top of page

TRANSKRYPCJA
#99 BARBARA PRYMANOWSKA

Od 10 lat odrzuciłam zegarek. Mnie już czas nie interesuje i te sekundy co sobie wypisywałam, 60 maratonów wytupałam przecież. Staram się aktywność urozmaicać chociażby dlatego żeby ciągle nie pracowały te same mięśnie. I zawsze to polecam ludziom młodym bo przyszedł boom na bieganie, więc wszyscy się rzucili na to bieganie i tylko biegają. I mało tego ale kilometraż od razu sobie ładują za duży, to jest źle po prostu. Mało tego ale jeszcze do tego wszystkiego powinna być gimnastyka. Te wszystkie mięśnie, które są mi potrzebne do poszczególnych dyscyplin sportowych były uaktywnione. To nie było tak, że tu nic z nic, nagle buch poszła na biegówki. Nie, to właśnie wszystko, wszystko było pod tym kątem.

104207988_2692162571004685_2560177637089524568_n.jpg

BLACK HAT ULTRA:

To była Barbara Prymakowska a ja jestem Black Hat i witam was w Black Hat Ultra. Baśka biega od niedawna zaledwie 23, 24 lata. Zaczęła w wieku 55 lat a swój pierwszy maraton pobiegła gdy miała 58. Od dziecka aktywna. Łyżwy, narty, rolki, basen, bieganie. Ale dopiero po siedemdziesiątce uznała z mężem, że mogą w pełni poświęcić się sportowi. Regularnie wygrywa biegi płaskie i górskie w kategorii dla kobiet po sześćdziesiątce bo na wielu biegach nie ma już wyższych kategorii. Zresztą pokazywaniem młodszym swoich pięt jest dla niej źródłem nieustającej satysfakcji. Jednym z największych sukcesów dla Baśki było ukończenie World Maraton Majors czyli sześciu największych maratonów świata odbywających się w Tokio, Bostonie, Londynie, Berlinie, Chicago i Nowym Jorku. Ponadto magicznym wydarzeniem było również przebiegnięcie maratonu w Atenach. Jednak te wszystkie biegi bije na głowę zdobycie tytułu najstarszej Polki, która weszła na Mont Blanc. Zrobiła to w wieku 68 lat. Nie udało mi się ściągnąć Baśki do studia w Warszawie ale udało mi się z nią spotkać w klimatycznej restauracji w Tarnowie gdzie przy szumie rozmów i brzękaniu talerzy, Basia opowiedziała mi o sobie wzbudzając moją ogromną sympatię i podziw. Posłuchajcie. Dzień dobry Basiu, witam cię serdecznie.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

 Dzień dobry. Wreszcie. No wreszcie mogliśmy się jakoś spiknąć, dograć bo ciągle coś tam wychodziło. Ale dobrze, że właśnie dzisiaj po świętach wypoczęci. Najedzeni.

 

BLACK HAT ULTRA:

Tak jesteśmy we wspaniałej restauracji w Tarnowie. Mam nadzieję, że jak skończymy to jeszcze wypijemy coś albo skosztujemy. Bardzo dziękujemy za gościnę.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Oczywiście zawsze polecam tą podklasy  w Tarnowie. Bardzo kameralna i dobre jedzonko.

 

BLACK HAT ULTRA:

Pachnie z pieca pyszną pizzą. Także na pewno tak jest. Basiu powiedz przyszła wiosna, sezon startowy się zaczyna. Opowiedz jak przygotowywałaś się do tego sezonu, który teraz następuje.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Wiosna rzeczywiście rozkwitła ale jeszcze dodam żeby rozkwitła nadzieja. Wiadomo. Chodzi nam wszystkim o pokój, o pokój żeby zapanował na całym świecie. Jak ja się do tej wiosny startowej przygotowywałam. Głównie na biegówkach, narciarstwie biegowym. Ale ponieważ było bardzo kiepsko ze śniegiem więc ja mam taką zabaweczkę, które nazywają się nartorolki i mogę na nich biegać i łyżwą i klasykiem. W związku z tym szukałam tylko miejsca w Tarnowie, w miarę bezpiecznego żeby mi jakieś auto nie potrąciło i żebym sobie krzywdy nie zrobiła. Bo dwa lata temu złamałam bardzo poważnie rękę łokciową i promieniową bo widja kija wpadła mi do oczka ściekowego. No i dość mocne przyhamowanie, także kij poszedł fiknęłam. No i bardzo bardzo bolało. Potem długa rehabilitacja ale w dalszym ciągu kocham nartorolki i polecam bo to jest całoroczny sport. To można tym się bawić cały rok tylko musi być odpowiednia nawierzchnia. Nawet może być mroźno byle nie było jakiegoś lodu. Więc to było. No i były starty.

 

BLACK HAT ULTRA:

No właśnie bo już jesteś po startach.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Były starty zimowe, był Puchar Kościeliska, który wygrałam. Potem jechałam na piękny bieg do Bawarii König Ludwig Low, bieg wchodzący w biegi Worldloppet. Kiedyś tam biegałam nawet zapomniałam, że właściwie ja tam już kiedyś biegałam. Ale to chyba był 2016 rok. Styl klasyczny 50 kilometrów, który w kategorii wygrałam i na drugi dzień 25 Łyżwą, który też wygrałam. Ale zaraziłam swojego kolegę biegacza biegówkami i on zaczął od razu, rzucił się na głęboką wodę. Na Turbacz wybiec to nie jest taka prosta sprawa, śladami olimpijczyków. Bieg jest mocny, pod górę a jeszcze gorzej jest ze zjazdami. Jeżeli ktoś tego nie potrafi no troszkę tam miał upadki potem kość ogonowa bolała ale nie zarzucił tego. Bardzo mu się to podobało. I w tym roku już kupił sobie dobre narty. I ja mówię; Słuchaj, no może Marcia Longa. Maria Longa. To jest najbardziej prestiżowy bieg we Włoszech. 70 kilometrów, który też biegłam a potem biegałam chyba pięć razy tą lait Marcia Longe.

 

BLACK HAT ULTRA:

Krótszą.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Krótszą i zawsze byłam albo pierwsza albo druga. Ostatni raz chyba byłam, o ile sobie przypominam, trzecia. No ale to jest 45 kilometrów i on do mnie mówi; Słuchaj no, to jest zbyt dużo żebym to pobiegł a to nie jest łatwe bo 19 kilometrów jest do góry a potem też są zjazdy. Wszystko zależy od od pogody i od tłumu. Tam zawsze siedem tysięcy ludzi biegnie ale w tym roku było zdecydowanie mniej bo to jeszcze ludzie z tego covidu nie wyszli. I on do mnie mówi; Słuchaj, ja ci zaproponuję König Ludwig Lauf, jedziemy tam. Tam jest tylko 22 kilometry. Można było dłuższą trasę. Ja myślę; Dobra ponieważ tak mało byłam na śniegu to bardzo chętnie pobiegnę tam. No i pojechaliśmy. Przepiękna pogoda była przede wszystkim bo jak ja tam biegłam pierwszy raz to ja tam miałam minus 20 stopni, na tej pięćdziesiątce. Myślałam że zamarznę. No ale niestety oni nie odwołują tego, tylko trzeba się odpowiednio ubrać. Ciepło mi było. Najgorsze były policzki ale miałam gogle takie zjazdówki. Założyłam. Tu też przykryłam dobrą warstwą kremu i dałam radę. No i tam bałam się. No bo Finki, Włoszki, Austriaczki żeby chociaż tam być w pierwszej piątce. No i trzy i pół minuty byłam przed Finką. Wbiegałam na metę to komentator od razu krzyczał; Polka trzy i pół minuty przed Finką. No tam kto jeszcze czekał no to były brawa. Zadowolona byłam bo mi się świetnie biegło. No i potem miałam Piastów, Bieg Piastów, który uwielbiam. Wiele edycji tam biegałam nawet po Tokio jak biegłam maraton w Tokio na nogach, to się poderwałam. Na pięć dni po maratonie pobiegłam pięćdziesiątkę. A w tym roku już zdecydowałam, że biegnę Łyżwą 30 i na drugi dzień 25 klasykiem. Łyżwę wygrałam a na klasyku byłam druga. Przede mną była Niemka. Powiem tak Łyżwa to jest styl dużo szybszy ale w moim okresie życia jestem jedyną Polką mającą 79 lat, która by biegła łyżwą. To jest trudne, trochę bioderka były

