top of page

TRANSKRYPCJA
#87 MAREK RUTKA

DSC00296.JPG

fot. BLACK HAT ULTRA/ Kamil Dąbkowski

BLACK HAT ULTRA:

Cześć kochani, witajcie serdecznie. O co chodzi? Chodzi o moje okulary? To jeszcze raz. Dzisiaj wystąpi przed wami Marek Rutka. Zwany również "Dziką Kuną", który jest niesamowicie charakterystyczną postacią naszych biegów ultra. Pracuje na budowie, biega krejzolami w Poznaniu. Dla niego biegi ultra to relaks. Im dłużej trwa - tym lepiej. Wyrusza w góry kilka razy do roku na te najdłuższe imprezy. Na DFBG 240 kilometrów, na Ultra Trail Małopolska i na Winter Trail Małopolska. Ma ochotę wziąć udział również w przyszłym roku w Krecie. Może pobiegnie Łemkowynę 150, zobaczymy. Marek jak twierdzi nie lubi się ścigać, ale pokonuje góry bardzo żwawo. I jak usłyszycie w tym podkaście właściwie ciągle coś robi fizycznie i od młodości kiedy może tę tężyznę fizyczną pożytkował troszeczkę w mało przyjemny sposób, bo był rozrabiaką, to teraz pracując na budowie, jeżdżąc na rowerze, chodząc na siłownię naprawdę wygląda super, i jest mega silny i ta siła daje mu bardzo dobre czasy w górach. Aczkolwiek jak twierdzi nie lubi zbiegać. Usłyszycie w podkaście o przeszłości Marka. Zazwyczaj tak jest, że osoby obdarzone ogromnym uśmiechem i dużym sercem mają za sobą ciężkie przejścia życiowe. Marek jest jedną z tych osób i piękne w jego historii jest to, jak niesamowicie wykaraskał się ze starego życia, porzucił przyzwyczajenia, porzucił złe towarzystwo i wszedł na zupełnie inny etap funkcjonowania w życiu. Także takiego Marka właśnie jakiego dzisiaj mamy, zawdzięczamy temu, że kiedyś po prostu nie było mu łatwo, i lekko i walczył ze sobą. Także zapraszam was na bardzo interesującą rozmowę z niesamowitym gościem. Marek mówi dużo i mówi szybko. Także uzbrójcie się w cierpliwość i wsłuchajcie się w to co Marek mówi, bo ma dla was niesamowicie ważny przekaz. I serdecznie was zapraszam. Bardzo się cieszyłem, że mogłem z Markiem porozmawiać, i że był w tym podkaście. Zapraszam was serdecznie.

 

MAREK RUTKA:

Ja nie lubię ścigać. Ja bardziej takim tupaczem jestem. Tak właśnie, że Biegające Krejzole to ogólnie właśnie, względem, tego żeby się bawić, względnie żeby trochę pofocić, filmików nakręcić. Tak właśnie bym chciał, że tak wiara w tą stronę poszła. A nie tam tylko przelecieć trasę i w sumie nie wiadomo, na mecie nieprzytomny człowiek, nawet nie widział tego co w koło tam się wydarzyło.

 

BLACK HAT ULTRA:

No tak, ale każdy ma troszeczkę inne założenia i ma inną osobowość. Ty masz taką, że ty bardzo lubisz, z tego co widzę, biec też z ludźmi, tak towarzysko.

 

MAREK RUTKA:

No bardzo lubię. Przez to, tam jak ustawiam się gdzieś to zawsze w połowie stawki na samym starcie. No bo wiadomo jakbym w czołówce biegł, to człowiek się nakręca, nie? Biegnie za tą czołówką i w końcu, mógłby się tam albo zajechać, albo faktycznie dolecieć do mety i tylko start i metę człowiek widzi.

 

BLACK HAT ULTRA:

No dobra Marek, ale ty zajmujesz bardzo dobre miejsca na takich biegach. 

 

MAREK RUTKA:

Ja sam jestem w szoku. Ja ogólnie wiesz nie lubię być na podium, bo ogólnie tyle w tym roku byłem na podium, że po prostu wsiadłem w pociąg, jechałem do chaty, np. na BUT teraz to 43 chyba byłem. 

 

BLACK HAT ULTRA:

I nie poczekałeś na [...]? 

 

MAREK RUTKA:

No nie. Bo tam ja ogólnie staram się, żeby poza podium być. Nie lubię tak, bo ja na dekoracji i tak nie zostaję. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Skromny chłopak jesteś. 

 

MAREK RUTKA:

Nie kręci nawet mnie to. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Nie kręci cię to? 

 

MAREK RUTKA:

Na punktach mówi "o Marek leć, bo jesteś trzeci, bo jesteś piąty".

 

BLACK HAT ULTRA:

I ty wtedy zwalniasz, żeby nie musieć stanąć na podium? 

 

MAREK RUTKA:

Już tak miałem kiedyś. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Naprawdę? 

 

MAREK RUTKA:

Specjalnie zrobiłem, że czwarty byłem, nie? Bo mówię "aaaa, ja tam mówię, i tak nie zostaje, a mówię co tam, nie? To i tak, i tak jest fajnie i tak jest fajnie, nie?

 

BLACK HAT ULTRA:

Zdjęć na podium nie lubisz, gratulacji od burmistrza...

 

MAREK RUTKA:

Iza mi te puchary mi poukładała wszystkie do kartonu. Te cięższe takie nieco. Tam z Janosika kamień mi dali, i to i tamto. Mówię "kurde, półka mi się zarywa, trochę tych pucharów się nazbierało". Bo tam na asfalcie biegałem i tak. Nie no to faktycznie nie wiem jak to się zawsze dzieje, że zawsze z pucharem przyjeżdżałem. Prawie z każdego biegu. A teraz to ogólnie, tak jakoś specjalnie kupiłem taki duży telefon Motorole, żeby nagrywać te filmiki i tak w ogóle nie spinam się na tym biegu. No, że wiesz, biegnę i chcę zobaczyć co tam się z wiarą dzieje, pogadać. Jak rok temu był bieg "7 Szczytów" to wystartowałem, pandemiczny bieg był. I to było tam falowe start, no i wystartowałem prawie ostatni. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Specjalnie? 

 

MAREK RUTKA:

Specjalnie. Wszystkich na trasie. Ja tam zrobiłem bazę 100 zdjęć. Z każdym na trasie. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Żeby pogadać? 

 

MAREK RUTKA:

Żeby pogadać. Ja zawsze na 17 to zawsze tam w tej pierwszej dziesiątce czy tam czwarty czy szósty byłem, mnie to nie widziałem. A teraz ogólnie mogę zobaczyć, kto biegnie, kto to, pogada, zdjęcie zrobić. Patrycja Zmokrzycka tam przyjechała z Włoch. Ogólnie tak samo. Mówi "o jesteś, fajnie". A tak, jakbym zapierdzielał do przodu to jakbym wiesz, 90% osób nie zobaczył. Ja na ten Festiwal Dolnośląski jadę to właśnie, żeby już względem tych ludzi. Pole namiotowe, rozbić namiot. Czy pada czy nie pada? Tu jakieś tam później po tym po biegu też ogólnie spotkania, nie?  Że tam wszystkie te namioty oblecieć. W tym roku nawet tyle znajomych było, że nawet nie zdążyłem całego pola namiotowego obejść. I tam później "czemu nie przyszedłeś?!" I mówię jak tutaj poszedłem, tu poszedłem, tu Dominika Cieślak, tu to. Mówię, to kurde znajomych to w sumie 99% mnie znało, ja tam pewnie 20%. Bo to i z Instagrama i z Facebooka. Mówię kurczę - to jest fajne.

 

BLACK HAT ULTRA:

A powiedz, zawsze byłeś taki towarzyski?

 

MAREK RUTKA:

Kurde ja tam takim jak mówię, zwierzęciem stadnym jestem takim. Że tak kurcze no, lubię tam.

 

BLACK HAT ULTRA:

W szkole też?

 

MAREK RUTKA:

To też tak. Taki łobuz byłem ale raczej samotnikiem nie byłem nigdy.

 

BLACK HAT ULTRA:

Właśnie ten sport ultra on zazwyczaj, jednak biegnie się w samotności, pokonuje te dystanse. To są długie, długie samotne. A ty to tak zawsze zrobisz, że zawsze biegniesz z kimś.

 

MAREK RUTKA:

No właśnie. Nawet UTMa - Ultra Trail Małopolski co tam biegaliśmy, tam te 240, to później tam z Kubusiem tam się dołączyłem ze 170, no i biegłem do mety z nim. Co tam się z nami działo, nie? On tam odjazd, ja odjazd, bo to jednak tam 50 godzin w sumie człowiek nie śpi, tylko leci cały czas i idzie, i tam, że różne rzeczy się działy. No i fajnie. A ja to jestem taki, że uczepiłem się takiego gościa, i ja nie umiem go opuścić. Po prostu lecę z nim do mety. Np. na Ultra-Trail Małopolska gościu taki tam leciał i DNF dostał, bo nie wyleciał na Turbas, tylko skręcił tam w bok, no i DNF dostał, tj. Specjalnie tego nie zrobił. Trochę załamany mówi, bo córka tam na mecie, tata na mecie. Mówię: dobra, chodź! I razem do mety żeśmy lecieli. Ja chyba piąty doleciałem. On też w szoku. No i tak żeśmy lecieli, on siły nie miał, bo chyba tam na 70 kilometrze to się stało, a jeszcze 30 km do mety i tam żeśmy lecieli, lecieli. No tam dolecieliśmy, nawet chyba medal dostał. Córka z niego szczęśliwa. Ja tam też, bo kibiców tam żeśmy z Poznania tam całej tam w Czerwonych Biegach, tam chyba z 30 osób. Chyba o północy żebyśmy dolecieli, to wszyscy: Aaaaa! Marek! Ja myślałem, że wszyscy śpią, a wszyscy czekają za mną! Nie? Ja mówię kurde. Tam Mariusz Bartosiński był przede mną i mówi: "kuźwa ty byłeś?! Godzinę po mnie?! Nie? A ja mówię: dobrze jest.

 

BLACK HAT ULTRA:

No właśnie. Na co dzień mieszkasz w Poznaniu. A czym się zajmujesz? Jaka jest twoja praca?

 

MAREK RUTKA:

Na budowie pracuje, tam ocieplania, tam elewacje tam docieplamy budynki, dekorujemy tam różnymi tam cegiełkami. Tam zależy co tam sobie klient tam życzy.

 

BLACK HAT ULTRA:

Tzn. też reżyserujesz filmy na TikToka?

 

MAREK RUTKA:

Noo. TikTok, nie. Teraz to [...].

 

BLACK HAT ULTRA:

Tam widać dużo jest scenek z twojej pracy.

 

MAREK RUTKA:

Tak, też że nawet się zainteresował się Polsat Play ze mną. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Co ty gadasz?!

 

MAREK RUTKA:

W poniedziałek gadamy o budowlańcach, może jakiś będzie tam jakiś film.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale super. I co, przyjadą program zrobić z tobą?

 

MAREK RUTKA:

W poniedziałek tam przyjedzie producent, będziemy tam gadać właśnie co tam, jak tam. Tam już obczajone jest z kierownikiem, tam czy mogą przyjechać z kamerami, coś tego. I właśnie zauważyli mnie tam na TikToku, że wiesz tam takich wariatów potrzebują i zobaczymy jak tam. Dogadamy się to jakieś tam w nowym sezonie jakieś może odcinek z nami będzie na tej budowie. Ja się nie boję. [śmiech]

 

BLACK HAT ULTRA:

Spodziewałeś się, że to się tak rozwinie? Twoja filmowa kariera? [śmiech]

 

MAREK RUTKA:

Tam nie mam za dużo obserwujących. Ja mam prawie dwa i pół tysiąca.

 

BLACK HAT ULTRA:

No właśnie, nie masz dużo obserwujących, ale już cię Polsat wychaczył. Powiem Ci, że te twoje filmiki naprawdę są bardzo fajne. Niektóre są naprawdę bardzo dopracowane. Wiesz, fajnie ustawiona jest kamera, dobrana muzyka.

 

MAREK RUTKA:

No jest. Bo to wiesz, jak z ekipą tam z pracy to wiesz każdy ma tam swoje funkcje. Np. jeden nagrywa, no jeden jak tam żeśmy to z tą miotłą, że wiesz podmuch musi wiatru być, ten odkurzacz do liści, tam dwóch rurki trzyma, nie? To jak się unoszę niby, nie? Tam wiesz, tam kurde cała brygada współpracuje tam. [śmiech]

 

BLACK HAT ULTRA:

Internet uwielbia jajca.

