top of page

TRANSKRYPCJA
#75 DOMINIKA CIEŚLAK

          My biegając troszeczkę jednak inaczej postrzegamy pewne rzeczy. Korporacja zawsze będzie nastawiona na efektywność, na to żeby osiągać pewne cele słupkowe. To jest dobre. Ja nie przeczę, ja naprawdę bardzo dużo zawdzięczam temu. Ja się cieszę, że ja mam takie spojrzenie też, że umiem przeliczyć wszystko. Ale ja miałam potrzebę też spełnienia się po prostu na innym obszarze. Chciałam mieć po prostu czas, żeby przeżyć swoje życie. Bo życie ma się jedno. Nasze życie to jest jakiś odcinek. Ja naprawdę mam tego świadomość. Czasami stoję, czuję ten zapach gór, to powietrze i myślę sobie kurczę niedługo może tak już nie być. Ja naprawdę to doceniam, że mogę to przeżywać i że robię rzeczy, które kocham. Że mogę to pokazać innym ludziom. To jest super.

PODCAST BLACK HAT ULTRA - Dominika Cieśl

fot. Piotr Dymus

BLACK HAT ULTRA:

To była Dominika Cieślak. Ja się nazywam Kamil Dąbkowski i witam was w podcaście BLACK HAT ULTRA. Powiem szczerze, że ja nawet nie za bardzo wiem jak przedstawić Dominikę, bo cokolwiek powiem nawet nie otrze się o to jaką Dominika jest osobą i po prostu trzeba posłuchać. Ale żeby jakoś zacząć to rzucę tylko kilka haseł, które pojawiają się w mojej głowie gdy teraz o niej myślę. Tytaniczna praca, pozytywne spojrzenie na świat i ludzi, rzucić wszystko i wyjechać w góry. Uczyć się na błędach, podążać za pasją, uprawiać turystykę idiotyczną, być królową aerobiku, zostawić ślad, doceniać każdy moment. Dominika pokonała trzy tygodnie temu trasę biegu Kreta. Ślęża, Śnieżka, Śnieżnik, Ślęża. Łącznie to około 378 kilometrów, które pokonała w czasie 87 godzin i 53 minut zostając pierwszą kobietą, która ukończyła tę trasę w limicie. Dominika opowiada o swoim życiu i o pasji jaką ma do biegów ultra. Opowiada o tym jak doszło do tego co jest dla niej ważne w życiu i jak nie boi się po to sięgać. Ten materiał niesie ze sobą niezwykłą inspirację i siłę dla wszystkich. Dominika trafia w sedno tego czym jest bieganie ultra i czym jest życie w ogóle. Nic tylko czerpać tę energię i ruszyć w drogę. Przed wami totalna psychofanka życia Dominika Cieślak. Posłuchajcie.

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Powiem ci tak. Ja tam wrócę i na pewno chcę skończyć ten bieg w siedemdziesiąt parę godzin, na sto procent.

 

BLACK HAT ULTRA:

Do zrobienia.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Uważam, że dla mnie tak.

BLACK HAT ULTRA:

Dobrze Dominika zaczynamy gadać. Musimy się jakoś przywitać. [śmiech] I jesteś cudowna! Po prostu jak nie muszę nic robić, ty po prostu wszystko mi powiesz. 

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Tak fajnie się rozmawia też. [śmiech]

BLACK HAT ULTRA:

Tak, ale to wiesz, zaraz tylko zaczniemy i już będziemy lecieć. Tylko musimy się przywitać jakoś i ja muszę zadać pierwsze pytanie. Cześć Dominika. Witam cię serdecznie.

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Hej.

 

BLACK HAT ULTRA:

Dominika przed rozmową powiedziała mi już strasznie dużo rzeczy, więc część pewnie powtórzymy. Natomiast żeby nie wchodzić od razu w bieganie. To mam do ciebie takie pytanie bo po biegu Kreta napisałeś na Facebooku osobistą taką refleksję, że dwa lata temu podjęłaś decyzję, że chcesz coś radykalnie zmienić w swoim życiu i mam do ciebie pytanie: co zmieniłaś i dlaczego? 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Przez lata żyłam w mieście. Tak naprawdę kiedy jeszcze byłam dawno temu we Wrocławiu. Ja pochodzę z Wrocławia. Miałam cudowną szefową Renię Czuchę. Kiedyś zobaczyłam ją w cudownej, zielonej sukience. Była tak perfekcyjna, że stwierdziłam, że przed trzydziestką chce koniecznie zostać dyrektorem tak jak ona, bo chcę być taka wspaniała jak ona. No i na kanwie gdzieś tam tego marzenia przez lata pracowałam w korporacji.

 

BLACK HAT ULTRA:

W jakiej branży?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Telekomunikacja. Duże call center współpracujące z Orange. I gdzieś tam spełniam się zawodowo. Natomiast też dzięki temu, że tam poznałam fantastycznych ludzi, zaczęłam zwiedzać świat. Nim jeszcze było to moje bieganie to tam troszeczkę podróżowałam po tym świecie, wspinałam się na różne góry. Tak troszeczkę szukałam siebie. Kiedy zaczęło się to bieganie, to rok 2014, to później w trakcie tych biegów poznałam ojca dyrektora.

 

BLACK HAT ULTRA:

Pozdrawiamy. 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Pozdrawiam go serdecznie, który chyba najbardziej się wdarł gdzieś w głębię mojego serca i głowy z tym co robi i po Stumilaku zaczęłam widzieć siebie obok tego świata, w którym dotychczas przebywałam. Po prostu wiedziałam, że gdzieś tam to takie moje biegowe podejście do wielu tematów, to przeżywanie tej rzeczywistości a przede wszystkim ludzi, którzy mnie otaczali, bo to tak naprawdę o ludzi chodziło. Przeżywałam ich inaczej, chciałam troszeczkę czegoś innego. Nie chciałam żyć wśród takiej gonitwy. Chciałam troszeczkę od tego odskoczyć i finalnie po Stumilaku pojawiły się pierwsze takie moje myśli, żeby coś się zmienić w swoim życiu. A kiedy przebiegłam siedem szczytów w tym samym roku, to już na mecie stanęłam powiedziałam nie, nie, nie wracam do pracy. I tak naprawdę nie wróciłam do pracy nie planując tego przed wyjazdem. Po prostu nie wróciłam. Przeprosiłam mojego szefa, który naprawdę fantastyczni ludzie. Nie utrudniał mi tej decyzji, przez lata ze sobą współpracowaliśmy. Bardzo dużo zawdzięczam tej firmie i tak naprawdę całe swoje dojrzałe życie zawodowe spędziłam z świetną ekipą, którą też sama po części budowałam. Bardzo dużo zawdzięczam tym ludziom, ale wiedziałam, że muszę iść dalej i nasze drogi po prostu się rozeszły. Ja rzuciłam wszystko. Udałam się do Rabki gdzie nie znałam absolutnie nikogo. No i zaczęłam pracować na składzie budowlanym. Nie wiedziałam nawet czym jest płyta OSB. I tak przez rok czasu pracowałam przez ponad rok czasu właśnie na składzie budowlanym i bardziej też skupiałam się po prostu na tym, żeby troszeczkę odsapnąć od tego pędu miastowego, i żeby zastanowić się co ja tak naprawdę w życiu chcę robić. Bo nie sztuka jest rzucić wszystko, super rzucam wszystko, jadę w góry. No ale co dalej. Z czegoś trzeba żyć i jakoś to trzeba sobie poukładać. I tak te rzeczy sobie poukładałam. Stwierdziłam z czasem, że mniej znaczy więcej, bo pewne nawyki mamy w mieście. To są kawki na wynos. Fajnie pić cappuccino na wynos, no super.

 

BLACK HAT ULTRA:

14 złotych... 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Dokładnie. W pewnym momencie człowiek stwierdza: kurczę, za te 14 złotych to kupię sobie słoik kawy w Biedronce i mam ileś tam kaw. A tak fajnie je wypić u siebie po prostu na balkonie kiedy ja wyglądam patrzę na góry i mam to co kocham. I to jest właśnie to, ta moja codzienność. Kiedyś jeździłam na bardzo długie podróże, Sylwester na Jamajce, Kilimandżaro, Bermudy, Elbrusy. Wszystko co zamarzyłam. Ale nie miałam tej codzienności. Dziś mam to co w życiu najcenniejsze dla mnie. To jest ta codzienność. To, że budzę się rano wiem, że nic nie muszę, robię rzeczy, które kocham. Spędzam czas z moimi bliskimi. To jest dla mnie bardzo ważne i przede wszystkim też robię takie pożyteczne rzeczy. Widzę ich sens. To, że komuś pomogę zrobić zakupy czy komuś pomogę zrobić jakieś tam sprawy formalne. To jest fajne i to mnie cieszy. Bo ja nie jestem sportowcem, ja jestem pasjonatką gór. Wiem, że tutaj pasuje to jest moja przestrzeń. Tak, tutaj się czuję dobrze, tutaj po prostu czuję się przede wszystkim też akceptowana. Dzięki temu, że inni mnie akceptują i to otoczenie mnie akceptuje, ja mogę iść dalej. Bo kiedy ja skupiałam się na tym dlaczego coś innym nie pasuje, to nie mogłam iść dalej. Ciągle się skupiałam na tym. Tu i teraz.

 

BLACK HAT ULTRA:

Tak było wcześniej w korpo, że ludzie nie rozumieli twojej pasji? 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Rozumieli. Ale wydaje mi się, że my biegając troszeczkę jednak inaczej postrzegamy pewne rzeczy. Korporacja zawsze będzie nastawiona na efektywność, na to żeby osiągać pewne cele słupkowe. To jest dobre. Ja nie przeczę. Ja naprawdę bardzo dużo zawdzięczam temu. Ja się cieszę, że ja mam takie spojrzenie, że umiem przeliczać wszystko. 

 

BLACK HAT ULTRA:

I doświadczenie.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Tak to jest bardzo duże doświadczenie, ale jednak ja miałam potrzebę też spełnienia się po prostu na innym obszarze. Chciałam mieć po prostu czas, żeby przeżyć swoje życie. Bo życie ma się jedno. To nasze życie to jest jakiś odcinek. Ja naprawdę mam tego świadomość. Czasami stoję, czuję ten zapach gór, to powietrze i myślę sobie: kurczę niedługo może tak już nie być. Ja naprawdę to doceniam, że mogę to przeżywać i że robię rzeczy, które kocham, że mogę to pokazać innym ludziom. To jest super, że mogę zjednoczyć ludzi wokół tego co ja robię. To jest świetna sprawa, bo mam tylko jedno życie. Nie chciałabym za 10, 20 lat obejrzeć się wstecz, co każdy z nas czasem robi, i powiedzieć sobie: kurde Dominika mogłaś zrobić to inaczej, nie zaryzykowałaś. Czemu nie zaryzykowałaś? Nie jest lekko, bo ja bardzo lubiłam swoje życie w mieście. Zakupy w galerii, fajnie chodzić do fryzjera co miesiąc. Teraz częściej farbuję włosy sama, nie mam problemu. Wolę z pewnych rzeczy zrezygnować na poczet innych. Dziś dla mnie bardziej wartościowych. Ja nie mówię, że lepszych. Bo może niektórych cieszyć to, że będą mieli luz właśnie w pójściu do tego fryzjera, w dostępności pewnych usług. Ja wiem, że to już jest za mną. Jestem po prostu już na innym etapie.

