BHU: Witajcie w podcastcie Black Hat Ultra. W tym tygodniu zapraszam na spotkanie z Dominikiem Grządzielem, biegaczem górskim.
DG: Coś tam biegałem ale nigdy tego nie lubiłem. Żaden kolarz nie lubi biegać, kolarze mówią, że nie są zwierzętami żeby biegać jak jest rower. Ja też go nie lubiłem dopóki Kuba mnie nie zabrał do Lasku Wolskiego raz. I po prostu w tym Lasku Wolskim w tym bieganiu w terenie się zakochałem i to mi zostało. Uwielbiam biegać w terenie, uwielbiam biegi, uwielbiam zbiegi. Kontakt z naturą. Tak to się szumnie nazywa ale tak to po prostu wygląda. Więc zawsze od początku było to bieganie po górach. Plus to, że jednak predyspozycje mam dużo lepsze do dobrego wyniku po górach niż to dobrego biegu po po asfalcie. Bo już nieraz w górach pokonałem takich chłopaków, z którymi po asfalcie nie miałbym totalnie żadnych szans.
BHU: To był Dominik Grządziel. Ja się nazywam Kamil Dąbkowski i witam Was serdecznie w podcaście Black Hat Ultra. Jest to Podcast, w którym spotykam się z niezwykłymi osobami, które prowadzone pasją i ambicją pokonują swoje fizyczne i mentalne słabości aby się rozwijać i realizować założone cele z uśmiechem na twarzy i w zgodzie ze sobą. Dominik jest bardzo uzdolniony biegaczem górskim z rowerową przeszłością. Na zawodach biegowych zaczął pojawiać się w 2017 roku i od tego czasu zbudował sobie całkiem zacne portfolio. Ma za sobą wygrany złoty maraton, 90 kilometrowy ultra maraton bieszczadzki czy 100 kilometrowe gorce Ultra Trail a na wielkiej premie przy mega mocnej obstawie był piąty i daje mu 798 punktów. Jest mocnym biegaczem i prowadzi normalne życie męża i ojca dwóch dziewczynek. Z zawodu jest fizykiem jądrowym i ostatnie miesiące pracował przy Zderzaczu Hadronów w ośrodku CERN. Pierwsze kilkanaście minut rozmawiamy właśnie o jego pasji do fizyki i definitywnie rozwiązujemy problem globalnego ocieplenia. Więc jeśli jest ktoś zainteresowany tylko sportem, to zapraszam do wysłuchania podcastu. Mniej więcej od dwudziestej minuty posłuchajcie. Jeszcze zanim zaczniemy chciałbym bardzo podziękować wszystkim patronem, którzy wspierają podcast Black Hat Ultra. Ostatnio lista patronów jeszcze bardziej się powiększyła, więc jest to dla mnie niesamowicie budujące i bardzo jestem wam wdzięczny za wsparcie. Dziękuję serdecznie. Zapraszam na Podcast.
BHU: Cześć Dominik. Witam serdecznie, cześć sie ma. Dziękuję ci bardzo, że się ze mną połączyłeś dzisiaj chociaż wiem, że jesteś na przymusowej kwarantannie, tak odkąd wróciłeś z Francji. Nie możesz opuszczać mieszkania w ogóle.
DG: Tak jest, przez dwa tygodnie czyli jeszcze tydzień musimy siedzieć całą rodziną w domu.
BHU: I jak to wygląda powiedz teraz wasze życie, co to wam grozi jak byście wyszli na dwór.
DG: Jakieś horrendalne kary do 30 tysięcy złotych, nałożone przez sanepid. Wiadomo, że nie wychodzimy ze względu na to żeby tam nie wprowadzać dodatkowego zagrożenia do społeczeństwa. Chociaż od razu muszę powiedzieć my przyjechaliśmy niby z Francji, która jest przedstawiana w polskich mediach jako kraj gdzie w ogóle trupy leżą na ulicy i jest tyle zachorowań, a nie ma tak oczywiście. Natomiast sytuacja jakaś taka bardzo kryzysowa jest zapewne w dużych miastach jak Paryż, Nicea czy Marsylia. A my we Francji byliśmy w małym miasteczku, mówiąc brzydko zadupiu więc w zasadzie my tam byliśmy mniej narażeni na zarażenie korona wirusem niż mieszkając w dużej aglomeracji, jak Kraków. To jedyne ryzyko podczas zakupów no i w podczas podróży, kiedy mogliśmy się zarazić. Natomiast jesteśmy już na kwarantannie. Dzisiaj kończymy ósmy dzień i nie mamy żadnych objawów. Także myślę, że żadnego badziewia ze sobą nie przywieźliśmy.
BHU: Mam nadzieję rzeczywiście poza aglomeracjami chyba generalnie ludzie są bardziej bezpieczni.
DG: Zdecydowanie, zdecydowanie.
BHU: Słuchaj tak patrzyłam na twoją sprawę. Pomimo tego, że byłeś we Francji i tam pracowałeś bo wcale, b Tak i tam pracowałeś to tam całkiem niezłą ilość kilometrów natłukłeś i biegając i na rowerze, także miałeś chyba fajne warunki do treningu. Jak to wyglądało.
DG: Tak, tak generalnie bardzo lubię to miejsce, to jest super miejsce też żeby spędzać zimę, z tego względu, że jest tam bardzo czyste powietrze. A ja mieszkając pod Krakowem, no niestety tak zresztą jak w większości zapewne polskich miast, musimy się borykać z tym niesamowitym syfem w postaci smogu. Także w zasadzie bieganie czasami trochę mija się z celem. Trzeba dobrze gryźć powietrze. Natomiast we Francji było super powietrze bardzo fajne warunki. Tam też jest dość łagodna zima, to jest też taki plus, że w zasadzie rzadko kiedy pada śnieg a jak pada to spadnie parę centymetrów i za jeden dzień, czasem nawet spadnie rano po południu już go nie ma, więc są fajne warunki do biegania. No ja niestety pracowałem tam cały dzień od 8,30 do 17.30, także wszelkie treningi biegowe robiłem rano przed pracą. Tak żeby o 7,15 być już w domu a plus to co dokładałem, to dokładałem rower do pracy. Miałem akurat około 5 kilometrów z domu do pracy i pokonywałem tą trasę cztery razy dziennie. Rano do pracy, w trakcie przerwy na obiad z powrotem do pracy, po obiedzie i do domu także mi wychodziło około 21 kilometrów w tygodniu. Też dziennie w trakcie dnia pracującego na rowerze, więc to się fajnie wszystko złożyło. Wydaje mi się, że ten rower był takim bardzo fajnym bodźcem regeneracyjnym. Nawet jeżeli po jakimś mocnym treningu biegowym rano nogi się trochę nie bardzo chciały kręcić, to jednak stopniowo działało to myślę ,jako regeneracja dodatkowa.
BHU: Fajnie to połączyłeś, a jakieś ćwiczenia w domu też robiłeś czy sobie odpuszczałeś.
DG: Chodziłem na siłownie. Mam bardzo fajnego fizjoterapeute zapewne znanego Kamila Klicha. Kamil mnie najpierw wyciągnął z kontuzji, której się nabawiłem, pasma biodrowo piszczelowego we wrześniu ubiegłego roku. No i później mi rozpisuje też treningi na siłowni, Nigdy na siłowni nie trenowałem, nie lubiłem tego, także wiedziałem, że bez treningu siłowego w końcu to wszystko pierdyknie, to bieganie zwłaszcza, że w zeszłym roku pod koniec sezonu robiłem dość duże objętościowo treningi chcąc przygotować się do Ultra. No i pierdykło, tak jak się spodziewałem. Także, Kamil rozpisał mi fajne treningi na siłowni, dwa razy w tygodniu chodziłem na siłownię. No i treningi były interesujące ćwiczenia były, ciekawe, że też się jakoś bardzo nie nudziłem. Więc mimo, że nie przepadam za taką formą aktywności, to jednak jakoś tam się udawało to połączyć.
BHU: Bo właśnie ty jesteś mega ciekawym facetem bo strasznie dużo fajnych rzeczy w życiu robiłeś. I wiesz np. mój ojciec też był fizykiem jądrowym. Także mam ogromny sentyment do tego co robisz, też był w CERN ie, pracował chyba 30 lat w Świerku. Także temat jest mi bliski. Jesteś też weganinem, co też jest moją dietą. Nie wiem czy jesteś stuprocentowym weganinem?
DG: Zdarza mi się zjeść niewegańskie słodycze. Bądź też czasami jak zostanie jakiś serek wiejski po moich dziewczynach, który mają wyrzucić, no to też tego nie marnuje tylko dojadam takie rzeczy. Na co dzień oczywiście nie jem ani nabiału ani jaj. Ale nie czytam też tak dokładnie etykiet. Jeżeli tam są jakieś śladowe ilości mleka czy czy jaj, to też tak po prostu... Byłem takim stricte weganinem stuprocentowym przez ponad pół roku, no i nie wytrzymałem. Po prostu ten reżim dla mnie jest... Bo mam problem z tym, że bardzo lubię słodycze jem ich za dużo i ciężko mi było w takiej stuprocentowej diecie wegańskiej wytrwać. Własny taki model sobie stworzyłem, że właśnie nie jem nabiału, nie jem jaj i nie jem oczywiście mięsa. Ale nie jestem takim bardzo rygorystycznie do tego podchodzącą osobą.