 

MAREK RUTKA:

Tak w życiu nie zawsze tak się układało, więc tutaj mogę się trochę tak wykazać względem tego, żeby wiewsz, innych rozśmieszyć, nie? Mnie to też odpręża, nie? Ja tam głupkować lubię. Tak jak kiedyś taki byłem za poważny [...].

 

BLACK HAT ULTRA:

Za poważny byłeś kiedyś?

 

MAREK RUTKA:

Tak, no. Nie lubiłem jak się ze mnie śmiali, nie? 

 

BLACK HAT ULTRA:

A, ok. 

 

MAREK RUTKA:

No, tak wiesz to charakter mi się odmienił w ogóle 100%.

 

BLACK HAT ULTRA:

A co się wydarzyło, że charakter się odmienił?

 

MAREK RUTKA:

No kurde, pewnie tam wiesz, moje tam różne tam ekscesy życiowe, nie? Trochę się tam pochrzaniło się tam. I rozwód z żoną i to, i tam jednak trochę tam się pokićkało to wszystko w tym życiu. No i później tam wiesz, faktycznie tam w tym życiu tak nie dawałem sobie rady. Bo to kiedyś to wiesz i siłownia, i sztuki walki, wiesz, tamtego bramki później. Z kim się zadajesz, takim się stajesz. I tam kurde wiesz, wszystko tam, różne rzeczy się tam działy na tych bramkach później. I tak kurde wiesz, człowiek się stoczył no maksymalnie tam, nie? Tamten okres życia chciałem zamknąć. Tego tam w sumie zamknąłem, no ale to tam już też faktycznie człowiek tak spadł na dno, nie?

 

BLACK HAT ULTRA:

A ciągnie się za tobą jeszcze tamto życie?

 

MAREK RUTKA:

Nie, nie. Tam ogólnie, tam wszyscy ci, z którymi trzymałem, to albo już ich nie ma, to tam faktycznie to tam ten. Albo już tam pewnie słabo funkcjonują, albo gdzieś tam ten. W Jarocinie to jak mówią skini rządzili. No jak to było... "Lepiej trzymac ze skinami, niż tam bęcki od kogoś dostać". Na siłownię tak jakoś wiesz, tak jakoś się wkręciłem w ten cały tam galimatias, i tak to się wszystko...

 

BLACK HAT ULTRA:

Czyli jakbym w latach '80 pojechał w końcu na festiwal do Jarocina, czego mi się nie udało zrobić jako punkowiec, to bym dostał od ciebie bęcki po prostu tam?

 

MAREK RUTKA:

No tak różnie było, no. Taki człowiek jaki był, jakiś dziwnie... Ja tam nie lubię jak ktoś na mnie źle spojrzy, albo coś tam, nie. Tam żeśmy ekipę taką samą, że jak ktoś tam za skórę zalazł, to wiesz, w 30 osób mogliśmy jechać gdzieś tam nam wlot zrobić, nie? To wiesz, takie... Teraz głupie. Głupi rozum, nie? Do piętnastego roku byłem już aniołek. Blond włosy, coś, tego, wszystko pięknie.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ty blond włosy miałeś?

 

MAREK RUTKA:

Ja miałem białe, dosłownie jak ten stół.

 

BLACK HAT ULTRA:

Co ty gadasz?! Nie, to musisz mi zdjęcie przysłać, ja je tutaj umieszczę zaraz.

 

MAREK RUTKA:

Ja mam chyba gdzieś w komórce takie stare zdjęcie jak tego, nie. Ale później wiesz, tam impuls taki wiesz, w życiu zawsze jest, że wiesz 15 lat, czy tam 16, na zabawę jechałem, wiadomo jak to na wioskach zabawa, nie? Tego, nie i pierwsza zabawa - bęcki, nie? Wiesz, oczy podpuchnięte, nos, wszystko. Wiesz, strzaskali, bo to, że jak ktoś świeży przyjeżdża, to musi dostać bęcki. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Trzeba go było ustawić. 

 

MAREK RUTKA:

Trzeba było. A ja wiesz, tam przestraszony, ja w ogóle wiesz, strach miałem jechać. I tak się później zaczęło. Jakieś sztuki walki zacząłem, zaraz siłownia. To mówię: kurna, nigdy więcej, nie? I tak otrzymałem, nie? To tam wiesz, to później to się wszystko powaliło i to, no z życiem ogólnie poszło, praktycznie wszystko na dno, nie?

 

BLACK HAT ULTRA:

No ale widzisz, ale fajnie potrafiłeś się z tego podnieść, powiedzieć 'nie' i zaproponować sobie inne życie.

 

MAREK RUTKA:

Ale to już byłem tam na dnie.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale gdzie jesteś teraz? No.

 

MAREK RUTKA:

No wiem, wiem. Ja tam już jak taki impuls był jak w barce byłem. Bo tam też dla tych bezdomnych, tam już w końcu wylądowałem. To jak mi ostatnią koszulkę zapierdzielili, nie? Jak tam wiesz, śpi na koju sobie tam wiesz 80 osób, nie? Kurde, budzisz się - koszulki nie ma! Nie? No kuźwa, no mówię, wszystko mi zapierdzielą! I wtedy jakiś taki impuls był, że chyba wiesz, mówię: kurde nie no, ja muszę się wziąść za siebie! A to wiesz, to dno już było całkowicie dno, nie? Wiesz, no kuźwa, ja muszę robotę znaleźć, ja muszę to, ja muszę to, ja muszę to, nie? No i wiesz, no człowiek z takiego, że wiesz, Batmana, nie, kuźwa, co kiedyś wiesz, fruwał, to, tamto, nie? Nikt ci nie podskoczył, nie? Zeszło i na to, że wiesz, faktycznie, no kurde taki... I to jakoś człowieka odmienia, nie? No że teraz ogólnie jakoś człowiek coraz mocniejszy, coraz mocniejszy i kurde mam nadzieję, że się nie zmieni bo... Bo wolę rozweselać ludzi, a nie tak jak kiedyś. Że wiesz, jakiś postrach, jakiś coś tam, jakiś tam Gibon na mnie gadali. Gibon przyjedzie to rozpierdzieli, albo coś tam. Wiesz, takie były tam jeszcze te '90 lata. Nie takie kurde, jakie bym chciał. Dużo bym zmienił, dużo bym zmienił względem mojego charakteru.

 

BLACK HAT ULTRA:

No tak, ale z drugiej strony wiesz, to jakim jesteś dzisiaj, to ukształtowały cię te lata. Prawda?

 

MAREK RUTKA:

Mnie te w tym ultra to tak mało może co złamać. Chyba, że sen, tak jak na BUTcie, nie? Tam godzinę spałem przez 72-82 godziny. Na budowie to tak samo. Cały rok wiesz, zima, tam deszcz, to zapierdzielałbym. Na akord masz robotę to wiesz, nikt ci nie zapłaci za leżenie. To wiesz, rowerem nieraz jadę godzinę, czy tam półtora, zmoknę. Tam w pracy robimy - zmoknę, z powrotem wracam - zmoknę. Ja tam 4 - 5 godzin to ja w samym deszczu.

 

BLACK HAT ULTRA:

No właśnie - rower. Jeszcze wspomniałeś mi w samochodzie, że ty dużo jeździsz rowerem tak po prostu. Do pracy, do sklepu. Ty masz prawo jazdy w ogóle czy nie?

 

MAREK RUTKA:

Nie, nie mam. Nie będę miał, bo jak mówię, te właśnie te wyskoki małolata, były tam kiedyś, to tam mój kolega zginął jak mieliśmy wypadek samochodowy. Ja siedziałem na miejscu pasażera, a on akurat zginął. I tak jakoś nawet, że nie nie lubię siedzieć na miejscu pasażera z boku. Jednak jak ktoś szybko jedzie, to jakieś takie lęki mam takie, że już wolę pociągi. Wszędzie na ultra staram się pociągiem jechać. Bezpiecznie i to, i tak kurde, wiesz tam mam taki obraz mam tego co tam wtedy się wydarzyło i to wszystko tak siedzi w głowie. Jak ktoś tam powyżej 100 jedzie, to trzymam się jak wbity. Dla mnie nie, to nie jest jazda samochodem, nie? To jednak uraz został. A w pociąg wsiądziesz, chociaż się zepsuje - jakoś dojedziesz. I tam wiesz rozciągniesz po tym ultra i pochodzisz po trochę tym wagonie i to jest, inaczej to jest, nie?

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale dobra, ale wróćmy jeszcze do twojej fizycznej aktywności. Bo bieganie bieganiem, ale właśnie masz fizyczną pracę. Jeździsz dużo na rowerze i jeszcze słyszałem, powiedz czy to prawda, że ty jeszcze potrafisz po robocie na siłownię pójść?

MAREK RUTKA:

No, ja mam tam w ciągu tygodnia, jestem w szoku, że w ogóle udało nam się spotkać. Bo ja wiesz, ja mam harmonogram w ciągu tygodnia to... Ja rano wstaję o piątej np. to ja do 21 - 22 funkcjonuje i dopiero idę spać 22. Bo mówię tam jak poniedziałki to np. mamy tam aqua aerobic i siłownia z Izą chodzę, moją tam dziewczyną. We wtorki mamy te Biegające Krejzole, właśnie taką piękną pętlę tam w Poznaniu na Cytadeli, taki hardcore 7 kilometrów, 350 przewyższenia i tam biegam i raz - dwa albo trzy razy. To tam po robocie to ja przyjeżdżam, rzucam rower, szybko obiad w locie, o 18 trening do 22 latamy, nie? To zalezy. I idę spać. W środę znowu fizjo mam jeszcze teraz z psem, bo mi pies się trochę poskładał i tam stawy poszły. I chodzę z nim na bieżnię wodną i tam w środy i soboty to mam z psem bieżnię wodną. I kwas hialuronowy nawet tam nic nie pomaga, ani sterydy, co tam dostawał, nie? A teraz ta bieżnia go tak postawiła na nogi, że po schodach nie wchodził, no to teraz normalnie na trzecie piętro. I tak kurde myślałem, że będzie tam ze mną biegał, nie? Ale jednak to jest pies niebiegowy, to jest mieszanka Goldena z Labradorem. A teraz tak postawiona na nogi, że myślę, że już będzie dobrze.

 

BLACK HAT ULTRA:

Czyli ty cały dzień spędzasz na nogach właściwie?

 

MAREK RUTKA:

Cały czas. Ja na samej pracy to mnie tam 16 - 20 tysięcy kroków mamy. Jak na kroki przeliczać.

 

BLACK HAT ULTRA:

A twoi koledzy też biegają z tobą?

 

MAREK RUTKA:

Jacek, taki nasz majster, to tam wciągnąłem go, wciągnął swoją żonę, córkę i tam na wiosce, tam też tam gdzie mieszkają, to zaczęli biegać. Że teściowa mówi "gdzie idziecie?!" Biegać! Kuźwa! Nie róbcie mi wstydu, nie róbcie mi wstydu! Bo oni tak, na tej wiosce ludzie patrzą. Ale biega, biega. 400 kilometrów już przebiegł w sumie w całości, od początku. Tam po 5 - 6 kilometrów biega, no ale wciągnął się w to. I to w wieku 45 lat.

 

BLACK HAT ULTRA:

A ty ile masz lat, przepraszam?

 

MAREK RUTKA:

Ja?! Ile ja mam lat właśnie... 43? Młody chłopak!

 

BLACK HAT ULTRA:

Młody chłopak jesteś! A powiedz, a sportowo, a wcześniej coś robiłeś?

 

MAREK RUTKA:

No ja właśnie od judo zacząłem.

 

BLACK HAT ULTRA:

Byłeś w jakimś klubie może albo coś?

 

MAREK RUTKA:

Nie. Ogólnie, tak dla siebie. Dla ciebie cały czas. Siłownia od zawsze, w sumie od piętnastego roku życia to tam żeśmy w domu kiedyś tak [...]. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Ty jesteś tak zbudowany!

 

MAREK RUTKA:

[...] Pustaki, wiesz tam rura, pustaki albo beton, i w chacie i w siłowni nie było. Tam żebyśmy zaczęli jechać. No może od szesnastego roku życia. I cały czas tam. Ogólnie wiesz, pakarnia, nie? I tak do dzisiaj mi zostało, że ja muszę iść na siłownię albo na cross fit, albo na coś tam, wiesz. 

