nie idą w parze z tym, co się dzieje, że tak powiem w ciele w organizmie, bo na ostatnim zbiegu złapały skurcze obu przywodzicieli. I sobie myślę; Nie teraz, nie w tym momencie. No ale gdzieś tam zbiegłam i zaczął się płaski odcinek, gdzie już cisnęłam po 3,40 3, 30 na zmęczeniu, ale tam w ogóle nie było ich widać było tylu tych turystów, że gdzieś się wbiła ten tłum. No nie udało się niestety nie udało się, ale na zawodach tej rangi w takiej obstawie to czwarte miejsce taka duża strata do niej też niesamowicie się cieszyła, zważywszy na to, że to nie był totalnie mój dzień i na Orlaku chłopaki z sapportu mówili, że źle wyglądałam, źle mówiłam, czyli mówię do nich, że fatalnie się czuję, a kiedy zobaczyłam Miśkę, która zeszła z trasy tam i tam po kibicowała mi, pierwsza moja myśl; O Boże, ale jej fajnie. Już nie musi się męczyć. Też tak jakoś nagle mi się odechciało biec, ale zwalczyłam taką chwilową jakąś słabość i i później już było całkiem, całkiem nieźle. 

 

BLACK HAT ULTRA:  

No właśnie, to schodzenie z trasy ma dwa wymiary z jednej strony już jest po wszystkim, ale z drugiej strony potem ten kac troszeczkę zostaje nam. To zależy, jakiego powodu się schodzi oczywiście. Iśka zeszła z bardzo poważnego powodu, ale jak się schodzi, bo po prostu już się odechciewa albo ją odchodzą ci siły, to chyba potem jednak przychodzi taka refleksja kurcze można było pociągnąć. 

KASIA WILK: 

Tak mi, się wydaje, ja na szczęście jeszcze nigdy nie musiałam z trasy, ale na pewno nie zrobiłabym to z powodu takiego, że nie będę na podium tylko będę szósta, piąta. Bo tak jak mówię, nikt nie ma jakichś wyłączności na wygrywanie i i tutaj no ja uważam, że sport jest nieprzewidywalny i kalkulacje są po prostu zbędne. 

BLACK HAT ULTRA:  

Dobrze Kasiu opowiedzmy trochę o tobie. Skąd się wzięłaś, jaka jest twoja przeszłość sportowa, bo jest niemała i jak potem trafiłaś do świata biegów górskich? Także opowiedz może troszeczkę, bo pochodzisz z Tarnowa. Czytałem taki twój ładny post na Facebooku, gdzie mówiłaś, że równie sławna mieszkanka Tarnowa Basia Prymakowska ci pokazała bieganie po górach całkiem niedawno, bo to było 3 czy 4 lata temu. Co robiłaś wcześniej, mówiłaś o piłce ręcznej, studiowałaś na AWF-ie w Krakowie. Opowiedz troszeczkę, jak w ogóle weszłaś i kiedy do sportu? Jakie dyscypliny uprawiałaś? 

KASIA WILK: 

Dobrze, jeżeli chodzi o Basię Prymakowską, to nawet nie to nas łączy, że ona też jest z Tarnowa. Tylko była moją nauczycielką WF-u w szkole podstawowej. 

BLACK HAT ULTRA:  

Była nauczycielka. Ja się nie dziwię, charakterek też macie podobny. (śmiech)

KASIA WILK: 

Na podobnych falach nadajemy to fakt, zresztą ludzie z Tarnowa często słyszę takie powiedzenie; Zastąpisz Basie, ale tu absolutnie nawet nie próbuje. Bo Basia jest tak multi sportowa, że ja połowy chyba sportów jeszcze nigdy nie zasmakowałam, które ona już uprawiała. I tutaj chyba z tego, co znałam Basię ona mówi, że dobrze zapowiadałam się w podstawówce. Pamiętam, pamiętam jakiś biegi na sześćdziesiątkę, coś miałam w okolicach 9, 10 sekund. To się dziś mieściło w jakiejś granicy na szóstkę. Zawsze dostawałam tą szóstkę za te biegi, natomiast też Basia chciała żebym reprezentowała szkołę właśnie w biegach. Biegi przełajowe, krótkie, długie. Ja bardzo tego nie lubiłam, to się wiązało z tym stresem np. 11 listopada święto niepodległości wolne od szkoły, a ja musiałam iść na zawody, nie lubiłam tego, bo byłam mała, chuda. Dziewczyny zawsze gdzieś tam popychały mnie w krzaki. Nie wiem, nie odbierałam tego bardziej trochę jak obowiązek, bo Basia nie rozmawiała; Bo nie będziesz miała szóstki z w-fu. Basiu dziękuję. (śmiech) Szłam bo też słuchałam się nauczycieli, tak. W a w czwartej klasie podstawówki pojawiła się pani taka, nowa w szkole wuefu pani Rita i zaczęła organizować eskaesy. Tam nie było warunków w tej szkole malutka sala, ale zaczęłam chodzić na tą piłkę ręczną. No i tak już zostało potem 16 lat trenowałam. Potem przeniosłam się do innej szkoły do dziewczyn, które miały olbrzymią halę zawsze dostawałyśmy od nich ostre manto, nie miałyśmy warunków takich, byłyśmy dużo słabsze to była typowa klasa sportowa piłki ręcznej. Ale w momencie tej fuzji okazało się, że ja np. gdzieś tam się załapuję do pierwszego składu, później jakaś kadra Małopolski już jako dziecko w piłce ręcznej się zapowiadałam nieźle, chociaż nigdy nie byłam wzrostem jakoś wyglądem do tego stworzona. Jeszcze tylko małą anegdotkę wtrącę; ostatnio właśnie leżałam fizjoterapeuty i chłopak pyta, jak się zaczęło z tym twoim bieganiem? Trenowałam piłkę ręczną wcześniej. No i on mówi do mnie tak; Ty ręczną nie wygląda pani bo taka w sumie chuda od pasa w górę no tylko te nogi. (śmiech) Od pasa w górę pani chuda, więc dokładnie te nogi. Nogi chyba najgrubsze wśród biegaczek. 

 

BLACK HAT ULTRA:  

Ale zdrowe, porządne nogi biegaczki górskiej.(śmiech)

KASIA WILK: 

Dokładnie. Z tą piłką właśnie zaczęło się w MK w Pałacu Młodzieży w Tarnowie tak się nazywał ten ten klub, później na studiach wylądowałam na AWF-ie, bo myślałam, żeby tam grać trzeba tam studiować, co było nieprawdą. Nie doczytałam, że tak powiem cała ja często robię chaotycznie dużo rzeczy i tutaj też tak było. Ale ty jak się okazało. Fajne były studia i tak sobie nieraz myślałam, gdzie inni chodzili na zajęcia, jakieś typowe dla myślicieli. Ja szłam np. na zajęcia hokeja na lodzie, łyżwiarstwa w Krakowie. To była świetna sprawa. Jeździłam na jakieś obozy choćby rowerowe. 

 

BLACK HAT ULTRA:  

Wtedy, jakby całe twoje życie obracało się gdzieś tam wokół sportu i aktywności fizycznej? Miałaś jakieś inne pasje, np. gdybyś nie wybrała wuefu, to jaki kierunek byś wybrała szkół? 

KASIA WILK: 

No ja jednocześnie na trzecim roku studiów zaczęłam kolejny kierunek na UJ i były to stosunki międzynarodowe, także przez moment miałam takie parcie na politykę. Podobało mi się to, ale już dzisiaj jakoś tak, może kiedyś będę chciała startować na jakiegoś wójta w swojej gminie ale czas pokaże. Także pewnie coś w tym kierunku, wtedy o tym myślałam wydaje się, że w ogóle taki wiek 18 lat to jest człowiek jest młody, żeby tak podejmować decyzje na całe życie. Jak do dzisiaj w sumie w wielu tematach nie wiem, czego chce a co dopiero wtedy. Też nie wiem, rodzice nie byli tacy, żeby coś mi narzucać, więc to było takie; Rób dziecko, jak uważasz. A że sport lubiłam zawsze. Mój tata sam grał w piłkę nożną był trenerem przez moment. Bracia moi tak samo do dzisiaj gdzieś tam kopią. 

 

BLACK HAT ULTRA:  

Widziałem czasem z bratem biegasz. 

KASIA WILK: 

Mam trzech braci. To jest właśnie ten trzeci. Bo mam 3 braci i 2 siostry, więc w takiej rodzinie nigdy się nie nudziło i jakieś nasze wszystkie wakacje na wsi u babci czy coś to jakaś piłka nożna i inne jakieś jazdy na gokartach, zawsze jakiś sport. Narty tak samo dokładnie, więc ten sport poznany tutaj towarzyszył myślę, że też z tego się pojawiło, że tata taki był mocno sportowy, mama bardziej z tych kibiców, ale takich bardzo przeżywających, więc mieli zakaz przyjeżdżania na moje mecze. 

 

BLACK HAT ULTRA:  

Mama żywiła sportowców wszystkich. 

 

KASIA WILK: 

Tata też, nie mogli przychodzić na moje mecze, bo się stresowała potrójnie, bo tata potem w domu mi robił cały wykład jak to źle nie rzuciłam, dlaczego nie trafiłam i w ogóle, a mama na trybunach a mama krzyczała za głośno i potem mieli zakaz. (śmiech)

 

BLACK HAT ULTRA:  

Ojciec był taki twardy dla ciebie. 

 

KASIA WILK: 

No dokładnie.