BHU: Ja mam bardzo podobnie bo też chyba właściwie nigdy nie byłem zafiksowany totalnie na sto procent tej diety. Zwłaszcza, że ja nie wiem jak Ty ale ja nie jestem takim etycznym weganinem i robię to dla zdrowia i też mam słabość do słodyczy.
DG: Ja jestem weganinem ze względu na przekonania, a z drugiej strony wydaje mi się, że dieta różnorodna czy dieta też oparta o mięso, też może być wartościowa. Bo jak trenowałem kolarstwo jadłem bardzo dużo mięsa, miałem bardzo dobre wyniki sportowe, wyniki miałem bardzo dobre jeśli chodzi o parametry zdrowia. Więc szczerze powiem nie będę jak 95 procent wegan i nie powiem, że po przejściu na dietę wegańską i po odrzuceniu mięsa, wszystkie moje parametry się poprawiły i stałem się lepszym sportowcem. Tak po prostu nie było. Tak jak mówię, na każdej diecie, jeżeli dieta jest zbilansowa to każda dieta może być wartościowa. Ale to działa też w drugą stronę. Dieta wegańska dobrze zbilansowana, oczywiście tutaj ten bilans to nie znaczy, że mamy przeczytać kilka książek na temat diety i w ogóle chodzić na jakieś kursy związane z dietetyką, ale dobrze zbilansowana dieta wegańska także jest dobra dla sportowców, dla kobiet w ciąży, dla dzieci. Moje dzieci nie jedzą mięsa, są w zasadzie też na diecie wegańskiej i rozwijają się zdrowo i wszystko jest super pod tym względem. Także rozsądek i podejście do tego.
BHU: Dokładnie wszystko jest dla ludzi. Grunt żeby to robić z głową. Fajniedo tego podchodzisz. Powiedz mi, bo chciałem troszeczkę o tej fizyce porozmawiać z tobą, czy to była twoja zajawka od zawsze, od podstawówki.
DG: Szczerze mówiąc bardziej matematyka czyli ogólnie przedmioty ścisłe. Ale polubiłem bardzo fizykę w szkole średniej, dostałem się bez egzaminu na fizykę techniczną na Akademie Górniczo-Hutniczą. I tak po prostu zostało. Udało mi się dostać pracę w Instytucie Fizyki Jądrowej, jeszcze przed obroną pracy magisterskiej także życie wybrało za mnie i już zdecydowałem. Pracuje w Instytucie.
BHU: A ty masz swoją jakąś specjalizację, w tym szerokim dziale jakim jest fizyka jądrowa?
DG: Tak, w naszym Laboratorium Ekspertyz Radiomedycznych zajmujemy się głównie naturalną promieniotwórczością, w także sztuczną ale w zasadzie, sztuczna, naturalna promieniotwórczość i spektrum promieniowania gamma, spektrum promieniowania alfa, dużo zajmujemy się takim gazem promieniotwórczym, który nazywa się Radom. Podejrzewam, że nic o nim nie słyszałeś, chociaż może przez tatę słyszałeś. On jest taki dość istotny z punktu widzenia ochrony radiologicznej, z punktu widzenia narażenia na występowanie nowotworów płuc itd. Więc to są ogólnie takie dziedziny, którymi się zajmujemy, którymi ja się głównie zajmuję.
BHU: Posłuchaj, a co w takim razie do CERN u do ciebie przywiozło?
To zupełnie inna bajka. W CERN ie zajmowałem się wysoko energetycznymi testami magnesów nadprzewodzących. Obecnie zderzacz nie pracuje. Jest przerwa techniczna, która ma potrwać miał do marca następnego roku, ale ze względu na koronawirusa na pewno się to przedłuży. No i w tym czasie właśnie testujemy wszystkie magnesy, wymieniamy wadliwe magnesy. My tzn wszyscy pracownicy CERNu, wszystkich pracowników z CERNu jest około 18 tysięcy ludzi z całego świata, a moja grupa właśnie zajmowała się testami magnesów, także nowych magnesów tych, które są. Jakieś dodatkowe elementy tam były domontowywane do tych magnesów. I to wszystko trzeba sprawdzić po kilka, kilkanaście razy zanim maszyna będzie mogła znowu być uruchomiona.
BHU: A nie jest to niebezpieczna praca. Jeśli chodzi o promieniowanie tam na miejscu.
DG: Jeśli chodzi o promieniowanie, występuje jakieś promieniowanie pod ziemią, promieniowanie spowodowane tym, że cząstki poruszają się po zakrzywionym torze. Jest to promieniowanie, w jakiś tam śladowych ilościach jest, ale CERN jest świetnie zorganizowaną jednostką i też jest oczywiście odpowiednia grupa tzw. grupa od radiologii KL Protection Group, która zajmuje się właśnie badaniem tego jak pracownicy CERNu są narażeni i czy są narażeni na jakieś właśnie promieniowanie, są montowane detektory, które sprawdzają cały czas jaki jest poziom promieniowania. Są miejsca w tunelu gdzie pracowaliśmy, gdzie nie mogliśmy wejść bo było właśnie promieniowanie zbyt duże. Także jest to oczywiście na bieżąco badane. Każdy pracownik CERNu, który zejdzie w dół do tunelu żeby pracować musi mieć własny metr. Także to jaką moc dawki promieniowania dostanie dana osoba jest cały czas monitorowane, cały czas to można odczytywać. Jeżeli taka osoba dostanie zbyt dużą dawkę, co w przypadku CERNu raz miało miejsce, od kilkudziesięciu lat. Taka osoba jest oczywiście odsuwana od pracy, która może spowodować dalsze narażenie na promieniowanie. Więc to jest wszystko jest kontrolowane, nie ma możliwości żeby ktoś się na promieniowaniował ot tak.
BHU: A powiedz mi, wykorzystam to, że mam ciebie i zapytam się jaki masz stosunek w ogóle do tematu globalnego ocieplenia a najbardziej interesuje mnie temat związany oczywiście z pozyskiwaniem energii. Czy byłbyś w stanie przekonać ludzi, że elektrownie jądrowe mają szanse zastąpić węgiel.
DG: Tak się dzieje. We Francji, o ile się nie mylę to może jest informacja do sprawdzenia, ale wydaje mi się, że 70 procent pozyskiwanej energii jest pozyskiwane z elektrowni jądrowych. Także jak najbardziej, Ja byłbym niekompetentnym fizykiem na niewłaściwym miejscu gdybym uważał, że energetyka jądrowa jest czymś złym. Obecnie budowane elektrownie jądrowe mają kilka systemów zabezpieczenia w zasadzie są systemy zabezpieczenia, które zabezpieczają przed niekontrolowanym wydostaniem się materiałów radioaktywnych w wyniku nawet upadku samolotu na elektrownie. Więc można naprawdę nie uwierzyć na słowo, jak nie to można to sprawdzić. Zapewne taka wiedza jest dostępna w internecie bez problemu. Obecnie elektrownie jądrowe są naprawdę bezpieczne. Oczywiście historia mówi co innego. Fukushima, Czarnobyl. No ale to były przypadki wyjątkowe, w Czarnobylu wszyscy wiedzą jak było, wszyscy oglądali serial. Fukushima no to był po prostu pech. To było tsunami. No i to były po prostu generatory diesla, które nie zostały... To był błąd konstrukcyjny elektrowni, bo generatory nie zostały uruchomione, bo zostały zalane wodą. Obecnie takich błędów się już...To też była w Fukushimie stara, elektrownie obecnie, elektrownie nowego typu są już są dużo dużo bezpieczniejsze i odpowiadając na Twoje pierwsze pytanie. Tak uważam, że grozi nam globalne ocieplenie i myślę, że świat za 30 lat będzie wyglądał inaczej. Boję się, że będzie bardzo bardzo bardzo nieciekawie.
BHU: W którą stronę to pójdzie. Wysuszania.
DG: Tak myślę, że tak. Myślę, że będziemy mieli problem. Ludzie mieszkający na południowej półkuli będą musieli uciekać z powodu temperatury, z tamtych rejonów. No i naturalną koleją rzeczy będzie to, że będą chcieli się dostać na tereny, które zamieszkujemy, tereny Europy. Nie chcę nawet myśleć jakie to pociągnie za sobą konflikty. Bo ja jestem dużym pesymistą jeśli o to chodzi. Ja już młody nie jestem, natomiast jeśli myślę o przyszłości moich córek, to nie rysuje się w pozytywnych barwach, według mnie.
BHU: Mam podobnie chociaż mam wrażenie, że mamy troszkę więcej czasu niż 30 lat. Ale też uważam ,że to się dobrze dla nas nie skończy na Ziemi. Planecie nic nie zagraża ona była i będzie ale my mamy przerąbane.