 

BLACK HAT ULTRA:

No właśnie jakoś doszłaś już do tego czego w życiu potrzebujesz tak naprawdę. I moje pytanie jest: jak do tego doszłaś? Czy coś się wydarzyło? Czy poznałaś kogoś czy przeczytałaś coś? Czy to po prostu są lata pracy i nie do końca bycia zadowoloną ze swojego życia. Jak to wyglądało?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Taki moment był w Kirgistanie taki bardzo mocno przełomowy. Wybrałam się na ekspedycję na Pik Lenina, na który finalnie nie weszłam. Była bardzo ciężka pogoda wtedy. Ja też po prostu na pewno nie byłam w pełni sił, ponieważ miałam tam chorobę wysokością. Ale wybrałam się na atak szczytowy i gdzieś na wysokości ponad 6500 w totalnej ciemności wiedziałam już, że dochodzę do granicy. Naprawdę. Czułam totalną pustkę i w tej pustce poczułam, że bardzo chcę wrócić tam na dół, do swoich bliskich, do rodziny do osób. Ja nie pomyślałam o tym, że chcę wrócić. Nie miałam swojego fajnego mieszkania, że chce wrócić zrobić sobie paznokcie. Tylko ja chciałam wrócić do moich bliskich. I to w momencie kiedy zawróciłam, dało mi bardzo do myślenia. Nigdy nie poczułam tak przeraźliwej chęci przebywania z innymi ludźmi. Przez poprzednie lata pędziłam za karierą, za innymi rzeczami. Nie doceniałam ludzi wokół. Zaczęłam się bardziej socjalizować. To zaczęło mnie otwierać do ludzi. Zaczęłam z nimi bardziej rozmawiać. Też dostrzegłam w mojej rodzinie, ja mieszkałam przez ostatnie lata bardzo długo na Śląsku, a w Sosnowcu moja rodzina była we Wrocławiu fajnie telefony, wszystko. Ale było mi za mało. Zatęskniłam za nimi bardzo. I zrozumiałam, że chcę troszeczkę w innym kierunku iść. I moje porażki gdzieś tam biegowe też sprawiły, że poczułam potrzebę bycia wśród innych osób, żeby sobie to przegadać, przerozmawiać i żeby żyć troszeczkę po prostu inaczej. Nie sama sobie. Zmieniłam się. Nie wiem co takiego do końca się to działo, ale najbardziej mnie zaczęły cieszyć rzeczy, które robiłam wspólnie z moimi przyjaciółmi z osobami, które uważałam za bliskie przede wszystkim z moją rodziną. To mi zaczęło sprawiać największą satysfakcję i też wśród ludzi, którzy organizowali konkretne biegi. Bo dużo zawdzięczam niektórym organizatorom. To, że oni przyjęli mnie taką jaką jestem, bo ja nie jestem dobrą biegaczką. Ja zdaję sobie z tego sprawę, ale wiem też ile serca w to poświęcam i jak mocno przeżywam to co oni robią. I naprawdę doceniam ich pracę. I to, że dzięki nim mogłam osiągnąć dany sukces, sprawiło, że spojrzałam na siebie inaczej. Dzięki moim bliskim, dzięki właśnie tym ludziom, których spotkałam po drodze, pokochałam samą siebie. I zyskałam na tyle pewność, że odważyłam się po prostu zmienić bieg swojego życia.

 

BLACK HAT ULTRA:

No właśnie ciekawe co mówisz. Bo z drugiej strony mówisz o tym jak dużo zawdzięczasz innym ludziom i jak się otwierasz na kontakt. Z drugiej strony jednak jesteś w dyscyplinie skrajnie indywidualnej. Jak myślisz, jak to u ciebie pracuje jedno z drugim?

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Nogi są moje, ale głowa jest wypełniona ludźmi, których kocham. Przeżyciami, które gdzieś tam tkwią właśnie we mnie. To są przeżycia nie takie solowe. To właśnie oni dają mi siłę. Jest tyle momentów, czasem wystarczy jedno zdanie, które sprawia, że po prostu tak jakbym dostała skrzydeł. Np. jak biegałam na metę Stumilaka usłyszałam: zobacz, ona jest jak ona. Ona wygląda jak ona. I wiedziałam, że to jest np. porównanie do Ani Witkowskiej, którą szczerze zawsze podziwiałem. I dla mnie to są takie słowa talizmany i ja je chowam w sobie, bo to jest takie docenienie. To, że ktoś widzi, że ja naprawdę się postarałam. Bo biegam nie dla samej siebie, biegam dla tych emocji właśnie z tymi ludźmi, którzy są na mecie. I nieważne czy jest jedna osoba czy tam będzie stało 50 osób. Ważny jest ten jeden uścisk, takie drgnięcie serca to, że weźmiesz oddech z tą osobą. I nie musicie nic naprawdę mówić i wiesz wszystko. Po tych kilometrach razem wybieganych. Przecież dla tych ludzi to są często nieprzespane noce, nerwy, stres o mnie. I ja to po prostu nie jestem nawet w stanie wypowiedzieć słów wdzięczności, które mam do tych ludzi, do organizatorów, którzy o nas się troszczą i tak naprawdę ja nigdy nie podejrzewałam, że w ogóle będę robić takie rzeczy. I ja nie wiem kto wymyślił w ogóle biegi ultra. Ale ten człowiek powinien dostać po prostu jakąś ultra wielką nagrodę Nobla od nas wszystkich za to, że właśnie w tej codzienności i w tym dzisiejszym tak do przodu pędzącym cywilizacyjnie świecie my mamy okazję przeżyć tak pierwotne uczucia. To jest coś niesamowitego.

 

BLACK HAT ULTRA:

Tak naprawdę odzieramy się w biegu ze wszystkiego w biegu, zostaje tylko nasza istota.

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Dokładnie.

          [...] Może mniej osób, ale rozmawiać z nimi częściej. Jak ja tak mam, ja nie narzekam. Naprawdę. Bo też kocham tą swoją samotność ultrasa. Ale nie chcę żeby ultra było dla mnie tą ucieczką w tą samotność. Samotność to jest taka droga dla mnie donikąd. To jest tak jak mówienie w górach jest wszystko to, co kocham. Czyli co? Jeśli ty nie umiesz powiedzieć co, to nie masz nic. To jest tylko slogan.

PODCAST BLACK HAT ULTRA - Dominika Cieśl

fot. Magdalena Sedlak

BLACK HAT ULTRA:

To jest niesamowite. Piękne rzeczy opowiadasz. Natomiast chciałem troszeczkę się ciebie podpytać o takie technikalia związane z Biegiem Kreta. Najpierw się zapytam czemu akurat wybrałaś Bieg Kreta na taki twój duży start w tym roku? Czemu akurat tam? Rozumiem, że pochodzisz z Wrocławia, więc to są ci bliskie tereny.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Powiem na pewno. Dlatego, że pamiętam jak w podstawówce pierwsza moja wielka wyprawa to była właśnie do Sobótki na Ślężę. Ona się w ogóle się nie odbyła. Pamiętam jak moja mama taki koszyk mi szykowała z wodą Staropolanka w szklanej butelce koloru ciemnego. To było tak wielkie dla mnie przeżycie, że ja na tą górę pojadę, ale padał deszcz. Nie pojechaliśmy. I to było straszne i to trauma gdzieś tkwiła przez lata naprawdę. Ta Ślęża to była taka góra, na którą z podstawówki wszystkie klasy musiały jechać. Gdzieś tam zawsze w kierunku tej Ślęży człowiek patrzył. Ale ja nigdy nie biegałam. Będąc we Wrocławiu ja w ogóle nie uprawiałam sportu. Ja byłam zwalniana nawet z WFu, bo nigdy nie przejawiałam takich jakby objawów sportowych. Więc czemu Kret? Myślę, że to ma ścisły związek z organizatorami, a ja bardzo obserwuję ludzi, którzy te biegi organizują i mnie niektórzy organizatorzy bardzo chwytają za serce. I tak naprawdę Przemek i Radek właśnie to uczynili. To, że oni odgrzebali tę ideę trójkąta Sudeckiego, trójkąta idiotycznego. To w jaki sposób oni zrobili tą pierwszą edycję. Ja oglądałam ten filmik, ja po prostu na nim płakałam. Ja mówię: Boże jak ja bym chciała coś takiego zrobić. Ja oglądałam to, ja widziałam jak ja wbiegam na tą metę. To mnie zaczarowało. W ogóle ta konwencja, to, że nie ma wielu zawodników, mimo tego wsparcia, że to jest duża rzecz. To już nie chodzi o kilometry nawet, ale ta rozpiętość tych gór i ta Śnieżka, która jeszcze w tym śniegu. To wszystko taki ciężki mi się wydawało. I mówię kurczę, dziewczyno. To są ludzie, z którymi ty się dogadasz, to jest ten kierunek. I postanowiłam, że złożę swoją aplikację. Ja ci powiem, że jak były te osoby wyłaniane, ja ze stresu, ja byłam w takim stresie, ja z nerwów ja myślałam, że ja przez okno wyskoczę. Dla mnie to po prostu to był chyba koniec świata. I oni tak przedstawiali z takim nabożeństwem te nazwiska. Mówię: Jezu gdzie ja tam w ogóle, ale mówię Jezu jedyną moją nadzieją jest to, że dwa miejsca mają być dla kobiet. Może oni tak chcą te kobiety, żeby tam były nie, że sami mężczyźni. I w taki wyjątkowy sposób oni mnie przedstawili. Ja powiem jak ja usłyszałam te słowa, że tą kropkę będę obserwować. Ta pani, która przedstawiała w taki sposób o mnie powiedziała. Ja ci powiem. Ja wiedziałam, że jak to przebiegnę. Ja naprawdę powiem ci to, to mnie niosło. Naprawdę ci ludzie, to ich poświęcenie, ta wiara. Po prostu, ja mimo tej całej pandemii, mimo, że ten rok później my biegliśmy, ja poświęciłam absolutnie wszystko. I wiedziałam, że ci ludzie widzą we mnie tą osobę a ja w nich widziałam właśnie tych organizatorów, których ja szukałam. Chciałam zrobić coś takiego większego. Ja tego nie kryje. Dlatego, że jest tyle osób wokół, które mnie inspirowały przez lata kiedy ja ich słuchałam. Jak one robiły te wielkie rzeczy.