 

BLACK HAT ULTRA:  

Teraz jak reaguje na bieganie i na sukcesy, no siedzi i myśli; No wiesz co Kasiu tu mogłaś te 10 minut urwać. 

 

KASIA WILK: 

Często się pyta, wiedząc, że jaka jest odpowiedź; To ile kasy? (śmiech) No ale wiem, że w duszy to pochwala, chociaż no nieraz tam padnie jakieś stwierdzenie, że wzięłabyś się za życie. 

 

BLACK HAT ULTRA:  

A nie jakieś głupoty. 

 

KASIA WILK: 

Jakieś głupoty ci w głowie? Babcia często powtarza, że już już by jak dziecko mi pasowało. A nie te biegi. Ale uspokajam ją, pokazując jej po prostu fiszki te olbrzymie, że wygrałam tyle i tyle pieniędzy, to jak to zobaczy, mówi; No w sumie to idź biegać. Ale np. mama też już tak w temat wkręciła, że już wie, że jak będę jechała na zawody w piątek rano, to będę chciała naleśniki np. zabrać ze sobą i gdzieś tam potrafi przygotować naleśniki czy jakiś chleb upiec, także wie w miarę, na czym to polega. Natomiast na takie kibicowanie, żeby jechać ze mną, to nigdy czasu nie starcza, bo zawsze rodzice są osobami dosyć aktywnymi, pracującymi więc zawsze gdzieś tam mi brakuje na to czasu. 

 

BLACK HAT ULTRA:  

Rodzeństwo też nie wpadnie czasami na metę?

KASIA WILK: 

Właśnie jeszcze nie wpadli nigdy na metę. Bo tu dzieci ich absorbują. Ale też obserwują później dzwonią nawet wczoraj, jak powiedziałam na mecie, że trzeci raz skarpetek nie założę tych pseudo pechowych to brat do mnie dzwoni, mówi; Przejmuję te skarpetki skoro ich nie chcesz. Czyli oglądał na żywo. Tak samo na żywo śledzi. Ostatnio nawet jej, że tak powiem podesłałam jakiegoś linka, że może tam kropkę pchać przed tym Chudym, jak to się obserwuje. No oczywiście dzwonią. Dzwonią od razu, dzwonią jeszcze gdy ledwo dobiegnę na metę jak mi poszło. I cieszą się jak wracam, to nieraz jakąś imprezę rodzinną, chodź powiedz, jak było? Przyjeżdża wujek, ciocia to wszyscy mi gratulują bardzo dużo właśnie miałam takich gratulacji. Teraz po tych mistrzostwach Polski na Chudym także. 

BLACK HAT ULTRA:  

Powiedzieliśmy o tym, że poszłaś na AWF bo myślałaś, że będziesz mogła na innym poziomie rywalizować w piłce ręcznej. Opowiedz jak to się skończyło? 

KASIA WILK: 

To nie skończyło się szczęśliwie. (śmiech) Nie wiem czy powinnam mówić. Nastąpiła fuzja klubów, zaczęli Wiązać AZS AWF Kusy, Kraków, czyli połączyliśmy się z Kusym. I nasza trenerka została tam zepchnięta na boczny plan i Cena z Kusego, że tak powiem, trochę się podziały, pojawiły i osoby stojące murem za trenerką zostały wydalone z drużyny tak pojedynczo, czyli no akurat padło na mnie. Ja i 4 koleżanki zostałyśmy zawieszone, a więc nie mogłyśmy już później przez rok nigdzie grać, ale po jakimś czasie po tym czasie zadzwoniła do mnie koleżanka, czy chciałabym pojechać na testy, bo tam do Jarosławia potrzebują dziewczyny. No testy, przyjedź pokaż się, co potrafisz i tak dalej. No tak się w tym Jarosławiu też później zahaczyłam do dogrania, to w ogóle był wtedy taki okres, bo pracowałam w Krakowie, więc często wyglądało, że jeździłam pociągiem do pracy, wysiadałam na dworcu w Tarnowie, wracając z pracy, tam miałam samochód, przesiadałam się do auta i jechałam na trening do Jarosławia. Także jedyne, co nam się tam udało wynegocjować, to że nie muszę być dla wszystkich treningach, tylko na maksymalnie 3 treningach w tygodniu. 

 

BLACK HAT ULTRA: 

Który to był rok mniej więcej tak żebyśmy mogli sobie to ogarnąć w kalendarzu? 

KASIA WILK: 

Coś w okolicach 2010 może? Tak coś takiego 2010, 2011 może 12. 

BLACK HAT ULTRA:  

Fajnie. Opowiedziałaś o pracy, czym się wtedy zajmowałaś? 

KASIA WILK: 

Wtedy byłam jednym z menadżerów branży modowej. 

BLACK HAT ULTRA:  

Branży modowej. Powiedz, skąd się moda wzięła w ogóle w tym całym sportowym świecie? 

KASIA WILK: 

Lubię też modę. 

BLACK HAT ULTRA:  

To się da zauważyć. Wyróżniasz się. (śmiech) Ale właśnie o tej modzie jak to się pojawiło, bo masz ewidentną miłość do stylu i smaku.

KASIA WILK: 

Pojawiło się także. Tak było, że skończyłam studia na AWFie. No to drugie. Były zaoczne, więc tutaj można powiedzieć w tygodniu trochę nudziłam. No gdzie tam mama tak naciskała, a gdzieś do pracy do pracy byś poszła. Zadzwoniłam do koleżanki i mówię; bo ja z nią mieszkałam w akademiku i i ona już pracowała ja nie mogłam sobie na to pozwolić, bo grałam i te 2 kierunki studiów, to ciężko byłoby jeszcze pracą się zajmować. I mówię; Słuchaj jak byś coś miała u was Ba odwłok z wakacji. Daj znać przecież mama mi tu głowę truje. I ona tak do mnie bardzo dosyć szybko zadzwoniła, że zwalnia jakąś dziewczynę, bo leci w kulki także jak chcesz to przychodź na sprzedawcę do nas. Nie ma kierowniczki, to my zrobimy taką rekrutację, będzie tak od razu szybko, łatwo. No rzeczywiście no pamiętam, że gdzieś tam początki były ciężkie, bo się wybrałam do pracy w sklepie, z bardzo długimi paznokciami, np. okazało się, że to tak ciężko bo się nie nadają, one się łamią. Kurczę, taka ta praca w tym sklepie na dwa razy ale dobra te wakacje wytrzymam. Tak miało być na chwilę tylko a okazało się, że gdzieś to poczułam. Zaczęła mi się podobać ta obsługa klienta, ten kontakt z klientem, a do tego były fajne benefity w pracy, zniżki, rabaty, fajna ekipa i dosyć szybko tam gdzieś wskoczyłam, na jakieś stanowisko menedżera zarządzającego działem kadr i tak się pięłam coraz wyżej. 

PODCASTA HLACK HAT ULTRA KASIA WILK FOT. OLESZAK.jpg

fot. Oleszak

          [...] myślę, że ważniejszy jest talent, zawsze powtarzam, że samym treningiem, jeżeli nie masz tego czegoś, to ty tego nie będziesz miał, ty nie będziesz naprawdę dobry. Tak samo chyba jest w pracy. Tak sobie myślę teraz ktoś, kto próbuje być życzliwy dla ludzi, dla klienta próbuje a nie ma tego w sobie, nie ma tego w naturze swojej, to zawsze będzie jakąś taką sztucznością zalatywało i nie da takiego rezultatu jak osoba, która ma takie usposobienie. Wydaje się ten talent jest bardzo, no jest ważniejszy i też trzeba sobie uświadomić, że są mistrzowie i są zawodnicy. I ja uważam, że nie każdy będzie mistrzem. 

BLACK HAT ULTRA:

Czyli tam moda nie była jakąś twoją pasją, tylko tak troszeczkę przez przypadek. 

 

KASIA WILK: 

Wcześniej też patrzyłam, co ubieram na siebie także zawsze gdzieś tam byłam za pan brat z modą. 

 

BLACK HAT ULTRA: 

Śledziłaś trendy takie bieżące tak?

 

KASIA WILK: 

Tata mój do tej pory co mi jako dziecku, wtedy były lata osiemdziesiąte wchodziły te firmowe buty i rzeczywiście ktoś, kto je miał to był taki cool. Jak wiadomo no z rodziny wielodzietnej nie było nas stać na jakiś super wyszukane buty. W ogóle wtedy mieć Nike, czyli Reeboki to było coś i tak marzyła, marzyłam o tym odkupiłam pierwsze Reeboki od koleżanki, dostała z Ameryk takie używane i gdzieś tak patrzyłam na ludzi pod kątem na chłopaków i takie nawet podało, że nie, nie bo nie ma firmowych butów. Do dzisiaj mój tata mówi; Zawsze patrzyłaś i już tutaj kandydat odrzucony, bo nie miał firmowych butów. Takie głupie myślenie jakieś młodzieńcze. Ale może już wtedy coś już było z tą modą. A później to już rzeczywiście się tak wchodzi w temat, bo te trendy na bieżąco się śledzi, chcąc nie chcą jaki towar przychodzi, co jest modne. 

 

BLACK HAT ULTRA: 

I ty to wyłapałaś i to polubiłaś. Na czym polega teraz twoja praca, też nadal jesteś menagerką w tej branży, w jakimś sklepie czy u producenta, co teraz robisz zawodowo? 