DG: Natomiast ja coraz częściej dochodzę do wniosku, że taka jest chyba kolej rzeczy. I my jako ludzie jesteśmy skazani na zagładę, ze względu na nasz ekspansywny charakter. Tylko, że tak do końca nawet nie wiem czy to jest żle. Po prostu taka chyba nasza jest natura, że zeszliśmy z drzewa i chcieliśmy więcej więcej więcej. I to może sprowadzić po prostu na nas zagładę i taka po prostu będzie kolej rzeczy, że ludzki gatunek wyginie. Na szczęście nie jesteśmy na tyle potężni mimo, że niektórym włodarzom niektórych państw dużych, czy też nie do końca dużych, może się wydawać, że jesteśmy super potężni jako ludzie. Na szczęście nie jesteśmy na tyle potężni żeby zagrozić tej planecie. Także ona się spokojnie odrodzi i może kiedyś za kilka, kilkaset tysięcy czy milionów lat powstanie nowe życie, nowy gatunek ludzki, który znowu pójdzie tą samą drogą i skończy pewnie tak samo.
BHU: Zobaczymy, zobaczymy. Fajne, fajne jest bardzo takie gdybanie. Strasznie też to lubię. Ale jeszcze chciałam wrócić na chwilę do elektrowni. Bo na przykład to co mówiłeś o Czarnobylu i Fukushimie to były stare technologie prawda, teraz buduje się zupełnie w innym stylu. Ale biorąc pod uwagę kontynent, który rozwija się w tej chwili chyba najprężniej czyli mówię o Afryce, tam się buduje całą masę nowych elektrowni węglowych. I to mnie martwi, bo ich nie stać do końca na elektrownie jądrowe. Jak oni zaczną kopcić to po prostu..
DG: Ale co my możemy zrobić słuchaj, ja też nie będę tutaj hipokrytą i nie będę ci mówił, że w ogóle cały przemysł i postęp jest zły bo też chcę pojeździć na fajnym rowerze z włókna węglowego, który jest szczytem technologicznym. I gdyby nie czerpanie z tej planety, nie wykorzystywanie i na maksa, taki postęp nie byłby możliwy. Ja też mam smartfona, ty masz smartfona gadamy przez nowoczesne komputery. I ci ludzie w Afryce czy ludzie w Azji, też chcą mieć do tego dostęp. I jak najbardziej tych ludzi rozumiem. No nie może być tak, że my możemy mieć wszystko a innym będziemy tego zabraniali, nie możemy być niesprawiedliwi względem nich. Ja na szczęście jestem za mały, żeby decydować o takich rzeczach. Na pewno są to konfliktowe sprawy i nie odbije się to wszystkim czkawką no ale...Nic nie zrobimy z tym.
BHU: Mamy przerąbane.
Ale fajnie, że o rowerach powiedziałeś wiesz[śmiech[. Mamy bardzo ładne przejście do twojej przeszłości rowerowej.
DG: Od mniej więcej 20 lat trochę jestem zafiksowany na punkcie rowerów. Jak zacząłem biegać trzy lata temu trochę mi przeszło, ale ostatnio ta miłość wróciła i rozkwita na nowo.
BHU: No właśnie widzę, że próbujesz sprzedać jakiś rower, zamienić, wymienić coś się dzieje.
DG: Rower już sprzedałem. No i już do mnie z Niemiec jedzie. Chociaż na razie jeszcze nie jedzie bo czeka, aż skończę kwarantanny ale będzie jechał nowy rower.
BHU: No dobrze, to opowiedz troszkę o tym jeżdżeniu. Jeździłeś rozumem na MTB po górach, tak.
DG: Tak jeździłem wyczynowo, uprawiałem kolarstwo górskie. Startowałem w maratonach rowerowych czyli maratony rowerowe to bardzo podobne wyścigi jak maratony biegowe. Długość trasy powiedzmy od 20 do do stu czy więcej kilometrów, też rozgrywane na jakiejś konkretnej pętli, bądź na dwóch powiedzmy pętlach. Jeżeli to był dystans Giga czyli dystans dłuższy. Tak naprawdę bardzo podobny sport do biegania po górach z tymże na rowerach. No ale na pewno bieganie po górach jest sporo ciekawsze bo sporo fajniejsze trasy są dostępne dla biegaczy, niż były oczywiście dostępne dla rowerzystów. No bo to jest oczywiste.
BHU: A powiedz, bo ja ostatnio rozmawiałem z Maćkiem Dąbrowskim. W ogóle wy gdzieś się tam minęli na ścieżkach rowerowych.
DG: Nie, nie będę kłamał i nie będę mówił, że jeździliśmy razem z Maćkiem. Nie wiem czy ludzie o tym wiedzą, jak nie wiedzą to powinni się dowiedzieć, że Maciek to był reprezentant Polski. Ja byłem stuprocentowym amatorem wyczynowym, oczywiście tak jak teraz ale amatorem, a Maciek to był zawodowy kolarz, który jeździł na zgrupowania Polski, to był gość, który jeździł na treningi na zawody z Mają Włoszczowską. Więc to jest inny lever. Jeszcze pamiętam dwa lata temu, chyba biegliśmy w Szczawnicy wielką presję, mistrzostwa Polski, biegliśmy taką grupką, gdzie biegłem ja, Marcin świerk , Bartek Gorczyca, Kamil i Marcin Rzeszutko. I właśnie za nami bieg Maciek Dąbrowski. Kamil jeszcze nie znał wtedy Marcina i pyta właśnie co to za koleżka za nami. No to właśnie mówię, że to jest kolego wielokrotny medalista, złoty medalista mistrzostw Polski w kolarstwie górskim. Teraz chłopaki oczywiście już się znają biegają razem, startują razem w zawodach. Ale to był jak najbardziej zawodowy biegacz i widzę, że powoli wydaje mi się, że ta forma, którą wypracował, reżim treningowy, reżim związany z dietą, umiejętność odpowiedniego prowadzenia się. U Maćka teraz powoli przechodzi właśnie w to bieganie. Myślę, że w przyszłości może sporo namieszać w naszym biegowym światku.
BHU: No tak, mi się wydaje, że chłopak Maciek będzie super mocny. Zresztą wszystkich was, obserwuje się z dużą przyjemnością. Według rankingu Sri Chinmoy ty też jesteś na dziesiątym miejscu w kraju. Przepraszam, ósmym mężczyzną, jesteś ósmym mężczyzną. Także to super wyniki. Twój pierwszy bieg wypatrzyłem, że był w 2016 roku, to był półmaraton.
DG: Nie, jak jeszcze jeździłem na rowerze, to było chyba 2014 albo 15 roku, startowałem tak dla przysłowiowych jaj, Gran PRIX Krakowa w biegach górskich. To był w zasadzie mój pierwszy start. To chodzi chyba o ten szesnasty rok, marchewkowy półmaraton, ja tam startowałem na krótszym dystansie chyba siedmiu kilometrów. To było po sezonie, pojechaliśmy tam całą rodziną z dziewczynami. Z dziewczynami biegliśmy w jakimś biegu rodzinnym, a potem wystartowałem w tym maratonie. Wygrałem go przez przypadek.
BHU: Przez przypadek [śmiech]. Posłuchaj a jak jeździłeś na tym rowerze, to sam siebie trenowałeś czy miałeś kogoś do pomocy.
DG: Przez kilka pomocników miałem trenera. A później trenowałem sam.
BHU: Tam też miałeś bardzo fajne wyniki.
DG: Z kilku wyników jestem zadowolony, zwłaszcza z jednego. Udało mi się wygrać taki duży, największy wyścig w największym cyklu maratonów górskich w Polsce już nieistniejący. Niestety MTB Maraton i wygrałem tam wyścig z Istebnej, na zakończenie sezonu. To jest wyścig wjazd na metę. Myślę, że będę długo pamiętał bo wtedy naprawdę pokonałem wielu utytułowanych zawodników. Także mniejsze, większe sukcesy w amatorskim wyścigu, bo to cały czas mówimy, że to było amatorskie wyścigi, choć zawodowcy też w nich czasami startowali. Jakieś tam sukcesy były.
BHU: Opowiedz mi, pierwsze poważne bieganie, kiedy się u ciebie odbyło.
DG: Pierwszy taki bieg, z którego chyba najbardziej jestem dumny to właśnie 2017 rok i drugie miejsce w biegu na 34 kilometry na Festiwalu Biegów Górskich w Krynicy. Tam stoczyłem fantastyczny, w mojej ocenie, bój właśnie z Marcinem Rzeszutko. Biegliśmy tam razem z Przedwojem. Przedwoj zaraz w miarę na początku uciekł. Marcin też mi uciekł ale go później dogoniłem na ostatnim podbiegu, biegliśmy razem. Po drugiej, kojarzysz trasę w Krynicy?
BHU: W Krynicy niebyłem jeszcze niebiegowo.
DG: Tam jest właśnie taki podbieg na rynek. W tego rynku jest już 7 kilometrów do mety i właśnie tam uciekałem Marcinowi, także prawie skręciłem kostkę. Przypłaciłem to masakrycznymi skurczami. Ale udało mi się tam właśnie z nim wygrać.
BHU: Super.
DG: Ja myślę, tak z perspektywy czasu, dużo wygrałem biegów mniejszych bo większego sobie nie przypominam ale to jest chyba mój największy sukces sportowy. Bo wiem, że byli utytułowani zawodnicy. Wiem ile mnie to kosztowało trudu, żeby tam tak pobiec. Więc, że ta Krynica.
BHU: No fajnie ale też Grand Prix Krakowa w biegach górskich, masz pierwsze miejsce w 2018.