 

BLACK HAT ULTRA:

Wymagające.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak ale ponieważ ja od dzieciaka jeżdżę na łyżwach. Mało tego z mężem prowadziliśmy tu szkółkę łyżwiarską. Naukę jazdy na łyżwach od czwartego roku życia więc ja z łyżwami jestem na bieżąco i z łyżworolkami. No bo to jest dokładnie to samo tylko kółka. Chociaż na lodzie jest inaczej bo jak się pacnę to zawsze jest ten jakiś taki poślizg na lodzie a tu na asfalcie jak rąbnę, koniec to nie ma poślizgu tylko mogą cię żyletką zdrapywać. I potem jeszcze były Mistrzostwa Polski Amatorów na c w Zakopanem. Na tej trasie zawodniczej bardzo trudny bieg był. To się wybiega ze stadionu gdzie jest tylko płasko. A tak to jest góra, dół, góra, dół, góra, dół. I częściowo jest oświetlenie, ale jak wpadałam do lasu to w pewnym momencie przy tej szybkości to droga mi się urywała. Przed samym startem pan z karetki powiedział mi tak; Baśka, ja wiem ile ty masz lat. Uważaj żeby cię nie zdrapywali żyletką bo możesz się połamać bardzo szybko w torach. Bardzo, to był taki, taki był pęd że ja na zjazdówkam jeżdżę i objeździłam Alpy Francuskie i Dolomity i te czarne trasy. Nie boję się szybkości ale na zjazdówkach ja sobie to reguluje a tu nie. Jak wylecę z toru i powiedział; lecisz z toru, to lecisz prosto na drzewa, przydałby się kask. I potem to było sumowanie tych wszystkich czasów. No i byłam pierwsza.

 

BLACK HAT ULTRA:

Niesamowite, niesamowite. Ale czy pomiędzy tymi startami przygotowujesz się w jakikolwiek sposób do nich?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

To znaczy robię tak od dziesięciu lat odrzuciłam zegarek. Mnie już czas nie interesuje i te sekundy co sobie wypisywałam. 60 maratonów. wytupałam przecież na płaskich. Maraton z Tokio, Boston, Chicago, Berlin, Londyn, Nowy Jork plus Paryż, Frankfurt, Wiedeń plus Lahti, Rzym i plus Ateny. To w świecie było. No i ciągle powtarzane te maratony, które lubiłam w Polsce. I zaczęłam się tak bawić bo ja się już teraz bawię. W sumie nie mam już co udowadniać w zasadzie. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Wszystko.

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Wszystko sobie już udowodniłam. Ale staram się aktywność urozmaicać chociażby dlatego żeby ciągle nie pracowały te same mięśnie. I zawsze to polecam ludziom młodym. Bo przyszedł boom na bieganie więc wszyscy się rzucili na to bieganie i...

BLACK HAT ULTRA:

Tylko biegają.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

I tylko i tylko biegają. I mało tego ale kilometraż od razu sobie ładują za duży, to jest źle. Po prostu trzeba, mało tego jeszcze do tego wszystkiego powinna być gimnastyka. Ja to robiłam, 77 lat miałam jak odeszłam z Fitness Formy w Tarnowie, pracowałam też jako instruktor. Więc ja tą gimnastykę czy chciałam czy nie chciałam i jeszcze aerobik w wodzie to bardzo skutkowało. Bo te wszystkie mięśnie, które są mi potrzebne do poszczególnych dyscyplin sportowych były uaktywnione. To nie było tak, że tu nic nic nic nagle buch poszła na biegówki. Nie to właśnie, wszystko było pod tym kątem. Ale jeszcze zdradzę taką rzecz, że w pewnym momencie zaczęło mi się już odbijać asfaltami. Mam dość asfaltów.

 

BLACK HAT ULTRA:

A dlaczego?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Przede wszystkim dlatego, że tak mi się wydaje może nie nudne, bo każdy start jest zupełnie inny. Wszystkie te maratony, które biegałam w świecie to są wielką moją przygodą i każdy maraton był inny bo każda trasa była inna. No i ten tłum taki, to nie ma tak w górach, że tam lecę sama, sama tylko ten tłum dudni. No i co? Jest ta meta, euforia, sekundy na mecie. Kurcze nogi bolą, nie ukrywam i też nie ukrywam tego, że nigdy ściany nie miałam. Ale przychodzi kryzys. Tylko ten kryzys nie przychodzi u mnie w tej chwili tak jak jest książkowo, jak pisze Jurek Skarżyński gdzieś 35, 36 kilometr, że wtedy się zaczyna maraton, tylko dużo wcześniej gdzieś tak 28,27. Ale ja wiem dlaczego to się dzieje. Zaczyna mi siadać psychika. Jeszcze, jeszcze nogi są dobre ale mnie się już zaczyna po prostu nudzić. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Nudzić. Za długo to trwa.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Za długo to trwa. Tak. I wtedy sobie obieram jakiś cel, do tego wieżowca do tego, do tego. A w grupie jeszcze jak się biegnie pod jakimś tam balonem, to jest też zupełnie inaczej. Ale odkąd zaczęłam biegać po górach, głównie przed wejściem na Mont Blanc, bo przecież jako najstarsza Polka 2011 zdobyłam Mont Blanc, chodziłam po Tatrach bardzo często z mężem i to wszystko co jest bardzo trudne i Orlej Perci, Rysy i Gerlach i Granaty, i wiele razy na tych wierchach czerwonych no i dziesięć razy na Kasprowy Wierch wbiegałam. W tym roku miałam dziesiątą edycję na Kasprowy Wierch. Więc te górki mi się strasznie spodobały i zaczęłam właśnie, no może zbyt dużo, a w górach robi się siłę, wydolność ale traci się szybkość.

 

BLACK HAT ULTRA:

Owszem. 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Niestety, na asfalcie.

 

BLACK HAT ULTRA:

To są różne sporty.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

To są różne dyscypliny, inna technika. I wierz mi, że powiedziałam tak; Przecież biegałam Cortina d'Ampezzo ultra trasy, biegałam Jung Frau Maraton, w Polsce biegałam Forty Przemyskie. To chyba było 57 kilometrów, to powiedziałam tak: Wolę biec 70 kilometrów w górach niż klasyczny maraton. Dlaczego? Bo tu jest to ciupanie. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Jest twardo. 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Twardo i to tempo. No jasne, że jak się chcesz wlec na sześć godzin no to dobrze. Skarżyński pisze, że maraton się biegnie a nie chodzi. No ale ludzie czasem idą. Ja się nie dziwię.

 

BLACK HAT ULTRA:

Limity na to pozwalają też. 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak, maratończyk to musi po prostu przebiec maraton. Wczoraj była edycja, wczoraj był w Bostonie Maraton. Jak go biegłam cztery lata temu, to jego przebiegłam w bardzo dobrym czasie jak na swoją kategorię wiekową, bo to było cztery lata temu 79 75, to ja go pobiegłam 4;32 gdzie ktoś kto na mnie czekał to tak mówił; Baśka, no w jakim czasie przebiegniesz,ja mówię; Słuchaj, to jest maraton trudny bo tam nie ma odcinka płaskiego. Dopiero jak się wbiega to tam chyba półtora mili przed Bostonem, a to jest taka amplituda. Ale górki tu pomogły bo ja pod górkę, a niektórzy szli, a ja sobie drobnym krokiem do góry. Więc tak sobie to wszystko rozkładam żeby to miało ręce i nogi. I żebym była przygotowana do tego co chcę po prostu biegać i co chcę robić.