 

BLACK HAT ULTRA:

Jakie to było osoby, opowiedz.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Przede wszystkim stąpałam po krokach Ani Witkowskiej przez bardzo długi czas. Byłam w nią wpatrzona jak w obrazek. Dlatego, że ona jako pierwsza przekroczyła tą granicę 300 kilometrów. Była taka zdyscyplinowana, ułożona, taka ładna. To wszystko dawało mi taki ładny obrazek i stwierdziłam, że kurczę to jest tak fantastyczna osoba, że może spróbuj tak po tych ścieżkach jej tam sobie pohasać, może coś z tego będzie może nie. Poznałam jej mamę tak ciepłą osobę. I to pokazało mi, że mimo że osoby wokół tak mówiły: co ty tam, co ty do tej Ani to tam. Wiesz, a ja ciągle Ania. Ja miałam słuchaj przez rok jej osobę na wyświetlaczu telefonu. Ja jak miałam wygaszacz tam była Ania, ja na nią patrzyłam. Ja mówię: dziewczyno, trenuj. Nie chce ci się wyjść na trening, musisz wyjść na ten trening. Ania by wyszła [śmiech]. Cały czas ta Ania, Ania, Ania. I powiem ci, że jej podcastu, to tak jak mówiłam, ja przesłuchałam to ze 40 razy. Ja każde słowo tak ty musisz po prostu dziewczyno się ogarnąć, ty musisz inaczej może do tego podejść i tak szukałam, szukałam i powiem Ci, że w pewnym momencie znalazłam siebie w tym wszystkim. Bardzo lubię patrzeć na Rafała Bielawę. To jest osoba dla mnie kosmos w ogóle. Ten jego luz, w takim podejściu. Takich ludzi już nie ma. Dla mnie to jest przedwojenny relikt, w ogóle z jakimś spojrzeniem z kosmosu. I ja nawet biegnąc Kreta ja miałam takie spostrzeżenie: Dominika pamiętaj, tylko otwarte złamanie jakbyś miała to możesz ewentualnie, ewentualnie pomyśleć. Więc to po prostu ten jego odcinek z tobą to majstersztyk. Inspirują mnie chłopaki, którzy przebiegli Tor des Géants. Naprawdę. To giganci. Jednego znam osobiście Marcina Szymika. Ten jego spokój i dystans. Ja taka kiedyś nie byłam. On mnie zna przez lata. Myśmy się poznali w Lądku kiedy jeszcze biegałam trasy po 60 kilometrów, a on podniósł mojego lizaka, który mi wypadł. Wtedy jeszcze biegłam na lizakach Chupa Chups. Smak truskawka i śmietanka, podniósł go i tak się zaczęła nasza znajomość. I tak naprawdę przez lata utrzymujemy ten kontakt. To jest taki mój przyjaciel od serca, osoba niesamowita, robi niesamowite rzeczy i robi to w takim spokoju i ja naprawdę go podziwiam. Świetna osoba prywatnie. Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. Mój kolejny przyjaciel też Marcin, z którym kiedyś pracowałam. Świetny biegacz. Właśnie będzie biegł w weekend Sto Mil Beskidu Wyspowego. To też taka osoba mi mega bliska. Taka szalona trochę. To są ludzie dla mnie tacy kosmiczni. No i dziewczyny. Dziewczyny, które stawiam sobie gdzieś na piedestale. Dla mnie istoty nie z tego świata jak Kasia Sowińska, jako Agata Matejczuk, jak Miśka. To są osoby, na które ja patrzę z szacunkiem. Patrzę co one robią, w jaki sposób trenują, podpatruje sobie. Część rzeczy biorę dla siebie, bo wiem, że mogę. Chociaż biegamy różne biegi. Ja biegam te biegi bardziej długie. Są to bardziej takie biegi rajdowe bym powiedziała. Ale te dziewczyny mają tak niesamowitą wiedzę i tyle takiego szczęścia w sobie, naprawdę. Widzę to szczęście i po prostu czerpię od nich. Od zabieganej Keli. Jest mnóstwo dziewczyn naprawdę. Ja tyle dziewczyn super poznałam, że po prostu od każdej z nich wzięłam, ja się zawsze śmieję, przynajmniej po jednym uśmiechu. Bo te dziewczyny przez lata gdzieś napotykane. Patrzyłam zawsze na ich sylwetki, jak one wyglądają, jak one się poruszają, w jakiś sposób one spędzają wolny czas, co robią prywatnie. Jednak to nie jest takie porównywanie tylko dla samego porównywania się, tylko próbuję dzięki nim nowych rzeczy i to wszystko właśnie stworzyło gdzieś tam po części mnie.

BLACK HAT ULTRA:

W tej chwili współpracujesz z jakimś trenerem? Przygotowywałaś się do Kreta z trenerem? Opowiedz troszkę.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Tak. Długo już pracuję z Hubertem Duklanowskim. Oczywiście to jest cała historia. Ja chciałam z nim współpracować dlatego, że Dominika Stelmach z nim współpracowała. A ja zapatrzona w tę Dominikę, Jezu co to za osoba? To jest jakaś kosmitka! Oglądałam ją na tych zdjęciach. Mówię: z kim ona tam trenuje. Hubert? No to ja muszę do niego napisać. No i Hubert zbywał mnie w ogóle przez pół roku. Ale ja byłam takim natrętem. Pamięta, wchodziłam po raz drugi na Kilimandżaro, a Hubert do mnie pisze. Ja tam w ogóle na tym, że: ja do pana odezwę, tylko ja muszę zejść z Kilimandżaro! Cieszę się. No tak było. [śmiech] W końcu napisał do mnie! Więc napisałam do niego. Oczywiście tutaj chcę być u pana. On tam trenuje zupełnie inne osoby. Fantastycznych zawodników trenuje. W ogóle przygotowuje jednego z zawodników w maratonie do Tokio. Nie wiem czy jeszcze są kwalifikacje, ale wiem, że bardzo się tam szykowali, świetnie biega ten chłopak. Też bardzo dużo z dziećmi pracuje. W ogóle świetny gościu. Chociaż myśmy się nigdy nie spotkali osobiście. Ale ja go tak szanuję, że jak on mi coś napisze, to ja wiem, że ja mam to zrobić. Ja za to płacę, muszę to zrobić i robię to. I powiem ci ciężko trenuje. I ja nie mogę powiedzieć, że lekko. Ciężko i mądrze. Hubert też bardzo zwracał uwagę na moją regenerację i też bierze pod uwagę taki styl życia, który ja prowadzę. Czy to jest w górach. Dużo ode mnie wymaga. Szanuję go bardzo i boję się go. To mi służy. Tak boję się go. Wiem, że potrafi być bardzo niezadowolony z tego co ja robię coś więcej, że coś tam kombinuję, to mu się nie podoba. Więc naprawdę się stosuje do tego co on mi mówi. Oczywiście on się złapał za głowę jak on usłyszał co ja chcę biec. I tak chyba z dystansem do tego troszeczkę podszedł. Ale ja wiedziałem, że właśnie dzięki niemu to się uda. Dlatego, że Hubert jest profesjonalistą. Jest to osoba, która ma doświadczenie. Ja też wcześniej pracowałam ze świetną osobą, o której też chcę powiedzieć. Sandrą Michalak. To jest taka moja psiapsi biegowa. Ona układa świetne plany. Tylko: pani Sandzia tam napisała, ale ja sobie jeszcze coś innego wybiegam. Najgorsze było to jak ona mi zadawała zabawy biegowe, jakieś odcinki po kilometrze. Nie za ciężkie dla mnie. Pani Sandziu ja tutaj zrobiłam troszeczkę inaczej. I po prostu przez to, że ja tą dziewczynę [...]. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Nie bałaś się jej po prostu.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Nie bałam się jej. Ja ją kocham. I to jest tak ciepły człowiek, fantastyczny, że nie potrafiłam stanąć w tej innej relacji. I stąd wiedziałam, że muszę zmienić trenera, żeby troszeczkę inaczej do niego podejść. Dla mnie Hubert to jest pan Hubert. Ja nigdy z nim nie przechodzę na ty. I na dzień dzisiejszy nie myślę nawet o zmianie trenera. Mimo, że jestem amatorką, mimo to, że to co robię jest typowo taką moją pasją. To chcę być pod opieką kogoś kto patrzy na to z boku. Dlatego, że wiem są takie okresy w roku, że ja bym się zabiegała na śmierć. Jak bym wyszła ci w poniedziałek, to ja bym wróciła w niedzielę i ja bym cały czas była jak satelita w ruchu. Uwierz mi. Ja mam takie fazy nie do ogarnięcia. I ja muszę troszkę nad tym panować, bo to później może przynieść szkody w moim organizmie. No i też mieszkając w górach, w Rabce mieszkasz w bardzo ciężkich warunkach klimatycznych i gdyby nie to, że Hubert rozpisuje te treningi to przy minus dwudziestu, które miałam w tym roku, ja bym nigdzie nie wyszła. Ale to, że Hubert mi napisał, że ja mam zrobić 15 kilometrów, to ja na to patrzę i analizuję i mówię: dziewczyno, ty musisz wyjść. I po prostu wychodzę i robię tam trening. Więc ta współpraca daje mi taką dyscyplinę w cięższych momentach i trzeźwe spojrzenie, którego my ultrasi czasami nie mamy. My się zatracamy. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Jesteśmy takimi romantykami cały czas. 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Oczywiście. Będę sobie biegać. Tak co tam tydzień biegania, idę w długą. Wyszłam tylko po chleb kochanie i wracam tydzień później. Uuu, super! Mój partner na pewno by się nie zdziwił.

 

BLACK HAT ULTRA:

Jak byś mogła opowiedzieć trochę dla wszystkich dziewczyn i pewnie dla niektórych chłopaków. Ja też chętnie słucham. Jak wyglądał twój trening przed Kretem, bo to jest 400 kilometrów prawie. Jeszcze do tego o czym  pewnie nikt nie wiedział aż do samego startu, że pogoda będzie po prostu koszmarna, że spadnie śnieg. Zazwyczaj na Krecie śnieg nie padał, bo błoto, ale nie było aż tak źle. To powiedz jak się przygotowywałaś do tego biegu fizycznie? Bo mentalnie to z tego co słyszę, to ty jesteś po prostu wewnętrznie uśmiechnięta, jesteś wdzięczna za to co robisz i kochasz ludzi dookoła i to ci daje straszną energię. Ale fizycznie, jak się przygotowałaś fizycznie?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Powiem tak. Uważam z perspektywy czasu, że dobrze do Kreta nie da się przygotować przez parę miesięcy. To jest moje zdanie. I pewnie nie o to chodzi, że ja jakby będę roztaczać aurę, bo trzeba latami biegać. Ale poniekąd tak jest. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Trzeba. Wszyscy trenerzy pod ultra mówią, że to nie jest kwestia sezonu.

DOMINIKA CIEŚLAK:

To jest proces. To musi dojrzeć w tobie przede wszystkim. Jak ja się szykowałam? Najpierw się szykowałam swoimi porażkami. Ja wyciągnąłem wnioski, czemu nie udało mi się skończyć danych biegów? A są takie biegi, których ja nie skończyłam. Pierwszy to był Łemkowyna na 150 kilometrów gdzie doznałam hipotermii. Ja doskonale zapamiętałem sobie czemu ja dostałam hipotermii.

BLACK HAT ULTRA:

Możesz powiedzieć trochę o tym, bo mnie osobiście interesuje bardzo.