DG: Wygrał rynkowa w biegach górskich też się wiąże fajna dla mnie, przyjemna przygoda bo tam też mi się udało, raz w życiu, pokonać Krzyśka pod górkę. Także myślę, że niewielu zawodników w Polsce może powiedzieć, że pokonało na jakimś wyścigu Krzyśka , który teraz jest w niesamowitym gazie i mocno mu kibicuję. Wtedy oczywiście nie był taki mocny, bo nie udałoby mi się z nim wygrać ale na jednej edycji Grand Prix Krakowa pokonałem Krzyśka. Krzysiek powoli wchodzi w poziom europejski więc naprawdę szkoda, że nie ma teraz. Bardzo żałuję, bo szczerze mówiąc pół roku temu powiedziałbym, że przedwojną nie ma sobie równych. Ale jak widziałem ostatnio treningi, widziałem na Grand Prix Krakowa zimą robił Krzysiek to powie m ci, że już bym tak nie postawił dużej sumy na Przedwoja bo myślę, że chłopaki mogliby tam pobiec zupełnie na równym poziomie. Także wielka szkoda, że nie mieliśmy możliwości tego oglądać.
BHU: Szkoda. To prawda, teraz się wszystko troszeczkę przesunęło na jesień. Zobaczymy jak to dalej ten sezon wyglądał.
DG: Myślę, że się przesunęło dużo dalej niż na jesień bo ja nie wierzę, że będą jakieś biegi masowe organizowane w Polsce w tym roku. No ale nic na to nie poradzimy.
BHU: No nic nie poradzimy. Powiedz mi, bo zakładam, że ty masz ścisły umysł matematyka, fizyka czy również z takim metodycznym podejściem podchodzisz do swojego treningu czy też tak próbujesz. Bardzo jesteś wymagający w stosunku do planu, który sobie stworzysz. Tworzysz sobie sam plan czy teraz masz trenera.
DG: Miałem trenera, przez pół ubiegłego sezonu pracowałem z Andrzejem Witkiem. Bardzo sobie ceniłem tę współpracę Andrzej jest super profesjonalistą, ma świetną wiedzę, podchodzi z pasją do tego, także jeżeli ktoś szuka trenera to jak najbardziej mogę go polecić. Czy on ma teraz czas, bo jest już popularny, ma dużo ludzi. Tylko, że ja jestem takim przypadkiem niestety dość ciężkim bo ja nie lubię nie za bardzo, to też jest od razu odpowiedź na to pytanie. Właśnie te schematy do mnie tak nie do końca trafiają. I lubię robić jakieś skoki w bok od tych schematów. A zwłaszcza ostatnio nakręciłem się mocno znowu na kolarstwo górskie i jeszcze bardziej grawitacyjnej odmianie. Na tak zwaną jazdę enduro, więc też trochę treningów, jakiś tam regeneracyjnych, zamiast biegowych, robiłem na rowerze. Więc dlatego ta współpraca z Andrzejem przestała wychodzić. Natomiast wydaje mi się, że jednak jeśli chodzi o trenowanie, to jednak plan ale nie taki stricte, jak mam coś pobiegać mocniej miało to być na asfalcie a nie chce mi się biegać po płaskim,to wybieram Lasek Wolski czy Lasek koło mojego domu. Więc jakieś tam wytyczne mam. Wiadomo niedziela po górach itd. Ale nie jest to tak, jak ja nie zrobię jakiejś jednostki czy zrobię ją inaczej, to nic się nie dzieje.
BHU: Jaki jest w tej chwili twój kilometraż jeśli chodzi o bieganie i o rower.
DG: Ciężko powiedzieć jeśli chodzi o rower, bo traktuję to jednak z doskoku, o bieganiu to mogę powiedzieć to co mi się fajnie biegało we Francji, w styczniu, lutym to już były takie miesiące gdzie naprawdę czułem się mocny. Zresztą startowałem w jednym biegu we Francji, gdzie byłem bardzo zadowolony z dyspozycji, przebiegłem razem ze zwycięzcą maksimum granatem, takim dość dobrym biegaczem francuskim, który ma dużo więcej punktów ode mnie, a mimo tego przebiegłem z nim na metę. Więc jestem z tego występu zadowolony. KilometraŻ w styczniu, lutym to było między 120 a 130 kilometrów. Także nie jakoś bardzo dużo ale ze względu na to, że trenowałem zawsze przed pracą, na treningi wstawałem między czwartą a piątą, to i tak wydaje mi się, że więcej z tego nie mogłem wycisnąć plus ten rower do pracy plus siłownia. Tak to mi wychodziło jakieś 16, 17 godzin treningu w tygodniu. Myślę, że optymalnie całkiem sporo, jak na amatora, który pracuje na pełny etat z rodziną, to myślę, że wręcz dużo.
BHU: No właśnie, tak mówisz o sobie ciągle, że jesteś amatorem ale kurczę masz niesamowite warunki fizyczne czyli talentem jesteś sporym obdarzony i fajnie, że podpierasz to ciężką pracą.
DG: Myślę, że jakieś tam predyspozycje do biegania pod górę mam. Mogę tak powiedzieć. Natomiast no wiadomo praca, trening. Czy jestem amatorem, jestem stuprocentowym amatorem. Wiesz, dla mnie piłka jest prosta, jeżeli ja nie musiałbym po treningu iść do pracy tylko położyłbym się z nogami do góry i bym sobie poleżał a potem bym sobie coś zjadł a potem bym poszedł na drugi trening, to wtedy bym ci powiedział tak stary, jestem zawodowcem. Ale jak ja wstaję na treningi o czwartej trzydzieści żeby zdążyć 07,10 kiedy tam o 08,00 muszę wychodzić do pracy. O jakim my tu zawodowstwie mówimy. Jestem stuprocentowym amatorem ale jestem tak zwanym amatorem wyczynowym czyli po prostu do uprawianego sportu podchodzę w sposób wyczynowy. Czyli startuję w zawodach i chcę cały czas podnosić swój poziom sportowy. Ale nie jest to moja praca. Jest to tylko hobby, pasja.
BHU: Jasne. A jakie są twoje cele w takim razie, gdzie ty chcesz dojść czy po prostu chcesz się dobrze bawić.
DG: Nie mam żadnych celów. Jeździłem na rowerze górskim jeździłem, można powiedzieć półzawodowo. Jak jeździłem w Romecie miałem z tego jakąś tam forsę, czasem nawet niezłą. I wtedy tak były mocno rzucane na wynik, na dietę. Wtedy rzeczywiście, kurde żona mi nie mogła gotować, bo gdzie na maśle, coś ty zwariowała. A przecież łyżka oliwy i jakieś tam kurczak na parze i brokuł na kolację, 61 kilo tego typu rzeczy. Na szczęście mi to przeszło. Podchodzę do tego w sposób dużo lużniejszy, też się oczywiście wkręciłem w te biegi. Lubię się ścigać się z chłopakami w Polsce, bardzo wszystkich lubię, biegać lubię, z nimi spotykać się na zawodach. Więc to też sprawia mi dużo frajdy ale już na tak na dużo lużniejszym poziomie.
BHU: Jakie w ogóle są twoje ulubione dystanse.
DG: Ciężko powiedzieć. Serce by chciało biegać Ultra. Serce by chciało biegać długo. Ale kurde, biegi stu kilometrowe są strasznie masakrujące.
BHU: Znaczy, że są ciężkie dla ciebie fizycznie czy np. nie masz tyle czasu żeby się do nich przygotować. na fest. Gdzie jest problem.
DG: Nikt nie ma tyle czasu, żeby się przygotować do takich biegów. Oprócz zawodowych biegaczy, na przykład Xavier Podcast, to wiesz, ja tam widzę na Facebooku wrzuca trening 8 godzin. Poszedł sobie pobiegać czy Franz składa kolejny Francuz. Też wbieganie 8 godzin, czy Kilian też wrzuca takie treningi. To oni rzeczywiście, czy kapel też robią horrendalne objętości. Czy kurczę Ramsey, który tygodniowo biega 250 kilometrów. No to oni rzeczywiście mogą jakoś się tam przygotować. Ale kto z nas amatorów przygotuje się do takiego długiego biegu, to nie ma takiej opcji. A co u mnie. Ja nawet wiesz daje sobie radę, dobiegam do mety nawet z jakimś niezłym wynikiem. Ale kurde to jest po prostu mordęga organizmu, że naprawdę nie wiem czy ja chcę sobie to robić. Także serce by chciało biegać ultra a rozum podpowiada, że może taki maraton po górach jest fajniejszy. Polecisz mocniej 4 godziny też się zaorzesz ale nie będziesz kompletnymi zwłokami. Nie wiem. Wydaje mi się, że dość dobrze mi wychodzą biegi maratońskim po górach. Akurat to jest taka intensywność, że mogę pobiec mocno. Ale ale mogę też tą odpowiednią moc zachować, podobno od startu do mety nie odcina mnie. Mam niezłe wyniki, zresztą to chyba te wyniki moje pokazują, Złoty Maraton, czy tam Beskidzkiej Topór. Czy chyba, która mi nieźle poszła w zeszłym roku. Dobrze sobie właśnie na tych dystansach maratońskich radzę. Ale pewnie pójdę, głupi jestem, za głosem serca i będę biegał coś dłuższego. Natomiast takie dystanse, które mnie interesują w górach to jest od czterdziestu powiedzmy do stu kilometrów. Może takim złotym środkiem będzie 60 ,70.