 

KASIA WILK: 

Teraz się właśnie trochę zmieniło, bo podjęłam decyzję o takim trochę przebranżowieniu się. Wiele lat w sumie już zarządzałam zespołami, osobami i sklepami i za granicą i takie różne odbywałam właśnie supporty zagraniczne, co było świetną sprawą i dużo doświadczenia, tam zdobyłam. Ale z perspektywy czasu praca z ludźmi jest coraz cięższa, osoby przychodzą coraz młodsze, coraz mniej z siebie dają, coraz więcej wymagają i no jest tutaj, że tak powiem, ciężko już zbudować taki stały stabilny zespół. Duże rotacje, a ja też nie ukrywam, że nie miałam za dużo czasu, na to moje bieganie, pracując w takim systemie czy dojeżdżając nawet do pracy do Krakowa, bo nigdy nie chciałam się tam przeprowadzać na stałe. Teraz podjęłam taką decyzję, bo tak naprawdę w życiu nie najważniejsze są pieniądze, tylko żeby to chyba z pandemią przyszło, żeby jednak ten czas mieć dla siebie. Mieć trochę z tego życia więcej. I chyba zaczną pracę w szkole. Dlatego tak mówię, bo rok byłam na stażu w szkole po odbyciu studiów, bo to taki był wymóg, żeby później nie powtarzać egzaminów i uczyłam w szkole, jednocześnie pracując w Krakowie i teraz nadarzyła się okazja i wakat się zwolnił w szkole w gminie gdzie mieszkam. 

 

BLACK HAT ULTRA: 

Niech zgadnę WFu będziesz uczyła? 

KASIA WILK: 

Tak. Więc chyba tam zawitam.

BLACK HAT ULTRA: 

Idziesz w ślady Basi. 

KASIA WILK: 

Właśnie, chcąc nie chcąc bardziej nie chcąc chyba w sensie takim, że nigdy nie chciałam być nauczycielem mówiłam, że jest to fajna praca na stare lata, ale chyba jakoś powoli dojrzewam do tego, że ten czas jest chyba cenniejszy. I tutaj teraz w tej pandemii się okazało, że weszłam w taki trans codziennego biegania i ciężko teraz by mi było już tak nie działać, dokładnie. A żeby tak robić, no to tutaj będzie chyba to praca idealna brat mój też najmłodszy jest nauczycielem i całkiem sobie chwali. Mówi że dużo wolnego. Także zobaczę. Zawsze przecież można wrócić tego co się robiło. 

BLACK HAT ULTRA: 

Albo założyć własny jakiś biznes modowy, prawda? 

KASIA WILK: 

Dokładnie. Albo iść w stronę zarządzania i z jakimś czasem zarządzać, ale szkołą np.

BLACK HAT ULTRA: 

A to jesteś zdolna dobrze kombinujesz, a potem stosunki międzynarodowe i minister edukacji rozumiem tak? 

KASIA WILK:

No, no zobaczymy właśnie tak jak mówię, całe życie nie wiem czego chcę i nie mam sprecyzowanych planów tyle rzeczy się zmienia. I tutaj tak naprawdę praca wg mnie jest zawsze. Ja powtarzam, że praca leży na ulicy tylko jakieś chęci trzeba mieć do niej. Nie boję się ciężkiej pracy i często powtarzałam takie hasło, Że piłkę obie bić, bo Azor wahadło, ja czasami po prostu zarządzałam 40 osób, ale kiedy miałam brałam np. wolne i potrafiłam jechać na jakieś wyjazdy i być barmanką. Czy nie wiem nawet robić inne rzeczy, które mi tutaj mogły dać jakiś finansowy zastrzyk. 

BLACK HAT ULTRA: 

To powiedz mi twój stosunek talent a praca? Co ci się pojawia w głowie, jak słyszysz te dwa hasła? Praca nad sobą czyli ciężka praca. 

KASIA WILK: 

Ciężka praca, ale mówimy o sporcie, tak. 

BLACK HAT ULTRA: 

Jakiekolwiek o życiu. Co jest ważne?

KASIA WILK: 

Dobra, to tak wypośrodkowując. Czasami miałam spięcia ze znanymi na ten temat, ale obstaje przy swoim znaczy talent poparty ciężką pracą. To jest idealne, ale mając wybór, myślę, że ważniejszy jest talent, zawsze powtarzam, że samym treningiem, jeżeli nie masz tego czegoś, to ty tego nie będziesz miał, ty nie będziesz naprawdę dobry. Tak samo chyba jest w pracy. Tak sobie myślę teraz ktoś, kto próbuje być życzliwy dla ludzi, dla klienta próbuje a nie ma tego w sobie, nie ma tego w naturze swojej, to zawsze będzie jakąś taką sztucznością zalatywało i nie da takiego rezultatu jak osoba, która ma takie usposobienie. Wydaje się ten talent jest bardzo, no jest ważniejszy i też trzeba sobie uświadomić, że są mistrzowie i są zawodnicy. I ja uważam, że nie każdy będzie mistrzem. 

BLACK HAT ULTRA: 

Właśnie latają takie motywacyjne hasła pt; Możesz być kim chcesz. O ile to są fajne rzeczy i rzeczywiście do pewnego stopnia jest to prawda, my możemy być, kim chcemy w życiu, ale nie możemy być najlepsi we wszystkim co sobie marzymy, zgodzisz się? 

 

KASIA WILK: 

Dokładnie. 

 

BLACK HAT ULTRA: 

Dobrze powiedzmy troszkę o bieganiu, gdzie się to bieganie pojawiło? 

 

KASIA WILK: 

To ubieganie się pojawiło no dosyć niedawno i dosyć późno. Właściwie to jest w tym wszystkim najśmieszniejsze, że będąc już tak poza jakimkolwiek sezonem to był memoriał ku pamięci takiego znanego trenera. Zupełnie nikt mnie nie atakował i podając piłkę gdzieś tam w bok zerwał mi się Achilles. Achillesy zrywają się przeważnie, tak czytając, mężczyzną po pięćdziesiątym roku życia, którzy nagle się rzucą na sport, a np. są trochę otyli, a tu nagle dziewczyna 25 lat jest wysportowana, bo chodziła regularnie na Rozkwita. No i też pogrywa w piłkę ręczną a tu nagle mi się zrywa Achilles. I później właśnie zaczęłam półroczną rehabilitację w sumie pół roku byłam na zwolnieniu lekarskim, bo dochodzenie do pełnej sprawności tyle trwało, do pełnej, tak naprawdę to dużo później przyszła ta pełna, ale w ogóle do sprawności i zaczęło się. Biegać się nie dało z tym szytym ścięgnem, więc rower wchodził w grę. Dużo jeździłam na rowerze. I pamiętam właśnie, że o dwóch kulach jeszcze w marcu zerwałam Achillesa, to było we wrześniu, były zawody właśnie u mnie w gminie i brat tam wystartował. Ja jako kibic stałam na mecie i tak pomyślałam no za rok bym chciała wystartować w tych zawodach, ale nie sądziłam, że w ogóle będę jeszcze w stanie, bo byłam załamana swoim ścięgnem i jego kondycją i jakoś później no w procesie usprawniania zaczęłam truchtać. Wcześniej rzeczywiście tak biegałam, ale bardziej tak dla figury, dla siebie i bez zegarka, bez jakiegoś endomondo. Dzisiaj wiem, że ja robiłam wtedy 5 km na oko, to ja z 15 robiłam tak sądziłam. To było 5 km jak zwiększyłam do 7, bo dzisiaj tą trasę znam na pamięć, dzisiaj to już 20 poszło jak. Więc biegałam tak trochę. Ale później zaczęłam intensywniej, żeby usprawniać tę nogę i rzeczywiście wystartowałam w tym biegu u mnie w Leśnej i byłam druga za dziewczyną, która bardzo fajnie bardzo dobrze biega biegi asfaltowe. To był bieg asfaltowy 10 km czy 11 km, ale z dosyć dłuższymi asfaltowymi podbiegami. 

BLACK HAT ULTRA: 

Pamiętasz, który to był rok? 

KASIA WILK: 

2017 tak. No to był taki pierwszy start. Myślę sobie druga no fajnie fajnie, potem pojechałam do Austrii do Salzburga na właśnie delegacje i w hotelu nudziłam się wieczorem znalazłem jakiś magazyn i było napisane Night Half Maraton Innsbruck sobota. To był czwartek. Myślę sobie kurczę tutaj półmaraton. Zeszłam do recepcji, a tam oczywiście zapoznałam ze wszystkimi, bo dosyć długo tam mieszkałam, no to zaczęłam pytać dziewczyn, co mogą powiedzieć, gdzie to jest, gdzie ten rynek? Może bym spróbowała półmaraton? Ale totalnie no więcej jak 11 wtedy u siebie w gminie nie przebiegłam nigdy. 

BLACK HAT ULTRA:

Ten Achilles już był ok? 