 

BLACK HAT ULTRA:

Chciałbym wrócić do mojego pytania jak się przygotowujesz? Czy ty codziennie robisz jakiś trening?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak. Nie ma dnia bez aktywności fizycznej. Nawet jeżeli pada deszcz.

 

BLACK HAT ULTRA:

Czasem ci się nie chce? 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Czasem mi się nie chce ale zauważyłam tak, że tak opornie w domu. Ale zawsze robię gimnastykę rano, taką krótką 18 minut.

 

BLACK HAT ULTRA:

To nie taka krótka, solidna.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Solidna gimnastyka. Mam taki zestaw ćwiczeń. Jak pracowałam w Formie to tego nie robiłam bo tam szłam na trzy grupy, na trzy godziny. To już się tak wygimnastykowałam, że mi się nie raz nie chciało. Więc po prostu tak robię i nieraz mąż mówi do mnie; Daj sobie spokój taka pogoda. Jaka pogoda? Ano pada. Pada ale ja nie jestem z cukru. Wiadomo, że nie ma rzeczy całkowicie nieprzemakalnych. Ale nie lubię w tym biegać bo po prostu nie ma tego odparowywania. I nawet jak zmoknę przylecę za półtorej godziny i co; prysznic, ciepło. Odpukać zahartowana jestem. Nic mi się nie dzieje. Więc nawet lubię biegać w deszczu i w takich bardziej ekstremalnych warunkach bo przyspieszenie mam.

 

BLACK HAT ULTRA:

Tak, człowiek chce być szybciej w domu.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Chcę szybciej to skończyć to dziadostwo jak ja to mówię (śmiech) i po prostu jest to dużo szybciej. No w tym roku zaczęłam nie od dziesiątki, tylko zaczęłam od Półmaratonu Żywieckiego. To jest najtrudniejszy półmaraton w Polsce po asfalcie. Potem wydaje mi się bo nie wydaje mi się ale chyba tak jest, że Sobótka jest łatwiejsza. Bo też ją wiele razy biegałam. Był Półmaraton Jurajski, którego nie ma. Trudny. To były te trzy pół. Wałbrzych jeszcze jest też trudny. To te maratony obskakiwałam. No ale dyrektor Mirek Dziergas mój kolega z tych wszystkich biegów światowych, on jest tam dyrektorem nieraz zapraszał i tym razem też mnie zaprosił i mówi; Baśka masz numerek 1, masz wszystko tam spanko itd. Przyjedź ale wiesz jaka to była aura? Ta aura taka wściekła to zaczął ten śnieg. Nawrót zimy, to było niby ciepło a potem, rozumiesz, ten nawrót zimy. Już dojeżdżam do Suchej Beskidzkiej i tak się rany boskie a za tydzień znowu biegłam Rzeszów to jest zupełnie inna bajka. 11 minut szybciej tam pobiegłam w Rzeszowie, cztery sekundy przegrałam o podium ale no wiesz jak to boli. Ale słuchaj; Sztuka cyrkowa, dwie dekady młodsze ode mnie ja byłam klasyfikowana. I w Żywcu też. 

Słuchaj, ja jestem niepoprawną optymistką. Mój mąż nieraz to mówi; Co tu jeszcze wymyślisz? Na 65 urodziny sprawiłam sobie cały komplet do narciarstwa biegowego ale łyżwą. No bo kolega mi mówi; Spróbuj na klasyku łyżwą. Spróbowałam świetnie mi szło no bo wiesz łyżworolki, łyżwy. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ma rzeczy niemożliwych. Jak mnie ktoś wywali to wejdę przez dziurkę od klucza.

108109787_2714112182143057_3375355742601078633_n.jpg

BLACK HAT ULTRA:

W K 60, nie ma wyższych. Nie ma dla ciebie kategorii.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

To znaczy tak. Tam właśnie piszą jakie to niesprawiedliwe. Ubolewają nade mną. A ja tłumaczę to tak; Słuchajcie, czytam regulamin, zgadzam się z regulaminem i jadę walczyć. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Bardzo zdroworozsądkowo.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Może akurat. I zawsze mówię tak; Wolę być czwarta, trzecia w tej kategorii wiekowej niż jedna w 70 latkach bo to jest głupio wyjść na podium.

 

BLACK HAT ULTRA:

Oczywiście. A przy okazji ilu 60 latków wyprzedzisz.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Oczywiście, że tak. Chociaż mój kolega 75 latek ma inne zdanie na ten temat. Mężczyźni mają, nawet jak ich jest dwóch nawet jak jesteś jeden m 75. Ale mówi tak; Ja przyjeżdżam, nikomu nie bronię, proszę startować. Tak, ale zawsze wiesz co robię. Nawet jak jestem w tych 60 latkach klasyfikowana patrzę na mężczyzn m 70, m 75 i potem tak mnie rajcuje, kurczę trzecia bym była chyba w dziadkach. Więc to jest właśnie takie fajne. I gdyby priorytetem była kategoria wiekowa to ja bym nie biegała, bo ja nie mam na maratonach mam 70 lat, na maratonach. Ale tak to nie, bo nie ma kobiet w Polsce biegających po górach nawet w 60, to ja zawsze jestem jako 60 latka. Nie biegają właśnie na Kasprowy to jest tam stały skład beat bitowy ale ja tam dziesięć razy wygrywałam a my biegniemy z ronda.

 

BLACK HAT ULTRA:

A nie z Kuźnic.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Z ronda. Tam jest trochę tego asfaltu. I powiem tak, tak z ręką na sercu, że Turni biegnę, ja nie idę. Ale już są momenty, że ludzie dużo, dużo młodsi już idą. Od Myślenickim Turni też są odcinki, że można biec ale potem jak są te dwie dzidy takie jak już widzę Goryczkową i wyciąg co tam niestety na małpoluda. Tam biegną tylko zawodowcy. Ale jeszcze w tym roku było godzina 32 z ronda.

 

BLACK HAT ULTRA:

Pięknie, pięknie. Basiu cofnijmy się 70 lat. Jesteś małym dzieckiem. Powiedz jak wpływ twojej rodziny miał znaczenie na twój rozwój i Twoje życie sportowe?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Powiem to był zupełnie inny czas nie nieporównywalny do tego. Ale ja jestem urodzona na wschodzie w Żółkwi. Miasteczko założone przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego, 30 kilometrów od Lwowa. Kresy, gdzie moja mama mnie tam przywiozła i powiedziała; Tu się urodziłaś to jest mały Kraków z takimi pięknymi podcieniami. Niestety teraz się historia powtórzyła. Mama z jedną walizką i z dwójką małych dzieci musiała zostawić dom z babcią, z prababcią. Musieliśmy uciekać niestety przed Ukraińcami, taka prawda. Ale abstrahuję całkowicie od tego, chwała Ukrainie. Ciągle będę powtarzać naród bohaterski ale myśmy niestety musieli stamtąd. No i pierwszym przystankiem naszym to była Krynica Górska, tam się urodził mój brat w 46 a w 49 roku już byliśmy w Tarnowie. Do aktywności fizycznej mobilizowała nas mama, tato nie, tato był taka artystyczna dusza, był urzędnikiem ale bardzo lubił muzykowanie, bardzo lubił malarstwo i malował, był samoukiem. Niestety wojna przeszkodziła, po szkole średniej kontynuowanie studiów a mama dbała o ten nasz rozwój. Zresztą sama, zresztą sama też kiedyś próbowała nart, próbowała ping ponga, próbowała pływania i poza tym dbała o to żebyśmy mieli rowerki, żebyśmy mieli narty. Narty na początku były wspólne. Pamiętam łyżwy i mój starszy brat wyciągnął mnie od razu do parku Strzeleckiego. Przykręcił mi, takie miałam kurierki na taką korbkę bo to się tak kręciło i przymocowywało się do takich butów co się chodziło. Wyszliśmy na taką górkę i mówi; Jedz! Ja mówię rany boskie stąd? Ledwo stałam na tych łyżwach. No ale wiesz pupa w dół, pupa w dół przewracałam się ale podobało mi się to. I zaczęły się te łyżwy ale głównie zaczęłam po śniegu, bo jeszcze lodowiska jako takiego prawdziwego, chociaż nie było na placu kolejowym. Ale to było bardzo daleko bo ja mieszkałam na Rejtana. To jakieś takie no ponad 2,5 kilometra na te łyżwy ale miałam staw mauzoleum Bema w Parku Strzeleckim więc to było tak rzut beretem. Tam jak tylko przymarzło to strasznie lubiłam tam bo to taka elipsa była i ja bardzo lubiłam przekładanką jeździć ale sama się uczyłam. Wyobraź sobie, że sama się tak idealnie nauczyłam bo najgorzej nauczyć się z jakimiś złymi nawykami i potem trudno to eliminować. Ja to wiem z doświadczenia bo uczyłam a to poszło świetnie. Tak samo było z pływaniem. Teoretyk mnie nauczył pływać, teoretyk to znaczy pokazał mi jak wygląda żabka, jak mam pracować rękami i nogami.