BHU: Ale ostatnie dwa wyniki, które widzę to jest właśnie Górce Ultra Trail 100 kilometrów pierwsze miejsce, Bieg Siedmiu Dolin 100 kilometrów piąte miejsce. Kurczę lubisz jednak te długie rzeczy biegać.
DG: Kurczę, no ja sam nie wiem co ci powiedzieć. Gorce poszły spoko, to tam rzeczywiście fajnie noga podawała, trasa też bardzo fajna, było bo nie było zamulania cały czas. Sześć podbiegów, sześć zbiegów o ile dobrze pamiętam. Natomiast tak jak ja cierpiałem w Krynicy, to masakra. Od 60 kilometra już biegłem z bolącym TBS em także w zasadzie nie mogłem zbiegać bo tak mnie napierniczało to kolano. Nie wspominam dobrze tego biegu. Zresztą nie jestem zbyt zadowolony z czasu myślę, że tam mógłbym urwać kilka minut. To było słabe.
BHU: Ale powiem Ci tak. Tak patrzę na ciebie i jak mówisz o tych maratonach to się nie uśmiechać. A jak jak mówisz o tych stówkach to się uśmiechasz, coś w tym jest[śmiech].
DG: Jest, kurczę powinienem tutaj nie w koszulce odcinka tylko tylko w tej koszulce ultra Laver powinienem po prostu wystąpić. Jest coś takiego, na pewno bieganie Ultra ma niesamowity klimat to żaden inny start tego nie odda. Kiedy startujesz już w nocy, budzi się dzień potem jest upał jest ci gorąco masz dość wszystkiego, zresztą sam wiesz. Bieganie Ultra to jest niesamowity klimat, dlatego tak to ludzie lubią. No i dlatego w 99,9 procentach startują tam ludzie tacy jak ja, którzy do takiego biegania są nieprzygotowani, bo jestem przygotowany żeby pobiec mocno maraton a nie jestem przygotowany żeby pobiec stówę. No ale mimo wszystko to robimy, to jest spoko.
BHU: Ja myślę, że tak długo jak po dobiegnięciu na metę jesteśmy w stanie dotrzeć normalnie do domu i potem nie umierać na drugi dzień. To znaczy że jesteśmy przygotowani[śmiech]. Bez przesady wiesz. Nieprzygotowani to są ludzie, którzy potem dwa tygodnie dochodzą do siebie.
DG: To są już skrajne przypadki. Bardziej chodziło o umiejętność rozłożenia mocy. Takiego rozłożenia mocy żeby po prostu mieć wieżę od startu do mety iść w fajnym tempem a nie, że na 60 kilometrze wszystkie podbiegi podchodzisz itd. To jest dla mnie... nie wiem czy oglądałeś w zeszłym roku Biegł Kurde, on na ostatnim zbiegu chłopie 170 kilometr on leciał po 3.30 pewnie. To jest dla mnie kurde, to jest właśnie dla mnie wytyczna, dobre przygotowania pod ultra, żeby cały czas utrzymywać to tempo. To jest ta druga rzecz, że np. jeżeli to bieganie ultra powoduje, że mamy jakieś kontuzje czy po prostu, dochodzimy do siebie 2 tygodnie, to ewidentnie według mnie to jest fajne, to jest jednak znak dla nas, że trzeba skrócić dystans bo to więcej sobie robimy złego niż dobrego.
BHU: Powiedziałeś o kontuzjach, miałeś jakieś poważniejsze kontuzje.
DG: Tylko to pasmo, które miałem we wrześniu. Złożyło się na to brak głównie treningu siłowego, zbyt duże obciążenie treningowe w przeciągu dwóch, trzech miesięcy przed tym biegiem w Krynicy. No i efekt był jaki był.
BHU: A twoja regeneracja jak wygląda.
DG: Nie piję nerwów bo po treningu, nie nakładam skarpetek kompresyjnych. Nie wiem jaki jest jeszcze pomysł na regenerację.
BHU: Nie wiem, rozciąganko, jakieś rolowanie.
DG: Tak tak tak. Staram się dwa razy w tygodniu rolować, kiedyś robiłem to częściej ale Kamil Klich mi powiedział, że to nie ma sensu za bardzo. Dwa razy w tygodniu wystarczy, oczywiście jakieś rozciąganie po każdym treningu krótkie. To jest standard. Z takich innych rzeczy to tyle tylko. Nie ma za bardzo czasu na regenerację. Ja wracam z treningu szybko się kąpię i zasuwam do pracy.
BHU: A propos, bo tak powiedziałem, że rozciąganie i rolowanie to są elementy regeneracji. Ale ostatnio rozmawiałem z Karolem szampanem fizjoterapeutą w podcaście i on powiedział, że to nie jest regeneracja. W sensie nadal twoje mięśnie pracują i robiąc te czynności, można to robić żeby się lepiej poczuć jak ktoś to lubi robić i pomaga mu na samopoczucie. Ale regeneracją to nie jest. Regeneracja jest leżenie przed telewizorem po prostu i nierobienie niczego.
DG: Dlatego wiesz, czemu biegacze zawodowi jak każdy inny sportowiec zawodowy osiąga dużo lepsze wyniki niż biegacz amatorski, bo tutaj jeśli chodzi o bieganie to powiedzmy, że no nie mówię o bieganiu ultra ale maratończycy nie biegają więcej przecież niż amatorzy. Oczywiście już nie mówię o warunkach fizycznych, bo zawsze przegramy z warunkami fizjologicznymi ale zawodowy biegacz nie biega dużo więcej niż amator. Może nawet biega mniej bo biega takie same dystanse ale biega szybciej. Ale to jest klucz to jest regeneracja. No bo wiesz, robi jednak różnicę, to co już powiedziałem wcześniej, że jak po treningu się położyć, to o czym wspomniałeś, i dasz nogi do góry i się prześpiesz albo po prostu pójdziesz do pracy. Tego się nie przeskoczy, bo ktoś się może oszukiwać i mu się może wydawać, że jak ja trenuję 17 godzin w tygodniu, to ja jestem zawodowcem. Trening to nie wszystko. Właśnie ta regeneracja czyli możliwość tego żeby po prostu pójść w kimono po treningu, to jest niezastąpiony. Co by ludzie pisali doktoraty, habilitację robili na temat regeneracji w sportach wytrzymałościowych, podejrzewam, że nic nie działa lepiej niż sen po prostu.
BHU: Bo też u każdego trochę inne bodźce działają. Wiesz na przykład, nie wiem czy biegłeś kiedyś z Darkiem Markiem, on biega krótsze rzeczy tak do 30 kilometrów.
DG: W 2017 roku właśnie jak się ściganiem na krótszych dystansach, dużo biegałem z Darkiem i wydaje mi się, że nie chcę skłamać ale chyba piłeczka jest po mojej stronie, bo chyba ja dwa razy pobiłem Darka a Darek ze mną wygrał raz na Babiej Górze. A tak jest wynik 1:0 dla mnie. Jakbyś Darek chciał spróbować jakichś męskich dystansów to zapraszam.
BHU: No takie wyzwania nawzajem to ja rozumiem.
DG: Bardzo lubię, bardzo lubię Darka, jest mocno zakręcony, bardzo sympatycznie. Mam nadzieję, że uda się jeszcze coś razem pobiegać zawodach.
BHU: Ja odnosiłem się trochę do długości snu, Darek potrafi naprawdę niewiele spać. On ma ona swoje wewnętrzne metody na regenerowanie się różne patenty swoje.
DG: Darek prowadzi bardzo higieniczny tryb życia, śpi bardzo mało i mu to wystarcza. To też jest jakiś kłam temu co się ogólnie mówi, że minimum 7, 8 godzin dziennie należy na sen przeznaczyć, bo Darek śpi pewnie ze dwa razy mniej. Tak to jest ciekawe na pewno podejście.
BHU: A powiedz w ogóle jakie masz stosunek do rywalizacji. Jak ty się czujesz stając na starcie ze swoimi kolegami, z którymi wiesz, że za chwilę będziesz jednak walczył o to najlepsze miejsce na podium. Jak do tego podchodzisz.
DG: Cały czas traktuję ich jako biegowych przyjaciół bo przynajmniej tych ludzi, z którymi się znam. Nie jest to słodzenie ale naprawdę środowisko biegaczy górskich to jest świetne środowisko. Wszyscy ludzie są naprawdę tak sympatyczni i tak fajni, że naprawdę środowisko kolarzy mogłoby się uczyć od biegaczy górskich. Więc z dużą dozą przyjaźni myślę, że sobie na trasie na pewno byśmy pomogli. Maciek Dąbrowski, który mnie dwa lata temu na tym skróconym, wyciągnął z jakiejś zaspy, w którą nie byłem w stanie, wpadłem po prostu po pierś, nie byłem w stanie wyjść. Do tej pory bym tam siedział w tej dziurze. To najlepiej pokazuje jacy ludzie są. To, że mnie Maciek wyciągnął to nie obligowało mnie do tego, że potem go nie polubiłem na podbiegu [śmiech]. To nie o to chodzi, więc Maciek też pewnie by tego ode mnie nie oczekiwał, więc przyjaźń ale też zdrowa rywalizacja sportowa. No wiesz pewnie bym skłamał gdybym powiedział, że biegam tylko dla siebie i rywalizacja nie interesuje, jak najbardziej ta adrenalina. Coś jest najfajniejsze w bieganiu, w startowaniu mi się wydaje, że to jest satysfakcja z dobrze, nawet nie z wyniku ale dobrze pobiegniętego biegu. Ja nawet nie muszę wygrać, być w czubie ale jak wiem, że dałem z siebie wszystko, że dobrze pobiegłem to ta satysfakcja jest fajna. I ja myślę. Że chyba dla tej satysfakcji najbardziej lubię startować startować w zawodach.