Ja nie lubię ścigać. Ja bardziej takim tupaczem jestem. Tak właśnie, że Biegające Krejzole to ogólnie właśnie, względem, tego żeby się bawić, względnie żeby trochę pofocić, filmików nakręcić. Tak właśnie bym chciał, że tak wiara w tą stronę poszła. A nie tam tylko przelecieć trasę i w sumie nie wiadomo, na mecie nieprzytomny człowiek, nawet nie widział tego co w koło tam się wydarzyło.

BLACK HAT ULTRA:

Bo chory jesteś jak nie wykonujesz. 

 

MAREK RUTKA:

No ja bym mógł funkcjonować w sumie 20 godzin na dobę. Bo ja muszę coś robić. Jadę, że i siłownia i to, że jak na siłownię idę, chociaż tyle czasu nie ma, to trochę bieżnia, trochę siłownia, trochę sauna, trochę basen, aqua aerobic. Ja tam mogę 5 - 6 godzin nawet. Tak mi wszystko. I rozciąganiem, i z tym i to. Że kurde jakoś tam ciężko mnie zajechać.

 

BLACK HAT ULTRA:

A w pracy masz jakieś minimum godzin, które musisz przepracować?

 

MAREK RUTKA:

No mamy tam od 7.30 do 15.30 do 16. Tam zależy jak tam. Mam robotę ile zrobimy tyle dostaniemy. Że tam nie mamy, że na godzinę.

 

BLACK HAT ULTRA:

No tak, ale pewnie im zależy na tym żebyście skończyli robotę w jakimś czasie.

 

MAREK RUTKA:

Tam na budowę jak wchodzisz to już zawsze jest po terminie. Przychodzisz 1 lipca, a to miałp być do czerwca zrobione. Już wiesz, trzeba naginać, trzeba naginać. No na budowie to jednak, mało jest fachowców. A jak tam przyjdą tam jakaś ekipa, to wiesz na tydzień - dwa i już niestety nie nadaje się, bo to jednak jakoś musi być teraz dobrze zrobione, a nie tak jak kiedyś, że "Alternatywy 4", że wiesz - byle jak. A teraz co z tego, że ci inspektor odbierze, jak właściciel co kupi chatę, weźmie swojego inspektora i też odbiór jest, nie? To wszystko musi być jednak cacuś glancuś. Inspekcja nie przejdzie teraz, tak jak kiedyś. Obojętnie jak wymurują. No to tam wiesz, tam z tą murarką to jest różnie. To ty musisz tam ten styropian tak przykleić, że to ma być lusterko, nie? Ja tam jeszcze, nie wiem czy widziałeś, taka łata dwu metrowa.

 

BLACK HAT ULTRA:

No widziałem, widziałem. 

 

MAREK RUTKA:

Jak na TikToka wrzóciłem, to wszyscy "co to za łata?! Co to za łata?!" Pisali do mnie, bo to wiesz, wiara tam szlifuje coś tam, no a wiesz, a to jest w tym zaczniesz szlifować, nie? To jest naprawdę...

 

BLACK HAT ULTRA:

Nie no, to jest total. To jest kawałek sztuki!

 

MAREK RUTKA:

Trzeba mieć sposób. Bo ja jestem w stanie dwa dni tak robić np. Wiesz tam szlifować i coś tego, nie i to faktycznie trzeba. Jak ktoś nie umie to zajedzie się tam w dwie godziny.

 

BLACK HAT ULTRA:

Technika musi być po prostu.

 

MAREK RUTKA:

No technika. Ja tam odporny jestem trochę nawet na wełnę, bo jakaś budowa była co żeśmy cały blok w wełnie mieli. Ja się po prostu rozebrałem do gaci.

 

BLACK HAT ULTRA:

I się odczuliłeś?

 

MAREK RUTKA:

I zrobiłem wszystko. Wiesz, na koniec dnia wężem mnie zjechali, tam spryskali, było wszystko. A tak wiesz, wełna to drapie, szkiełka to, nie. I tak właśnie pod tym względem mam [...].

 

BLACK HAT ULTRA:

Fajnie, że należysz do takiej sprawdzonej ekipy tam u siebie, która zawsze będzie miała robotę de facto. Bo jesteście dobrymi specjalistami. Czy zdarzyło wam się, że ktoś nie odebrał waszej roboty?

 

MAREK RUTKA:

Nie. Oni 20 lat już robią ze sobą, ja już chyba z nimi 10 lat już robię. Ekipa tam wiesz, taka w Poznaniu przodująca, nie?

 

BLACK HAT ULTRA:

Opowiedz w takim razie troszeczkę o treningu biegowym swoim. Czy ty coś trenujesz, czy ty po prostu biegasz?

 

MAREK RUTKA:

Ja po prostu biegam z krejzolami.

 

BLACK HAT ULTRA:

Z krejzolami. [śmiech] Biegasz te pętle piekielne...

 

MAREK RUTKA:

Ja mam tak: wtorek mamy, biegniemy pętlę z krejzolami. Co tam jest? Biegniemy tam w grupie, np. pierwsza pętla i czekamy za każdym. No to taki interwałowo można biec, że wiesz, że tam 15 - 20 osób przychodzi i czekamy za ostatnim np. mam tam 30 góreczek i mamy 30 postojów. Wbiegamy na górkę, czekamy ostatni jest. Wiadomo ten ostatni ma przegibane, bo co, wypoczałeś? Wypocząłem. Wiadomo, że zdyszany, nie? [śmiech] No i lecimy tego, nie? W środy tam nie raz, w czwartek mam takie nie raz, to robię samemu interwały tam jakieś tam piramidy albo coś tam. W piątek mamy tam kilerskie podejścia to też tam z biegającymi krejzolami tam na Dziewiczej Górze. To też mamy tam pętle tam 1 400 km, to tam kiedy biegamy tę pętlę, po tych góreczkach, tam przy wieży widokowej, tam mamy np. Przemek przynosi np. pomarańcza, mandarynki, winogrona i jemy, nie?! No i jemy 5 minut dobra, lecimy, bo zimno. No i tak robimy, taki luz jest jak nie wiem jest, nie? W niedzielę wybieganie tam nie. No i nie raz tam do mamy. A tak ogólnie to reżimu nie mam. Ja tam 80 w tygodniu to [...].

 

BLACK HAT ULTRA:

I nigdy nie miałeś reżimu jakiegoś treningowego?

 

MAREK RUTKA:

Miałem, jak biegałem asfalt, nie? 

 

BLACK HAT ULTRA:

A! Biegałeś asfalt? 

 

MAREK RUTKA:

Na początku 2 lata to kosiłem asfalt. Tam wiesz, ja zarzynałem się tam, nie? Kurde, w ogóle tam...

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale co, cisnąłeś jakieś życiówki na dychę czy w maratonie? Ile tam wybiegałeś?

 

MAREK RUTKA:

10:35 -10:34. Półmaraton 1:19 z groszem, chyba 30 coś. No, cisnąłem! Tam wiesz, tam piątka 17:19, nie? No dobrze cisnąłem.

 

BLACK HAT ULTRA:

A maraton najszybszy, jaki?

 

MAREK RUTKA:

Kurde wiesz, maraton. Na życiówkę nie leciałem, bo na 3:30 byłem szykowany. A taki Tomek mówi: "kurde Marek, chodź na 3 godziny!" A ja jeden żel, na 3:30, chyba po półtora roku biegania. No dobra lecimy za tymi balonikami. 4:15, nie? Kurde wiesz, i wtedy zobaczyłem co to jest ściana. 34 kilometr, ja mówię: kuźwa te baloniki chyba wiesz, ja tam jeszcze zegarka nie miałem, chyba przyspieszyły, ty?! I mówię kuźwa co jest?! Coraz cięższy mówię, kurde beton w nogach, mówię ja pierdziele. Się okazało, że to jest cała ściana, nie?! Ja jeden żel, ani śniadania, ja tam ani nigdy nie ładuje węgli, tylko tam wychodzę z chaty i lecę. I kurde tam 3:03 zrobiłem, nie? No ale nie chciałem tam nigdzie łamać już później tych 3 godzin. I tak później już wszedłem w te ultra, jak już pojechałem pierwszy raz na Bieszczady na Rzeźnika. To był mój pierwszy bieg górski. No to ja kuźwa oczarowany, nie? Mówię ja już asfaltu nie chcę!

 

BLACK HAT ULTRA:

Jak to jest? Ale jeszcze powiedz, a kto cię w ten asfalt tam wprowadził? Kto cię namówił na bieganie w ogóle?

 

MAREK RUTKA:

Taki Tomek Szwajkowski. Nie ten fotograf, nie taki tam. Kolega mój, co tam on już w 2014 przebiegł Rzeźnika. Wiesz, Koszulkę nosił Rzeźnika, więc ja gdzieś tam z nim biegłem. No, jak biegłem to zbierać się zaczęło: cześć biegłeś Rzeźnika! W którym roku?! Wiesz i tam zaczął opowiadać. Nie, ja pitolę. Masakra dla mnie, to jest naprawdę mocarz. No i tak zaczął opowiadać o tych Bieszczadach, o tych ultra a nie tam jakiejś tam Małopolski jakieś tam robił tam też różne tego. Kurde, no ja zafascynowany byłem. Nie wierzyłem w nic z tego opowiadania, nie? I on mnie tam pozapisywał, nie? Bo wiesz ja tam w maju zacząłem biegać, to on w lipcu mi dobra, Półmaraton Pobiedziskach Górskich się nazywał. Tam biegniesz. Forest tam 44, później tam pogoń za wilkiem. Wszystko po górkach, od razu. Wiesz ja jeszcze pół roku to ja tam Foresta 44, maraton trzasnąłem w lipcu. To półmaraton Pobiedziskach nieco, wiesz. Ja tam nie widziałem jak pod górki podbiegać. To ja wiesz co, 5 kilometrów, 10 przysiadów. Kuźwa wiesz, pompa, 95 kilo, ja tylko siłownia i to nie. Mówię, kurde przecież lipiec, tam chyba z 70 stopni było, jeszcze kurtyny wodne, ledwo żywy do mety. A ta 1:45 godz. jak na moje pierwsze tego. Kurde, może coś z tego będzie. A pierwsza dycha to też ładnie poszło. Się zawsze wspomina tą pierwszą dychę, bo w maju zacząłem biegać to we wrześniu było taki bieg charytatywny dla Izy tam chorej na białaczkę. No i taki Tomek właśnie biegnie za mną. Ja tam jakieś tempo 4"0'. Ja wiesz, ja tam ani zegarka. No dobra 4"0'. On zapierdziela do mety, wiesz, te 10 kilometrów. Wpada na metę, ja wpadłem bordowy, czerwony, ciśnienie chyba 250. On chyba trzeci, albo czwarty, albo piąty 39 z groszem. Na pierwszą dychę, nie? To wiesz tego. On mówi dobrze pobiegłeś, dobrze pobiegłeś. Ja mówię kurde jak dobrze, to dobrze. Wchodzę podium to ja  40 minut złamane w sumie już po paru tych, nie? I pod tym względem byłem tak zawzięty właśnie w tych biegach takich na płaskim. I tak, treningi zarzynające były. Kilometrówki tam żeśmy robili po tam 3"15' czy 3"20' km tam na tych stadionach. No a tu lżej się biegania. Ultra to wiesz...

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale to wtedy wtedy miałeś trenera rzeczywiście?

 

MAREK RUTKA:

No tam pod na [...] jak byłem, później Maratończyk Poznań, tam Maciej Łucyk tam prowadzi taką grupę. No to faktycznie tam w miarę tak szkoli, że kurde faktycznie. Tam wiara, tam progresy ma, jak ktoś tam chce tam szybkość szybkości to naprawdę u niego.

 

BLACK HAT ULTRA:

A uważasz, że teraz w twoim bieganiu po górach przydały się tamte czasy szybkiego biegania asfaltowego? Jak czujesz?

 

MAREK RUTKA:

Kurde, no prędzej to mi się przydało wszystko to co wcześniej robiłem. Pewnie to co wypracowałem wtedy to teraz jak ostatnio były też jakieś, co tam wiesz 38 minut co robiłem dychę też tak na luzie. To jakoś chyba to zostało w tym, nie? Mimo tego, że tych szybkości takich nie robię.

 

BLACK HAT ULTRA:

A ty uważasz, że w bieganiu asfaltowym, zacznijmy na razie od niego, czy ty technikę wypracowywałeś czy to bardziej siłowo biegałeś dobrze?