 

BLACK HAT ULTRA:

I tylko odwzorowałaś.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

I zaczęło się pływanie. A w ogóle miałam takie ADHD. Aha i zaczęły się narty zjazdowe. Mieliśmy wspólne na jednej góreczce, to z braćmi tak było. No i potem w szkole podstawowej no to mieliśmy takie, trudno to nazwać SKS-em ale chodziłam na szczypiorniaka to znaczy bawiliśmy się właśnie w piłkę ręczną, nawet na trawie ale lubiłam bo po prostu miałam takie pozytywne ADHD. Lubiłam ruch, nie lubiłam jakiegoś siedzenia, nie byłam jakimś molem książkowym, nie głupia nie byłam bo jakoś przechodziłam z klasy do klasy i studia potem. Ale studia nie dlatego, że może się było łatwo dostać. Łatwo się nie było dostać bo trzeba było pewne normy robić z poszczególnych dyscyplin. Ale chciałam strasznie uczyć wychowania fizycznego. Zresztą już wtedy jak tę decyzję podjęłam to już byłam narzeczoną swojego Stasia, który studiował już AWF ale we Wrocławiu. Ale nie dlatego, że ja bardzo nie chciałam uczyć w szkole. No i potem studia w Krakowie. No i tak właściwie to się wszystko potoczyło z tym, że lekkiej atletyki nie znosiłam jako studentka. Migałam się z tych zajęć zwłaszcza z płotków, miałam problemy płotkowe nie mogłam wejść ten rytm a bieganie. Wszystkie sporty uprawiałam bo nawet grałam w tenisa, dużo pływanie i rower i narciarstwo.

 

BLACK HAT ULTRA:

No właśnie to był chyba twój pierwszy taki duży sport, prawda?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak, narciarstwo zjazdowe, instruktora też robiłam, do dzisiaj.

 

BLACK HAT ULTRA:

Startowałaś w zawodach w narciarstwie?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak,o Puchar Prezydenta. Tam gdzie wyjeżdżaliśmy na przykład w Dolomity. Jak robiłam to Marcia Lounge to potem zostawialiśmy od razu na 8 dni na narty zjazdowe i tam zawsze były organizowane zawody. To tam zawsze na tych zawodach się pokazywaliśmy rodzinnie bo już byłam i z wnukami i z córką. Więc to było takie bardzo, bardzo miłe. Ten sport zostanie moim pierwszym sportem bo uwielbiam ten sport. Trzeba uważać ale tak mi się wydaje, że tą technikę mam dobrą. Mało tego w ubiegłym roku skitoury zaczęłam.

 

BLACK HAT ULTRA:

To jest dopiero ciężki sport.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Pierwszy raz w życiu założyłam, właśnie przez Kasię Wilk.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ach i na rolkach wychodziłaś?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak oczywiście.

 

BLACK HAT ULTRA:

To jest dopiero trudne.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

To jest trudne. Wiesz to trudne nie było bo to jest technika narciarstwa klasycznego. No jest inny sprzęt bo to nie jest całkiem jak zjazdówka jest dużo lżejsze. Pięta musi być ruchoma no bo muszę te piętą dyndać. Jest o tyle ułatwienie, że na nartach do klasyka mi nic nie potrzyma a tu jest ta foka założona, która mnie trzyma. To jest cudowne. Właśnie mam zdjęcie, Kaśka takie piękne zdjęcie właśnie tam zrobiła. Jak widzimy to cudo. Oni byli zauroczeni tym jak ja szłam, mówią; Baśka jaką ty masz parę. Bo Staszek do mnie mówi; Tak, pewno wejdziesz do Goryczkowej, tam pod ten szałas, pod ten schron. Ja mówię; No chyba tak. A potem wlazłam tam, potem na bulę, potem jeszcze wyżej. I potem już w kierunku Kasprowego. Ktoś mnie ostrzegał i mówił; Słuchaj bo nie wiedział, że ja jeżdżę na nartach zjazdowych. No co plecak miałam. Ściągnęłam tą fokę, zwinęłam do plecaka, kurtkę ubrałam no bo przy zjeździe. A tak poszłam tak. Tak gorąca i pogoda była cudowna. To był koniec marca, pamiętam. Była tak fantastyczna pogoda i może ja wiem z 5, 6 skrętów zrobiłam i koniec. Jedyna rzecz, która mi przeszkadzała to długość kiji, kije długie miałam takie dotąd, tak jak do klasyka. Przecież do nocy się kurczę coś jest tunie tak. Jakoś zupełnie inaczej ten ruch. Nie było tego wyjścia, zejścia, wyjścia, zejścia nie. No ale dałam radę. Potem Kaśka mówi; Baśka! Ale wiesz co. Do Kaśki powrócę. To jest moja uczennica. Prowadziłam ją od czwartej klasy w szkole podstawowej. To był harpagon od początku, niesamowicie zdolna dziewczyna ruchowo. Do wszystkich zawodów ją wystawiałam. We wszystkich dyscyplinach, łyżwy, piłkarka ręczna przecież w AZS grała, piłkarka ręczna, wszystko ona potrafiła i też biegała. Ale spotkanie po latach było jak biegałam na Kozie Żebro, zapomniałam nazwy tego ale to Kozie Żebro tam zapamiętałam do końca życia. Bardzo trudny bieg jeszcze wtedy było błoto i jest dekoracja i oni czytają; Katarzyna Wilk druga open. Jak żeśmy pobiegły do siebie. Ona wiedziała co ja robię, ale to był jej pierwszy bieg, jej pierwsze zawody więc ona tak namieszała w biegach górskich. A teraz to już w ogóle. Ona ma takie osiągi. Setkę wygrała i w ogóle.

 

BLACK HAT ULTRA:

Kasia przez dwa lata była czarnym koniem a już w zeszłym roku dziewczyny mówiły; Ty już nie jesteś czarnym koniem.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

To ona pokazała co potrafi. Pokazała pazur. Bo z nią przecież biegałam i maraton, z nią biegałam Cortina d'Ampezzo z Kasią, no przefantastyczna dziewczyna. Bariera całkowicie prysnęła, bo ona nigdy nie mogła do mnie powiedzieć na ty, bo nauczyciel. Kaśka tyle tematów przeróżnych. Dajże mi spokój; Proszę pani, bo mnie to tak postarza. Mówisz do mnie Baśka nie Basiu. Baśka Od Wołodyjowskiego jestem czupurna. Także z Kasią utrzymuję na bieżąco. Fantastyczna dziewczyna.