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

I kolejne dwa biegi, których nie ukończyłam. To było parę lat temu. Pierwsze moje podejście do 240 kilometrów, które skończyłam na 130. I ubiegłoroczne 240 kilometrów gdzie przez serce zeszłam z trasy na około ostatnim kilometrze, w sumie karetka mnie zwiozła. I te porażki pierwsze hipotermia. Wiedziałam, że miałam totalnie źle dobrany sprzęt i nie miałam rękawiczek w postaci trzech par. Nie ma co, w momencie kiedy jest chłodno, nie ma, bez kozery powiem. Jeśli zwłaszcza jest się dziewczyną my mamy myślę jednak większą tendencję do wychładzania się. Ja ze sobą biorę bardzo dużą ilość rękawiczek. Na Bieg Kreta wzięłam alpinistyczne łapawice, które mam ze sobą na Śnieżce. Bez nich nie wiem czy bym weszła. No mówię poważnie. Myślę, że odmroziłyby się palce u rąk. I po nie ukończonych biegach Siedmiu Szczytów wiedziałam, żeby się nie przestraszyć. Że to będzie przede mną duża rzecz, że będą takie podszeptywania w głowie: może ty nie dasz rady, że może to nie jest ten dzień. Ja nie chcę słyszeć tych głosów ja to dobrze przepracowałam sobie przed. Bo wiedziałam jak pierwszy raz mierzyłam się z tą trasą 240 kilometrów to to było w mojej głowie. Ja nie wiem skąd to się w ogóle brało. To było cały czas te głosy były w tej głowie. I po prostu ja myślę, że trzeba przepracować przed takimi biegami, żeby gdzieś tam nie bać się rzeczy, które; Śnieg, to śnieg tyle dziewczyno. Żyjesz w górach co śniegu nie widziałaś, pół roku leży śnieg i nagle masz się czego bać, trzeba się uśmiechnąć i idę dalej, tak? I tam były takie głosy w czasie tego Kreta właśnie, że no bo śnieg myśmy nie wiedzieli. Śnieg, śnieg biorę, zakładam sobie rękawiczki dodatkowe i po prostu lecę. Ja w ogóle nie myślałam tam śnieg nie śnieg. Bo powiem ci, że mogłoby być tsunami mogłoby być to bym kajak skombinowała i tyle i trzeba lecieć dalej. [śmiech]  Więc akurat ja w ogóle nie patrzyłam na to. Mógł złoty deszcz padać. Też by mi nie przeszkadzał.

 

BLACK HAT ULTRA:

Nie zmienia to faktu, że sprzętowo trzeba być bardziej przygotowanym na taką wyprawę.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Oczywiście, że tak. Bardzo dobrze przemyślałam sobie sprzęt. W sumie powiem ci szczerze, nic mnie nie zaskoczyło, naprawdę. Ja po prostu. Ja to miałam w głowie ja widziałam jak ja wbiegam na tą metę. Ja widziałam w czym ja wbiegnę i biegłam w tym. Więc ja naprawdę, ja po prostu byłam bardzo dobrze przygotowana, ja przede wszystkim miałam swój support. Ludzi, na których zawsze mogę liczyć. Były dwie mojej siostry, był mój partner. Mieliśmy cały bagażnik mojego sprzętu i jedzenia. Na jedzenie wydałam bardzo dużą kwotę, żeby mieć absolutnie wszystko pod kątem jedzenia. Nie było rzeczy, na którą bym miał ochotę a oni by nie mieli. I pod kątem sprzętowym miałam 4 pary butów, 4 kurtki, miałam puchówkę alpinistyczną, miałam łapawice alpinistyczne, miałam nakładki antypoślizgowe, których też użyłam paradoksalnie na ostatnich kilometrach biegu, schodząc ze Ślęży. Było oblodzenie, byłam zmęczona. Mówię: dziewczyno, nigdzie się nie śpieszysz, załóż nakładki. Całość była super. Weszłam sobie na spokoju. Więc większość sprzętu naprawdę wykorzystałam. I myślę, że przy tym, że mierzymy się z biegiem, który ma trwać do limitu stu godzin a masz możliwość supportu. Trzeba mieć dobrze ułożone to wcześniej i ten sprzęt sobie poukładać w danych partiach. Miałam wydzielony sprzęt specjalnie na Śnieżkę. Miałam bardzo dużo par skarpet, chociaż wzięłabym więcej. Bo też się nie liczyłam się, że aż tak często trzeba będzie je zmieniać. Ale tutaj supportu suszył buty, skarpetki, wszystko naprawdę jak tylko się dało. Więc akurat pod kątem tego sprzętu bardziej profesjonalnego to naprawdę bardzo jestem zadowolona. I też moja siostra Paulina w trakcie biegu dowiozła swoją bluzę i kurtkę, których używała podczas snowboardu i super mi się to sprawdziło. Że to jest od niej to wzięłam to mówię: tak, właśnie w tym będę biec. Naprawdę mi to służyło. Więc przede wszystkim zmieniałam buty, skarpetki i to zmieniałam absolutnie na każdym punkcie.

BLACK HAT ULTRA:

Co ile kilometrów był punkt?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Punkty co średnio co 30 kilometrów można powiedzieć, że tak 30, 40 kilometrów.

BLACK HAT ULTRA:

Cały czas support jechał za tobą, tak?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Cały czas jechał za mną. Tak. Nie miałam żadnego odcisku, nie miałam żadnego pęcherza, żadnego odcisku. Skóra mi zeszła tylko ze stóp naturalne raczej zwłaszcza w tych warunkach pogodowych.

BLACK HAT ULTRA:

Jakieś kremy stosowałaś na stopy? 

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Nic nie stosowałam. Raz opłukaliśmy czystą wodą stopy, bo troszkę się zagotowały i ciepło mi było. I tyle. Ja w ogóle jestem minimalistką. Ja jak kiedyś myślałam, że legginsy za 400 złotych to będzie mi się w nich lepiej biegło. Tak nie jest. Ja po prostu gdzieś znalazłam takie rzeczy, które są taką średnią mocno półką bym powiedziała jeżeli chodzi np. o ciuchy biegowe, one mnie nie ocierają. Są świetne rzeczy polskich marek np. jest taka bluzka lub, którą kolarze często stosują przeciwko oparzeniom słonecznym. Ja bardzo często ją stosuję jako taką najbardziej przy ciele warstwę. Dzięki temu nie mam żadnych otarć od plecaka. Bardzo polecam tą bluzkę jest naprawdę rewelacyjna warto na nią wydać pieniądze. Jest też firma Lurbel, która ma świetne skarpetki, też bardzo polecam. Patrycja Bereznowska w nich biega. Świetna marka, która właśnie te skarpetki te rzeczy nie obcierają ciała. Znalazłam takich parę, nie szukam już dalej, że tak powiem jak ja znajdę fajny produkt. Nie szukam dalej, bo to celem nowych firm się pojawia cały czas nas mamią. Kup, kup, kup. Jeżeli mam coś sprawdzonego wiem, że to jest dobra to to po co mam szukać dalej. Są rzeczy, na których nie zaoszczędzisz jak dobra puchówka, która poprostu musisz na nią wydać większe pieniądze i te buty. Buty, buty to długa historia.

 

BLACK HAT ULTRA:

W jakich biegasz teraz?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Teraz? Dobre pytanie, tak. Dotychczas to biegałam w Hokach, które nawet na nogach mam, które mają chyba sześć lat. Kiedyś Hoki to były Hoki, nie rozlatywały się. Niestety te ostatnie modele, biegałam ostatnio w Torrentach, to rozleciały mi się po jednym biegu właściwie. Przerzuciłam się na Altry. Ale te Altry moje po tym Biegu Kreta... No ja już nawet ja nie piszę do sklepu Natural Born Runners, ja już nie chcę Kuby denerwować, ale pozdrawiam was chłopaki. Kuba wie jak tutaj dobierałam te buty. Długo się zastanawialiśmy.

BLACK HAT ULTRA:

Jaki model w końcu wybrałaś?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Nie wiem jak one się nazywają. Powiem trochę jak kobieta, niebieskie są. [śmiech] Świetne buty, ale wyglądają tak jakby miały dobrych kilka lat, może tak pięć. Mimo, że biegałam w nich na zmianę z butami Columbii i to jest objawienie. Np. bo buty Columbii rewelacja. Ja je kupiłam dlatego, że były tanie, a wtedy mocno liczyłam się z pieniędzmi. I były na wyprzedaży na Zalando Lounge, tak? W ogóle wypatrzyłam je, i mówię: tak, Columbia biega w Columbii, Agata Matejczuk, muszę mieć te buty. 

 

BLACK HAT ULTRA:

I Marcin Świerc.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Tak, dokładnie. Więc kupuj dziewczyno i powiem, że na początku, bo niski drop. Mówię: kurczę czy to dla ciebie? Naprawdę się sprawdziło.

BLACK HAT ULTRA:

Altry mają zerowe?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Nie.

BLACK HAT ULTRA:

Lone Peaki nie mają zerowego drop?

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Widocznie mam inne. Moje to poduszkowce.

 

BLACK HAT ULTRA:

To może masz Olympusy?

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Tak.

PODCAST BLACK HAT ULTRA - Dominika Cieśl

fot. UltraLovers / Jacek Deneka

BLACK HAT ULTRA:

One też mają zerowy drop, ale mają bardzo dużo amortyzacji.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Tak mają amortyzację. I ja w ogóle biegałam w butach z amortyzacją. Cały czas mówię; Ty jesteś ciężka dosyć dziewczyno, to ty sobie kup lepiej z amortyzacją te buty, żebyś nie uszkodziła. Ale w tych Columbiach super się biega, rewelacyjne buty. Naprawdę świetna firma. To mogę polecić. Po prostu są. To jest taka przyczepność. Powiem ci ja całą zimę w nich prześmigałam w Rabce gdzie są bardzo duże oblodzenia. Ani razu się właściwie nie wywróciłam. Raz może zbiegając u mnie z Krzywonia, ale to dlatego, że był wyrąb lasu i po prostu panowie przesadzili. A tak tu ani razu się nie wróciłam. W tych Altrach super się biega tylko, że buty kosztują 750 złotych. Mimo, że Kuba bardzo mi poszedł na rękę naprawdę. I tu bardzo dziękuję Kubie, bo to super człowiek. I dostałam bardzo fajny rabat. To są duże pieniążki i jak ja tak sobie pomyślę, że właściwie starczą mi one tak na dwa biegi no to może na trzy, to jednak to robi jakąś kwotę.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale ty robisz biegi po 400 kilometrów, zlituj się. [śmiech]

DOMINIKA CIEŚLAK:

Już tak nie piszę. [śmiech] Natomiast fajne buty. Mi się w ogóle dobrze biega i w Hokach i Altrach. Ja lubię, żeby ta stopa leżała tak naturalnie żeby mogła tak się ułożyć, rozklapnąć jak ja to mówię. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Masz szeroką stopę w ogóle? 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Mam szeroką stopę. Myślę, że też przez te lata biegam już koło siedmiu, ośmiu lat. Przez lata jednak ta stopa troszeczkę tak się rozeszła i lubi, żeby było jej wygodnie. Więc nawet na co dzień chodzę właśnie w Hokach, w których już nie biegam. Bo to są bardzo wygodne buty i w ogóle uważam, że jeśli coś ma mi przysłużyć się najbardziej dla mnie ważnych momentach to jeżeli ja sobie korzystam w dniu codziennym, to wtedy mam pewność, że to jest dobre i dlatego też lubię chodzić w ciuchach sportowych. Często w tych samych rzeczach biegam dlatego, że ja wiem, że jeżeli w dniu codziennym mi się to dobrze sprawdziło, to znaczy, że mi się sprawdzi w tym biegu. Więc w ten sposób też testuje ten sprzęt. W sumie naprawdę ja miałam wszystkie rzeczy, które ze sobą miałam na biegu Kreta. To były takie rzeczy, które testowałem w dniu codziennym. W różnych sytuacjach naprawdę w różnych sytuacjach.