 

MAREK RUTKA:

Kurde, chyba siłowo. Ja tam te 95, teraz ważę 84 kilo, nie? Ja się długo rozpędzam ze wszystkim. Na półmaratonie tak samo. Jak tam biegłem tę 1:19 godz. No to pierwsza połówka to właśnie wolno, a później już jak się rozpędziłem to już zatrzymać się nie mogłem. Do mety to jak zdjęcie mi tam zrobili właśnie z Michałem Kubiakiem. Mnie to ogólnie... Tylko było migawkę widać. To już sprint, normlanie sprint.

 

BLACK HAT ULTRA:

Powiedz, a jak w takim razie czujesz się jeśli chodzi o lekkość w nogach po długich wybieganiach czy pobiegać? Czy ty musisz się dużo rozciągać albo rolować? Jak ty to czujesz?

 

MAREK RUTKA:

No nie. Wiesz, moje tempo jest 6"0'. Ja już tyle razy biegłem 80 kilometrów i 100, tam przychodzę do domu mogę wziąć psa iść na spacer, albo coś. Jak na początku biegałem to wiem, że za szybko biegałem. Np. ja tam na tempo nie lubię tam gadać, ale trzymam się 6"0' np. Wiem, że na zegarku, to przybiegam i nie jestem zatkany. Po prostu matka, babcia postawi pół kaczki i jestem w stanie zjeść i wiesz to, iść dalej. I wszystko w porządku! Jak szybciej biegnę, to jestem zamykany, później przez godzinę nie mogę nic zjeść wiesz, nieprzytomny, muszę się kimnąć.

 

BLACK HAT ULTRA:

Czyli sobie wypracowałeś takie tempo dla siebie.

 

MAREK RUTKA:

Może tak wiesz, na biegach górskich tak samo. Patrzę - "o piątka z przodu"! Nie, nie. Trzeba zwolnić. Z tego podejścia mam mocne, bo z kijami lubię podchodzić. Zbiegi to tak asekuracyjnie, że ja wiesz, raczej sunę po tych zbiegach, nie męcząc czwórek i przez to jestem w stanie daleko dobiec. 14 tysięcy przewyższeń na Ultra-Trail Małopolski, żeby jeszcze ja przez całą trasę teraz np. 50 godzin cały czas biegłem.

 

BLACK HAT ULTRA:

A jak ty sobie radzisz na zbiegach w tych naszych, wspaniałych, pięknych Beskidach? Gdzie są po prostu wiesz, lecisz po takich luźno rozrzuconych kamyczkach jeszcze przykrytych liśćmi. Ochyda po prostu. Jak ty po czymś takim lecisz?

 

MAREK RUTKA:

Ja wiem. Wypracowałem tak, że jak wiadomo, że tam elita to zapierdziela tam wiesz, oni tam chyba w ogóle fruną.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ja nie wiem jak oni to robią. Po Czantorii też na pewno biegałeś?

 

MAREK RUTKA:

Też biegałem. Co roku biegnę, co roku biegnę. Czantoria to dla mnie priorytet. W tym roku tak samo. Za tydzień lecimy, 70 km, a może nawet jak się uda to polecę czwartą pętlę. Nie lecę na górę, tylko po prostu może czwarty, a bo tam jest znowu tam 18 godzin, tak jak ostatnio leciałem niecałe 12 godzin, to szkoda znowu tych godzin, bo znowu będę stratny, nie? [śmiech] Bo tak zawsze mówię, bo gdzie lecę limity po 40 godzin, a ja 15 godzin przed tym, nie? To powinni mi trochę kasy chociaż zwrócić, nie? Ja tak właśnie kiedyś myślałem sobie. [śmiech] 

BLACK HAT ULTRA:

To Jest dobry numer. [śmiech]

 

MAREK RUTKA:

Organizator powinien, wiesz, nagród powinno nie być. Po prostu wiesz, np. płaci za bieg 400 zł, przebiegasz 15 godzin wcześniej, to powinni ci np. 105 zł oddać. Bo to jest moja nagroda, no bo przyleciałeś kuźwa wcześniej, nie? W zeszłym roku tam, co nie było tamtego, to w sumie te cztery pętle tam zrobiłem sobie w limicie. Artur Kulesza mówi, że jak przebiegne w limicie to zrobi teraz cztery pętle, ale nie zrobił. Ale na drugi rok już coś tam kombinuje. No zobaczymy, nie? Te cztery pętle hardcore'u to faktycznie tam byłoby co robić na zawodach. A tam te 18 godzin tam wychodzi 8000 tysięcy przewyższenia na 93 kilometrach. To już jest tam nogi trochę tam wiesz, jest co robić. A tam podejście później do mety to tam jest kuźwa. [śmiech] A ja lubię podejścia, to wiesz, ja tam się palę, kije to się gną! [śmiech]

 

BLACK HAT ULTRA:

Tak? Pracujesz dużo z kijami?

 

MAREK RUTKA:

Dużo. Kije to, może przez to, że w Poznaniu tutaj mieszkam i tych górek nie ma, no że jak ja tam gdzieś górkę widzę ja tam startuję. Ja tam w zeszłym roku to pod górkę to wiara myślała, że ja pierwsze koło biegnie. A ja już czwarte! A ja tu moment do góry! I to podejście, że jak biegnę tam gdzieś [...].

 

BLACK HAT ULTRA:

No tak, ale ty masz bary, masz z czego pracować z tymi kijami.

 

MAREK RUTKA:

Nie raz mam większe zakwasy góry, niż nóg. Bo ja chyba z 60% z siły idzie jak podejścia, to ja normalnie wiesz, idę jak czołg, nie? Dosłownie. Że jak tam na Ultra-Trail Małopolski żeśmy biegli, ekipom żeśmy biegli, to ja wchodziłem szybko, zbiegi mam kiepskie, to sobie tam powolutku tuptałem, oni mnie dokonali na zbiegach. I tak żeśmy się uzupełniali. Ja wchodzę mocno, jest tam na Szczebel, bo tam Szczebel to jest moja ulubiona góra, wiesz wchodzę, tam wiesz tego, nie? Wiesz powolutku sobie zbiegam, oni mnie doganiają i tak równo żeśmy sobie biegli.

 

BLACK HAT ULTRA:

A ty nie potrzebujesz mieć jakiś mocnych kijów do tego twojego stylu wchodzenia?

 

MAREK RUTKA:

Kurde, z tymi kijami to... Ja teraz biegam z kijami za 49 zł z Decathlonu.

 

BLACK HAT ULTRA:

Pękają szybko?

 

MAREK RUTKA:

W ogóle tam miałem Pioneera z Aliexpress, ale ja często się przewracam. Czy z Babiej Góry jak biegam o coś tam. I zawsze tak biegam, że kij, kolano - kij złamany. A teraz mam z Decathlonu, to nawet nie moje. Najlepsze to, bo żeśmy biegli BUTa 140 teraz, rozgałęzienie było 100 w lewo, 140 w prawo. Ja biorę obojętnie jakie kije. No i lecę. I telefon po chwili, tam Tadeusz Podraza chyba do mnie: "Marek masz jakieś kije, jakiś tam kolor!" Ja mówię: daltonista, nie? Jakieś mam kije, ale koloru to ja ci nie powiem jaki to jest, nie? "Nie twoje kije!" I faktycznie, ja inne kije wziąłem z Decathlonu, jakieś tam. No, i kolegi wziąłem tam kije, ale on mówi: dobra weź sobie te moje, ja wezmę te twoje. I wiesz mi tam...

 

BLACK HAT ULTRA:

A ty często gniesz i łamiesz te kija na biegach?

 

MAREK RUTKA:

No, co drugi bieg już nie mam kiji. Pioneera tam zawsze zamawiałem, ale wiesz, jak na BUTcie tam wiesz, po tych krzakach chodziłem, połamałem, i tak na szczeblu jak schodziłem zimą, to po prostu jak tyczkarz - przeleciałem przez kija. A nie złamał się! Ale później i tak połamałem. Ja mocno, ja ogólnie tyle siły wkładam na podejścia, że kurde rzadko kto mnie wyprzedza na podejściu. Ogólnie ja wiesz, głównie ja... Papa uśmiechnięta, nie? Kuźwa w końcu górka i lecę kuźwa! Ja jak dzik.

 

BLACK HAT ULTRA:

Jak dzika kuna!

 

MAREK RUTKA:

Jak dzika kuna! Skoro dla mnie podejścia to jest chyba po to, żeby właśnie tam te ultra dla mnie te stworzone właśnie. Te podejścia. No i nie zbiegi, nie zbiegi. Bo zbiegi to czwórki, ministrant, to wszystko. Że faktycznie tam już po dwóch dniach jak lecieć to już praktycznie trochę czuć to wszystko.

 

BLACK HAT ULTRA:

Po dwóch dniach. Ok. [śmiech] Ja to wiem bo, ty nie biegasz krótkich rzeczy. A powiedz, a jakoś trenujesz te czwórki, żeby albo trenujesz w ogóle zbiegi? Czasami jedziesz w góry potrenować czy nie?

 

MAREK RUTKA:

Nie. Właśnie nie. Ja ogólnie od imprezy do imprezy faktycznie żyje. W tym roku chociaż tak było, tak to już dziewiąta moja impreza w tym roku. Staram się wyjeżdżać raz na miesiąc - raz na półtora miesiąca. Jak pandemia była to lecimy tam z Leszkiem Płowieckim sobie tam challenge swoje robili, czy tam właśnie UTMa żeśmy biegli, czy Stumilaka sami, czy Zamieć. O Zamieć żeśmy samemu sobie robili. Wiesz taka była pogoda, że Leszek biedny, on taki malutki, to miał po pas śniegu, nie?

 

BLACK HAT ULTRA:

No kurczę, wiadomo! Ile kółeczek zrobiliście?

 

MAREK RUTKA:

Kurde chyba 7. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Wow! 

 

MAREK RUTKA:

Przyjechaliśmy pierwsi, żeśmy dopiero tę trasę przetarli. Później jak już 3 kółko to Wiara przyjechała, to już fajnie, bo już było udeptane. I tak żeśmy zboczyli z trasy, to wszyscy tą trasą gdzie jest źle. Ale kuźwa, no warunki były ekstremalne. Na dole padało, do góry śnieżyca, że faktycznie fajnie ogólnie było. Tak żeśmy latali przez 24 godziny. A później Leszek jeszcze z ekipą poszedł do rzeki morsować. I mówię: kuźwa! Tu delirka, a oni weszli do rzeki, tam sobie morsują fajnie. Oni tam wiesz ogólnie często jak tam widzę, ale im zazdroszczę. W tej Pszczynie, że tam mieszkają. Co tydzień ogólnie gdzieś tam albo nawet częściej tam po tych górach latają, że najchętniej bym się tam przeprowadził.

BLACK HAT ULTRA:

Nie zależy ci trochę na podnoszeniu poziomu sportowego tak naprawdę?

 

MAREK RUTKA:

Kurczę no, nie wiem. Chciałbym się cieszyć życiem.

 

BLACK HAT ULTRA:

Bo ty nie lubisz na podium stawać.

 

MAREK RUTKA:

Nie lubię, ale ogólnie mnie to przeraża. Właśnie względem tak mówiliśmy wtedy, te życie jakie było, takie pod napięciem i to wszystko. Ja całe życie ogólnie jakość ganiałem za wszystkim. Robota - akord, nie? Chciałem być zawsze najlepszy, bo to wiesz, musi najmocniejszy, najlepszy, nie? Wiesz tam pierdoły już tam nigdy, coś tego, a teraz [...] 

 

BLACK HAT ULTRA:

Masz już tego dosyć trochę? 

 

MAREK RUTKA:

Wiesz, jakbym teraz miał faktycznie w robocie zapierdzielać, teraz na biegach zapierdzielać. Ja tam z biegu idę prosto do roboty. Wiesz, ja nie mam regeneracji i znowu zapierdzielasz. Nie wiem czy to by cieszyło mnie. A tu dla mnie to wiesz, jadę. Ja tam zawsze mówię jak jadę w góry, to jakbym przyszedł do spowiedzi. Przyjeżdżam to miesiąc jest psychicznie wyluzowany. Wiesz, funkcjonuje normalnie. Już po miesiącu ja już gdzieś zapisany jestem. Za półtora miesiąca np. muszę już być gdzieś w górach, żeby znowu reset zrobić. Najlepiej dwie noce, albo trzy noce, albo na BUTcie cztery. Tam wiesz, to jest mój świat. Samemu gdzieś tam po tych kurde, wiesz lasach, coś tego, nie? Wiesz, przemyślenia coś tego i ja faktycznie kurde dla mnie to lepszej terapii nie ma. Jak względem tego co kiedyś się działo, żeby jakoś funkcjonować normalnie, żeby na głowę nie dostać w tych czasach, to człowiek musi mieć jakąś pasję, musi mieć ogólnie ten swój czas jakiś. A mój czas to jest w górach. I tam mi żaden psychiatra nie pomoże. Góry to jest mój psycholog, psychiatra - wszystko w jednym. [śmiech]

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale lubisz być ze sobą w ogóle i myśleć w górach? Czy co robisz na takim BUTcie np. jak cztery dni doginasz tam po górkach, to co się dzieje w twojej głowie np? Czy ty się cieszysz tym, że jesteś w tych górach czy masz np. jakieś rozkminy życiowe w głowie?