KASIA WILK: 

Już był ok, chociaż to jeszcze do roku po operacji codziennie rano, budząc się była noga sztywna i codziennie czułam, że ja miałam operację, że ja tam coś mam. Dzisiaj już tego uczucia nie ma, ale ono długo mi towarzyszyło. Zapisałam się na ten półmaraton, jeszcze w biurze, oczywiście mnie przeraziła chyba kwota 50 EUR. No ale zapłaciłam a, że miałam rzeczy sportowe, bo coś tam już truchtałam no to zjawiłam się na starcie i widzę jakieś wszystkie wyżyłowane jakieś Austriaczki w biustonoszach sportowych. Myślę sobie kurczę o co tu chodzi, czy ja to przeżyje, ale wiedziałam był jeden plus to 4 kółka po mieście, czyli jedno kółko już mi dawało znajomość terenu.(śmiech) Więc to mnie trochę ucieszyło. Pamiętam, że załatwiłam sobie obstawę, żeby mi kluczyki gdzieś tam i telefon przytrzymali, bo nie miałam tam nikogo, nikogo nie znałam. Na starcie pytałam dziewczyn, jaki to czas w ogóle, co planują no i ruszyłam ruszyłam. Wodę pamiętam piłam prawie, bo tam była co 3 km woda, więc piłam wodę, pić mi się chciało. No tak biegłam pierwsze, drugie chyba coraz szybciej, trzecie już wyprzedzam osoby nikt mnie nie wyprzedza. Czwarty to już w ogóle prułam jak nie wiem, wbiegam na metę godzina 33 chyba. No chyba szóste miejsce zajęłam. Tak sobie myślę kurczę pamiętam pobiegłam po te kluczyki a chłopak mówi do mnie; Ty już jesteś? (śmiech) Jeszcze miałam okazję załapać się na masaż dla takich pierwszych, bo nie było kolejki. Następnego dnia byłam niesamowicie głodna. Tyle na śniadanie rzeczy zjadłam, w ogóle nie sądziłam, że tyle kalorii można w siebie wsadzić, ale no mi dało domyślenia. Później pierwsze górski bieg, kto był Gorlicki Bieg Górski, gdzie gdzieś tam się na starcie zaczęłam nie wiedząc, że jest to Ewa Majer, gdzieś zaczęłam wyprzedzać ją później ona mnie, ja znowu ją i to był właściwie, który tu przeżyłam dramatycznie, bo się totalnie odwodniłam, nie piłam. Oczywiście, jaki punkt z tą sławną Maryjką w kieszeni, co było opisane w Gazecie Ultra i stwierdziłam, że jak to tak ma wyglądać to ja nie chcę takich biegów takich górskich, bo to takie samopoczucie. Ja po prostu wszystkie elektrolity wypłukałam z siebie i dojechałam do domu na tyłach samochodów jak zwłoki. 

BLACK HAT ULTRA: 

Ten bieg, ile miał kilometrów? 

KASIA WILK: 

No Gorlicki Bieg to chyba 21, ale tam jest taka końcówka Kość Żebro takie podejście, na którym pamiętam, że już błagam kogoś coś do picia. No ten chłopak mi dał się napić z bukłaka, z tej rurki ale ja nie umiałam tego w ogóle pić, więc się nie napiłam. Oddałam mu mówiąc; Chyba mu się coś zepsuło.(śmiech) Jacyś panowie pomagali dobiec na metę, ale ja jeszcze tam czułam na początku w miarę. Te emocje chyba, ale już godzinę po biegu dramatycznie. I to bardzo dużo czasu zajęło jak ja się nauczyłam, kolega mnie nauczył, że trzeba pić. No było kilka takich epizodów mojego totalnego zejścia, odwodnienia, jakichś drgawek, trzęsawek także nie (śmiech) pokochałam od razu biegów górskich. 

BLACK HAT ULTRA: 

Właśnie patrzyłem na przebieg zawodów, w których brałaś udział i one były zazwyczaj dosyć krótkie i startowałaś w ogóle bardzo często. Ja patrzyłem, ty potrafiłaś w miesiącu, nawet 6 do 7 razy startować. Ok te biegi miały często 5 km czasem 3,5 km. Z czego to wynika, jakby lubiłaś rywalizację, czy ty się chciałaś przedzierać? Jak to tłumaczysz?

KASIA WILK: 

Właściwie chyba mi się też podobało to, że gdzie nie pojechałam tam coś wygrywałam nie coś, tylko po prostu byłam na podium. To mnie mobilizowało, a to była dla mnie forma treningu, bo ja w tygodniu nie miałam czasu biegać. Ja tego nie robiłam, więc tutaj taki wyjazd na zawody, nieraz po 4 godzinach snu to była taka forma taki trening sobie odbędę. Tak niespodziewanie się załapałam na drugi bieg z cyklu Perły Małopolski. Wiem, że pierwszy to była skała, ale o tym wtedy no nie brałam udziału i tam 5 biegów wchodzi w cały cykl i minimum 4 trzeba ukończyć żeby w całym cyklu liczyć. No ja rzeczywiście 4 biegami zwyciężyłam te Perły Małopolski, rywalizowałem tam głównie z Moniką Kowno jest bardzo fajna, dziewczyna. Dzisiaj, chyba że zaprzestała. Monia wracaj do biegania, bo ci fajnie szło i to mi też dawało takiego chyba dodatkowego kopa, że taka ta satysfakcja była i okazywało się, że coraz lepiej mi się biega i coraz fajniej się czuje po tym bieganiu. I tak jak mówię forma treningu, a też Adam kolega jechał no to przy okazji namawiał, tak jak mówisz, tam było wszystko, bo tam były Mistrzostwa Polski na Ślężę, gdzie jechałam przez pół Polski, po to żeby do 5 km przebiec. Szósta czy któraś przybiegłam tam w ogóle pierwszy raz zobaczyłam, poznałam kto to Dominika Stelmach, Martyna Kantor, ale no fajna sprawa, wtedy też mogłam się zmierzyć. Bo to były i alpejskie i anglosaskie i że tak powiem, jakiś tam przedział był i czasem wpadła jakaś Tarnowska dyszka.(śmiech) Także wszystkiego po trochu. 

 

BLACK HAT ULTRA: 

No właśnie, czy pamiętasz, który bieg tak przeważył górski, kiedy pokochałaś rzeczywiście te biegi, kiedy poczułaś, że to może być dla ciebie też przyszłość biegowa, zaangażowania się w biegi górskie? Czy był taki, który przeważył? 

 

KASIA WILK: 

Taki, który przeważył? Nie wiem, czy przeważył, może tak bardziej mi otworzył oczy na to co w ogóle jest takie bieganie po górach. No to było pierwsze Lavaredo mojej, gdzie właśnie Basia nakręciła, bo ona była zapisana i wylosowali na ten dłuższy bieg a na dwudziesty można było się zapisać do prawie ostatnich chwili. No i zapisałam się na ten bieg, było wszystko ustalone, jedziemy razem do tego Lavaredo ogarnęłam nocleg, śpimy tam razem. No ale niestety miał być wyjazd w środę rano, ja we wtorek dostałam jakiejś po prostu choroby, żołądkowe problemy. I myślałam, że nie pojadę, a co dopiero wystartować, no ale nie mogłam zawieść Basi, która potrzebowała też transportu. Wszystko było załatwione i zdecydowaliśmy, że okej pojadę i pobiegnę to. I pamiętam, że bardzo osłabiona biegłam to Lavaredo bo dwa dni nic nie jadłam, ale wtedy w ogóle był dla mnie szok. Dla mnie co to za bieg to jakieś przepaście, trawersy przecież można się zabić i takie podejścia no wróciłam wtedy na metę i byłam taka w szoku, że to jest takie niebezpieczne, że to jest takie naprawdę po górach. Mówię; Basia takie to trudne, to miał być bieg a nie, że jakieś wysokie góry. Co ja muszę tam przejść do marszu bo się nie da biec. No i Basia wtedy powiedziała, że jakbyś chciała Kasiu tak biegać rzeczywiście, tak więcej górskie musisz więcej potrenować. Trochę tak potrenować w tych Tatrach. Tak, tak i to tak mi otworzyło co to jest bieganie górskie. Bo wcześniej to takie biegi Szczawnica itp. to mi się nie kojarzyło z takimi typowymi, bo to były podbiegi, które ja zawsze podbiegałam. Ja chciałam podbiegać. Dla mnie tam nie było normalne przechodzenie do marszu, a tutaj nagle coś innego to był taki przełomowy bieg, gdzie zobaczyłam co to są te góry. 

BLACK HAT ULTRA: 

No właśnie, ja też uważam, że góry się zaczynają tam, gdzie się kończy linia lasu. (śmiech) 

KASIA WILK: 

Albo tam, gdzie trzeba przejść do marszu. 

BLACK HAT ULTRA: 

Dokładnie. W 2019 rok piękne trzecie miejsce na Mardula pamiętasz? 

KASIA WILK: 

Pamiętam, ale nie wiedziałam o co walczymy? (śmiech) 

BLACK HAT ULTRA: 

Kultowy, ważny bieg mocno obsadzony. 

KASIA WILK: 

Dokładnie. Nie wiedziałem, że są Mistrzostwa Polski.(śmiech) Znałam już wtedy Martynę, ale np. Megi dopiero po tym biegu poznałam no i rzeczywiście to pamiętam do dzisiaj mam tu bransoletkę z wytatuowanym !!!!Skazani przez Polski i data 1 czerwca. 

 

BLACK HAT ULTRA: 

Pięknie.

KASIA WILK: 

Dokładnie. Bo to był pierwszy mój medal. I niesamowite emocje to przeżycie takie. 

BLACK HAT ULTRA: 

Czy to był taki moment, że wiesz, że byłaś w stanie rywalizować z najlepszymi dziewczynami w kraju?

KASIA WILK: 

Nie! Do dzisiaj nie wiem czy jestem.(śmiech) 

BLACK HAT ULTRA: 

Powiem ci tak; wczoraj stoję na Kasprowym przebiega Paulina Krawczak i mówi; Ja nie wiem, co tu robię, przecież to przecież to Wilk miała być pierwsza.(śmiech) 

KASIA WILK: 

Niepoważna (śmiech) , ale przecież to ona jest ultraską mówi no nie Wilk. (śmiech) 

BLACK HAT ULTRA: 

Wilk miała wygrać. 