 

BLACK HAT ULTRA:

Dla Kasi też jest dużym wzorem bo ona też chyba m.in. z twojego powodu teraz uczy w szkole.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak, kiedyś właśnie jak zaczęła mówi; No, jesteśmy już na jednej fali. Teraz ja jestem pani profesor. Jest zadowolona. Był taki bardzo piękny wywiad w takim ultra gdzie ona ten wywiad prowadzi ze mną, zadaje mi pytania pięknie to jest napisane; Jędrek Maćkowski. Mam tę gazetę bo ona mi z dedykacją. Wielkim autorytetem dla mnie jest Izabela Zatorska, wielokrotna mistrzyni świata. Też z nią byłam wiele razy na mistrzostwach świata, sześć razy słuchałam Mazurka na obcej ziemi.

 

BLACK HAT ULTRA:

Pięknie. 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

I jeszcze Giuliano dwa lata temu. To bardzo trudny bieg był. Ja zawsze biegam staram się biegać te alpejskie bo to jest do góry a ten anglosaski to już boję się, że kurczę pójdą mi gdzieś kolana albo się walnę i ostrzegali mnie; Baśka, ty sobie zobacz filmik z tego biegu. Jak ja to zobaczyłam, faktycznie to jest przecudowny bieg. Start znad morza i kółka do miasteczka do góry, góra, dół, góra, dół. Tylko temperatura 37 stopni Celsjusza. Myślałam, że się dusimy tam. No ale ale był ze mną ten Marek Dzięgielewski wielokrotny też mistrz świata. I on stał w ryneczku. Jak biegłam trzecie kółko i on mówi; Masz taką przewagę, że musiałyby się wzbić powietrze żeby cię dogonić.

 

BLACK HAT ULTRA:

Chciałbym wrócić na chwilkę do twojej młodości bo skończyłeś studia AWF w Krakowie. I potem od razu zajęłaś się uczeniem.. 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak. 

 

BLACK HAT ULTRA:

I właściwie zawodowo to ty jesteś nauczycielką w-fu.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak. Inni robili trenerskie, ja robiłam nauczycielskie. Jestem nauczycielką wychowania fizycznego i największą radość sprawiało mi uczenie w szkole podstawowej, nie w średnich, nie w technikach, nie ze studentami. Tylko szkoła podstawowa. A powiem dlaczego. Ja dostawałam te dzieciaki w czwartej klasie, z tą białą kartą. One tylko miały zapał, autentyczny szczery zapał. One nieraz musiały dwie godziny czekać bo tam jakieś okienka były. To one czekały na ten WF i ja pracowałam z nimi tak jak trzeba. To znaczy nie noga na nogę gwizdek w zębach, tylko po prostu one widziały, że ja bardzo aktywnie prowadzę te lekcje. Mało tego byłam dla nich autorytetem ponieważ one mnie spotykały wszędzie na lodowisku, na basenie, na korcie tenisowym. Wiedziały, że ta pani to kocha to, że to jest jej życie. I powracam właśnie dlaczego lubiłam. Realizowałam program taki jak musiałam realizować i bardzo tak skrupulatnie odnotowywałam sobie wszystkie ich osiągi, głównie nawet lekkoatletyczne. Pod koniec roku szkolnego widziałam jak to pięknie rosło a potem już następna klasa, następna klasa. Widziałam to co zrobiłam i to dawało mi niesamowitą radość. Mało tego, że były jednostki, które niechętnie ćwiczyły zwłaszcza otyłe, kompleksy były takie. Ale widziałam, że gro a zwłaszcza chłopcy, bo ja chłopców też uczyłam. Baza jaką miałam była bardzo krucha i nieraz na salę gimnastyczną można było wchodzić w trzy grupy. To wyobraź pracę tam w trzech grupach. Więc ja preferowałam zajęcia na świeżym powietrzu gdzie miałam z czasem dużo anonimów, że dzieci ziębię, że niewłaściwe to jest, że jest mróz. A ja wychodziłam z tego założenia, że lepszy był ten trucht w tym mrozie, one odpowiednio ubrane ja z nimi i to im dawało więcej zdrowia niż ta sala albo korytarze. Bo też było tak, że ja mogłam zajęcia prowadzić na korytarzu no ale za każdym razem otwierały się drzwi; Baśka ciszej, Baśka ciszej zamknij im buźki. Potem wybudowali takie miasteczko rowerowe do nauki jazdy, wyasfaltowane takie. Ja sobie zrobiłam autorski program na rolki i na łyżworolki. I to mi przyjął szef wychowania fizycznego. Ja miałam rozwiązany problem bo mało tego szkoła miała dużo rolek a dzieci miały jeszcze łyżworolki, to przynosiły. I ja się z nimi bawiłam bo na lodowisku też, bo lodowisko też przygotowywaliśmy, także można było i łyżwy i to. Także ja bardzo lubiłam tą swoją pracę a jeszcze to powiem takie zdarzenie, to były biegi przełajowe i to była dla mnie ogromna nagroda. Oczywiście wystawiałam też drużynę i tak już po zawodach, uplasowały się bardzo wysoko i tak siedzimy na trawie, ja z nimi rozmawiam. I przychodzi taka dziewczynka ze szkoły sportowej. Ona nie zauważyła mnie, że ja tam siedzę i mówi tak; Ale wy macie fajną tą panią, ona wszystko potrafi. Ja się tak odwracam i mówię; Wiesz co, to dla mnie ważniejsze niż medal Komisji Edukacji Narodowej. To coś ty powiedziała w tym momencie bo medal KE już miałam. Ale to było dla mnie, że dziecko doceniło to jaki powinien być ten nauczyciel wychowania fizycznego. Także to mi dawało ogromną radość. No a bieganie to strasznie.

 

BLACK HAT ULTRA:

Późno. 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

58 lat miałam jak pobiegłam pierwszy Krakowie maraton.

 

BLACK HAT ULTRA:

No właśnie, to jesteś młodą biegaczką tak naprawdę w kontekście swojego życia. Dwadzieścia lat biegania. Co to jest. To dopiero początek.(śmiech) Ale ja przeczytałem jedną statystykę, że chyba jak miałaś 55 lat wystartowałaś w pierwszej dyszce i miałaś czas 46 minut. Super czas.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Minut 46;04. Ani nie chciałam jechać na te zawody. Kolega mnie zobaczył. Ja strasznie nie lubiłam stadionu, w ogóle nie lubię kółek. Ale tak raz sobie poszłam i się kurde, zmierzę tamten czas albo może mi ktoś zmierzy. Akurat nie był ten mój kolega, który architekt i ale on już startował właśnie w tych, co dawniej się nazywało mistrzostwa Polski Weteranów, potem to ubrali jako Mastersi. I on mi tam zmierzył czas i mówi; Baśka, przecież ty możesz wystartować na zawodach. Ja mówię; Takie starocie biegają w zawodach. Po prostu wiesz, nie przypuszczałam. Na pewno ja ci podeślę kalendarz imprez. Jest tyle tych biegów, wystarczy bo masz bardzo dobre wyniki. Dobra jedziemy. Przyjechałam zobaczyłam ten napis; Witamy weteranów na Mistrzostwach Polski. Serce mi tak wali, pewnie będę piety oglądała. Ale kolega znał już te wszystkie moje przeciwniczki i mówi; Uważaj na tą, na tą, na tą. Stanęliśmy na linii startu; Start! Język mi "scoachał", usta też, nie mogę śliny przełknąć. Dosłownie takie wrażenie było. No i biegniemy, biegniemy kilometr, one coś nie przyspieszają. To nie moje tempo. Jeśli może tak ma być, że nie wolno się tak zerwać od razu żeby potem finisz był. Ale tempo było dla mnie za wolne. Już mi wszystko jedno.