BHU: A jak bardzo jesteś w stanie się zmotywować, w trakcie biegu, do jeszcze większego wysiłku żeby zająć lepszą pozycję. Jak to jak to u ciebie działa czy idziesz w trupa na maksa, żeby być jak najlepszym czy też prowadzisz taki rodzaj wewnętrznej rozmowy, sprawdzasz kto jest gdzie i czy tobie się opłaca docisnąć czy nie opłaca.
DG: Nie kalkuluje w trakcie biegu szczerze mówiąc, nie kalkuluje w trakcie biegu. I chyba jestem w stanie pobiec mocno. Jestem w stanie przycisnąć. Natomiast szczerze mówiąc, to nie miałem teraz też takiego biegu, żebym musiał to robić tak naprawdę. O ile sobie dobrze przypominam, jedyny taki bieg to jest ten bieg, o którym wspomniałem kiedy się ścigałem z Marcinem Rzeszutko. Kiedy go właśnie urwałem na szczycie podbiegu, natomiast nie szedłem wtedy w trupa też tam wtedy trupa a bardziej Marcin po prostu osłabł. Więc jestem w stanie pójść mocno. Czy tak byłbym w stanie zmusić do takiego wysiłku żeby zwymiotować na mecie, to chyba nie. Natomiast na pewno nie liczę, nie kalkuluje kto jest mocny, kto jest słaby, kto szybko zbiega, kto szybko podbiega. W to się nie bawię.
BHU: Nie chce ci się czasu na to tracić.
DG: Nie chce mi się na to tracić czasu i przed biegiem, w trakcie biegu. Po prostu cały czas patrzę na swoje samopoczucie. Patrzę na to czy zwalniam czy przyspieszam jak w ogóle się czuje. W przypadku biegów ultra to w ogóle to o czym mówisz, to traci sens. To w ogóle nie ma znaczenia. Biegu, który trwa 10 godzin co ty możesz zrobić, polecisz w trupa od startu. No to na 40 kilometrze jesteś wyautowany. A powiedzmy sobie szczerze po dziewięciu i dziesięciu godzinach biegu to też nie masz już pary żeby po prostu zacisnąć zęby. Wtedy to już bardziej zaciskasz zęby, żeby w ogóle zmusić organizm do takiego podobnego wysiłku, do którego był przyzwyczajony do tej pory. Ale czy można wtedy mówić o jakichś finiszach. Ciężko powiedzieć. Ja mało biegałem takich krótkich biegów, żeby na ten temat więcej powiedzieć. I z reguły te biegi zawsze się tak układały. Ja już mniej więcej w połowie, w trzech czwartych wiedziałem na jakiej jestem pozycji. Wiedziałem jak to się skończy i nie musiałem ani przyspieszać ani nikogo gonić ani nie musiałem przed nikim uciekać. Ta tok chyba wyglądało.
BHU: To chyba też to co powiedziałeś bardzo zależy od dystansu na jakim się walczy. Prawda. Rzeczywiście im dystans dłuższy tym to może nie mieć takiego znaczenia ale wiesz, ostatnio rozmawiałem z Wojtkiem protestem a raczej Krzysiek Drągowski rozmawiał a ja podsłuchiwałem. I wiesz i Wojtek powiedział i Wojtek powiedział, że wiesz jak biegnie i ma na zegarku 5, 5,10 no to, choćby wiesz wszystko się waliło, bo on chce mieć na mecie średnią i po prostu bedszie ciął [śmiech].
DG: Tak ale to jest Wojtek. Wojtek, który sobie robi takie eventy np. przebiegnę sobie 300 kilometrów w tygodniu. Wszystko po górach albo biegnę sobie w kwietniu tysiąc kilometrów. Wiesz Wojtek jest super gość, ja też go super lubię ale Wojtek to jest gość z innej planety. Wojtek jest w ogóle mega mocnym biegaczem i myślę, że może gdyby ktoś go poprowadził nie wiem. To ja myślę, że Wojtek to jest gość który spokojnie według mnie może biegać na poziomie Marcina biegi ultra, na poziomie Marcina świerk i Bartka Gorczycy. W moim mniemaniu, bo naprawdę ma do tego predyspozycje, bo jest super mocny na biegach i jes bardzo szybkim zawodnikiem, więc jak najbardziej.
BHU: No właśnie, wspomniałem o nim, wspomniałem o Darku Marku dlatego, że jakby to podejście do biegaczy ultra do treningu do wysiłku, jest tak różne w zależności od tego kto biegnie. To jest tak zróżnicowane tak zindywidualizowane to podejście, u każdego z was, że strasznie fajnie obserwuje się to i słucha tych rzeczy, że wszyscy gdzieś tam osiągacie podobne wyniki ale każdy z was ma troszkę inną drogę do tego. I to jest fajne.
DG: Tak, tak. Wiesz co mi się wydaje, że w przypadku biegów ultra, długich już biegów powiedzmy albo inaczej, w przypadku wszystkich biegów powyżej 40 kilometrów górskich, osobiście uważam, że już rodzaj treningu nie ma znaczenia. Jeżeli biegasz po górach, to ten trening już jest na tyle wyspecjalizowany, że nie musisz po prostu robić powtórzeń po 1000 metrów na płaskim czy jakiś tam ten pułap czy tego typu rzeczy. To już jest zupełnie inna specjalizacja. Zresztą np. z tego co kojarzę treningi Bartka Gorczycy, to Bartek Gorczyca obecnie nie robi żadnych mocniejszych jednostek np. po płaskim, no czasami może mu się zdarza. Ale głównie jego treningi oparte są po prostu o długie biegi po górach czyli dokładnie to co spotka na biegu ultra. Wydaje mi się, że w przypadku biegów ultra biegacze obejmują właśnie taki kierunek. I podobnie jest zresztą wśród biegaczy, których obserwuję na sprawie np. własnej o którym już mówiłem czy Hayden Hanks .To też są goście, którzy po prostu robią bardzo długie treningi po górach i nie bawią się w jakieś konkretne jednostki, bieganie czterech setek czy przyspieszeń czy rytmów czy czegoś takiego. Według mnie też to za bardzo się nie przełoży na biegi w górach ale zapewne jakiś trener biegów by się ze mną nie zgodził.
BHU: Na pewno, trenowanie już na pewno[śmiech].
DG: Na pewno by się ze mną nie zgodził, ja bym się z nim nie kłócił, bo ja się też na tym nie znanm. Biegam to co mi się wydaje za słuszne. Chociaż przyznam szczerze, że ja mówię co innego robię co innego, bo ja biegam też szybkie jednostki bo po asfalcie. Tylko nie jakieś bardzo krótkie bo powiedzmy, że biegam jakieś interwały na progu Mleczanowym, powiedzmy trzy kilometrowe czy od trzech kilometrów wzwyż, jakieś tam trupów, dłuższe biegi ciągłe w strefie mieszanej czy w tempie maratońskim. I dla mnie to fajnie działa. Ale wydaje mi się, że wydaje mi się, że to powoduje że taki jestem mniej zamulony. I też taki trening jest ciekawszy. Bo ja powiem szczerze lubię biegać ale jakby każda moja jednostka opierała się na tym, że wychodzę i robię dwadzieścia parę kilometrów po górach, to ja bym na trzeci dzień już nie wyszedł na trening bo już by mi się nie chciało. To już bym wolał pobiec po płaskim asfalcie trochę szybciej. Tak jak to co powiedziałeś, po prostu dróg do tego są setki.
BHU: Koncepcji trenerskich też jest bardzo dużo no. Słuchaj, powiedz mi a w segmenty sprawy bawisz się, gdzieś tam podglądasz.
DG: Nie nie nie. Jak robię jakiś mocniejszy trening w Lasku Wolskim i złapie jakiś segment no to się jaram, np. jak robiłem mocniejszy trening we Francji miałem fajną trasę w parku. Tam właśnie biegałem interwały na progu, tam łapałem koronki,to się tym chwaliłem. Głównie żonie, chociaż ona się na tym nie zna i ma to w nosie ale się jej chwaliłem. Ale nie jestem gościem, który ma to ustawione w zegarku. Wiem co mam robić jak mam biegać trening tlenowy, to biegnę trening tlenowy. Jak mam biegać w strefie mieszanej, to biegnę w strefie mieszanej, jak chce pobiegać po progu to pobiegam po progu a to, że ktoś sobie wyznaczył odcinek jakiś na trasie, że tam jest mierzony czas i potem są jakieś przyznawane wirtualne nagrody, to mnie to nie interesuje. I nigdy mnie to nie interesowało szczerze mówiąc, W ogóle jak jeździłem na rowerze to ogóle nawet sprawy nie miałem. Teraz tę stronę założyłem bo to w sumie fajna zabawa ale tak bardzo się w to nie wkręcam.