KASIA WILK: 

Nie właśnie, to jest to, że nie ma co kalkulować. Bo wszystko się może zmienić, że powiem ja jestem pokorna i nikogo nie lekceważę i wiem, że każdy będzie miał swój dzień i ten swój bieg i to akurat tutaj ja nie mam elementu zaskoczenia brałam Paulinę pod uwagę.

 

BLACK HAT ULTRA: 

Ja to powiedziałem dlatego, że właśnie zawodniczki nasze uważają cię za konkurencję, a ty jeszcze się nie uważasz za konkurencję? 

 

KASIA WILK: 

Właśnie ostatnio na starcie Tatra Ski coś z Dominiką zaczęłyśmy parę zdań i ja coś mówię; Dominika uważaj bo ja lubię czasem być czarnym koniem. Miśka wtedy powiedziała; Kasiu muszę cię zaskoczyć już nie jest czarnym koniem.(śmiech) Także bardzo miło.

 

BLACK HAT ULTRA: 

Już liczą z tobą. 

KASIA WILK: 

Już się liczą ze mną, mówisz? To postaram się żeby jak najdłużej się liczyły.(śmiech) Mam nadzieję, że to jest jeszcze przede mną, bo na razie tak czasem taka parabola, czasem jest super czasem jest kiepsko. A dziś tam fajnie jakbym ten poziom umiała utrzymać. O Tomek Skupień np. ma coś takiego, że on do mnie zadzwoni mówi on czuje, że jest w gazie, że będzie dobrze. Mówię Tomek po czym to czujesz? Bo ja bym też to chciała czuć, a ja po prostu idę że tak powiem zawsze w jakieś nieznane. No tak się czuje. 

BLACK HAT ULTRA: 

To jest fajny moment, żeby pogadać w twoim treningu. Czy sama siebie trenujesz, co ma trenera? Mentalnego, siłowego, biegowego jakiegokolwiek? 

KASIA WILK: 

Od pewnego czasu mamy trenera na siłowni. To jest zaprzyjaźniony przyjaciel i właśnie zaczął pracę na takim Ośrodku Sportu i Rekreacji i gdzieś tam wpadł na taki pomysł, żebym do niego przychodziła. Tam siłownia jest, wejście jest bardzo tanio, więc zaczęłam tam chodzić no i Rafał zaczął jakieś treningi robić. Nie jakieś a fajne ciekawe treningi, inne treningi dużo wyników na stabilizację, jakiś Mobility Kor. 

BLACK HAT ULTRA: 

Przepraszam, że przerwę. Czasem jakieś twoje instastories widzę, gdzie robisz jakieś dziwne rzeczy. (śmiech) Ostatnio pomyślałem, że to jest cholera dziwne, potem myślę kurczę to dużo sensu, jak złapałaś rękę w taki odważnik okrągły i tak wyciągnęłaś rękę przed siebie zaczęłaś obracać tym odważnikiem. 

KASIA WILK: 

Tam jest taka piłka, która waży 2 kilo ją trzeba wprowadzić w ruch i ona ma potem po tym kole cały czas się kręcić. I uwierzcie mi, że też się śmiałam z tego pół minuty jest fajnie, a później zaczyna się walka. Walka, żeby utrzymać to całą ręką, siłą, nadgarstkiem i to jest takie naprawdę ciekawe, ale oczywiście taki przerywnik, ale no fajna sprawa i tutaj Rafał bardzo jest taki twórczy, innowacyjny. Jeździ na mnóstwo szkoleń, strasznie fajnie on tę wiedzą przyswaja. Też potrafi fajnie przekazać, zwraca uwagę na każdy szczegół. Nawet na to, że najmniejszy palec u stopy w danym momencie ma być przyklejony do podłoża. Jest takim perfekcjonistą. No i sam swoją elastycznością, Rafał jest po szkole w ogóle wokalno artystycznej i wiele lat tańczył, więc jest taki, co jak Martyna Kant dobrze rozciągnięty, taki flexi i po prostu no wszystkie ćwiczenia robi jak taka ważka. Ja to taki słonik przy nim. Ale to mi się podoba, że nigdy mi się tam nie nudzi i pomimo tego, że nie wychodzę tak spocona i dojechana jak po crossficie na przykład, to ten trening lubię po prostu. Są to inne ćwiczenia i i też wymagają takiej pracy, właśnie takiej mocno mięśni głębokich. Więc to tutaj od pewnego czasu no w sumie tak od pandemii tak funkcjonuje.

 

BLACK HAT ULTRA: 

Czy coś z ciężarami ćwiczysz? Korkociągi...

KASIA WILK: 

Dokładnie. Też takie ćwiczenia różne mam czasami bardziej udziwnione, ale oczywiście są też takie. Co na pewno jeszcze mi pomogą w okresie pandemii, z czego się dużo znajomych śmieje to po prostu wynik online z Ewą Chodakowską, gdzie też myślałam, że to taki banał, dopóki na pierwszym treningu gdzieś tam nagle tak zaczęły pośladki płonąć jakieś ćwiczenia w podporze na pośladki. Myślę sobie Boże ja taka wysportowana i mnie to boli, nie dałam siły utrzymać minuty w te pozycji. Jęczałam, wyłam w tym pokoju i sobie myślę ta Chodakowska to całkiem niezła. No i rzeczywiście zaczęłam ćwiczyć później z Adą Palkom, bo to koleżanka ze studiów i tak naprawdę to mi się zaczęło podobać. Myślę, że takie cardio i to mi dużo dało. Po jakimś czasie np. mnie te zestawy przestały już tak męczyć, ale wtedy dokładam 2 treningi. To robią z Adą, tu z Ewą dokładałam swoją skakankę i takie rzeczy, nawet była taka sytuacja, że raz właśnie na Life z tą Ewą coś skomentowałam, że no dzisiaj gorąco pośladki płoną i nagle się odzywa Piotrek Znajński i pisze do mnie; Ćwiczysz z Ewą mówię; Słuchaj, no ale co tam robisz na tym.(śmiech) Oczywiście fala hejtu na mnie spłynęła, stwierdził, że on tak tylko obserwuje bo ona to beznadziejna jest, ale no. Na każdego działa coś innego na mnie to akurat działa i to dużo mi dawało.No i to właśnie, że też weszłam w ten taki trans codziennego biegania z nudów. Zabronione bieganie w lesie, że to kawałek mojego lasu rodzinnego część wiedziałam, że gdzieś tam nieraz uciekałam przed leśniczym, ale raczej tam policja nie będzie gonić. I tak zaczęłam codziennie wychodzić i codziennie truchtać. Oczywiście niedużo, bo tak 15 maksymalnie, bo też lubię dosyć szybko pobiegać i mieć potem wolny dzień, wolną głowę. 

PODCASTA HLACK HAT ULTRA KASIA WILK FOT. BLACK HAT ULTRA KAMIL DĄBKOWSKI.jpg

fot. Kamil Dąbkowski/BlackHatUltra

          Nie właśnie, to jest to, że nie ma co kalkulować. Bo wszystko się może zmienić, że powiem ja jestem pokorna i nikogo nie lekceważę i wiem, że każdy będzie miał swój dzień i ten swój bieg i to akurat tutaj ja nie mam elementu zaskoczenia brałam Paulinę pod uwagę.

BLACK HAT ULTRA:  

I zaliczony trening. 

KASIA WILK: 

Zaliczony trening, dokładnie. 

BLACK HAT ULTRA: 

A czy biegasz, masz jakoś ustrukturyzowany ten trening w sensie, czy biegasz wybiegania jakieś interwały, podbiegi jakoś to sobie układasz? Właśnie opowiedz o swoim biegowym treningu. Jak on wygląda, czy robisz tylko kilometry? 

 

KASIA WILK:

Na początku rzeczywiście tylko takie bieganie, takie bieganie. 

BLACK HAT ULTRA:  

W komforcie. 

KASIA WILK: 

W komforcie. Czasem może mniejszym gdzieś tam z bratem się wybrałam i wtedy mówię to z facetem zawsze szybciej. I tak np. punkt jadą rowerzyści chodź ich dogonimy pod górkę na pewno zwolnią. Tak zakładamy sobie challenge, gdzie wychodziło, że potem np. robiliśmy 12 km, w godzinę z przewyższeniem, takie różne rzeczy. Ale to czy takie wszystko na spontanie takie bez planu bez ładu i składu, trochę mi Rafał z siłowni sugerował; dzisiaj zrób sobie takie i takie podbiegi tyle i tyle, więc to też gdzieś tam się pojawiało. 

BLACK HAT ULTRA:  

I robiłaś to? 

KASIA WILK: 

Różnie bywało. Miałam też takie epizody, że przed finałem ligi, gdzie mogą wygrać kolega Adam mi chciał właśnie rozpisać taki, rozpisał mi taki chyba dwumiesięczny plan działania przed tym bieganiem. Dokładnie tam wszystko, co mam robić i on też tak trochę tych skrótów nauczył co to jest. Ale totalnie się stresowałam. Miałam wpisywać w tabelkę on bardzo analityczną sobie to gdzieś tam na komputer przelewał. No i co ile dzisiaj? Nie, dzisiaj nie byłam, nie miałam kiedy naprawdę jestem tak zmęczona. Więc ten jego plan nie wypalił, bo ja się nie stosowałam do tego, w ogóle. 

BLACK HAT ULTRA:   

Chcesz mi powiedzieć, że ty tak; chodzisz na siłownię, widzę, że to lubisz i robisz takie ćwiczenia dodatkowe ale jeśli chodzi o bieganie, to tak bardzo taki swobodny masz ten trening? W sensie nie katujesz się nie ćwiczysz jakiś interwałów długich i krótkich. Ile tygodniowo biegasz? Np. ile km? 