 

BLACK HAT ULTRA:

Poleciałaś.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Poleciałam i wygrałam wtedy te zawody. Mam zdjęcie do dzisiejszego dnia właśnie z tego i ten mój czas, taki świetny i tak sobie pomyślałam; O, to chyba coś warta jestem. I potem wiesz, że regularnie jeździłam już na Mistrzostwa Polski. Potem już na połówki maratonów gdzie miałam pierwszy czas godzina;47 coś tam, w Murowanej Goślinie to było aż za Poznań. Mnie się chciało. Całą noc jechałam potem przesiadka, niewyspana i ja haratałam ten półmaraton. Ten półmaraton wyszedł jeszcze przed cowidem. Jeszcze tam przed cowinem właśnie byłam. Teraz nie ma, bo oni walczą o licencję i gro nie ma żadnych licencji, tylko amatorzy. No i tak się zaczęło z tymi półmaratonami, jak już bardzo dobrze te półmaratony ciachałam i ciachałam. Wreszcie mój kolega z Tarnowa, z Sokoła taki Paweł Moździerz mówi; Baśka, jest pierwsza Cracovia Maraton ja cię zapisałem. Paweł ja w życiu tego nie zrobię. Przecież to jest takie jak z Tarnowa do Bochni. Już w głowie miałam to. Bo wiedziałam, że jak autem jadę ile to się jedzie. On do mnie mówi; Zrobisz dwa wybiegania, takie po 35 kilometrów i startuj. Też nie bardzo. Pamiętam 8 maja spod kościoła Mariackiego, gdzie w życiu nie przypuszczałam jako studentka, że ja kiedyś stamtąd pobiegnę maraton, mąż rower na bagażnik dachowy. 840 osób startowało w tym maratonie. Ja byłam pierwszą kobietą w Tarnowie, która pobiegła maraton. Kilka osób moich znajomych, którzy do tej pory jeszcze ciupią. No ale to byli młodzi ludzie. Bardzo. Start. I wiesz co, do tej pory nie nauczyłam się wyeliminować tego błędu. Pierwsza połówka za szybka. Bo ja mam taką filozofię, że póki mam moc to biegnę. A Skarżyński we Wrocławiu jak biegałam, bardzo lubiłam biegać we Wrocławiu, on tam zawsze był z tymi książkami i on tak śledził te wyniki moje i mówi do mnie; Basia wiesz co, ja ci dam jedną radę dzisiaj na ten maraton, nie goń tej pierwszej połówki tylko goń w tym czasie z tym balonem co na cztery piętnaście stań i biegnij z nimi. A jak ci wystarczy siły to się urwij gdzieś już na kilometr wcześniej. I zobaczysz, że będzie dobrze. I wyobraź sobie, że dzięki niemu zrobiłam limit na Nowy Jork gdzie nie wiedziałam jeszcze że tam pobiegłam. Biegłam z nimi na 4;15 i taki kolega do mnie mówi; Baśka masz taki zapas sił, już jest niedaleko, ten Słowak będzie się urywał. Czep się jego i biegnijcie razem. No i z tym Słowakiem biegłam. No i wtedy pobiegłam niecałe 4; 12 i zrobiłam limit na Nowy Jork, nie wiedząc o tym. Potem zaprosił mnie ktoś na ten bieg, gościnę mi dawał. No i pytam się mojego wnuka mówię; Kuba, zobacz jak to tam wygląda, ile to kosztuje i w ogóle i w ogóle. A on mówi; Babciu, od razu mi przygarnęli bo przecież ty masz limit na Nowy Jork. Ty masz już numer startowy. Tak, ale ja już wtedy miałam sponsora bo ja mam sponsora.

 

BLACK HAT ULTRA:

No też chciałem o tym z tobą porozmawiać bo wspomniałaś się o Nowym Jorku, zdobyłaś Koronę Maratonu Świata?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

To jest strasznie droga zabawka.

 

BLACK HAT ULTRA:

Właśnie. I tu chciałem się spytać jak ty z pensji nauczycielskiej i jak w ogóle wygląda twoje nazwijmy to profesjonalne życie sportowca? Czy ty masz sponsorów czy ktoś cię wspiera? Jak Ty to w ogóle rozwiązujesz? I jak to rozwiązywałaś podczas zdobywania tej Korony Maratonów Świata?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Powiem tak, przygoda zaczęła się z moim sponsorem. Moim sponsorem jest Akuna. Oni mają w miejscowości Katowice. Oni się trudnią sprzedażą tak zwanego probiotyku Alveo. To jest 20 kanadyjskich ziół, robionych w Kanadzie. Ja przeczytałam sobie jak to wszystko jest przygotowywane i to są takie dwie buteleczki 900 mililitrów po 160 zł. Jedno jest winogronowe na układ krwionośny a drugie mięta na układ pokarmowy. I tak się zaczęło, że ja jechałam Krakowie maraton właśnie na łyżworolkach. I potem była dekoracja i redaktorka pisma Sukces i Zdrowie. Nie wiem czy to jeszcze jest ale chyba nie ma. Zobaczyła jak ja jechałam jak pędziłam i po tym jak byłam dekorowana. I ona odnalazła mnie jakoś przez Fitness Formy. Napisała, że ona bardzo by chciała ze mną przeprowadzić wywiad, reportaż. Głównie na tych łyżworolkach i powiedzieć o swoich planach i tak dalej i tak dalej. No i przyjechała do Tarnowa, ja na Lotniczej jeździłam, tam na tej Lotniczej jeszcze można było jeździć bo nie było dziur. Poza tym teraz tam jak na autostradzie. Ona zrobiła ze mną ten wywiad. Potem poszliśmy do Parku Sanguszków najbliżej, na schodkach. Ja i tam opowiadałam to wszystko jak to wygląda, jak trenuje. Jeszcze mało tego kazała mi te rolebrajdy bo to jeździłam wtedy na tych rolebrajdach, siedziałam na schodkach, ona mi zdjęcia popstrykała i ja taka szczęśliwa, zadowolona. Żegnamy się z nią a ona do mnie mówi; Pani Basia, pani nie pyta o honorarium a ja mówię; Czy mi się coś należy? Taka naiwna byłam. A ona mówi; Oczywiście, przecież pani sprzedaje swój wizerunek do tego Sukces i Zdrowie. Pani będzie na okładce. Mam to właśnie, to zachowałam to mówię. A jaki plan byłby następny, gdzie pani by chciała pobiec maraton? A ja; W Londynie. Nie ma sprawy, przesyłamy pieniądze. Pani sobie całą logistykę załatwi a ja z panią lecę. Mało tego jeszcze panią będę tam pstrykać z mostów. I cały reportaż też zrobił z Londynu. Byłam 5 dni w Londynie gdzie mi dużo rzeczy pokazała. Piękny maraton ale wyobraź sobie, słuchaj dopadła nas taka temperatura, której nie było od 18 lat. Potworny upał i to jest taki maraton, że się biegnie z różnych miejsc, ja z spod południka Greenwich wybiegałam takie Błonia olbrzymie no i meta przy Pałacu Buckingham. Tam była tragedia. Przewrócił się Holender 40 parę lat. Tak rozległy zawał, że go nie odratowali i tą całą radość przykryło. No bo tak jest. Oni nie ogłaszają tych przypadków bo niestety to jest nieprzewidywalny dystans. Każdego może to spotkać, najdroższego nawet. I tak się zaczęła przygoda zakonną do tej. Do tej pory ta przygoda trwa, są bardzo mili. Tym zarządcą, szefem, czy jako ktoś inaczej się nazywa, szefem jest Czech Tomas Kwolek. On zawsze mi gratuluje. Tylko widzisz. Ja bardzo długo nie miałem telefonu. Żadnego telefonu. Wcisnął mi najpierw wnuk, taki seniorski mam wnuka co ma już 33 lata skończone. Najstarszy, do mnie mówi; Tak babciu, przecież ganiasz tu w okolicy po górach, zwichniesz nogę czy coś. Babciu musisz mieć jakiś kontakt z nami ale nie uprzedził mnie, że telefon ma alarm. I wyobraź sobie biegłam z saszetką, telefon miałam i chciałam sobie wyciągnąć chyba chusteczkę do nosa i nacisnęłam coś tam, nagle bzzz... telefon mi się rozwali. On natychmiast się odzywa i mówi; Babciu co się dzieje? Ja mówię; Nic się nie dzieje, tylko buczy telefon, on mówi; Alarm, tylko ja cię nie powiadomiłem.(śmiech) To dla mnie było takie śmieszne. Potem potem telefon dostałam już od sponsora, taki porządny telefon bo chodziło o zdjęcia. Bo ja każdą swoją aktywność musiałam pisać, pisać czego nienawidzę na kartkach, im to wysyłać i zdjęcia. A teraz tylko bach trzy, cztery zdania na Facebooku i dlatego to udostępniam. Tutaj zawsze mi mówią; Baśka, ty inspirujesz i pokazujesz, że można żyć po 70, że się cieszyć sportem i, że ten sport jest ważny, że ten sport powinien być, że powinniśmy się ruszać. Więc oni mi to wtłoczyli do głowy, że faktycznie tak jest. Nie ukrywam, że mam z tego radość i, że mam z tego zdrowie. Żadnych profitów. Profity największe jakie miałam jak wygrywałam Orlen Warsaw Marathon to za kategorię dostawałam tysiąc złotych więc to była najwyższa nagroda jaką kiedykolwiek dostałam tu w Polsce. I za najstarszą jak byłam drugi tysiąc więc już miałam dwa. Więc już było na dobre buty, na jakieś takie ciuchy. Na to w ogóle nie patrzę ale nieraz są te nagrody takie, że wierz mi, że wolałabym dostać tabliczkę czekolady niż tam jakiś breloczek ale mniejsza z tym. Nie po to biegam. 