 

BLACK HAT ULTRA:

A kurtkę taką biegową, nie mówię o akurat o biegu Kreta, tylko jak idziesz w góry i jest dosyć chłodno i może spaść deszcz i zakładasz jakąś kurtkę na krótki rękawek. Jaką kurtkę zakładasz wtedy?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Najbardziej taką podstawową dla mnie kurtką jest kurtka Salomona.

 

BLACK HAT ULTRA:

Bonatti, tak?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Dokładnie. Bonatti ja mam już od lat, jest naprawdę świetna, ale w góry ja zawsze mam ze sobą puchówkę. Dla mnie sama kurtka to jest za mało. Tak, to jest za mało. 

BLACK HAT ULTRA:

Puchówka ma też długie rękawy? 

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Długie rękawy. To jest taka puchówka, którą mogę zwinąć sobie w kłębek, to nic nie waży. Warunki są mega zmienne. Na przykład. W zeszłym roku biegłam sobie Stomil Beskidu Wyspowego. Pierwszego dnia było około 30, 35 stopni, kolejnego ja nie wiem, czy tam było z 16. I ja żałowałem, że ja nie mam puchówki ze sobą. Bo przy takim szoku termalnym jeżeli ty nawet na godzinę wyciągniesz tę puchówkę, ty ją możesz mieć rozpiętą, ale te plecy, dłonie gdzieś tam to ci chroni. To daje naprawdę dużo. Ja dużą część Kreta przebiegłam w puchówce. Ja naprawdę powiem ci miałam ją bardzo długo ze sobą. Miałam puchówkę taką dosyć luźno nakładałam ją sobie po prostu na wierzch, żeby mnie to gdzieś tam dodatkowo chroniło przed tym zimnem. Nie, nie żałuję. Więc staram się mieć zawsze dwie kurtki.

 

BLACK HAT ULTRA:

Opowiedzieliśmy trochę o sprzęcie, ale nie powiedzieliśmy ciągle o treningu. Więc proszę o dwa słowa ile kilometrów tygodniowo, ile przewyższeń, ile siły, ile rowerów, ile jogi, ile core te wszystkie fajne historie?

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Bardzo dużo osób mnie się pyta. Tak w ostatnim miesiącu rzucając godzinami, w ostatnim miesiącu przed Kretem przetrenowałam około 90 godzin. I w większości były to wycieczki biegowe, długie. Ja w ogóle lubię takie długie wybiegania.

 

BLACK HAT ULTRA:

Długie, to znaczy ile godzin?

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Po 80 kilometrów na przykład taki trening. Biegałam sobie w kółko z Rabki do Dobczyc z Dobczyc do Rabki i wymyślałam sobie nowe trasy różne. To były takie treningi, które robiłam z tak zwanymi moimi dodatkowymi zadaniami. Na przykład: 80 kilometrów bez kijków z takimi dzidami, że bardzo ciężko było. Ja pamiętam ten trening. Jak ja tutaj z Rabki przybyłam i weszłam na garaż do brata mojego partnera, jak oni mnie zobaczyli, to nawet nie powiedzieli słowa. Ja po prostu poszłam do domu, i ja też nie powiedziałam ani słowa. [śmiech] 

BLACK HAT ULTRA:

Rozumiem, że w tym 80 kilometrach też jest sporo asfaltu. Bo ty się nie boisz asfaltu. I na Krecie było też dużo asfaltu.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Nie, nie boję się asfaltu. Dokładnie, nie boję się asfaltu. Lubię mieszać ciężkie warunki na konkretnych górach typu tutaj u mnie Luboń. To są ciężkie zbiegi. Zbiegi nie zbiegi. Szczebel. Uwielbiam robić szczebel na okrętkę w każdą stronę. Szczebel, którego się nie da zrobić szczebel, na którym potrafię już w końcu się tak zakręcić, że nie wiem gdzie zbiegnę. Biegam w kółko, tak żeby różnie mi nogi pracowały. Chodzi o to. Ja nawet nie patrzę tak na przewyższenia, bo wiem, że chłopaki głównie mierzą te przewyższenia. To po prostu u mnie wygląda tak, że ja chcę mieć daną skalę trudności. Chcę też mieć ilość podejść, np. chcę mieć 7 podejść i 5 zbiegów. Tak jakichś takich cięższych i tak to robię, żeby po prostu było. I konkretne góry mnie kręcą, konkretne szczyty. Tutaj u mnie np. uwielbiam trenować na Kamienniku. Tutaj świetna góra. Niedoceniana. 

BLACK HAT ULTRA:

A dlaczego? Bo jest ładne czy trudno?

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Zróżnicowane, jest zróżnicowane. Lubię góry, które są różne, które nie są takie jednolite. On ma piękny kamień. To jest piękna góra, ma piękny kamień na sobie, a oprócz tego ma różne podłoża i to daje mi różne kompetencje. Nie boję się później. Ja dobieram sobie tak te trasy, żebym ja się nie bała. Bo te biegi długie potrafią nas gdzieś tam przestraszyć, bo w pewnym momencie każdy ma takie momenty, że zastanawia się czy ja dam radę. A w momencie kiedy ja w tej swojej codzienności, w tej rutynie pewne rzeczy przećwiczę, to myślę: Domi, jasne, że dasz radę. I po prostu nie myślę już o tym, idę dalej do przodu. Więc ćwiczyłam na pewno duże wybiegania, dużo roweru, dużo, dużo. 

 

BLACK HAT ULTRA:

To znaczy tak mniej więcej? Ile razy w tygodniu?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Dwa trzy razy. I to też tak w sumie takie trasy z Rabki tutaj albo stąd do Bochni po 50 - 70 kilometrów. W sumie tak najmniej w sumie 50, bo nie opłacało mi się wychodzić na mniej, tak? Ja ogólnie mniej to ja nie liczę jako treningu. Jak ja sobie wyjdę na 10 kilometrów, na 20 na rower to ja w ogóle tego nie liczę. Bo ja nie jeżdżę autem, to znaczy, że ja po prostu gdzieś jadę sobie, tak? No i tyle. Oprócz tego miałam trekingi też. Robiłam też trekingi z moim Pimponem. Ale już nawet ich nie wliczałam. No bo Pimpek też on ma swoją rutynę i weekend jak on czuje, ja nie wiem skąd on czuje, że jest niedziela tuż skwierczy mi pod drzwiami skwierczy, on musi wyjść ze mną, pobiegać. Bo my biegamy co tydzień dziewięć kilometrów.

 

BLACK HAT ULTRA:

Opowiedz jakiej rasy Pimpek?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Mój mój chihuahua, najpiękniejsza rasa. Mój piesek biegowy, bo to jest górski piesek. Mamy swoją trasę w Rabce taką na 9 kilometrów i co weekend ją robimy. Tutaj też w Dobczycach nową trasę sobie obmyśliliśmy i Pimpek tak jest bardzo zadowolony i za mną te trasy pokonuje co tydzień. No i też dużo spaceruje razem. Staram się zawsze tego brzdąca gdzieś tam ze sobą zabierać. Więc to robimy dodatkowo. Oprócz tego odkryłam Gosię Mostowską. To jest jogginka. Bardzo fajna osoba, przemiła. Tak polecam polubić jej fanpage na Instagramie i zapoznać się z filmikami na YouTubie. Rewelacja. Ja w momencie kiedy było bardzo zimno i nie miałam siły ćwiczyć. Wiesz, że ja zaczęłam od jogi. Ja nigdy nie ćwiczyłam jogi żeby w ogóle w taki rytm jakby ilości treningów też wejść i później mi to zostało. Ja lubię sobie z nią poćwiczyć. Te ćwiczenia rozluźniające kark. Takie odstresowujące. Ja nie wiedziałam, że ta joga to jest taka fajna naprawdę. I jej aura jest cudowna, świetna osoba coś porobiłam, ale tego nawet nie wliczam do takich godzin już typowo przed Kretem treningowym. Ale ja polecam to robić. Dlatego, że biegając ja się ubijałam a z Gosią ja się tak wysmuklałam i te wszystkie kosteczki jakby wychodziły i ja się lepiej czułam, lepiej spałam. I oprócz tego uprawiam jeszcze i to kocham bardzo, bo ja bardzo lubię rano sobie tańczyć, coś sobie tak porobić takiej rytmice areobik. Ja uwielbiam taki tradycyjny areobik. W ogóle mój partner Łukasz się tak śmieje z tego, bo ja sobie załączam jakieś amerykańskie aerobiki ja z tymi dziewczynami trenuję walk areobik. Ale ja to po prostu kocham i ja bardzo dużo tego uprawiałam. Ja nie wiem skąd to się u mnie wzięło, ale przed tym Kretem powiem ci, że ja codziennie to robiłam. Słuchaj, ja w czasie takiego jednego treningu ja wam zdradzę, że jestem w stanie zrobić nawet około pięciu kilometrów. Ja nie żartuję. I to po prostu dawało mi takiego powera jakiegoś wewnętrznego. Ja tak się świetnie poczułam w towarzystwie tych dziewcząt z tego ekranu mojego iPhona, przy którym ćwiczyłam. To dawało mi taki dodatkowy luz i pozwalało mi, żeby te mięśnie lepiej się regenerowały, bo je dotleniałam. Przy tych dużych obciążeniach przy tych jednostkach ważne było dla mnie takie zbilansowanie, żeby w momencie kiedy już ta jednostka się skończy i np. ja mam dzień wolny od Huberta, to ja chcę się bawić swoim ciałem w zabawie ruchowej, która będzie dla mnie formą treningu regeneracjnego. Bo ja nie umiem położyć się i że będę sobie odpoczywać. Nie, ja wolę sobie dokpić ciało. A skoro ja już trenuję na tym rowerze, to niech to zostanie treningiem, niech to nie będzie forma regeneracji. Znajdź sobie taki ruch, który będziesz mogła sobie potańczyć się, poruszać. Gdzieś tam dodatkowo.

 

BLACK HAT ULTRA:

Jest to zrozumiałe. Skoro łatwo wpadasz w hipotermię, to znaczy, że gdzieś tam z krążeniem pewnie masz jakieś problemy. Więc to ma sens. Opowiedz ile czasu trwa twój trening aerobikowy? 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Do godziny czasu. Do godziny, tak do godziny czasu. I uwielbiam to robić. Ja uważam, że to jest taka forma troszeczkę zapomniana, pomijana. Ja tak ćwiczyłam w liceum i to jest to ja. Ja myślę, że ja nawet gdzieś pójdę sobie w tym kierunku, żeby być taką instruktorką, bo to jest tak energetyczne, tak fantastyczne. Myślę, że to jest dla każdej grupy wiekowej i w ogóle to można robić sobie na zewnątrz, nie tylko gdzieś tam w pomieszczeniach.