KASIA WILK:

No około setkę. Tak no setka wyjdzie tak 15 do 20 dziennie. 

BLACK HAT ULTRA:  

No dobrze około setki tygodniowo, ale to są takie wybiegania głównie czy wprowadzasz jakieś jednostki? 

 

KASIA WILK:

Nie, nie, nie. Tak właśnie ostatnimi czasy mi pomaga taki też kolega i wprowadza takie jakieś urozmaicenia, co zaczęło mi się podobać. W ogóle ja sobie tak założyłam, że chciałabym jak jest ta pandemia i tak biegam to chciałabym sobie nauczyć biegać szybko po płaskim. Tak mi się w głowie chodziło, że chciałabym być taka mocna mocniejsza niż jestem. I od tego czasu też gdzieś zaczęły się u mnie przewijać takie w miarę płaskie chociaż u mnie na wsi nigdzie nie jest płasko asfaltowe biegania. I powiem szczerze dosyć to polubiłam. No np. zasugerowałam, zrób sobie 1 km szybki 1 wolniejszy np. takie przeplatania. Więc czasem takie treningi robię no i okazuje się, że jestem w stanie taki ten 1 szybki zrobić w 3,40 co mnie cieszy. A nawet chyba udało mi się taką dyszkę przebiec całą w okolicach chyba 3, 50 na kilometr. Więc, więc całkiem już mnie to satysfakcjonuje. 

BLACK HAT ULTRA:  

Masz jakieś cele sportowe w wbieganiu płaskim? Właśnie zrobić jakąś życiową nadwyżkę albo półmaraton albo maraton? 

KASIA WILK:

Kiedyś spróbuje coś, ale tak bardziej chyba lokalnie. Nie jakaś dyszka sławna i rzeczywiście no jest na pewno. Uważam, że dyszka płaska asfaltowa to jest wysiłek gorszy niż takie 30 po górach naprawdę, ale podejmę się tej próby. Myślę, że chciałabym 37 to ile to było na kilometr? 

BLACK HAT ULTRA: 

37 minut nie umiem tego tak przeliczyć. No to będzie jakieś 3,40. 

KASIA WILK: 

No, no właśnie. 

BLACK HAT ULTRA:  

3, 40 coś takiego? 

KASIA WILK: 

Może się takie nie udać, ale no jakiś tam mój rekord, rekord to jedyna taka dyszka ale wtedy wystartowałam bez czipa. No to miałam 39, ale zupełnie bez takich przygotowań. Wiem, że dzisiaj, bo już treningowo zrobiłam ją nieraz szybciej, to nie całkiem po płaskim. 

 

BLACK HAT ULTRA:  

Czym się kierujesz podczas biegania w sensie, skąd wiesz, że twój bieg ma odpowiednią intensywność, taką jak chcesz? Po prostu lecisz tak na samopoczucie zupełnie? Czy korzystasz z pulsometru? 

KASIA WILK:

Właśnie na samopoczucie lecę, podziwiam tych, którzy potrafią mierzyć sobie tętno, znaczy od niedawna dopiero wiem, to znaczy. Tak naprawdę od Chudego, gdzie mi właśnie Rafał kumpel z siłowni powiedział, bo on też ma doświadczenie w biegach też biegał dużo wcześniej ultra i mówi mi, żebym pilnowała sobie tętna i nie wychodziła raczej powyżej 150, bo nie wytrzymam. No i rzeczywiście na początku gdzieś tam się wahało 162. Oj, mogę zejść, ale później to spadło i wiem, że na tych ultra chyba warto tego pilnować. Od niedawna zresztą posiadam pasek, to mnie też namówili kumple do zakupu i to na ultra się tego trzymam. Ale nigdy nie biegałam tak. Było to na samopoczucie, na wyczucie. Nie lubię też być. Osobą, nie jestem osobą i nie lubię kalkulować, czyli zakładać sobie, że tyle i tyle pobiegnę się i stricte tego trzymam. Czyli niektórzy tak mają, że tutaj założyliśmy Pocztowego na tym punkcie no to, nawet jeżeli byłby w stanie być tam 3, 50 bo tak założył. Nie, ja uważam, że biegnę tak jak czuję, że jeżeli mówię; Oprócz ultra to chyba to fajnie, tak biec na samopoczucie. Przecież tak naprawdę ten organizm daje jakieś znaki. Sam biegnąc wiesz, że jest albo oddechowo fajnie albo rzeczywiście się męczysz. No i tak jest dla mnie najfajniej. 

BLACK HAT ULTRA:  

I głowa w tym wszystkim taka ważna. 

KASIA WILK: 

Dokładnie. Bieganie sercowe, a nie mniej rozumowe. 

BLACK HAT ULTRA:  

Widać, że bardzo dobrze czujesz, umiesz biegać na samopoczucie. To jest też spora umiejętność. Nie? To nie jest takie łatwe, bo czasem po prostu może kogoś ponieść. 

KASIA WILK: 

No mnie często też ponosiła fantazja. Ale na ultra się kontroluje, ale na innych biegach do dzisiaj gdzieś tam potrafię chyba za mocno, tak. A już nie wspomnę pierwszych biegach, gdzie ścigałam Roberta Faraona w Szczawnicy np. Do dzisiaj kolega ze mnie śmieje Kris za faraonem biec. Jak biec to za najlepszymi. (śmiech) 

BLACK HAT ULTRA:  

Dobrze, a powiedz jakiś rower wprowadzasz w trening 

KASIA WILK:

Tak ten rower właśnie od dawna został z tego, ale ogólnie uważam, że im więcej dyscyplinie wprowadzi tym fajniej. To jest może coś dlaczego ja tak ostro się nie potrafię poddać tylko bieganiu. Bo wydaje mi się, że ta multi taka sportowość jest ważna. Bo każdej dyscyplinie tak jakby inne mięśnie pracują i chcę mieć ten komfort w ten dzień kiedy ma być jakaś nie wiem ma być fajna pogoda, to ja mogę sobie pozwolić na to, że po prostu pojechać na ski Do Krynicy. A odpuścić w ten dzień jakiś jakiś trening. I uważam, że to też mnie rozwija i dużo mi daje. Ale na ski jak i na rowerze kocham podbiegi i podejścia. Także tutaj najbardziej mnie cieszą właśnie górskie jazdy na rowerze i pod górkę. 

BLACK HAT ULTRA:  

Ten taki w bieganiu kierunek Ski karaniem Gove raczej jest ci najbliższy, bo widzę, że też często przyjeżdżasz do Zakopanego na biegi pod górkę i lubisz takie biegi?

KASIA WILK: 

Te biegi alpejskie nie do końca mi wychodzą tak, ale właśnie dlatego na nie przyjeżdżam, bo mi to nie chodzi i chcę być dobra. To tutaj podoba mi się to, lubię też jakieś wspinanie się po górach, takie jakieś wychodzenie poza szlakami nieraz takie rzeczy mi się zdarzają. I to rzeczywiście mnie cieszy. Rower, biegówki w zimie, zjazdówki co jeszcze narty biegowe. 

BLACK HAT ULTRA:  

Skitury? 

KASIA WILK:

Skitury dokładnie. Kupiłam sobie w tym roku sprzęt skiturowy w związku z pandemią i tak się zaraziłam, że naprawdę gdzieś to spisywałam miesięcznie z zegarka ile zrobiłam przewyższeń i kilometrów tej zimy. Dokładnie tylko w przeciągu 3 miesięcy na tych skiturach. !!!Bożyna to był mój drugi dom. Strasznie mi się to spodobało. I już dzisiaj wiem, że następny zakup to będą cienkie kredki i za jakiś czas może nawet start w zawodach skiturowych, bo mi się to dosyć spodobało. 

BLACK HAT ULTRA:  

Fajnie. Kasiu, powiedz mi, bo biegasz troszkę zebrałaś doświadczeń już troszkę w tych górach i też otarłaś się o różne dystanse. Co sobie teraz myślisz z perspektywy czasu też pobiegłaś wczoraj bieg, który jest nazywany najtrudniejszym w Polsce. Oczywiście zależy z jakiej perspektywy, ale na pewno jest jednym z trudniejszych też mieliśmy okazję wczoraj rozmawiać po biegu i tak mówiłaś; Kurczę no ja nie wiem to ultra jest do końca dla mnie. Moje pytanie teraz dzisiaj na świeżo czy wczoraj mówiłaś bo byłaś zrypana. (śmiech) To rzeczywiście jest coś takiego, że przyszła jakaś taka refleksja po tych doświadczeniach, które już masz, że chciałabyś się np. skupić na jakimś dystansie, albo na jakimś konkretnym rodzaju zawodów? Jak teraz się układa ci się w głowie? 

KASIA WILK:

Nie wiem, może będę jak wobec falą, czyli dużo wszystkiego co podziwiam. Dlaczego mówię, że ultra nie dla mnie. Wydaje się, że to taka ingerencja w organizm już nie mówię organizm, w stawy, w te wszystkie nasze więzadła itd. i tak sobie myślę, żeby w końcu ten mój Achilles jeden czy drugi nie podziękował mi za współpracę i tego trochę się boje, chociaż jest ok. Samopoczucie po tych dwóch ultra jest naprawdę zaskakująco. Ja czuję po tych ultra lepiej niż po mistrzostwach w biegu krótkim w Andrychowie, gdzie to było góra-dół góra-dół, gdzie do czwartku nogi bolały. Ale dlaczego też tak mówię? Biegi są poniekąd nudne, no bo są długie.

BLACK HAT ULTRA:  

Powiedziałabyś, że są nudne? 