110145546_2719686838252258_6172406697354746806_n.jpg

BLACK HAT ULTRA:

Wiem, jakie są nagrody często. Nie ja dostaję ale wiem jakie są.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Nie po to biegam. Ja chcę się cieszyć bo to mi sprawia radość. Mało tego sprawia mi ogromną radość przebywanie z ludźmi młodymi. Nie, nie neguję ludzi w moim okresie życia ale wierz mi o niczym innym się nie mówi tylko o chorobach.

 

BLACK HAT ULTRA:

A to odmładza.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tu się pośmieje, tu sobie kawały sypniemy, ja się rechoczę. No to ja wracam słuchaj, jakby mi ktoś akumulator włączył. Mnie się chce żyć i w ogóle. Ale życie to nie jest tylko wózek z górki tylko wózek również do góry. I sama instytucja małżeństwa ma już 58 lat razem, wyobraź sobie. Córka powiedziała; Mamo to jest zboczenie, z jednym chłopem tyle lat. Ja mówię to wy to tak oceniacie. Ale nie zamieniłbym Stasia na młodszy model bo to jest przede wszystkim mój wielki przyjaciel, człowiek, na którego zawsze mogłam polegać. To jest mój trener z wszystkich dyscyplin sportowych, on mnie nauczył kochać sport i on zawsze mnie cuglował bo za dużo czasem było. Nie razem mówił; Słuchaj, nadmiar treningu jest za duży i jeżeli jest tego treningu za mało więc on mi zawsze mówi dzisiaj to zrób, dzisiaj to zrób, dzisiaj to zrób a potem już zawsze mówił; Moja żona ma zawsze rację a ja mam święty spokój.(śmiech) To jest jego powiedzonko. Mnóstwo reportaży było nawet też z nim. On ma bardzo ostry, cięty język taki jak go ktoś nie zna; Słuchaj, ty możesz kogoś obrazić ale znają go i wiedzą, że on tak czasem i on mnie nie rozpieszczał w życiu. W tym sensie, że mi nie mówił codziennie, że mnie kocha ale jego obecność i jego czyny, jego pomoc świadczyła o tym i to było dla mnie ważniejsze niż ten bukiet kwiatów. Zrobienie obiadu, zrobienie prania. Nie było męskie, żeńskie myśmy oboje tyrali. Wiesz jak to jest żyć z emerytur i kształcić córki. To nie było takie proste ale dawaliśmy sobie radę. No ale słuchaj, mieszkam w bloku od 50 lat na czwartym piętrze. W tej chwili mam dwa psy bo jestem psiarą od dziecka miałam psy a mam jednego Goldena i drugiego teraz na przechowanie bo córka wyjechała chwilowo za granicę więc przyjęłam tą drugą. Jestem bardzo szczęśliwa bo kocham też tą jej psiunię kochaną. To jest taka wariacja w domu, że ktoś zadzwoni, ktoś boruje ścianę czy coś. To one już lecą albo ktoś na schodach głośno. No to byśmy nie mogli. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Pogadać.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Nie mogli byśmy, one chciałyby przyjść żebyś ich głaskał, drapałyby do drzwi żeby wpuścić itd.

 

BLACK HAT ULTRA:

Basiu, troszeczkę zostawiliśmy te maratony światowe ale bardzo fajnie, że powiedziałaś się rodzinie bo wiesz my generalnie amatorzy sportowcy bardzo dużo poświęcamy czasu na treningi, na starty, na wszystko i bardzo często mamy problem z tym żeby połączyć tę naszą pasję z życiem rodzinnym. Powiedz, czy ty kiedyś miałaś taką sytuację, że to życie sportowe za bardzo odciągało od spraw rodzinnych, od kontaktów z mężem albo z dziećmi. Czy kiedyś miałaś jakąś taką sytuację, jak sobie z nią poradziłaś? Jeśli miałaś.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Nigdy. Dlatego, że z mężem byłam na jednej fali. Pamiętam okres taki jak miałam pierwszą córkę. Staszek namiętnie grał w tenisa i nie ukrywam, że mnie trochę mnie śrubowało w środku, jak on szedł na trening czy jak on tam rozgrywał mecze. Ale starałam się nie okazywać tego bo wiedziałam czym to dla niego jest. I tak było przez całe życie do tej pory. On wiedział, że ja muszę, że muszę pojechać. No przecież ja się ciągle gdzieś przemieszczam. On był okres taki, że on zabierał ludzi z Tarnowa. Jechaliśmy wspólnie. W tej chwili nie. No zawsze przeczyta, gratuluje albo nie gratuluje bo wie,że jadę i pewnie wygram. To już by było nudne ale wiem, że jest z tego dumny. Bardzo dumny jest z tego bo nieraz słyszę jak on rozmawia ze swoimi kolegami ze studiów, którzy widzą na Facebooku co ja robię. Słuchajcie to jest ewenement. No to jest biologii czeski eksponat, tak mówi.(śmiech) No może trochę tak jest i on docenia u mnie, to nie jest na pokaz. To nie jest na pokaz bo ja autentycznie kocham sport, ja bym bez tego nie mogła żyć. Zresztą powiedziałam w którymś z wywiadów, że teraz sensem mojego życia, mojego i mojego Staszka jest sport bo w tej chwili mamy tę wolność.

 

BLACK HAT ULTRA:

Macie czas na to.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak, kiedyś to były inne priorytety. Z jednej szkoły do drugiej szkoły, chapać to. On dzierżawiliśmy kort więc on z grą w tenisa zarabiał żeby można było właśnie pojechać w Alpy, żeby można było gdzieś pojechać nad ciepłe wody. Ale wierz mi, że się czujemy spełnieni bo dzieci moje nauczone są wszystkich sportów, mają inne profesje bo jedna medycynę, druga architekturę. I to przeszło na moje wnuki. Kuba, ten wielokrotnie ze mną wbiegał na Pilsko. Wielokrotnie wbiegał na Kasprowy Wierch. Tylko, że oni teraz mają inne priorytety. Oni się dorabiają. Oni bardzo dużo pracują ale ja zawsze im powtarzam; Trzeba wypośrodkować, bo ruch to niekoniecznie musi być to co ja robię, to co ja robię na bo tam niektórzy mówią, że to jest już prawie zawodowstwo. Nie, to jest amatorstwo ale znaleźć czas na aktywność fizyczną ze względu na zdrowie.