 

MAREK RUTKA:

Nie raz myślę też o tym życiu co było kiedyś. Że jednak siłę mi daje właśnie to, że kiedyś było tak jak było. Ale ogólnie się cieszę się tym czasem, w którym tu jestem teraz, nie? Mówię: "kurde, najlepiej, żeby się nie kończył." Że ja np. mówię: zawsze mam taki plan, żeby latać pod limit w ogóle, biegi - wszystkie. No, że teraz bieg 7 Szczytów to polecę po 50 godzin. Czyli 15 godzin nawet mniej niż do mojego rekordu, bo ja tam już jak tam rzuciłem posta - wszyscy chcą lecieć. Ci co nie skończyli - dobra lecimy, ja tam będę nagrywał, będzie fajnie, będzie zabawa. Fajnie, bo to wiesz, będzie się dużo rzeczy działo. Na tym biegu 7 Szczytów czy na innych biegach, nie? Tam jest Bieg 7 Szczytów pod tym względem dobry, że dużo osób biegnie i tam wiadomo, że nas tam z tyłu jak teraz biegłem na 40 godzin. A mówię: a! 40 godzin, już się działo, nie? Jest wiara śpi, tu to, nie? Tu co tam kumpel, nie? Tego. Wszystko omamione, to wszystko, nie? No zajebiście było! A teraz jeszcze wolniej chcę biec. I tam już 20 osób się zadeklarowało, że biegniemy razem. No i zobaczymy. Wiesz jak to będzie tak szło - w czwartek człowiek jedzie na bieg. To czwartek nie śpi, piątek nie śpi, sobotę całą nie śpi. Wiadomo, że tam spać będziemy po trasie. I ja tam już względem tego, tak bym chciał jakiś tam właśnie dokumencik zrobić właśnie filmowy. Że wiesz, no to będzie akcja niesamowita! Bo tak wiesz, ktoś tam przyjedzie i nagra, to nie ma to. Biegacz jednak biegacza bardziej uchwyci. Jeszcze tam z tyłu stawki, co tam będzie się działo. A tam się dzieje! Że Wiara na kijach śpi. To to, to w rowie, to na ławce, nie? Akcje są takie, że wiesz. [śmiech]

 

BLACK HAT ULTRA:

Ja miałem okazję widzieć tyły na Łemkowynie wiosennej. No to tak. Niezły to jest, niezłe historie.

 

MAREK RUTKA:

No jest. Z gościem gadasz, nie, a on omaki, ja z zresztą tak samo mam. Że wiesz, ja tam biegam te wszystkie moje biegi 7 Szczytów czy też, ja tam biegam bez spania. Ja tam lubię ten stan taki, że przychodzi ciocia 5 rano i idę od lewej do prawej, nie? Tam wiesz, najchętniej bym się położył i już nie wstał. Ale taki stan właśnie lubię - upodlenia. Że wiem, że to minie. Nie raz tam filmiki nagrywam, że wiesz, że mam ten stan, że oczy się zamykają, nie lewo, to prawo, nie?

 

BLACK HAT ULTRA:

A to rzeczywiści mija? Czy ty po prostu [...]?

MAREK RUTKA:

Mija. No ja wiem, że mam te pół godziny zjazdu takiego, że wiesz [...].

 

BLACK HAT ULTRA:

To nie jest tak, że nawet na 5 minut gdzieś zaśniesz w ruchu, w biegu, gdzieś oprzesz się o drzewo.

 

MAREK RUTKA:

No na BUTcie spałem te 20 minut co dobę. Później tam olałem ostatnią dobę - czwartą. Nieco nie spałem co mnie odcięło tam na 5 godzin, to był błąd. To był błąd, bo jednak ja nie wiedziałem, że takie stany są. Że jak cię 5 godzin odetnie, że wiesz, idziesz tam, inny kraj, ludzie jacyś wymyśleni i coś tam. Ja nigdy nie myślałem, że coś takiego się dzieje z człowiekiem. Ja myślałem, że jak będzie się chciało spać, położę się w rowie, prześpię się i dobrze. A tam odcięte takie, że ja sam siebie widziałem, że podchodzę pod górkę, ja wyszedłem niby z siebie. Mówię, ja nie wiem co tam robię. Ja w ogóle nie widziałem samego biegu. Marek ty biegij, masz tu zadania. Ty musisz wykonać wszystkie zadania. I później ci ludzie, tam po trasie. Że wiesz, podbiegi robiłem, ktoś tam do mnie dzwonił niby "co ty robisz?" Podbiegi. Michał właśnie. Już wiedział, że co się chyba dzieje. A ja 10 pobiegów. Do góry, na dół, do góry, na dół, do góry, na dół. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Co ty gadasz?! 

 

MAREK RUTKA:

Później następne zadanie po tych krzakach. Co wszystko porozdzielało się. Wiesz, po kolanach, żeby krzaki gdzieś tam zaliczyć wszystkie. Plecak się podarł, wszystko się podarło. Później te zadanie właśnie było co niby do mety leciałem. Wiem, że światało. No i tam ludzie, ci moi wymyśleni, że wiem, że asfalt był. I musisz biec do samej mety, tzn. do najbliższego sklepu i to będzie meta! Jeśli się zatrzymasz - wracasz i powtórzysz zadanie. Ja biegłem, bolały mnie nogi i biegłem cały czas. Pamiętam ludzi tam na przystanku, a ja już człapałem. Tak głośno chyba, że oni nie patrzyli co ja tego. 

 

BLACK HAT ULTRA:

I byłeś przekonany, że to meta?

 

MAREK RUTKA:

Meta. Że Szczyrk. I doleciałem do mety. Wypadłem tam do jakiegoś sklepu. Pani piwko, jestem na mecie, usiadłem na skrzynce i opowiadam. A Michał do mnie dzwoni: "A ty wiesz, tutaj do Szczyrku masz tego". Gdzie ja jestem?! W Szczyrku?!

 

BLACK HAT ULTRA:

I to wszystko w twojej głowie się dzieje?

 

MAREK RUTKA:

Tak. Ja jestem w Szczyrku i koniec. I uwierz mi, że nikt mnie nie ruszy stamtąd, bo jestem w głowie. Michał przyjechał, wziął mnie. A ja wiesz, jakie takie bzdety mu tam opowiadałem co się działo. A ja cały czas jestem na mecie i koniec. Babka tak samo w sklepie. Jestem tu. No fajnie, fajnie, fajnie. 

 

BLACK HAT ULTRA:

To są najlepsze haluny o jakich słyszałem stary. 

 

MAREK RUTKA:

A 28 kilometrów do mety było czy ileś tam jeszcze. Tyle przez te pięć godzin tyle mi tam do tej głowy nawtykali ci ludzie, że naprawdę...

 

BLACK HAT ULTRA:

Niesamowite. To był ten rok kiedy Michał cię z trasy ściągał?

 

MAREK RUTKA:

Tak. 82 godzina i tam dwadzieścia ileś kilometrów do mety.

 

BLACK HAT ULTRA:

Posłuchaj. Czyli co, następny BUT - więcej snu?

 

MAREK RUTKA:

Więcej snu. No na pewno. W tym roku mam UTM na 240.

 

BLACK HAT ULTRA:

A Łemkowyna 150?

 

MAREK RUTKA:

No nie biegłem. A właśnie nie biegłem jakoś tak.

 

BLACK HAT ULTRA:

Trochę krótko dla ciebie.

 

MAREK RUTKA:

Nie wiem. Ta Wiara wiesz, po 16 godzin biega. To zapierdzielają. No właśnie. Jak biegi wybieram to bardziej na przewyższenia patrzę.

 

BLACK HAT ULTRA:

Bo ty lubisz trepowe ściany.

 

MAREK RUTKA:

W biegu Czamtorii, tam jest 6 tysięcy może zrobię 8. Zobaczymy jak się będę czuł.

 

BLACK HAT ULTRA:

A uroki trasy są dla ciebie ważne?

 

MAREK RUTKA:

No są. Ja lubię tam widoki na Taterki, albo gdzieś tam.

 

BLACK HAT ULTRA:

Bo Piekło Czantorii to jest, tak powiem szczerze, mało urodziwe.

 

MAREK RUTKA:

To dla względnej poniewierki chyba tam jadę. Bo tam wiesz, starty, to było o 20, a teraz jest chyba o 22. Tam przeważnie jak pierwszą edycję biegłem to chyba padało.

 

BLACK HAT ULTRA:

A bo to o północy zawsze był start? Teraz o 22?

 

MAREK RUTKA:

Zawsze tam pogoda dopisuje. Można powiedzieć. [śmiech]

 

BLACK HAT ULTRA:

Dopisuje. Ustroń w listopadzie to jest miodzio. [śmiech]

 

MAREK RUTKA:

Faktycznie nogi w dupę wchodzą. Tam nie ma prostego, nie lubię prostego - męczy. Ja jak robię nawet sam treningi, albo łoję grześ tam pętle to tam jest po górkach lubię.

 

BLACK HAT ULTRA:

A tam te 240 w Beskidzie Wyspowym na UTM to tam nie masz płaskiego za dużo?

 

MAREK RUTKA:

Akurat tam 14 tysięcy przewyższeń jest. To tam trochę jest, trochę jest też, nie?

 

BLACK HAT ULTRA:

Wytrzymujesz ten asfalt jakoś?

 

MAREK RUTKA:

Wytrzymuje. Tam wiesz, jakoś tam jest. Pierwsza edycja to tam byłem, że tam leciałem, trochę tak bez przesady. Przyszarżowałem się na tych zbiegach. Tam już po dziesięciu tysiącach to schodziłem jak kosmita. Turyści się pytali czy wszystko w porządku? A jak kije wbijałem i na prostych nogach, nie? Ale później przeszło. A w tym roku to znaczy, w tym roku jak biegłem [...] 

 

BLACK HAT ULTRA:

Przeszło, taki ból czy ci przeszedł w trakcie biegu?

 

MAREK RUTKA:

No, 10 tys. i więcej. Ja myślę że już nie zejdę z góry. Później wiesz, mówię: kurde, nie, musi. I później jakoś rozkręciłem się.

 

BLACK HAT ULTRA:

A jak u ciebie z jedzeniem? Jesz w miarę regularnie?

 

MAREK RUTKA:

Ale na trasie czy w ogóle?

 

BLACK HAT ULTRA:

Na trasie, tak. W trakcie biegu?

 

MAREK RUTKA:

Przeważnie swoje mam: kabanos, ser, daktyle i rodzynki . I to mi starczy na 50 godzin, to wiem. Swoje jedzonko jak ma.

BLACK HAT ULTRA:

Na 50 godzin, to ile ty tam tego masz ze sobą?

 

MAREK RUTKA:

Kurde, na BUT-cie miałem kilogram kabanosów, kilogram sera, trochę daktyli, miałem tam pól kilo może .

 

BLACK HAT ULTRA:

I nic z punktów nie bierzesz? 

 

MAREK RUTKA:

Nie, jak było schronisko to tak. Ale wiem że na tym, to kurde mogę długo lecieć. 

 

BLACK HAT ULTRA:

To też waży

 

MAREK RUTKA:

Na BUT-cie nie było punktów, tylko że jest schronisko np. mieli. Ale tam, ten BUT to ja w ogóle jestem w szoku że tak daleko dobiegłem. Bo ja z jedną baterią w czołówce Ledlenser, ładowałem tą baterie, bo nie miałem zapasowych. Kurde, wiesz teraz inaczej bym się przygotował względem właśnie tego, nawet zegarka bym nie brał. Bo na takie to zegarek jako nawigację kupiłem teraz. Jakąś tam[..] 

 

BLACK HAT ULTRA:

Turystyczną?

 

MAREK RUTKA:

Tak, tak, że lepiej chyba, lepiej z tym.