KASIA WILK: 

No nudne, bo jesteś sam nieraz ze swoimi myślami, ze sobą. Jest to taka trochę monotonia i o tym mówię. No są na pewno wysoce niekomfortowe, bo pomimo tego, że biegnie się dobrze, to po jakimś czasie te zbiegi np. już nie cieszą, bo nogi bolą. Te kolana już odczuwają każdy ten kamień. No i tutaj myślę, że też trochę tak jakby myślę, że takie obawy trochę, że jak bym poszła w ten świat ultra czy bym nie zamuliła się i nie straciła tempa, bo to tempo takie wolniejsze i za dużo to trzeba myśleć, żeby te siły dobrze rozłożyć, jakoś taktycznie ten bieg rozegrać. To jeszcze chyba nie przekonuje. Chociaż przyjaciel Krisu, który ma już cztery 240 za sobą. Cały czas mi powtarza, że on wiedział, że to tylko się do wydłużania, tylko nadaje się do tych długich. Wczoraj to samo powtórzył. 

BLACK HAT ULTRA:  

Bo cię namawia po prostu. 

KASIA WILK: 

Namawia mnie on się tak wychował w tym świecie, że rzeczywiście uważa, że mam do tego predyspozycje. Patrząc na to jak się po tych 2 biegach czuję, to może rzeczywiście do tego mam predyspozycje, ale tak jak !!! mówiliśmy. Lubię krótko i mieć z głowy, to chyba tak samo tutaj te krótkie biegi są przez to fajniejsze, że po prostu nie na jakiś bieg na Kasprowy godzinka po robocie dobry trening, przewyższenie 1008 km i fajny bieg itd. Ale krótko, zwięźle na temat.

BLACK HAT ULTRA:  

To ciekaw. Powiedziałaś, że na bieg ultra granią Tatr nie miałaś jakiś kryzysów specjalnych. Czy kiedyś na jakiś krótszych biegach miałaś takie kryzysy, że rzeczywiście nie wiem wymiotowałaś albo musiałaś przejść do marszu i w ogóle padałaś, a potem się odradzałaś. Miała,s takie sytuacje wcześniej? 

KASIA WILK: 

Odpukać właśnie nie. Tylko mnie bardzo często łapały skurcze i w Lavaredo w ogóle na tym ostatnim. Ale na tych dwóch długich biegach nie miałam skurczy. 

BLACK HAT ULTRA:  

Dobrze, to fajnie. To może musisz dłużej pobiegać w sensie dłuższe biegi. 

KASIA WILK: 

Może dlatego, że to tempo jest wolniejsze na tej zasadzie. Nie wiem, czy bym setkę wytrzymała. Na pewno może to sprawdzę w Krynicy. Ale takie 170 to mi się w głowie dzisiaj nie mieści. Po prostu uważam, że już by mnie tak te kolana bolały, że nie wiem. A też turystyka piesza to nie dla mnie. Czyli jak bieg to raczej biec a nie wycieczka krajoznawcza. 

BLACK HAT ULTRA:  

2021 rok, ja to zanotuję. I za kilka lat zobaczymy.(śmiech) Jak będę z tobą rozmawiał po starcie w biegu 100 milowym to ci to przypomnę. Dobrze? Powiedz, mi co dalej, jakie masz teraz plany na końcówkę tego sezonu? 

KASIA WILK: 

Niech pomyślę. W sumie to teraz nie jestem na żaden bieg zapisana. Na pewno chciałbym jeszcze pobiec bieg w Krynicy, bo mam blisko, bo lubię Krynicę na obu festiwalach, czyli w sumie tydzień po tygodniu. Ale na jednym z nich pewnie coś krótszego. Zobaczę jak się będę czuła może się pokuszę o setkę na którymś z nich. Co jeszcze? Bieg na Kasprowy, bo są takie, które od pierwszego roku mojego biegania biegałam. 

BLACK HAT ULTRA:  

Jakieś biegi, na których będzie rywalizować jeszcze z naszymi dziewczynami?

KASIA WILK: 

No to pewnie, bo to są Mistrzostwa Polski alpejskie, no jakoś tak na ten Kasprowy. No gdzie jeszcze dziewczyny będą? 

BLACK HAT ULTRA:  

Nie wiem. Może właśnie ja też w sumie nie wiem. A Łemkowyna np.? 

KASIA WILK:

Nigdy tam nie byłam jeszcze. 

BLACK HAT ULTRA:  

O a masz blisko. 

KASIA WILK:

To jest Komańcza tak? 

BLACK HAT ULTRA:  

Kończy się w Komańczy, tak. Zależy jaki dystans wybierzesz 30 50 70 150. 

KASIA WILK:

No no ale to coś dłuższego. 

BLACK HAT ULTRA:  

Lubisz po błotku pobiegać? 

KASIA WILK:

O szkoda butów po tym trzeba długo myć. (śmiech) A nie lubię brudnych butów. Może, może chociaż muszę sprawdzić jeszcze jak to wygląda w tym kalendarzu.

BLACK HAT ULTRA:  

Rozumiem, czyli nie masz jakiś konkretnych planów na ten sezon? 

KASIA WILK: 

Właśnie nie mam teraz nie mam. 

BLACK HAT ULTRA:  

Jedzenie

KASIA WILK:

O! (śmiech) To lubię. 

BLACK HAT ULTRA:  

To się da zauważyć. Jaką kuchnię lubisz najbardziej? 

KASIA WILK: 

Tak źle wyglądam? (śmiech) 

BLACK HAT ULTRA:  

Nie. Po twoich zdjęciach na instastories, że się fascynujesz bardzo jedzeniem lubisz dobre drinki i dobre potrawy. 

KASIA WILK: 

W ogóle lubię to co dobre, lubię dobrą jakość, a nie lubię półśrodków. A czasami też wrzucam te relację po prostu, żeby zobrazować nieraz przypomnieć osobom, że kurczę jest tyle fajnych regionalnych, nieraz rzeczy jak rosół z makaronem, które te są cenne dla nas. 

BLACK HAT ULTRA:  

Że nie tylko bieganie.

KASIA WILK:

Że nie tylko bieganie, dokładnie. No mi jest bliska kuchnia włoska, bo lubię tak naprawdę węgle. Lubię makarony najbardziej, lubię produkty mączne nieraz gdzieś tam coś wrzucałam w tygodniu przed biegowym dostawałam komentarze; No widzę już ładowanie węglami przed biegiem. No nie, to nie jest ładowanie węglami, nie taki mój zamysł. Po prostu najczęściej jem makarony. Makarony takie rzeczy, bo to najbardziej lubię. No i ziemniaki też, ale mówię w niedzielę nieraz od święta. A tak to wszystko. Tak naprawdę lubię wszystko i jadam wszystko, mięso też jadam że, nie jestem jakaś zakochana w każdym rodzaju mięsa, ale nie przeszkadza mi i zjem. Zwłaszcza po biegu. Mam często ochotę na właśnie mięso jakoś tak po długich biegach. 

BLACK HAT ULTRA:  

Jakiś bieg na świecie, w Europie, który chciałabyś pobiec? 

KASIA WILK: 

Nie mam takich. Nie, nie nic właśnie takiego, ale jak by mi ktoś zaproponował z naszych dziewczyn jakiś duet. Nie wiem. Jakaś Monterosa albo coś to wchodzę w to. 

BLACK HAT ULTRA:  

Starty na Golden Trail cyrk, myślałaś o tym? 

KASIA WILK: 

Nawet chyba byłam zapisana do Szkocji na 1 teraz niedługo będzie, ale w związku z pandemią został przeniesiony no i wycofałam się z tego poprosiłam o zwrot od pieniędzy, bo tak jak mówię, nie wiadomo, co będzie, jak ja powtarzam, czy dożyjemy? W jakiej kondycji będziemy, więc. Wycofałam się no i nie ponowiłam tej próby, ale nie mówię nie i tutaj chętnie, bo do czołówki jeszcze sporo brakuje. I jest nad czym pracować, więc. 

BLACK HAT ULTRA: 

Ja nie wiem czy tak dużo brakuje do czołówki. Ale ok no w tym roku na Mardulę byłaś raptem 10 minut za Miśką. To jest trudny bieg 2 miejsce zajęłaś. Także nie wiem Kaśka. 

KASIA WILK: 

Zawsze może być lepiej. 

BLACK HAT ULTRA:  

Są takie wyszukiwarki internetowe, tam wchodzisz wpisujesz biegi górskie, albo !!!!!TriGranit. To wybierz sobie jakąś imprezę. (śmiech) Za granicą sprawdź sobie tam. 

KASIA WILK: 

Ja nie lubię tak wybiegać w przyszłość. Z niektórym biegami tak trzeba bo zapisy kończą wcześniej. Ale co też nawet mówiłam wczoraj do Justyny biegnąc Chochołowskiej, że no ja jestem z tych osób na spontanie i nie wiem, czy bym potrafiła przygotowywać się parę miesięcy, czyli może powiedzieć cały sezon do jednego biegu. Gdzie nie wiem, jak będę się wtedy czuła, czy mnie w międzyczasie złapie jakaś kontuzja tuż przed tym biegiem albo jakich choróbsko. A po drodze straciłam tyle innych imprez, więc stąd też to moja spontaniczna decyzja na ostatnią chwilę na Chudego wiedząc, że za 2 tygodnie właśnie grań Tatr i że to może mnie trochę osłabić. No bo kurczę, biorę to co jest tu i teraz i co będzie później no to nie wiadomo, więc to jest takie u mnie może do poprawy, a może właśnie tak ma być, a może tak ma być dokładnie. 