 

BLACK HAT ULTRA:

Patrzę na ciebie, ty jesteś stworzoną, żeby po prostu prowadzić takie zajęcia. [śmiech]

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Ale to jest takie fajne. Poważnie. Ja to widzę, bo wiem ile mi to uśmiechu dało. I Łukasz zawsze się śmieje a on tam: walk, walk a ja mówię tak trzeba chodzić dynamicznie mi się to podoba więc polecam każdemu. Całkiem przypadkowo odkryłam tą aktywność powiem ci, że to też takie śmieszne, że przypadek troszeczkę po części rządzi naszym życiem. Bo gdzieś w tle leciała śniadaniówka i mówiono właśnie o aerobiku o tym jak kiedyś ćwiczono. Ja mówię; Ja sobie włączę stary areobik i oglądałam te filmiki ja mówię: jakie to fajne i tak zaczęłam się ruszać i tak zostało to za mną. I później znalazłam sobie parę dziewczyn, które mi się spodobały i w kółko ćwiczę właściwie z nimi. I bardzo dużo radości mi to daje.

 

BLACK HAT ULTRA:

Świetne, świetne.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Polecam. 

BLACK HAT ULTRA:

Dobrze, jakieś absurdalne robiłaś ilości kilometrów z zadaniami specjalnymi. Dużo rower, aerobik, joga co jeszcze? 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Zabawy biegowe. Tak, plus zabawy biegowa. To są treningi, które Hubert już mi zadaje dane odcinki, w danym tempie. Dla mnie wymagającym, bo będąc ultraską ja nie jestem jakąś dobrą zawodniczką pod kątem tempa. Bo widziałeś też pewnie moje wyniki, nie są one w jakimś stałym, wysokim pułapie. Aczkolwiek ja jestem z nich naprawdę zadowolona, bo wiem ile mi to pracy kosztowało to np. muszę zrobić ilość odcinków w tempie po 4'10' - 4"15' i to jest ileś tam odcinków. Ja wtedy się bardzo staram. 

BLACK HAT ULTRA:

Rozumiem, że po płaskim.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Tak, ale zarzynam się. Niektóre treningi są takie, że kładę się po nich na ziemi. Był taki trening gdzie położyłam na śniegu. Ja leżałam na śniegu z dziesięć minut, a ja nie wiedziałam jak się nazywam. Ale ważne jest też to, że ta ścieżka, którą obraliśmy z Hubertem przed Kretem. Ja naprawdę wszystko zrobiłam, każdy trening. Ja do każdego treningu się bardzo przyłożyłam i ja sobie tak wmówiłam, że bez tego po prostu to się nie uda, że ktoś tam na górze zobaczy, że tego Dominika nie zrobiłaś, ty musisz to zrobić. I ja naprawdę się starałam. Zwłaszcza kiedy tak jak już wspominałam to zapowiedź tych dziesięciu zawodników przez Radka, przez organizatorów biegu Kreta. To w jaki sposób oni nas przedstawili. Ja byłam tak zdeterminowana na to. Ja to wbiegałam po prostu dla nich też po części i ja to wszystko robiłam, bo wiedziałam, że mam dla kogo robić. Bo ja w tym wszystkim jestem też ważna, ale nie jestem najważniejsza dla siebie. To dopiero właśnie kiedy tworzymy całość z nimi to ma sens. Więc te treningi, te kilometry chyba mniej mnie zdrowia i poświęcenia poniekąd kosztowały, bo ich gdzieś tam miałam w głowie. No i oprócz tego wybiegania tych kilometrów w nogach, tych czasami dla kogoś absurdalnych wybiegań po 80 kilometrów. No ale nie ma zawodów. Jest pandemia. Ja musiałam to zrobić. 

BLACK HAT ULTRA:

Ale trener nie miał nic przeciwko. 

DOMINIKA CIEŚLAK:

On mi to zadał. Dał mi wybieganie, masz tyle zrobić kilometrów, masz wybieganie na 60 kilometrów. On zobaczył co ja chce zrobić. Dostosował się do tego. Więc Hubert bardzo spokojnym okiem na to popatrzył i też do niego spokój też szedł za mną. Bo wykonaliśmy plan, jestem gotowa. On trenuje mnie w nogach, mentalnie ja sama siebie trenuję. Gdzieś tę kotwice budowałam w sobie przez miesiące, przez lata i stałam na tym starcie i ja wiedziałam, że będę pierwsza. Nie chcę, żeby to właśnie zabrzmiało, że jestem taka pewna siebie. Każdego biegu możesz nie ukończyć. Ja mam tego świadomość. Są biegi, których ja nie skończyłam, ale ja nigdy w życiu nie byłam tak gotowa jak wtedy, naprawdę. I ja tak czułam też jak stałam na starcie Stumilaka ja też wiedziałam, że ja wygram. Nikt mnie nie obstawiał wtedy ja widziałam, że jak wygram. Ja biegłam wtedy z Marcinem i ja mówię: Marcinie mam dzień konia i ja mówię: Ja to wygram. Ja po prostu biegłam, ja nie wiem co się stało z głową, bo ja wbiegałam na Babią Górę. Ja mówię: Ty, ty jesteś nienormalna Dominika gdzie ty? To jest początek biegu, tam chłopaki do mnie: Domi, wyluzuj. To jest początek biegu ja nie, ja muszę biec, ja muszę biec. I to utkwiło tak we mnie i tak samo tutaj. Ja po prostu na to myślę, że ja tak napierałam, ja mówię: Dominika, ty po prostu tych pierwszych sto kilometrów musisz zrobić tak od serca dziewczyno, ty musisz dać z siebie. Ja naprawdę cały czas napierałam do przodu. Później wiedziałam, że kolejne sto siedemdziesiąt gdzieś muszę przetrwać. Czy będzie ciężko? Ja się z tym liczyłam. Były różne momenty. Nie było załamania, ale ja wiedziałam, że będzie ciężko i było ciężko. Nie spodziewałam się niczego innego. Ale ostatnie sto kilometrów. Bóg mnie wysłuchał. Spotkałam super chłopaka Wojtka, z którym właściwie takie pary się tam potworzyły i z Wojtkiem prawie 100 kilometrów ostatnie robiłam i powiem ci świetne towarzystwo. Noga nam podawała. Ja mówię: Wojtek napieramy tutaj. Myśmy biegli. Ja mówię: tam ludzie co 50tki biegli. Ty chyba biegniesz tego hardcora? Ja mówię: no tak. Ale ty biegniesz, a my idziemy. Ja mówię: nieważne. Oczywiście, że biegniemy. Myśmy tak napierali. Ta ostatnia noc była ciężka, zwłaszcza świt. Zwłaszcza też takie mistyczne było to ostatnie wejście na Ślężę. Ja to mogłam skończyć wcześniej, ale chciałam w tym trwać, ja chciałam tego, taki błogostan był stan na tej Ślęży. Towarzyszył mi chłopak z drużyny właśnie Wojtka, Jarek. Ja myślałam, że ja go w ogóle znam. Wydawało mi się w ogóle, że jestem w innej czasoprzestrzeni. W ogóle to wszystko czułam tak jakby inaczej, jakby to było w ogóle ja nie wiem co to był za stan, ale to było tak piękne. Ja pamiętam jak ja oglądałam filmik z Hardcora i on się zaczyna od takiego śpiewu ptaków, od pokazania tej właśnie Ślęży, że ja to wszystko miałam na wyciągnięcie ręki. Słyszę ten śpiew ptaków. Dziewczyno co robisz? I wtedy sobie po prostu uświadomiłam te miesiące, te lata tej pracy tego wszystkiego. Mówię: no dzieje się, naprawdę się dzieje. I wiesz co, powiem ci byłam taka onieśmielona tym. Czy ja jestem na to gotowa. No i byłam gotowa. Po prostu weszłam na ten szczyt, spojrzałem na niego. Mówię: kurde, fajnie. Trzeba było zbiec. Tam na szczycie dzwonił mój szwagier. Renia jest za tobą. [śmiech] No tak po prostu dużo emocji, dużo emocji. Ci ludzie, którzy po drodze wyszli ci naprzeciw tak cię przyjmowali. Mimo tego, że wiadomo ta edycja troszeczkę taka covidowa to ci ludzie byli i czekali na ciebie tam. I rodzina na ciebie czeka i Pimpek. No wiesz, kiedy zobaczyłam Radka mówię: zrobiłaś to. Zrobiłam to z nimi, tak. Piękna sprawa. Chcesz biec i nie chcesz biec razem, bo te emocje gdzieś tam ciężko nawet ogarnąć. Wiesz, to jest naprawdę ja każdemu życzę, żeby sobie postawił takie zadanie kiedyś, które będzie mógł tak przeżyć. Bo bo po prostu to jest nie do ogarnięcia w ogóle i to jest cudowna sprawa, że my możemy być ludźmi. My mamy takie odczuwanie. Ja po prostu nie wiem czy tak czują ryby i inne ssaki. Mam nadzieję, że tak. Że właśnie to stwarzało by świat wokół nas taki idealny, że te wszystkie istoty, to wszystko tak czuje. To jest chyba najpiękniejszy dar, który my otrzymaliśmy. Właśnie to odczuwanie, nie posiadanie. To odczuwanie tego to jest coś co jest kwintesencją naszego człowieczeństwa i to, że my możemy to odczuwać z innymi. I kiedy ja się wtuliłam w Radka, który organizował ten bieg ja naprawdę czułam z nimi jedność. Po prostu zrobiliśmy to i z członkami mojej drużyny. Emocje moich sióstr, Łukasza, mojego szwagra. Wielka sprawa. Naprawdę i te poruszane osoby obok to parę osób to poruszyło. Czy coś się działo i to było czuć w powietrzu. Po prostu taka ulotna chwila. Coś niesamowitego.

 

BLACK HAT ULTRA:

Pięknie opowiadasz. Tak sobie myślę rzeczywiście to jest ta cecha ludzka, ale z drugiej strony trzeba potrafić po to sięgnąć i ty potrafiłaś to zrobić. Potrafiłaś wsadzić ogromnej ilości godzin w treningi. Potrafiłaś zauważyć, że chcesz czegoś więcej od życia. Stałaś i ruszyłaś przed siebie. Nie każdy to ma w sobie.

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Myślę, że każdy ma. Tylko dzisiejsze czasy nie sprzyjają, żebyśmy to zauważali.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale ludzie się poddają za łatwo, ludzie nie szukają siebie. To jest piękne w tym naszym świecie, że bardzo wiele osób właśnie odnajduje to coś. Dlatego tak fajnie mi się rozmawia z wami wszystkimi, bo to jest coś takiego, że wy dotykacie jakiejś istoty. Takiej treści, która w człowieku strasznie ważna.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Tyle razy się pogubiłam w życiu. Być może tyle razy trzeba się pogubić, żeby później móc mówić o takich rzeczach o jakich mówimy dzisiaj. Bo życie jest przewrotne. I ja tak różnie żyłam i tyle rzeczy doświadczyłam życiu. Cieszę się, że pozostawiając za sobą to wszystko co zostawiłam dziś jestem w tym miejscu, w którym jestem. Więc ja mam zamiar celebrować każdą minutę swojego pozostałego życia. Ja to wiem, że te rzeczy, które będę robić po prostu będą dla mnie niesamowite. I ja to czuję. Czuję to, wiem, że to wszystko co przepracowałam przez ubiegłe lata dają mi solidne podstawy do tego, żeby dziś móc się cieszyć życiem. Fajna sprawa.

 

BLACK HAT ULTRA:

Mega, mega. No ale to, że tu zauważyłaś, że robisz to dla siebie. To jest wspaniałe. Opowiedz co dalej? 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Życie.