BHU: A wspomniałeś o żonie. Jak w ogóle wygląda twoje życie biegacza, który właśnie poświęca 17 godzin tygodniowo na treningi. Jak to łączsz z rodziną i czy rodzina wspiera cię w tym. Czy też wracasz z treningu a żona ci mówi no ziemniaczki są do obrania.
DG: Wiesz co. Dlatego właśnie trenuję przed pracą, w czasie żeby po prostu jak najmniej czasu tracić, który mógłby spędzić z rodziną. Teraz we Francji to jak wracałem z treningu to w zasadzie dziewczyny moje jeszcze spały o siódmej czy dopiero się budziły. Więc tak to staram załatwiać. Wiadomo, że w weekendy już trochę tego czasu zabieram rodzinie. Ale żona jest bardzo wyrozumiała, zresztą jesteśmy małżeństwem od trzynastu lat, chyba. I ja się w sport już bawiłem wcześniej, żona wie, że jestem po prostu uzależniony. Gdybym nie uprawiał żadnego sportu to myślę, że bym nie funkcjonował. Myślę, że jest to jakiś rodzaj uzależnienia. ]Nawet teraz kiedy nie ma w zasadzie startów, kiedy nie ma się po co przygotowywać. To ja i tak swoje dwie godziny dziennie na trenerze muszę spędzić. Bo bym się po prostu żle czuł, Żona wie, że jestem najfajniejszy jak sobie już zrobię trening. Tego treningu nie zrobię to już taki fajny nie jestem.
BHU: To już nie jesteś taki fajny. A powiedz ile twoje córki mają lat.
DG: 5 i 12 lat.
BHU: O to już konkretnie. Co jeżdżą z tobą na zawody czasami.
DG: Rzadko, jeżeli np. jest jakaś fajna miejscówa typu Cisna i jedziemy sobie na Bieg Rzeźnika na 4 dni to jasne, pojedziemy tam. Ale tak żeby jechać na jeden dzień i one by chodziły po jakimś miasteczku a potem by czekały na dekorację na boisku piłkarskim trzy godziny. To powiem ci szczerze, że ja to przerabiałem jak jeździłem na rowerze. To jest słaba atrakcja dla rodzin. Naprawdę. Podziwiam te wszystkie żony, trochę im współczuję ,że muszą za tymi mężami jeździć na każde zawody, tam po prostu ich kibicować, dopieszczać, supportować, według mnie to jest słaba atrakcja. Czasami jak są fajne miejscówki to tak, ale żeby jeżdzić regularnie to raczej nie.
BHU: A gdzie w ogóle lubisz jeździć, w które pasmo gór w Polsce lubisz jeździć najbardziej.
DG: Wszystkie. Jeśli chodzi o polską muzykę, polskie książk i polskie góry,,jestem patriotą. We Francji było fajnie ale powiem ci, że jak to gówno z koronawirusem się skończy, pojadę sobie do Muszyny i polecę sobie zielonym na Jaworzynę i będę najszczęśliwszym człowiekiem.
BHU: Piękna rzecz.
DG: Nie mam żadnych ulubionych pasm górskich, także lubię wszystko.
BHU: Super, ale wiesz charakterem się szlaku się bardzo różnią i to jest bardziej moje pytanie czy np. wiesz takie kamieniste Beskidy leżą ci bardziej niż np. Tatry gdzie się biega, po głazy albo po grani.
DG: Niestety raz w życiu biegałem w Tatrach, był to bieg na Kasprowy, bardzo mi się podobało Tatry mnie bardzo urzekły ale z uwagi na trudności w dojeździe do Zakopanego z Krakowa, obawy przed dostaniem w kilkugodzinnym korku podczas powrotu, niestety nie wybieram tych gór jako góry do trenowania. A więc lokatach się nie wypowiem. Nie ma dla mnie znaczenia, trasa jest fajna w każdych górach może być fajnie. Jedynie co wspomniałeś o kamieniach, co mogę powiedzieć, bardzo nie lubię bardzo stromych biegów po luźnych kamieniach takich, że lecisz i ryzyko wykręcenia kostki wynosi prawie 100 procent. Tego tylko nie lubię a tak to w zasadzie lubię każde trasy. No i takie moje marzenie na przyszłość, na pewno bym chciał dać więcej.
BHU: Tam się fajnie biega kurczę, duża przyjemność duża przyjemność. Ciekawe czy w tym roku się ten tatrzański, sierpniowy bieg odbędzie Tatra Fest. Wszyscy jeszcze na to liczą ale zobaczymy.Ty juz mówiłeś, że skreśliłeś w tym roku sezon.
DG: Ale ja nie liczę. Wydaje mi się po prostu, że patrząc na sytuację taka jaka jest i jakie decyzje są podejmowane przez wszystkie rządy, ja uważam, że będziemy mogli wystartować w jakichś biegach górskich czy wziąć udział w jakichś imprezach tzw. imprezach masowych. Dopiero jak po prostu wynajdą i opatentują i rozprowadzą u nas cały świat szczepionkę przeciwko COVID 19. Wtedy nam pozwolą jakby się spotykać w większych, bardzo dużych grupach. Do tej pory uważam, że to będzie niemożliwe. Tak tak mi się wydaje, chciałbym się oczywiście mylić. Bardzo bym chciał pojechać do Cisnej na Bieg Rzeźnika, oczywiście się nie odbędzie w czerwcu, bardzo bym chciał wystartować w sierpniu na Chudym Wawrzyńcu, w sierpniowym też chciałbym pobiec Ultra Mazury, połączyć to jakoś z wakacjami ale to jest tylko w sferze marzeń wg mnie. Myślę, że te biegi nie mają szans się odbyć.
BHU: Opowiedz mi, bo chciałam chwilę porozmawiać z tobą jako z weganinem, który biega. Jak ty się przygotowujesz jedzeniowo do biegów. Co jesz na biegach i co jesz przed, w trakcie i po. Jak to u ciebie wyglada.
DG: Jeśli chodzi o biegi, przygotować tak zwany Korpal Landing, to jeżeli jest to bieg ultra to u mnie on już się zaczyna tydzień przed biegiem. Składa się z tego, że każdy z trzech głównych posiłków czy śniadanie, obiad i kolację, to składa się z węglowodanów czyli na śniadanie są to płatki owsiane, na obiad i kolację to jest różnego rodzaju kasza albo ryż albo makaron, do tego jakieś białko czyli jakieś strączki plus warzywa. I tak to wygląd przez cały tydzień. Na sam bieg korzystam z własnych żeli plus z tego co jest na bufetach. Zauważyłem na bufetach wchodzą mi owoce. Kiedyś jak biegłem, dwa lata temu zbiegłem z chłopakami, Siedem Dolin drużynowo, tam stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie bułka z serem żółtym. To był mój pierwszy długi bieg, spodziewałem się, że tam obiad zjem na trasie. Powiem ci, że zjedzenie tej bułki, to był duży błąd ,bo ja ją zjadłem Trzeba czułem ją do Piwnicznej. Więc owoce surowe, banany, pomarańcze, arbuzy, których nienawidzę ale na biegach jem, jakieś orzechy, jakieś rodzynki, tego typu rzeczy, jakieś paluszki. W zasadzie wszystko to co jest cdostępne na biegach, oczywiście oprócz jakiegoś syfu typu jakiś kabanos, mięso czy coś takiego. Po obiegu jem wszystko, wszystko co oczywiście jest wegańskie.
BHU: Powiedziałeś o żelach. Czy to jest tak, że sam przygotowujesz sobie żele czy bazujesz na jakich gotowcach.
DG: Nie miałem nigdy problemu z żadnymi żelami wszystkimi, wchodziły dobrze. Także nie jestem jakimś fanem jednych, przeciwnikiem innych, korzystam z gotowych żeli, z gotowych batonów energetycznych.
BHU: A z jakiej marki korzystasz jeśli chodzi o żele?
DG: I jak np. biegaliśmy Teraz palę to mieliśmy żele ale bardzo dobre, bardzo fajna konsystencja. Ale powiem szczerze, że szukam teraz osoby, która by współpracę chciała ze mną nawiązać trzy czy może ogólnie z atakiem. Ale jeśli np. ostatnio we Francji biegałem, kupiłem sobie najtańsze żele w Decathlonie na ten bieg, w którym startowałem, to też spoko. Nie mam żadnej ulubionej firmy. Jeśli byś zapytał mnie, jakie żele kupię, to bym ci odpowiedział pewnie, że najtańsze na Allegro.
BHU: Produkowanie samemu sobie żeli, jest to chyba najtańsza forma.
DG: Powiem szczerze, że nie słyszałem o tym, żeby sobie robić samemu żele i może warto by spróbować.
BHU: Spoko ja mam kilka patentów. Wiesz co, są takie do kupienia tubki zakręcane. Aha, robisz swój żel, swoją konsystencję i ją strzykawką wprowadzasz. Wprowadza do środka. Działa fajnie.
DG: Jest wielokrotnego użytku. To też jest super, że jest wielokrotnego użytku. Opakowań po tych żelach jest bardzo dużo.