BLACK HAT ULTRA:  

To jest ciekawe. Dziękuję ci bardzo za rozmowę Kasiu. Pozdrawiam serdecznie. 

KASIA WILK: 

Dziękuję również. Bardzo miło było ciebie poznać osobiście. 

BLACK HAT ULTRA:  

Ciebie również Kasiu. I co i trzymam kciuki za ciebie mocno. 

KASIA WILK:

Mam nadzieję. (śmiech)

BLACK HAT ULTRA:  

Trzymaj się, pa.

Od czasu nagrania tego materiału Kasia zdążyła jeszcze pobiec w Krynicy i wygrać bieg na 100 km. W ogóle przebieg tego biegu jest niesamowitym przykładem na to, jak dwie mocne zawodniczki mówię tutaj o Dominice Stelmach i Aleksandrze Morozowej tak się zatraciły w walce o pudło, że nie zauważyły, iż totalnie ich to walka wykańcza. Kasia, która biegła na trzeciej pozycji, spokojnie robiła swoje, piła, odżywiała się, a na mecie wbiegła pierwsza godzinę przed Aleksandrą. Zmęczona Dominika zgubiła trasę i zdecydowała się przerwać bieg. Ta historia niesamowicie pokazuje, jak w sporcie trzeba zachować zimną głowę i nie dawać się ponieść emocjom. Dobrze obserwować co się dzieje na trasie i dostosowywać się do sytuacji, a im bieg dłuższy tym mądrzej trzeba biec, bo czasem głupi błąd może kosztować podium, a mądre decyzje mogą cię na to podium wprowadzić. Oczywiście moje podsumowanie to tylko jeden z wariantów tego, co się mogło wydarzyć. Nie było mnie na miejscu, ale ten scenariusz wydaje się najbardziej prawdopodobny. Bardzo jestem ciekaw co Kasia pokaże nam na kolejnych biegach. Oczywiście jest obawa, że biega za dużo, zbyt długie dystanse, ale może tak właśnie teraz trzeba. Kasiu, dobrej regeneracji i dużo zdrowia życzę. 

Dziękuję serdecznie za wysłuchanie tego podcastu. Podcast można wspierać w mediach społecznościowych, udostępniając informacje o nim w postach, relacjach na tablicach, ale przede wszystkim podcast ten funkcjonuje dzięki mentalnemu i finansowemu wsparciu słuchaczy, jeżeli chcesz dołączyć do tego grona, zapraszam na patronite.pl/blackhatultra. W tej chwili podcast na Patronite wspierają 134 osoby, ale chciałbym wymienić tutaj alfabetycznie nazwiska tych, których miesięczny wkład jest największy, są to Agnieszka Barczyk Krzysztof Bednarz, Adam Bogdał, Andrzej Gąsiorowski, Krzysztof Grzęda, Bieta Chryń Morawska, Michał Janiak, Tomasz Kacymirow, Paweł Kaczmarek, Szymon Kubicki, Agnieszka Łęcka, Marek Maj, Wojtek Monka, !!!!!Agnieszka Miniki, Wojciech Pietrzak, Marcin Stefaniak, Marzena Stanek, Przemysław Strąg i Edyta Winnicka. Bardzo wam dziękuję kochani jesteście, że jesteście ze mną tak długo. Bardzo doceniam wasze wsparcie. Nie wyobrażam sobie, żeby ten podcast funkcjonował bez niego.

Ten odcinek podcastu BLACK HAT ULTRA przygotowali:

Kamil Dąbkowski, prowadzenie i montaż

oraz Piotr Krzysztof Pietrzak, transkrypcje i media społecznościowe,

a autorem muzyki jest Audio Dealer.

Jeśli jeszcze tu jesteś?

Kiedy skupiamy się na naszym celu sportowym, to może się zdarzyć, że nasz umysł nie widzi już nic innego, że tracimy dystans szersze spojrzenie, otwartość, żeby wrócić do tej lekkości i radości do tego luzu i uczucia, że jesteśmy świadomi każdej chwili nie owładnięci naszą misją, musimy po prostu odpuścić, wyluzować. Z jednej strony ciągle musimy wiedzieć, dokąd zmierzamy i być pewnym kierunku z drugiej strony powinniśmy podchodzić do procesu na luzie traktując go bardzo organicznie a nie starając się zamknąć go w sztywne ramy, bo wtedy łatwiej o pęknięcia. Dzisiejsze pytanie, które usłyszycie w trakcie medytacji, może się wydać nieco abstrakcyjne, ale chodzi w nim o to, aby odwrócić nasz umysł od myślenia, od tego co on chce osiągnąć i otworzyć go bardziej na to, co on może dać. Zwrócić uwagę na to, że gdy trenujemy robimy to również dla innych. Im jesteś lepszy tym wszystko wokół kwitnie.

Na razie usiądź prosto i wygodnie w pozycji, która ci najbardziej odpowiada. Ja proponuję usiąść na krześle, rozluźnijcie się ale bądźcie również lekko pobudzeni i gotowi. Obejmijcie przestrzeń, w której jesteście łagodną uważnością, a kiedy będziecie gotowi, weźcie kilka głębokich oddechów, wciągając powietrze nosem i wypuszczając ustami. Przy kolejnym wydechu zamknij powoli oczy ich oddech wróci do swojego naturalnego rytmu i poczuj jak twoje ciało zapada się i unosi w oddechu. Jak wtapia się w przestrzeń, w której siedzisz. Zwróć uwagę na dźwięki zapachy, które otaczają. Zauważ je, nazwij, pozostaw z boku. Zwróć uwagę na miejsce kontaktu twojego ciała z krzesłem, poduszką czy łóżkiem na czymkolwiek teraz siedzisz. Zauważ jak ciało reaguje na ten kontakt. Swoją uwagą prześledzić każdy kawałek ciała i zbadaj, jak się czujesz. Nie próbuj nic zmieniać, wystarczy, że będziesz świadomy/ świadoma reakcji swojego ciała i emocji, w których jesteś. Skup się teraz na oddechu, zaobserwuj jak twoje ciało reaguje na oddech. Jeżeli to są bardzo subtelne zmiany bardzo dobrze zaobserwuje je. Zwróć uwagę, jak powietrze wypełnia twoją klatkę piersiową i ciało unosi się podczas wdechu, po czym mięknie i opada podczas wydechu. Zwracaj uwagę, jak każdy oddech jest inny od poprzedniego. Niech twoja uwaga trzyma się całego, pełnego wydechu a potem powolnego wdechu. Staraj się nie odpuszczać uwagi, ani na moment, ale jeśli to się stanie, jeśli głowa ci odpłynie, zauważ to i wróć łagodnie do obserwacji oddechu. I przygotuj się na zadanie dzisiejszego pytania. Pamiętaj, aby myśli, które na pewno się pojawią, zaobserwować pozwolić im ulecieć nie dając się ponieść emocjom. Zachowaj jednak w sobie odczucie, które będzie towarzyszyć gdy usłyszysz to pytanie, więc zadać pytanie zauważ, jaki efekt !!!nią wywoła. I jak zwykle zadaj je tak jakbyś je zadawał drugiej osobie. Więc zadajcie to pytanie i zauważcie, jaki efekt ono wywołuje u was, jak zwykle zadajcie je tak jak byście zadawali je drugiej osobie? Co możesz wnieść do sportu, który uprawiasz? A teraz oderwij się od tego pytania i chęci odpowiedzi na nie. Od emocji, które pojawiły się w twoim ciele, od myśli, które wpadły ci do głowy i wróć do prostoty oddechu, skupiając się tylko na nim. I znów niech wybrzmi w twojej głowie dzisiejsze pytanie i staraj się, aby w swojej głowie pojawiła się jakaś nowa myśl lub emocja. Po prostu zadaj pytanie. Co możesz wnieść do sportu, który uprawiasz? Na kilka chwil zapomnij o ćwiczeniu, skup się tylko na oddechu. Na tym, jak twoje ciało opada i unosi się. I zadaj sobie to pytanie jeszcze raz, starając się nie odpowiadać na nie. Zadaj je tak jakbyś je zadawał/ zadawała po raz pierwszy. Co może wnieść do sportu, który uprawiasz? Po prostu oddychaj otoczony emocjami, które to pytanie wywołuje. Niech pracuje w tobie podczas, gdy skupiasz się na oddechu. A teraz odpuść, nie myśl o oddechu, ciele, o pytaniu. Niech głowa robi co chce, niech myśli krążą i płyną naturalnie i swobodnie. Daj odpocząć sobie i głowie od ćwiczenia. I teraz znowu skup się na ciele. Poczuj jego ciężar, poczuj miejsca, w których twoje ciało dotyka krzesła, podłogi. Wykonaj jeszcze kilka dłuższych oddechów, zacznij dopuszczać do siebie dźwięki i zapachy. Powoli wracaj do rzeczywistości, skupiając się na otoczeniu. A teraz spokojniej i delikatnie otwórz swoje oczy. Możesz się przeciągnąć i powoli przywracaj się do normalnego tempa, w którym żyjesz. Zaobserwuj jak się czujesz? Jak to pytanie pracuje w tobie? Jak się czujesz co się zmieniło? Zawsze warto wykorzystać tę chwilę po ćwiczeniu na złapanie tej głębszej refleksji i być może na dostrzeżenie czegoś, czego wcześniej nie można było dostrzec.

PRZEJŹ DO ODCINKA:

https://www.blackhatultra.pl/podcast/episode/78f7f000/83-katarzyna-wilk-biegaczka-gorska-lowczyni-przygod-black-hat-ultra-podcast

bottom of page