 

BLACK HAT ULTRA:

A jak u ciebie z nawigacją w ogóle?

 

MAREK RUTKA:

Nie wiem gdzie jestem. Ja jak na grzyby z mamą chodziłem, to ja się obróciłem, grzyba poniosłem, ja nie wiedziałem w którą strone już iść. A mama tu, tu, tu. My jak żeśmy z kumplem na grzyby pojechali to żeśmy rowery np. mieli po lewej stronie. My żeśmy cały las przeszli a rowery trzeba było pół kilometra w tą strone. A my cały las nie w tą strone. W ogóle wiesz, ja nie wiem, ja tam byłem w tym Beskidzie Wyspowym, tam baze Lubogoszcz, dali mi jakąś tam pakamere. To ja z tej pakamery nie mogę wyjść. Mówie gdzie te wyjście, tam setki drzwi. Mówię, kuźwa gdzie to wyjście? Ja tam jeszcze sam z siebie się śmiałem. Ja pitole, ja nie jadę na trase, ja nawet nie dobiegnę do mety. Jak ja nie mogę z chaty wyjść.

 

BLACK HAT ULTRA:

A gubisz się często na trasach, na biegach?

 

MAREK RUTKA:

Gubię się jak mam już odcięcie. Jak na Ultra-Trail Małopolski biegłem, tam już 40-ta godzina była ciągłego biegu. Bo ja tam jak biegnę, to ja nawet nie siedzę, nie odpoczywam. Ja po prostu idę, jem biegnę, idę i biegnę, bez żadnych tam dupereli. I tam odcięcie miałem później takie, że biegłem na Turbacz. W końcu na tym Turbacz się przecinały tam, ileś tych tras. Bo przecinaliśmy to dwa razy i tak obróciło mnie, że po prostu jak biegłem wleciałam do mety. Paweł Deneka do mnie dzwoni mówi Marek lecisz do startu, znaczy się do starty zamiast do mety i 18 kilometrów w jedną noc. Tam zrobiłem 158 kilometrów. Pierwszy doleciałem jeszcze, mimo tylu kilometrów, 17 kilometrów więcej napukam. Na 7 Szczytów to tak chyba 250 gdzieś tam nawet, prawie. Ja dużo gadam, jak biegnę to mnie tam wiesz. Biegniemy to wiesz, nie patrzymy. Biegnie ktoś przed nami, to tak wszyscy. Wszyscy za jednym. Kurde co oni schodzą z góry? No nie w tą stronę! A wszyscy gadają tam. Ja tam z tym bieganiem to tupacz jestem.

 

BLACK HAT ULTRA:

Jaki tupacz? Strasznie szybko pokonujesz te wszystkie trasy. To niby szósteczka, szósteczka. Ty dobrze tam ciśniesz.

 

MAREK RUTKA:

Ja przybiegam czy 7 Szczytów czy to, ja tam potrafię godzinę - dwa, kimonko. I tak teraz nie chcieli wywozić z bazy Lubowosznej Góry. Zwieźli mnie, ale mówię nie, ja zejdę. Ja w pociąg wsiadam i do chaty jadę. Nie jestem taki jakiś zajechany.

 

BLACK HAT ULTRA:

Jak u ciebie z rywalizacją? Ty czasem lubisz z kimś powalczyć czy tak totalnie na luzie?

 

MAREK RUTKA:

W ogóle nie lubię. Te biegi wszystkie, te 5 - 6 osób co można powiedzieć, tak prowadziłem do mety, żeby z nimi dobiec.

 

BLACK HAT ULTRA:

Najlepiej puścić przodem.

 

MAREK RUTKA:

Nie mam takiego genu.

 

BLACK HAT ULTRA:

Lubisz w komforcie po prostu?

 

MAREK RUTKA:

Lubię. Lubię z tą Wiarą, lubię tam ze wszystkimi zagadać. Takie wycieczki można powiedzieć takie robię sobie. Może tam na początku jak biegałem, Wiara nie była przyzwyczajona, zawsze jak tam śledzili te kropeczki, dzwonią "co się stało Marek?! Jesteś 60!" Mówię: nie, a co? "Nie no, kuźwa ty bo się nie rusza ta kropeczka!" Telefony już tyle zajechałem względem tego, bo się często przewracam i potrzaskam. Teraz też nowy telefon, już kamerka mi poszła, specjalną taką obudowę kupiłem. Mówię: to do biegania? To do biegania jest! Bo to Motorola, tam trzyma mocno, względem filmu, nie? Ja tam z 60 filmów na samym jednym biegu robię, nie?

 

BLACK HAT ULTRA:

Wrzucasz na TikToka czy gdzieś jeszcze?

 

MAREK RUTKA:

Jeszcze bardziej tutaj na Facebooka. Na TikToka tylko takie urywki wrzucam sobie. Ale tak właśnie lubię. Pewnie zostanę jakimś filmowcem i będę biegał tak jak inni. Lubię to robić. Nie wiem, jakoś mnie to kręci, że nawet na treningach każdy mnie, że jak biegamy, to ja pobiegam szybko pod górkę, szybko włączam kamerę, i co trening tak. Wiara też się teraz nauczyła, że też każdy teraz. I wrzuca to, a nie po to, żeby się chwalić, tylko żeby zmotywować tych ludzi. Bo u nas w Poznaniu to wszyscy z asfaltu, wszyscy powoli przechodzą w ultra. Że tam Biegające Krejzole jak żeśmy tę grupę odpalili, to wiesz, wszyscy teraz na Dolnośląski pojechali. Po 110 lecieli! Dobiegli, nie? Wiara z tuptaczów zakręciła się na Piekło. Teraz jadą chłopaki i na Kotlinie byli. Kurde, fajnie tak z ekipą jechać i to ultra ich tam wciągnęło. Że te widoczki i tak właśnie, żeby bez spiny właśnie. Stańcie sobie, zróbcie sobie jakąś fotkę, wiesz, tego, nie, śmiechy chichy. Bo to jest dla mnie to bieganie to jest czysta radość. Wiem, że niektórzy to wiesz, mają predyspozycje, żeby zapierdzielać albo wiesz. I chce dlatej właśnie życiówki, coś tam. Każdy lubi co innego. Ja tam z tymi życiówkami na asfalcie może przez to zeszły, bo akurat takie błędne koło. Człowiek coraz starszy, a te życiówki, kuźwa później jak czytam nie raz te płacze na tym Facebooku. Jezu sekundy zabrakło... Nie wierzę. Kurde człowiek 5 lat temu zrobił w 17 minut, a teraz by chciał zrobić w 16. No nie no kuźwa, no nie da się chyba. Przez to chyba są te kategorie wiekowe, żeby tego, nie? Człowiek chyba 100 lat medialnie, coraz młodszy, coraz mniej siły. No bo kurde jakby to odwrotnie działało, to można by pewnie latać tak. A nie tak mówię, ja tam się chwale tam jak Hania Sypniewska jak biegnie Roman Trzcieliński, tam Jola Witczak, tam Wiesia Krakowska i to wszystko. W tym wieku chciałbym tak funkcjonować jak oni. Wiesz, tam wszystko tam po 60 parę, nie? Roman chyba 67. On tam na spokojnie tam Ultra Małopolski bieg przyleciał jako piąty - ostatni chyba w 2019. No i tam wiesz, do schroniska - dobra, tu piwko, Marek coś tego, nie? I tak na luzie całkowitym, nie? To wiesz. On z tymi swoimi długimi nogami to wiesz, on idzie, a ja muszę za nim biec. No i fajnie, że w tym wieku im się chce, i kurde no naprawdę szanują Hanię Sypniewską, że naprawdę dla mnie to jest mega. Wiesz 7 Szczytów, czy biegnie czy nie dobiegnie, ona zawsze jesz szczęśliwa. I to jej ta radość. A jak widzę to ona co tydzień startuje.

 

BLACK HAT ULTRA:

Zawsze jest na starcie i to jest najważniejsze. A powiedz, a gdzie ty lubisz biegać najbardziej w takim razie w Polsce? Bo mówiłeś o Rzeźniku i chyba dużo biegałeś po Bieszczadach?

 

MAREK RUTKA:

Kurde, no nie właśnie. Dwa razy tylko byłem. Pierwszy mój bieg to był... Od razu mnie na Rzeźnika tam, jak się złapałem z takim Kubuiem. To tam kurde, żeśmy cisnęli. Rzeźnik to właśnie to, że trzeba cisnąć. Bo to jest w parach bieg [...]. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Aha, że jesteś zależny od drugiej osoby, tak? To o to ci chodzi?

 

MAREK RUTKA:

Jednak tej drugiej osoby nie lubię zawieźć. Kubuś mówi 10 godzin trzeba złamać. Mówię, kuźwa, no dobra. Lecimy!

 

BLACK HAT ULTRA:

Czasem jednak potrafisz się zmobilizować na bieganie na czas.

 

MAREK RUTKA:

Rzeźnika dwa razy biegłem. Na drugi rok Hardcore'a nawet żeśmy wygrali. To ja musiałem z nim, mówię, bo kuźwa, ja nie mogę go zawieść. Paweł Perykasza to on na tych zbiegach to jak szatan. 

 

BLACK HAT ULTRA:

A ty spokojnie? 

 

MAREK RUTKA:

Ja też jak szatan, że do dzisiaj zobacz, palec mam. Wybił mi się, to że ja przewróciłem się. Pozamiatane, poturlałem się, tu sine wszystko. Później nastawiali mnie. Kurde no jak w parze biegnę, no to kuźwa nie mogę. Tym bardziej, że ja gościa w sumie nie znałem, bo komuś wypadł partner. A w poniedziałek się dowiedziałem, a w piątek był bieg. Przed startem dopiero poznałem Pawła. Mówię cześć Paweł, cześć Marek lecimy Rzeźnika. Mówię dobra, a jakiego lecimy? 80? Nie hardcore! Mówię kuźwa, no dobra! A ja byłem trzy tygodnie po Stumilaku, tam gwincie, tam takim płaskim. Nie no, dobra, lecimy. W sumie zwykłego, żeśmy tam w 10 godzin i chyba 15 minut zrobili. Hardcore 20 kilometrów tam później co tam jest do hardcore, Paweł już kilka razy biegnie. Mówi dużo wody trzeba wziąć, bo było tak gorąco. Piwko w to, nie? I tam po godzinie tam dzwoni jego żona, że wiesz nikogo nie ma, chyba po godzinie dopiero następna para. Dobra, usiedliśmy sobie, piwko, klapnęliśmy i na spokojnie, żeśmy dolecieli. Tam chyba pięć par tylko doleciało wtedy. Tak gorąco było. To w 2017 chyba jakoś było? Nie pamiętam. A z Kubusiem żeśmy biegli w 10 godzin 13 minut. Pierwszy mój bieg w górach. Ja zadowolony, a Kubuś tam kilka razy podbiegł i to jest 10 godzin jednak tam Wiara chce łamać i 13 minut tam trochę żeśmy się pogubili troszkę, nie powiem. Ale gdzie tam! Ja tam ogólnie przygotowany. Wiesz, ja tam plecak, tych batoników, wszystko latało. Tam na filmie nawet chwilę jesteśmy jak z Cisnej podchodzimy, tam ja półtora litra butelkę w ręku. Od tamtej pory właśnie się nauczyłem z tymi kijami chodzić, bo para przed nami idzie z kijami, a ja wiesz na dole Kubuś "jedz ziemniaki z solą". To jak trzeba - to jem. Nigdy nie jadłem, nie? I już pod tą górkę, nie? Wszystko do góry. Tu butelka z wodą, tu schylony, wiesz, bez kiji. I ten z kamerą nad nami leciał i wiesz kameruje. A wiesz, a mi się wszystko podnosi. Zeszliśmy tam, poszliśmy tam na górę żeśmy weszli i od razu wymioty jedne, wymioty drugie. Od tych ziemniaków. Obtaczałem sobie jak tam Rafaello, nie? Kuźwa, więcej soli - chyba lepiej będzie! A to odwrotnie! No zemdliło. I tak ładnie tam, jak na pierwszy bieg, tam trzynastą parą byliśmy. Czego chcieć więcej. Tak jakoś się to później zaczęło.

 

BLACK HAT ULTRA:

A myślałeś o jakichś zagranicznych biegach takich po 300 kilometrów w Alpach na przykład?

 

MAREK RUTKA:

Myślałem. Ale to finanse jednak.

 

BLACK HAT ULTRA:

W kilka osób to zawsze się taniej to zrobi. 