PODCAST BLACK HAT ULTRA - Dominika Cieśl

fot. Piotr Dymus
 

BLACK HAT ULTRA:

Czy masz jakieś nowe cele dla siebie czy chcesz odpocząć? Szukasz nowych wyzwań? Co myślisz teraz?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Idziemy zgodnie z planem z Hubertem. Ja miałam założenia na ten sezon, które już sobie postawiłam przed Kretem i nie zamierzam zmieniać tutaj swojej ścieżki. Ten rok to jest też rok, w którym dla mnie takim nadrzędnym celem jest to, żeby wrócić na trasę Siedmiu Szczytów i złamać 40 godzin. Ja dwa razy nie ukończyłem tego biegu. Raz stałam na pudle obok Justyny i Gosi, cudownych kobiet. Była też Patrycja obok mnie, Kasia. Świetne dziewczyny w takim doborowym towarzystwie byłam. Jakby ranga tego biegu z roku na rok trudność jest coraz większa, bo naprawdę świetne osoby się pojawiają. Ja się cieszę, że ja mogę z takimi osobami rywalizować, bo to buduje taką lepszą ja. Ja też lubię się pościgać i chciałabym jeszcze raz stanąć tam na pudle, nie kryje się z tym. Bo myślę, że jest to do zrobienia. Jest to dla mnie cel ambitny, bo będę musiała naprawdę się na to napracować i chciałabym złamać sobie te 40 godzin, bo jest to dla mnie wyzwanie. I będę się na pewno mocno do tego szykowała. Jest parę biegów, które mnie interesują. Na pewno w przyszłym miesiącu bieg na Ultra Trial Małopolska na 240 kilometrów. Mega wymagająca trasa. Żadna dziewczyna jeszcze tego nie skończyła. Trasa jest wybitnie trudna. Startuję chyba 5 dziewcząt, świetne nazwiska. Chciałabym być wśród tych, które to ukończą w pierwszej trójce. Dlatego, że ja się nie nastawiam na zwycięstwa. Kreta chciałam wygrać, chciałam wygrać Stumilaka. Są takie biegi, przez tych organizatorów ja myślę, że oni mi zawrócili w głowie. Po prostu to są osoby, które tak na tych moich stronach emocji potrafiły zagrać, że to jest po prostu niesłychane. Tam chciałam być pierwsza i byłam. A są takie biegi, w których po prostu chcę być albo w pierwszej piątce albo w pierwszej trójce. I też na jesieni mam nadzieję, że odbędzie się Baran. Tam ciekawa trasa u Dominika na 180 kilometrów. To świetny, świetny organizator. Po prostu ja jeżdżę na biegi dla ludzi. Ja po prostu jak widzę tych fantastycznych ludzi to mówię sobie: Dominika, stań się troszkę lepsza, popatrz, są takie fajne osoby. I zawsze mnie tak pcha do ciekawych rzeczy do dobrych rzeczy. Do takiego dobrostanu wokół siebie. Więc będę szukała takich organizatorów, którzy właśnie nie tylko fajne trasy, ale też ta atmosfera. To, że oni potrafią się nami tak zaopiekować, tak? I to jest super. Bo Bieg Siedmiu Szczytów to jest kultowy. Ale powiem tak: ja jak przebiegłam na trzecim miejscu ten bieg i na mecie stał Piotrek Herc i on się uśmiechnął. Mówię: Jezu, Boże, jak by się Bóg uśmiechnął. [śmiech] Ja pamiętam ten uśmiech, on ma taki niesamowity uśmiech. Kurczę, dla tego uśmiechu. Więc naprawdę, to ja czasami mam takie zeschizowane te swoje nagrody. Dzisiaj rozmawiałam z Anią Kołodziejczyk, i tam pisze do niej: Aniu czy macie bluzy te szare, tutaj. Ania no tak mamy ja taka na mnie s. Ona mamy, oczywiście. Ja mówię: tak, no muszę sobie kupić. Gratuluję ci biegu Kreta, jak ty to robisz? Chciałam waszą bluzę, więc przebiegłam. Ja to mam w głowie, bo ja tej bluzy nie kupiłam do tej pory. Ania Witkowska ją ma, a ja jeszcze nie zasłużyłam. Musiałam przebiec ponad 300 kilometrów. Mówię: tak to to dziewczyno kupić se może każdy. Ale ty kupisz i zakładając tą bluzę będziesz wiedziała czemu ją masz. I to lubię takie kotwice.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ty masz ich dużo i bardzo ci pomagają. Prawda?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Tak. Odnaleźć niezwykłość w codzienności. Myślę, że to jest fajna sprawa, żyć z takimi kotwicami jeszcze fajniejsza. Może to jest poniekąd sztuka życia, żeby mieć mniej. Ale takie rzeczy, które mają taką niesamowitą wartość dla ciebie. Może mniej osób, ale rozmawiać z nimi częściej. Jak ja tak mam, ja nie narzekam. Naprawdę. Bo też kocham tą swoją samotność ultrasa. Ale nie chcę żeby ultra było dla mnie tą ucieczką w tą samotność. Samotność to jest taka droga dla mnie donikąd. To jest tak jak mówienie w górach jest wszystko to, co kocham. Czyli co? Jeśli ty nie umiesz powiedzieć co, to nie masz nic. To jest tylko slogan. Tak. Ja wiem co tam mam i to jest dla mnie ważne. Ważne dla mnie jest to jeśli ja np.: Mówię wygram ten bieg, to ja widzę siebie jak ja tam biegam. Bo jeśli ja tego nie zaprogramuję sobie, nie ułożę sobie w sercu, w głowie to tego nie ma. To są tylko puste słowa. Ja naprawdę muszę to czuć, całą sobą i wtedy każda komórka mojego ciała jest ukierunkowana na to i mówisz: kurcze. Ludzie ciebie pytają jak to zrobiłaś? Nie wiem, bo naprawdę poniekąd nie wiesz. Ale ty siebie programowałeś.

 

BLACK HAT ULTRA:

A miałaś kiedyś tak, że zaprogramowałaś się na starcie, ale pomimo wszystko się nie udało?

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Nie, nie. Bardzo dużo mentalnie pracuje. Bardzo. Ja przez lata zarządzałam bardzo dużą strukturą, z wieloma ludźmi pracowałam bardzo różnymi. Być może to dało mi takie doświadczenie, żebym potrafiła też pracować sama z sobą. Ja akurat nie potrzebuje wsparcia jeżeli chodzi o trening mentalny. To jest taka strefa, która często jest pomijana przez zawodników, a czasami warto z kimś porozmawiać. Naprawdę to jest bardzo ważne. Ja w zeszłym roku ukończyłam takie studia ze zdrowego trybu życia. Tam dużo mieliśmy też omawianego obszaru właśnie mentalnego strefy, która nie wiem czemu w Polsce jest tak pomijana. Jeśli nie umiesz porozmawiać sam z sobą, jeszcze nie umiesz, to jest to sztuka polega na tym, żeby umieć samemu ze sobą porozmawiać tak szczerze. To trzeba z kimś po prostu pogadać z zewnątrz i nauczyć się tego, tego otwarcia. Ja ze sobą zawsze gadam czego ja się boję, kim ja bym chciała być. Ja przeglądam zdjęcia dziewczyn np., które podziwiam. Nawet wczoraj powiem ci, przejrzałam chyba prawie wszystkie zdjęcia Ani Witkowskiej z Instagrama. Często to robię, nie ukrywam, Agaty Matejczuk. Przeglądam wszystkie zdjęcia. No mogłyby mnie oskarżyć o stalking. [śmiech] Tak żeby wiedziały ile razy ja to robię. Ile razy ja to robię dlatego, że je podziwiam. Wiesz, ja oglądam zdjęcia jak one wygrywały. Patrzę na to. Ja się cieszę z nimi. To nie jest tak, że ja im zazdroszczę, ja po prostu się cieszę z nimi. Widzę te ich emocje. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Czerpiesz tą energię, tak?

 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Czerpię tą energię. To mi dużo daje, wiesz? I chyba je dwie tak ukochałam sobie najbardziej, bo tak najbardziej mi przy sercu zostały. Też jestem kobietą i bardzo podziwiam mężczyzn. Wiem, że na tych długich dystansach my już się tak zrównujemy. I w sumie gdybym ja się tak przyłożyła, to nie ujęłabym sobie niczego tutaj jeżeli chodzi o wynik na Krecie. Bo ja też nie biegłam na docisk na ostatek. Tam chłopaki się śmiali, że ja ich gonię, nie ja chciałam odskoczyć od Reni. Tak żebym po prostu nie musiała się martwić. To też jest bardzo dobra zawodniczka na takich trasach, więc po prostu tak sobie to wymyśliłam. Tak to ułożyłam sobie przed biegiem. I tak zrobiłam. Natomiast najbliższe mimo wszystko przy takiej pracy mentalnej są mi dziewczyny. I takie dziewczyny, które wiem, że może ja je idealizuje. Ale to nie jest złe. Ja chcę w nich widzieć takie dziewczyny, do których ja zawsze będę dążyć. I podziwiam je, szukam nowych inspiracji, ale te stare zawsze są ze mną i po prostu cieszę się, że tyle wspaniałych osób jest wokół. I serdecznie pozdrawiam wszystkie kobiety ze środowiska. Jest nas niedużo. Cieszę się, że potrafimy się tak wesprzeć. Może czasami nie potrafimy tego tak do końca wyrazić słowami, ale wiem, że chyba tak pośrednio bardzo siebie motywujemy, że rywalizujemy ze sobą, że każda patrzy tak po sobie jak wygląda, jakie ma te wyniki. Jest ta gonitwa troszeczkę. I dobrze niech będzie. Ale też mnie cieszy, że przed biegiem gdzieś tam pisała o tym właśnie Kasia. To są bardzo dobre zawodniczki, jak tam pogoda, jak warunki. Są dziewczyny, które zawsze ci odpowiedzą. Tam nie ma zawiści. Tam naprawdę jest wsparcie, są tak ciepłe słowa. Gdzieś tam po tym jak coś uda ci się zrobić to jest to szczere. I czasem naprawdę warto pamiętać jeśli ty widzisz na tym wirtualnym świecie, że coś się komuś udało. Ja wiem, że wszędzie może te lajki i tak dalej, ale napisać tą wiadomość do tej osoby to dużo dla niej znaczy, naprawdę. Ja wiem jak do mnie napisało parę osób, po których ja bym się nie spodziewała. Mega. Ja naprawdę otworzyłam te wiadomości. Powiem ci, no bo płakałam się. Duże słowa dla mnie, naprawdę duże. Nie chowajmy tych emocji w sobie. Bo po prostu myślę, że każda osoba, która coś robi. Przecież nie startujemy w olimpiadach, robimy to właśnie dla tych słów, żeby ktoś to zauważył. Chcemy zostawić po sobie ślad. Bez tych słów ten ślad nie będzie dla nas tak wyraźny i to stanie się mniej wartościowe. Więc zauważajmy siebie nawzajem bo ten jeden gest, jedno słowo dla tej drugiej strony może naprawdę bardzo dużo znaczyć. I myślę, że o tym powinniśmy bardziej pamiętać. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach.

 

BLACK HAT ULTRA:

Powiedziałaś jeszcze kilkukrotnie o rywalizacji i o tym, że na biegu Kreta uciekałaś przed Renatą. Mógłbyś coś więcej o tym opowiedzieć czy rzeczywiście było tak, że to, że czułaś jej oddech na plecach motywował ciebie, bo do tego, żeby pewne odcinki pokonywać szybciej?