BHU: Tak, tak, tak absolutnie to zawsze jest problem. Ale też biegacz jak wie, że chce to opakowanie ze sobą przywieźć na metę to automatycznie dba bardziej o to opakowanie i nie wyrzuca albo gdzieś tam przez przypadek w cudzysłowie nie upadnie mu gdzieś w ferworze walki o podium. A powiedziałeś po o tym, że lubisz polską muzykę i książki. Jakbyś mógł się podzielić swoimi fascynacjami, literaturą i muzyką to byłoby miło.
DG: Bardzo lubię polską fantastykę. O autorze oczywiście na pierwszym miejscu. Myślę, że nie mam chyba ulubionego. Jakub świerczok tak się ktoś nazywa, świetny twórca. Lubię też bardzo kryminały i jakieś thrillery też w zasadzie polskich twórców wydają mi się najfajniejsze. No jeśli chodzi o muzykę no to punk rock ale też polski, metal też lubię. Tu już nie musi być polski chociaż uważam, że polski death metal jest bardzo dobry. A słyszałeś kawałki Wojtka prosta? Fragmenty słyszałem, że coś tam łoi samemu.
BHU: Super rzeczy, super rzeczy naprawdę polecam.
BHU: Gość wielu talentów na pewno.
BHU: Tak, tak, tak jeszcze gra sam na wszystkich instrumentach.
DG: Nic o tym nie wiedziałem.
BHU: To znaczy szczerze ,to nie wiem czy gra czy po prostu tworzy brzmienie każdego instrumentu osobno w kompie. Wiem, że gra na gitarze. A co bębnów, co do reszty nie mam pewności. Czyli co z tymi planami na ten sezon to nici jak mówisz, nie wierzysz, że coś się wydarzy.
DG: Mam plany na ten sezon, związane są one z moim kolegą przyjacielem biegowym z Piotrkiem Glińskim, którego serdecznie pozdrawiam. Chcemy pobiec z Piotrkiem w maju jeszcze jak będzie możliwość biegania w parach czy coś takiego. Chcielibyśmy pobiec maraton 40 wokół Błoń treningowo i mam jeszcze taki plan też już wstępnie przedstawiłem go Piotrowi, chciałbym sobie pobiec, gdzieś mi tam siedziało to w głowie, chciałbym pobiec z Krakowa do Muszyny, ale asfaltem. Nie wiem dlaczego chciałbym pobiec to asfaltem z Krakowa do Muszyny. Mamy rodzinę w Muszynie, więc tak sobie wymyśliłem, że moje laski pojadą samochodem a ja sobie o piątej wybiegną i może do Muszyny dobiegnę wieczorem.
DG: Ale Zakopianką? Czy bocznymi drogami?
DG: Są jakieś boczne drogi i widziałem, że dałoby radę. Jeszcze dokładnie trasy nie wymyślałem ale jakimiś bocznymi drogami dałoby radę te 130 kilometrów jakoś zrobić.
BHU: A ja ciebie nie spytałem w ogóle, jak podchodzić do biegania po płaskim. I czy lubisz, a ty mówisz właśnie, że maraton 2,40 kurczę kapitalny wynik. To szybko biegasz po płaskim.
Może nie bardzo szybko ale miałbym takie marzenie, jeżeli mi się znudzi bieganie po górach czy to prędko nastąpi, żeby się przygotować do maratonu płaskiego na czas 2.30. Wydaje mi się, że pewnie na początku na pewno by się nie udało ale myślę, że myślę że tak jak bym solidnie popracował myślę, że 2,35 byłbym w stanie złamać. A pewnie parę lat pracy, żeby złamać 2.30 no ale to musiałbym się rzeczywiście poświęcić bieganiu asfaltowemu a na razie się na to nie zanosi. Pierwszy mój bieg w życiu w ogóle. Kiedy trenowałem jeszcze kolarstwo w zimie, z kumplem pobiegłem do Lasku Wolskiego. Coś tam biegałem ale nigdy tego nie lubiłem, jak żaden kolarz nie lubi biegać. Jest to w ogóle jakieś takie, mówią kolarze w rozmowie, że nie są zwierzętami żeby biegać jak jest rower. Więc żaden kolarz nie lubi biegania. Ja też go nie lubiłem, dopóki kumpel mnie nie zabrał do Lasku Wolskiego raz i po prostu w tym Lasku Wolskim, w tym bieganiu w terenie się zakochałem. I to mi zostało. Uwielbiam biegać, w terenie uwielbiam podbiegi, uwielbiam zbiegi. Kontakt z naturą. Tak to się szumnie nazywa ale tak to po prostu wygląda. Więc zawsze to od początku było bieganie po górach. Plus to, że jednak predyspozycje mam dużo lepsze do dobrego wyniku po górach niż dobrego biegu po asfalcie, bo już nieraz w górach pokonałem takich chłopaków, z którymi po asfalcie nie miałbym totalnie żadnych szans.
BHU: No tak, też tak jak mówiłeś nie trenowałeś do płaskich biegów.
DG: Biegam nawet myślę, że jak na biegacza górskiego to dość dużo biegam po płaskim, jakieś robię szybsze jednostki. Ale robię to po prostu, bo to lubię i też tak troszkę, żeby się odmulić. Jednak bieganie cały czas w terenie chyba by jednak spowodowało u mnie, przynajmniej jakieś lekkie zamulenie.
BHU: No fajnie. Dominik dziękuję Ci bardzo za rozmowę. Słyszę, że tam córki cię już wołają i pytają się kiedy kończysz.
DG: Pytają się, zwłaszcza młodsza córka kiedy kolacja. Po tatusiu to ma, że to jest jej ulubiony temat.
BHU: A ty gotujesz trochę.
DG: Wolę się zdać na żonę, bo żonie wychodzi to dużo dużo lepiej ale też czasami jakiś obiad zrobię. Nie ma z tym problemu.
BHU: Dziękuję ci serdecznie za rozmowę. Fajnie było cię poznać. Szkoda, że wirtualnie ale taki czas.
DG: Mam nadzieję, że uda się spotkać na jakichś zawodach biegowych i mój czarny scenariusz co do takiej możliwości kiedy nam pozwolą się gdzieś spotkać i pobiec razem. To się jednak nie sprawdzi. Mocno na to liczę.
BHU: Też mam taką nadzieję, że jeszcze pobiegamy w tym sezonie. Dzięki Ci bardzo za spotkanie.
DG: Ale czy pobiegamy razem na zawodach.
BHU: Mam na myśli, że razem. Pozdrawiam. Dzięki serdeczne. Trzymaj się.
DG: Dzięki również, cześć, hej.
BHU: Dziękuję wam serdecznie za wysłuchanie tego podcastu. Mam nadzieję, że miło spędzić przy nim czas. Czegoś się do widzieliście lub zainspirowaliście czymś. Zapraszam Was też do wysłuchania pozostałych 45 odcinków ultra historii. Jeśli podoba Wam się to co robię, wspierajcie Podcast w mediach społecznościowych i umieszczajcie informacje o nim w relacjach, postach i na tablicach. Niech wieść się niesie i słuchaczy przybywa. Im więcej słuchaczy, tym większa szansa, że Podcast będzie długo cieszył wasze uszy. Możecie również wesprzeć Podcast finansowo na patronite.pl/BlackHatUltra. Bardzo doceniam każdy wkład a najniższy próg wsparcia to tylko 5 złotych, więc nie ma na co czekać. Dokładny link znajdziecie w opisie odcinka. W tej chwili Podcast Patronite wspiera już 49 osób ale chciałbym wymienić nazwiska tych, których wkład jest największy. Są to Przemysław Barnowski, Krzysztof Bednarz, Agnieszka Dudek, Michał Janiak, Marcin Jaźwiecki, Andrzej Gąsiorowski, Bieta Chrin Morawska, Jakub Korczyk, Paweł Kaczmarek, Przemysław Kozłowski, Marek Maj, Kamil Sowiński, Marcin Stefaniak, Edyta Winnica i Michał Wójcik. Zapraszam również do zakupów świetnych butów firmy Altra. Wpisując kod promocyjny Black Hat jest szansa na sporą zniżkę. Szczegółowe informacje znajdziecie w opisie odcinka. Zapraszam Was też na stronę internetową www Black Hat ultra pl gdzie znajdziecie nie tylko transkrypcje odcinków ale również przepisy na smaczne wegańskie dania. Niezmiennie zapraszam wszystkich do wystąpienia w moim drugim podcaście o nazwie Black Hat Team. Jego formuła wygląda w ten sposób, że sami nagrywacie swoje historie a nagrany materiał wysyłacie do mnie i ja go publikuje w formie podcastu. Zapraszam do kontaktu mailowego na adres ultra@BlackHatUltra.pl. Ostatnio zacząłem również nagrywać livey na Facebooku i Youtubie, które przynoszą mi sporo radości, więc możecie spodziewać się więcej tego typu treści. Jeśli słuchajcie podcastu i macie konto na Facebooku to zachęcam do polubień na profilu Black Hat Ultra. Ten odcinek podcastu przygotowali Kamil Dąbkowski prowadzenie i montaż oraz Piotr Krzysztof Pietrzak transkrypcja i media społecznościowe a autorem muzyki jest audio dealer.
A jeżeli jeszcze ktoś tu jest. Jeśli jeszcze ktoś mnie słucha, jesteś tu tak ty, zatrzymaj się na minutę a może dłużej, zostawiam ci 5 minut ciszy, zamknij oczy i poczuł swój oddech. Tak po prostu. Bużka.