 

MAREK RUTKA:

Myślę, że tam czas na mnie będzie. Bo ja tak jak to mówię ultra to jest młodym biegaczem jestem na tych długich dystansach. Bo to jednak człowiek czym starszy tym bardziej wytrzymalszy. Ja np. na starcie jak widzę starszego zawodnika, to ja mówię: o kurde to biegnie dzik. To faktycznie się później sprawdza. Młodzi to wiesz, zawsze za szybko, te tempo. Ja kilka biegów UTMa biegaliśmy, to ja mówię: kurde, Wiara zapierdziela tam 100 kilometrów, a po 100 milach już Wiara idzie i porozwalane czwórki, to, tamto, no bo nie rozsądnie. Bo to jednak 14 tys. przewyższeń, to trzeba jakoś rozłożyć te siły i to nikt nie jest niezniszczalny.

 

BLACK HAT ULTRA:

A czy jakiś bieg do tej pory cię pokonał? Po za może tym challengem? Po za tym BUTem?

 

MAREK RUTKA:

Biegłem 3 razy Babia Góra, ale nie pokonał mnie, tylko chciałem zrobić to sześć razy. Zrobiłem dwie godziny po limicie, że tam...

 

BLACK HAT ULTRA:

No tak, tam jest dosyć wyżyłowane.

 

MAREK RUTKA:

15"30' miałem już 5 tych wejść na Babią, mogłem zejść z trasy, ale cel miałem zrobić 6 i tam już na Babią ja wchodziłem to już schodzili tam z tym oporządzeniem. A jeszcze nie było 19. A oni tam mnie  spisali jako chyba 4 zawodnik doleciałem tam po czasie, bo wtedy 6 razy Babia Góra to chyba trzech skończyło nawet. W zeszłym roku chyba.

 

BLACK HAT ULTRA:

To jest dla ciebie bieg to 6 razy Babia. To jest absolutnie dla ciebie.

 

MAREK RUTKA:

No fajnie, fajnie. Podoba mi się. Tam ta jedna trasa co tą rzeką się tam, tymi krzaczorami, to w ogóle o kurde, co się dzieje. Ta Babia to jest super, super. Chyba nie w moim zasięgu, żeby w limicie zrobić. Ale jak pojadę kiedyś tam następny raz, to też 6 razy polecę.

 

BLACK HAT ULTRA:

No bo tam się trzeba uwijać trochę.

 

MAREK RUTKA:

Tam już jak na metę wpadłem, ciemno jak nie wiem. O jeszcze ktoś leci! Tak się śmiali. I tam właśnie te kije też połamałem. Już bez kiji tam przyleciałem na metę. Po prostu do kosza. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Biedne te kije.

 

MAREK RUTKA:

Ja nie myślałem, że ta Ustroń jest tak długa wiocha. Że wiesz, nie raz mnie tam tym autobusem mnie wyrzuci tam półtora kilometra przed pakamerą. Później wiesz, doszedłem do tej pakamery. Stamtąd chyba miałem 3 kilometry, żeby iść po pakiet, z powrotem, później na start. Ja 12 kilometrów conajmniej wystartowałem w ten dzień. No i poleciałem. Kurde ja tam pod tym względem to faktycznie  wybiegi, jak tak Wiara się śmieję. Że to ile czasu przejeżdżasz przed biegiem?. Mówię ja przyjeżdżam i lecę. Tak jak ten bieg 7 Szczytów. Lato, o piątej - szóstej jedziemy na Festiwal. Znajomych jest tyle, że ja trzy godziny idę do namiotu, o piętnastej przychodzę, szybko jajecznicę muszę zjeść, sobie zrobić i lecę. I nie odpoczywam nic, bo cały czwartek nie śpię. No bo tych znajomych jest praktycznie multum i to z każdym trzeba pogadać. I po tych schodach schodzić tam z Dolnośląskiego, ach cześć Marek, cześć Marek, cześć Marek! Tu fotka, tu to, tu to, nie? No i tak faktycznie to wiesz, ja zajechany. Można powiedzieć jestem przed startem już. Bo to podróż i to wszystko.

 

BLACK HAT ULTRA:

A ulubiony twój fragment na DFBG, który to jest?

 

MAREK RUTKA:

No myślę, że do pasterki. Tam fajnie, bo tam dwa lata temu ta fajna pani taka była, nie? Co wiesz, tam na tym punkcie była. Tam z Kudowej, bo tam zawsze jest. Przez to może, że zawsze mówią Kudowę omijaj szerokim łukiem, bo tam zostaniesz! Tak jak już z tego 130 może zejść. I przez to, że ja tam Kudowę tylko wpadam, coś tam, kabaonosy biorę, lecę dalej.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale tam w Ścinawce Średniej jest piękny punkt. Ja go dobrze wspominam.

 

MAREK RUTKA:

Tam też! W tym roku impreza, przecież tam tańczyliśmy razem. Nie wiem czy widziałeś? 

 

BLACK HAT ULTRA:

Nie nie, w tym roku nie byłem. [śmiech]

 

MAREK RUTKA:

Dyskoteka, balety tam żeśmy tam na tym filmie... To o ja pitole.

 

BLACK HAT ULTRA:

Tam jest tak cieplutko, że się nie chce wychodzić stamtąd.

 

MAREK RUTKA:

Dolnośląski tam, jakoś nie wiem, co roku biegnę już piąty raz, co właśnie ten film Biegacze oglądałem, to ja po tym filmie w ogóle nie chciałem jechać na bieg.

 

BLACK HAT ULTRA:

Dlaczego? 

 

MAREK RUTKA:

Bo tragizm taki pokazany. Ten leży, tu wiesz tego, tu taki hardcore, ten nie dobiegł. Ja mówię tragizm taki... 

 

BLACK HAT ULTRA:

Przeraziło cię to wszystko? 

 

MAREK RUTKA:

Trochę tak. Bo wiesz ja tam 2018 chyba pierwszy taki dłuższy bieg. Wiesz, wszyscy tam znajomi tak samo: Marek 240 za 2 lata! Mówię, kuźwa 240 za 2 lata to ja nie wiem czy będę żył w ogóle. Wiesz, ja tam muszę lecieć, nie? Ale wiesz, po tym filmie, kurde, chyba niepotrzebnie chyba tam poszedłem. Bo to jednak jest tragizm. A ten bieg mi najlepiej poszedł 34,5 godziny. Wiesz ja tam kurde czułem się jak ryba w wodzie. A później Maciej Więcek, patrzę - 200 któryś kilometr leży, nie? Kojarzyłem gościa. Kurde! Taki harpahan lezy! To mówię kurde, no naprawdę niesamowite, że człowiek o którym czytałeś, legenda faktycznie, nie? Ty dajesz radę, a ten nie. Zakochała się w tych biegach jednak długich. Co tam się działo, i te zwidy, i to wszystko, tam wiesz, omaki, nie? Tak kurde wiesz, to pierwszy dłuższy to raz tam jakieś miałem omamy. I tak już kurde mi zostało, że chciałbym mieć więcej tego.

 

BLACK HAT ULTRA:

A myślisz trochę o własnych trasach? O robieniu własnych biegów?

 

MAREK RUTKA:

A żeby takie swoje projekty?

 

BLACK HAT ULTRA:

Tak, swoje projekty.

 

MAREK RUTKA:

Kurde, z tym Leszkiem Płowieckim, jak ta pandemia była, to tam żeśmy sobie właśnie latali tego Stumilaka właśnie, czy tam te Zielona Polska żeśmy robili. Tam Tadeusz Podraza, Leszek Płowiecki i ja. I też fajnie było, bo tam żeśmy lecieli nawet więcej niż 35 godzin. To zimą, wiewsz tam schroniska pozamykane, że wiesz, tam też akcje były, że idziemy, już wszyscy w lewo, prawo, lewo prawo. No dobra, idziemy do schroniska. Schronisko zamknięte, to pod tą ladę żeśmy pod schroniskiem. Koc żeśmy wzięli tam od tych psów, tam jakieś tam owłosione, że tam chłopaki to przez tydzień wybierali z tych, nie? Okryliśmy się tam, 20 minut drzemki, nie zmarzliśmy. I dalej znowu. Takie bez supportu.

 

BLACK HAT ULTRA:

No właśnie. To są super przygody.

 

MAREK RUTKA:

Z supportem to całkiem inaczej, nie? To zawsze wiesz, że ktoś czeka za zakrętem. A ja tam bez supportu... Supportu nigdy nie miałem. W sumie nawet nie wiem jak to się biega. Ja tam zawsze przyzwyczajony, zdaję się na siebie. Czy potok, czy tam jakąś kałużę wypić. Ja tam jestem odporny nawet na wszystkie tam jakieś tam bakterie. Chyba na tej budowie mam tyle bakterii, że ja tam na tym UTMie to tam tak samo. Jakieś bajorko było, nawet nie wiem czy tam ktoś nie sikał, bo burzowiny było, a ja muszę się napić! 

 

BLACK HAT ULTRA:

O Jeeeezu. Ciebie byle co nie bierze.

 

MAREK RUTKA:

Nie. W tym roku to biegliśmy pandemiczny też bieg o 4 punkty były na tym całym tym, nie? 4 czy 5 i to mało. To jednak wiesz, czasowo się rozróżnią co 8 godzin, co 10 godzin. Tam punktów, tej wody to raczej mało. Tam tych sklepów to tam raczej też nie uświadczysz. Ja tam z potoku to jak dzik. Tam stanę w potoku, turyści mówią: dobra ta woda? A ja tam 12 litrów jestem w stanie wypić. Ładuje to, pije wszystko. Nawet jak tam ciurkiem leci coś tam, tak pewnie kiedyś to bym nie wypił, bo to już obrzydzenie bierze. A jeszcze mi nigdy nic nie było. A teraz jak słyszę, a coś tam szumi i lecę. Na BUTcie słyszałem, że coś tam szumi, ale jednak odwodnienie chyba też tam było, bo słyszałem tylko potok gdzieś tam w głowie. Gdzieś, że tam potoczek był, ale już ssałem te moje softlaski, ale już nie było nic. Pewnie odwodnienie, zmęczenie, wszystko. Szkoda jak później do tego sklepu doleciałem, te piwo wypiłem, to tu tu tu tu. Zmiłowanie. Pewnie większy zjazd był niż...

 

BLACK HAT ULTRA:

A w tym roku ci się nie udało w Challenge'u wystartować?

 

MAREK RUTKA:

Miałem lecieć Janosika. Tam nie wypaliło i przez to BUTa 140 szybko się zapisałem. Ale fajnie. Ta trasa co tam właśnie zrobił, to teraz tam nie dość, że była 40 km nieoznaczona. Bo tam w jakiejś tam chronionej coś tam było, jakieś tereny coś tam, coś tam, no i trzeba lecieć było ze swoją nawigacją, zegarki prawie wszystkim siadały. Nie wiem jakoś zasięgu nie było, ale ja tam z tym moim telefonem na szczęście. Ale dużo osób nie pobiegło. Bo jednak to zasięg i to, burza przyszła, padało. To jednak wiadomo warunki, że mogłeś lecieć na 100 kilometrów, rozgałęzienie było na 140. I wiara jednak dużo rezygnowała na setkę. No bo już widzieli chmury wisielcze, coś, tego. Dla mnie to tam czy pada czy nie pada, to takie prace - musze zapierdzielać. Czy śnieg leje czy pada czy minus 20 nie raz żeśmy pracowali. Czy tam +50, tam nikt nie patrzy na to, tylko robota ma iść.

 

BLACK HAT ULTRA:

No tak. No dobra czyli co, ty tak naprawdę biegasz tylko te najdłuższe biegi w Polsce?

 

MAREK RUTKA:

Staram się. Tam w międzyczasie pewnie jakąś tam setkę tam jak teraz biegłem Rykowisko czy tam ultra charytatywne 24 dla Wojtusia. Tam Dominik Bartków, jego syn jest chyba chory i tam żeśmy biegli też tam dwie edycje były. Tam właśnie zimowy i letni biegłem. To mówię, takie biegi właśnie też zacząłem, żeby charytatywnie tak się udzielać, bo jednak jakiś ten zasięg mam i tam zawsze jak teraz żeśmy na tą Błatnią biegali to za każdą Błatnię tam Wiara mi wpłacała, że tam w sumie wyszło ze 150 zł za każde moje wejście. A tam wszedłem chyba z 12 razy nawet, nie? No to tam 2000 jednak tam by się tam uzbierało. Oczywiście wszyscy płacili, bo ci się zreflektowali. I tak jakaś pod względem motywacja jest właśnie jak te charytatywne te biegi. Rykowisko tę stówkę tam leciałem. Rafał Kot był, coś tego. Też tam zapierdzielał po tym Szlemie jeszcze tym bieszczadzkim nie przyjechał, powymiatał tam wszystkich. No ale tak ogólnie to ja mówię właśnie względem tego właśnie, mi się tam nie opłaca jechać. Cały czas się powtarzam, ale ja tam wolę dłużej biec, niż dłużej jechać. Jak tam jadę 6 godzin w tą, 6 godzin w tamtą, a 12 godzin. Jak do Krynicy biegnę tam setkę 12 godzin, przebiegnę i co dalej?