DOMINIKA CIEŚLAK:

Jasne, że tak. Ja z Renią w ogóle na paru biegach już się spotykałam. I Renia na Stumilaku ja pamiętam jak jej mąż powiedział do mojego supportu: słuchajcie, Dominika może i wygrała ale gdyby Renia się nie zgubiła się na Skrzycznym to nie byłoby tak, żeby wygrała. Więc ja, boję się jej. Wiadomo, to jest bardzo mocna dziewczyna. Właśnie w takich długodystansowych biegach to nigdy nie wiesz do końca, czego można się spodziewać. Ono nagle może wiesz wziąć tą nogą tak zadziornie zacząć poruszać, że weźmie cię, przegoni i koniec. No i co i co zrobisz?! Nic nie zrobisz. Trzeba zawsze kontrolować sobie tę sytuację, mieć jakąś taktykę. My na Śnieżce się normalnie spotkałyśmy. Ja zbiegam ze Śnieżki, ja widzę Renię. Ja mówię: Jezu! Ja mówię: co?! Ja wiesz, ja tam byłam z Dominikiem. To ja z takimi zawodnikami jestem. A ona tutaj obok. Ja mówię: Dziewczyno staczaj się z góry szybciej. Myśmy szczytu nie mogli znaleźć. Co tam było, Boże święty. Ja mówię: kurde, no ale wiesz zbiegłam z tej Śnieżki, tam na dole mój support, moja siostra Paulina, wkroczyła tam na to schronisko. Słuchaj, ja nie mogę. Mój szwagier mówi, Co tutaj się dzieje? Oni pierwszy raz w tym supporcie. No ja nie będę wam tutaj mówić. Tutaj jest bieg. Jak wy możecie w ogóle tak żyć? [śmiech] Myślałam, że się posikam ze śmiechu. To było tak fajne, no ale ja mówię: słuchajcie, sorry, ja muszę biec, bo tu jest Renata zaraz za mną. I ja cały czas widziałam jej męża Łukasza. Podchodzi do mnie i mówi: no ale jak się czujesz? Ja mówię: zajebiście! Super. Wiesz, tutaj ledwo żyję. No ale bałam się jej, bałam się jej. Natomiast ja czekałam do pewnych odcinków, ja nie chcę tutaj zdradzać. Ale ja po prostu sobie analizuję dobrze zawodniczki, z którymi ja startuję. Ja wiedziałam co jest jej słabym punktem, ja tam odskoczyłam wiedziałam kiedy. I po prostu ja to przetrenowałam przed Kretem i wiedziałam, że będę pierwsza. I nie dlatego, że ten bieg jest stworzony dla mnie, że czuję, że on został dla mnie napisany. Nie. Cała teoria trójkąta idiotycznego powstała bardzo dawno temu. Ja się dopiero wtedy rodziłam. No ja mogę sobie tak wymyślić, że ja wtedy się urodziłam i ktoś pomyślał o tym trójkącie idiotycznym, bo się pani Cieślak rodziła w tym momencie. No ale pewnie tak nie było. Więc całkowicie stąpam twardo po ziemi, przeanalizowałam to i wykonałam po prostu plan. Renata jest świetna w tak długich biegach, ale ktoś musiał być lepszy. Ja chciałam być pierwsza. Ja po prostu o tym marzyłam. Ja tak jak mówię; Ja to widziałam, że ja robię pierwsza i nie bałam się, że ja z nią przegram. Ja cały czas sobie to kontrolowałam. Mój szwagier zawsze mi zdaje na bieżąco relację czy jest dobrze czy źle, moja siostra Kasia zawsze jest niezadowolona.  Mogło być lepiej. Co wy tu chodzicie czy biegacie? Moja siostra ona potrafiła na niektórych biegach do mnie zadzwonić: Co robisz? No idę. Ale czemu odbierasz ode mnie telefon? Biegniesz czy idziesz? Już dobrze Kasiu już i się rozłączam. Ona np. na Siedmiu Szczytach ja wbiegam punkt a ona: jesteś 32 minuty później niż zakładałaś. No i? To jesteś spóźniona? Ja mam świetny support, wsparcie, więc kontrolowałam po prostu te odległości. A przy tym, szczerze? My się po prostu świetnie bawiliśmy. I to w tym wszystkim chodzi. Po prostu taka zdrowa rywalizacja. Ja to lubię. Wiesz, bo to ja tak jak mówię: Ja nie chcę wygrywać zawsze, bo to nie o to mi chodzi. Dla mnie wygraną jest np. to żeby być w tej pierwszej trójce. Czy ja będę trzecia jak ja stoję koło takich świetnych dziewczyn to ja się cieszę. Przeżywam to, dla mnie nie ma takiej wartości. Są biegi gdzie chciałam być. Na razie szczerze, ja nie mam takiego biegu ja np.: Siedmiu Szczytów ja ci nie powiem, że ja chcę to wygrać. Bo to nie jest ten bieg. Jak się taki bieg pojawi to ja będę to widziała będę, to czuła i ja to zrobię. A każdy inny, z którego ja tę statuetkę wyszarpałam i mam. Byłam w tej pierwszej trójce a niekiedy nawet w piątce. To dla  mnie ma taką samą wartość jak ja bym była pierwsza. Naprawdę. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Wspaniale. Dziękuję ci, cudownie opowiadasz. Myślę, że będziesz inspiracją dla bardzo wielu osób biegających takie długie rzeczy. Także fajnie krąg się zamyka. Z jednej strony ty się inspirowałaś innymi, a teraz sama dasz dużo energii innym. 

DOMINIKA CIEŚLAK:

Mam nadzieję, że to co się działo, że cały mój zespół przede wszystkim ekipa biegu Kreta, której bardzo chcę podziękować w tym miejscu. Że myśmy się zadziali po coś. Że daliśmy wam trochę uśmiechu, trochę takiego fanu, inspiracji. Wyczekuje na kolejne osoby, które będą biegły Kreta. Chcę też powiedzieć, że na pewno na ten bieg wrócę. Dlatego, że jest covid. Cieszę się po raz pierwszy, cieszę się, że jest covid z tego powodu, że to nie była to podstawowa trasa. Mam pretekst, żeby wrócić i wiem, że to zrobię kiedy przyjdzie czas, mam to z tyłu głowy. I cieszę się, że wrócę do przyjaciół. Mam nadzieję, że pochylicie się nad tą trasą i mam nadzieję, że przy tej naszej pogawędce też się ktoś uśmiechnął, ktoś podrapał po głowie, ktoś powiedział; Miałem tak samo. To będzie największy sukces.

BLACK HAT ULTRA:

Myślę, że na pewno tak będzie. Dziękuję ci bardzo za rozmowę.

DOMINIKA CIEŚLAK:

Dziękuję.

 

BLACK HAT ULTRA:

Dominika jest niesamowita. Co za autentyczność. Radość i determinacja, by życie przeżyć w szczęściu i w zgodzie ze sobą. Piękna historia i piękna opowieść o tym jak odcinki tego podcastu inspirowały Dominikę do ciężkiej pracy. Ania Witkowska, Agata Matejczuk, Miśka Witowska, Kasia Solińska tylko kilka postaci, które przyczyniły się do tego kim jest Dominika dzisiaj. Powiem szczerze, że bardzo jestem z tego dumny. Jest to niesamowite, jak na naszych oczach widać krążenie tej pozytywnej energii, która raz wypuszczona w pewnym momencie zaczyna pomnażać sama siebie, zagęszcza się. Tworzy warstwy, niuanse i odnogi i leci dalej by dawać nam wszystkim nową nadzieję i uśmiech.

 

Dzięki serdeczne za wysłuchanie tego podcastu. Podcast można wspierać w mediach społecznościowych udostępniając informacje o nim w postach, relacjach i na tablicach. Podcast ten funkcjonuje dzięki mentalnemu i finansowemu wsparciu słuchaczy. Jeżeli chcesz dołączyć do tego grona zapraszam na patronite.pl/blackhatultra.

W tej chwili Podcast na Patronite wspiera 126 osób. Ale chciałbym wymienić nazwiska tych, których miesięczny wkład jest największy. Są to: Robert Kuśmierz, Agnieszka Barczyk, Krzysztof Bednarz, Adam Bogdał, Magdalena Czernicka, Agnieszka Dudek, Andrzej Gąsiorowski, Krzysztof Grzęda, Bieta Chryń-Morawska, Michał Janiak, Tomasz Kacymirow, Paweł Kaczmarek, Szymon Kubicki, Agnieszka Łęcka, Marek Maj, Wojtek Płonka, Agnieszka Miniki i Wojciech Pietrzok, Franciszek Polański, Kamil Sowiński, Marcin Stefaniak, Marzena Stanek, Przemysław Strong i Edyta Winnicka.

 

Ten odcinek podcastu BLACK HAT ULTRA przygotowali:

Kamil Dąbkowski prowadzenie i montaż oraz

Piotr Krzysztof Pietrzak transkrypcje i media społecznościowe.

A autorem muzyki jest AudioDealer.

 

A jeżeli jeszcze tu jesteś?

 

Zatrzymaj się na chwilkę. Weź kilka długich oddechu. Pomyśl o tym jakie cele niezwykłe, że masz ten dzień, że masz moc, aby podjąć decyzję, żeby kierować tym dniem tak jak chcesz, żeby wyglądał. Dlatego tak warto doceniać każdy dzień i każdą chwilę. Skup się proszę na tym co masz teraz. Masz siebie, swoje ciało i swój oddech. Zamknij oczy. Powoli oddychaj. Staraj się z uwagą śledzić to jak oddech wpływa na twoje ciało, jak twoje ciało porusza się w trakcie oddechu. Co czujesz gdy oddech przechodzi przez twoje ciało. Skup się na tym przez chwilkę. Czujesz jak wypełnia twoją klatkę piersiową. Czy czujesz jak powietrze wchodzi w twoje nozdrza. Staraj się swoją uwagą prowadzić oddech od samego początku. Od samego początku wdechu. Aż do momentu gdy już nie możesz już więcej wciągnąć powietrza. Jest taki moment. I potem wypuść powolutku powietrze. Zauważcie jak wasze ciało opada. Podążajcie uwagą za tym co się dzieje w waszym ciele. Zobaczcie czy wasze ciało czuje się komfortowo. Może są jakieś miejsca, w których odczuwacie ból. Zwróćcie na to uwagę. Zróbcie trzy głębokie oddechy. W pełni zwracając uwagę na to co się dzieje w naszym ciele. Jeżeli stracicie się na chwilę swoje skupienie na oddechu i wasza głowa zacznie myśleć o czymś innym. Nie przejmujcie się. Zauważcie to i wróćcie spokojnie do obserwacji oddechu. Teraz uwolnijcie głowę na chwilę. Niech robi to, na co ma ochotę. Bądźcie gotowi. Powoli otwórzcie oczy. Pomyślcie o tym, jakie to jest dobre mieć ten dzień. Jakie to jest dobre - być.

 

Bużka!

PRZEJDZ DO ODCINKAhttps://www.blackhatultra.pl/podcast/episode/7a79e33f/75-dominika-cieslak-biegaczka-ultra-zostawic-slad-black-hat-ultra-podcast

bottom of page