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale ty między biegami myślisz o tym w ogóle, żeby się regenerować jakoś dodatkowo czy nie?

 

MAREK RUTKA:

Nie no, regeneruje się. Myślę, że dużo się regeneruje. Bo jak przed biegiem jestem w stanie 5 dni w ogóle nie biegać, nie? Ja po biegu np. 7 Szczytów nie biegałem 9 dni. Nie biegałem nic. Po prostu w niedzielę przyjechałem [...].

 

BLACK HAT ULTRA:

No ale pracowałeś normalnie?

 

MAREK RUTKA:

Pracowałem. No i Krejzoli mieliśmy tam we wtorek trening, po dziewięciu dniach. Dobra, i na trening sobie poszedłem. Takie małe roztrenowanie mam podbiegach. Że nie zajeżdżam się tam. Na basen chodzimy, na aqua aerobic i na to, nie? I te sauny i te wszystkie tam jacuzzi, tam lubię tam poleżeć sobie, zrelaksować się i jakoś odprężenie jest. Regeneracja wszyscy się śmieją. Np. w niedzielę przyjeżdżam i idę do pracy i ja w pracy rozchodzę wszystkie te zakwasy. Ja mam do roboty, wiadomo ciężko. Wstaje, zbieram się [...]. Iza mówi: idziesz do roboty? No idę! Kurde, głupcze, tego, nie! Zostań w domu! Mówię: dobra idę. I na fajrant już wsiadam na rower, już jest dobrze. Jednak dla mnie ta regeneracja taka aktywna jest najlepsza.

 

BLACK HAT ULTRA:

Zawsze jest aktywna najlepsza. Najgorzej to usiąść na 8 godzin za biurkiem. To po prostu...

 

MAREK RUTKA:

No właśnie. Tak jak mówię, podziwiam te osoby. Wracają albo samochodem, albo wiesz, później od razu do pracy i cały czas te nogi zgięte i wiesz, nic nie dochodzi. Oni to później dochodzą tydzień do do siebie. A ja tam po pociągu chodzę jak nawiany nieraz. A, muszę wstać i tam wagonami sobie chodzę jak jakiś ten. Ja już dojadę do chaty, to już coś następne bym zbroił. Jakoś nigdy kontuzji nie miałem. Oprócz złamanego nosa [...].

 

BLACK HAT ULTRA:

Gdzie nos złamałeś? Na biegu?

 

MAREK RUTKA:

Muay thai. Kiedyś żeśmy tam na treningach i tam kurde jednak silniejsi są ode mnie zbytnio. I tam żeśmy na ringu walczyli i jednak jak z piszczeli dostałem, to padłem, nos gdzieś tu, nie? I ja wstaje i dalej! Ja tam wiesz, trener "nie ma"! Co ty?! Ja już wiesz, streeta dostałem, bo wiesz, nos tu i tam nie wiedziałem gdzie to. Ja tam amok taki, kurde dalej, dalej! Gdzie tam! Może dobrze się stało, miałem krzywą komorę i przez to jak mi złamali nos, to naprawili mi, fajnie, bo prostą komorę, kataru nie mam. Tak jak kiedyś, że jednostronnie i tak przynajmniej wpierdziel raz można dostać.

 

BLACK HAT ULTRA:

Marku powiedz. Coś dla ludzi od ciebie. Jakiś przekaz. Po tych twoich wszystkich życiowych przejściach, co byś powiedział?

 

MAREK RUTKA:

Ja myślę, że trzeba się każdą pasją bawić. Bo to jednak życie jest jakie jest. Ogólnie w tym życiu jednak nie wszystkim się tak układa. Zawsze jest jednak, teraz gonitwa jest za wszystkim. Obojętnie jaką pasję masz, myślę, że trzeba cieszyć się tym co się ma. Każdą tą chwilą. Czy tam w górach właśnie jak jedziesz, żeby korzystać z tego, żeby nacieszyć oko, pogadać z ludźmi, bo to jest teraz nawet nie ma wiesz, kiedy usiąść z tymi innymi tam osobami, które się tam odwiedzić, albo coś, nie? Tak jak kiedyś. No teraz ta gonitwa to jeszcze nie jest zbyt dobra. A wiesz, tak jak pasja, my mamy tą fajną ultra, w której nie trzeba się spieszyć. Może spotkać tych wszystkich ludzi z całej Polski, tych wariatów i wiesz, cieszyć się tą chwilą. To naprawdę polecam taką aktywność właśnie, takiej ogólną pasję gdzie jest mnóstwo ludzi - wariatów takich jak ty. Bo to ogólnie wiesz, my jesteśmy zwierzętami stadnymi. Wiesz, samotność raczej to wszystkich dobija psychicznie, czy tam inaczej, bo to jednak jest w tych czasach ogólnie psyche trzeba mieć mocną, żeby ogólnie jakoś wyjść normalnie na ludzi i żeby jakoś dobrze funkcjonować. Wiesz tu jednak odskocznia od życia musi być. Bo to jest człowiek może dąży do tych sukcesów, żeby dorobić się czegoś, ale wiesz czas minie wiesz, staniesz w wieku emerytalnym i powiesz: kuźwa nie wiadomo kiedy mi te życie ogólnie upłynęło. I wiesz, jak mój ojciec tak samo, do emerytury czekał, i co? Mówi fajnie, odpocznie na emeryturze, tam raczysko go złapało i tyle miał z emerytury. Ja tak nie chcę, ja tam wolę żyć każdym dniem, każdym wyjazdem. Wiesz, ile mogę, akurat fajnie mam z tą pracą jakoś wszystko się układa, że mogę tak to sobie poukładać, że mogę często wyjeżdżać. Musi być ten czas. Nie tylko praca - dom, praca - dom. Wiesz, ogólnie najlepiej jeszcze z drugą połówką, żeby to wszystko ładnie funkcjonowało, bo to wiadomo, że jeśli ktoś ma swoją pasję, druga osoba nie ma pasji, to zawsze jakieś zgrzyty są. I to naprawdę trzeba z tego życia korzystać. Bo ty nie wiesz czy za jutro czy pojutrze, może twój czas się skończy. Bo nie wiesz, bo wyjdę zaraz, chwila, z tego studia, samochód mnie trzepnie i kurde będzie pozamiatane. Ale wiesz, mam nadzieję, że wiesz w tych wspomnieniach tam wszystko zostanie. Ja tam wiesz, uwieczniam tym bardziej to wszystko na filmach, na dysk wyrzucamy, że ja wiesz, jak przestanę biegać, a nuż widelec może się pozamiatam kiedyś, może zachoruje na coś, będę wspominał te wszystkie czasy takie piękne. Człowiek będzie się cieszył. Może będziesz przykuty do łóżka - wyjdziesz z tego. Ale też mam wspomnienia. Ja mam tyle wspomnień, że na tą chwilę naprawdę już faktycznie mogę usiąść i ja bym miał emeryturę, i wiesz, oglądać to wszystko jak fajnie było. Naprawdę bajka. Jak dla mnie to bieganie wszystkie jakie te sporty uprawiałem, to nie było chyba takiego sportu jak ten ultra. Bo to naprawdę, na krav magę chodziłem to tam była też fajna elita i to wszystko niej naprawdę było tam te. A tutaj to wiesz to są tysiące osób. Co mnie znają, ja tam pewnie tyle nie znam, ale wiesz jak jadę to, bawimy się kurde, jakbyśmy się znali wiesz, no. Przyjeżdżam z gościem, biegnę, i jak byśmy się znali 10 lat! Naprawdę. Nie wiem jak to jest, to wszystko, te endorfiny, to wszystko, te góry, wiesz, te widoki. Wschód słońca, zachody słońca, że lecimy, dobra. Robimy, zobacz tu, słońce zachodzi. Niesamowite dla mnie to jest, że wiesz, kurcze to jest czas taki, że jakby inny świat  dla mnie. Dla mnie to ja jadę tam, to tu szary świat, bo tu wiesz, i to i tamto, jest jakieś problemy życiowe, bo każdy prawie ma tam wiesz, tego nie. A tam jedziesz, tam jakby słońce non stop świeciło. Chociaż burza jest. Chociaż wiesz, te omaki, jakieś tam zjazdy, połamany człowiek, nie? Nigdy nie przeklinam na moje przygody. Że ja tam zawsze jestem szczęśliwy, że wiesz, ja tam nigdy po biegu nie powiem, że nigdy więcej. Ja już na biegu jakieś tam następne plany, kurde wiesz, to tu tu tu, wiesz,  żeby sponiewierało. A świr jestem, ja wiem. Ogólnie tam wszyscy mówią, że to już kurde porąbany. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale mega pozytywny. Wiesz, to jest coś czego wszyscy bardzo potrzebują: takiego uśmiechu, twojej autentyczności.

 

MAREK RUTKA:

Ten uśmiech, nie raz tam różnie ze mną. Bo jak na kurtce jeździłem, gdzieś tam coś nawywijałem,  z tym uśmiechem poszedłem do pani, wezwała mnie na dywanik, to mnie chciała wyrzucić z bursy. No bo ty się śmiejesz z czego ja wiesz, cały czas banan na gębie, banan na gębie i ja tak tak na miękko jestem. I to nie raz zgubne jest. Ale tam luz mam teraz całkowity. Mam nadzieję, że będę motywował kogoś tam właśnie do działania względem czy biegów, czy obojętnie czego. Czy tam śmieszne filmiki, żeby Wiara śmiała się ze mnie, może nawet i ze mną. Bo ja lubię to. Ja tam lubię wiesz, wrzucę jakiegoś posta, lubię ile tych buziek tam się śmieje, nie? Wiara. Najlepiej żeby wszyscy się śmiali. Mnie to samego motywuje. Bo to człowiek usiądzie w chacie, tak jak teraz ja się tego Wiara tramy łapię, coś, tego. Jak coś wrzucić i ktoś pisze do ciebie np. w wiadomości prywatnej. Jezu ten film mi naprawdę poprawił dzień, bo miałem taki kiepski, coś tam. I to naprawdę mnie nakręca to, nie? Bo to wiara ma takie problemy, że to aż...

 

BLACK HAT ULTRA:

Wszyscy mamy.

 

MAREK RUTKA:

Wszyscy mają. No właśnie. Nie raz niektórzy duszą to sobie, niektórzy to, ale jak jakieś wariaty, ja tam też, jak tam lubię kogoś, lubię tam zawsze jakiś wariatów wszystkich. Banan, bo to takie robią z siebie różnych durni i coś, tego, ja tam z siebie też lubię tutaj robić. Ale niech się Wiara śmieje, bo co to tam tej. Ale co tam, dystans mam do siebie taki, że ja bym nie wiem, wszystko bym mógł zrobić, żeby się Wiara śmiała ci powiem. To pewnie w gaciach jak na budowie nieraz latałem nawet, nie? To wiara mówi: kuźwa w gaciach na budowie. Ja tam nie mam tam ogólnie problemów jak kiedyś. Szkoda, że taki luz mam. Całkowicie mi tam jakaś blokada tam poszła. Teraz to już tylko radość z życia i oby tak do końca było zdrowie dopisało i mam nadzieję, że wszyscy też tak niech wrzucą na luz, bo to naprawdę w tych dzisiejszych czasach wiesz, dużo jednak wiara jednak spięta jest. Sukcesy aż nie są takie ważne, bo to wiesz, najważniejsze właśnie jest to, żeby cię to cieszyło. Czy jesteś ostatni czy pierwszy - najważniejsze jest ten czas, ta wiara i trzeba się bawić w życiu.

 

BLACK HAT ULTRA:

Marek, dziękuję Ci bardzo za rozmowę.

 

MAREK RUTKA:

Dziękuję bardzo! Fajnie było! Dzięki za zaproszonko! 

 

BLACK HAT ULTRA:

Dzięki

 

MAREK RUTKA:

Trzymajta się, hej.

PRZEJDŹ DO ODCINKAhttps://youtu.be/u-qZY7rzDKU

bottom of page