 

BLACK HAT ULTRA:

Jaką aktywność fizyczną uważasz za zdrową? Taka która służy tylko i wyłącznie zdrowiu a nie temu żeby uprawiać sport nawet amatorsko.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Narciarstwo biegowe i pływanie, marsze, chodzenie, nordic walking to są zdrowe sporty. Nie ukrywam i świetnie to scharakteryzował Jurek Skarżyński, że sam maraton jest bardzo szkodliwy ale przygotowanie do maratonu ma swój sens i jest zdrowy. Bardzo to mądrze powiedział. Te wszystkie mikrourazy, które powstają w czasie tego tupania. To się tak szybko nie niweluje, to trzeba trochę odczekać. A nieraz było tak, że ja sześć maratonów w ciągu roku leciałam. Kuku na muniu a Skarżyński zawsze do mnie mówił; Baśka, jeden na wiosnę drugi na jesień.

 

BLACK HAT ULTRA:

Który maraton wspominasz najlepiej z tych światowych?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Mimo, że go nie ma w World Maraton Majors to ja wspominam Ateny.

 

BLACK HAT ULTRA:

Dlaczego? 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Ateny. Bo jak nie przebiegniesz Aten to się nie możesz nazwać maratończykiem. Słuchaj, bardzo trudny maraton bo prawie 29 kilometrów to jest do góry bo Grecja jest górzysta. I kolega mnie uprzedzał mówi; Baśka, ty nie staraj się tam bić rekordów bo na pewno będzie ciepło. Ja biegłam 10 listopada był upał, jeszcześmy pływali w morzu, woda 28 stopni. Było bardzo ciepło ale jeszcze bladym świtem do miasta Maraton. Skąd wziął się maraton. Bo stamtąd Filippides dwa i pół tysiąca lat temu wbiegł na stadion obwieścić, że wygrali bitwę ze Spartą a biegł właśnie z miasta Maraton. A nie przeżył bo nie miał butów z amortyzacją. Tak się śmieją. Ludzie stoją szpalerem, tam jest wąsko. Ten tłum taki dość mocny, biegnie dwadzieścia parę tysięcy ludzi. Oni trzymają gałązkę oliwną i musisz z gałązką oliwną wbiec na stadion. Tak wypada. Nieraz mi ta gałązka wylatywała ale tam wytykali. I co przeżyłam tam, na 28 kilometrze jak wbiegałam byłam tak upocona. Ale wierz mi, że ani razu nie stanęłam. Ludzie młodzi szli a ja ani razu nie przystanęłam. No to góry swoje zrobiły, drobnym krokiem i widzę baner Polska na numerze startowym; Barbara i oni krzyczą do mnie tak; Biegnij Barbara, jeszcze Polska nie zginęła. Jest ten okrzyk do mnie prawie, że postawił na baczność. Tak jak miałam plecy mokre to mnie tak zmroziło. No i taka refleksja. Za ten okrzyk chociażby na kolanach musisz przekroczyć linię mety. Łzy mi poleciały. Tak tak jak przy Mazurku płaczę. Potem było ciężko, te nogi od 30 bo tak się w głowie użyłam, że potem te 12 do mety to już puszczę nogi i będę luźno. Nie można było, bo te czwórki były tak spięte, że nie mogłam tych nóg rozluźnić. Wbiegam na metę, grają zorbę. Aha, jeszcze czarna końcówka taka. No i ten przepiękny stadion, z którego widać Akropol, ta piękna muzyka. Ludzie rękami tańczą bo już tu nogami nie bardzo. A kolega, który czekał na mnie taki Jan Półzięć ze Strzyżowa, wymieniam nazwisko bo to wielką radość mi zrobił. Krzyczy do mnie Baśka; Wygrałaś kategorie. Ja nie chciałam wierzyć. Ja mówię; Ty sprawdź to jeszcze raz. Już takie trudne było. No i faktycznie, wygrałam i zastanawiam się ciągle nad tym; Dlaczego w tym WORD Maraton Majors gdzie z jednego kontynentu jest Nowy Jork, jest Boston, jest Chicago nie wyrzucą jednego a nie wsadzą właśnie tej kolebki.

 

BLACK HAT ULTRA:

Masz rację. 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak to powinno być i ten maraton jest dla mnie najważniejszy. I ten medal jest jeszcze najważniejszy. Ale jeszcze muszę tutaj dodać, że całą Koronę Maratonów Świata ten piękny medal World Maraton Majors ofiarowałam mojej córce najstarszej, która walczyła z chorobą nowotworową. I ten medal jest dla niej. Ja biegłam zawsze w jej intencji, głównie w jej intencji. Było mi nieraz bardzo ciężko ale wiedziałam, że ja go muszę skończyć dla mojej Kasi. Każdy maraton, który biegłam to nie była tylko fizyczność. To było dla kogoś. Nawet ten Londyn, który biegłam był dla ludzi, którzy pogubili się w życiu, którzy stracili swoją ścieżkę żeby odnaleźli czy to przez nałogi czy jakaś inna wyrwa w ich życiu ale żeby ich sprowadziła na dobrą drogę.

 

BLACK HAT ULTRA:

A robiłaś to oficjalnie przez jakieś organizacje, fundację czy u siebie w sercu po prostu podejmowałaś tę inicjatywę?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak. Tylko o tym mówiłam. O tym teraz już nie wspominam bo nie chcę ją. Ona mi ciągle mówi; Mamo ja żyję na bombie, ja żyję na bombie. Nie chcę żeby ona wracała do tego bo ona się już tak wyciszyła i uspokoiła. Ale ten medal jest dla niej i powiedziałam; Słuchaj, teraz jest w domu u mnie a jak mnie kiedyś nie będzie to ty tą biżuterię sobie zabieraj bo to jest najpiękniejsza moja biżuteria. 

 

BLACK HAT ULTRA:

Piękne

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

A certyfikat z Mount Blanc jest dla drugiej córki żeby były dwie usatysfakcjonowane.

 

BLACK HAT ULTRA:

To właśnie. Piękna jest też opowieść o Mount Blanc. Też ją słyszałem w innym wywiadzie. Powiedz co sobie bardziej cenisz jako twój sportowy wyczyn Ateny czy Mount Blanc?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Wiesz, tutaj był dodatkowo aspekt patriotyczny. Bo ja jestem wielką patriotką i ile razy na obcej ziemi grali mi Mazurka Dąbrowskiego to mąż do mnie mówi, że czemu taką spiętą masz twarz, czego się nie uśmiechniesz? Łzy ciekły a ja nie mogłam śpiewać hymnu bo to mnie dławiło. Wiesz, ale to jest takie uczucie. Żadne pieniądze tego nie wynagradzą bo po powrocie ktoś mi mówi; Baśka, ale chyba za ten złoty medal kupę kasy dostałaś? A ja mówię; Nie, zaczekaj i bach bo mam to nagrane, nagrane mam te mazurki i jak huknęli zwłaszcza Włosi bo oni to tak pięknie grają. Niemcy to taki hymn pogrzebowy i on mówi; No to cię rozumiem, to cię rozumiem. Natomiast jeżeli chodzi o wyczyn sportowy to mam Mount Blanc. Tak. To było trudne bardzo.

 

BLACK HAT ULTRA:

W jaki sposób wchodziłaś na Mount Blanc, z przewodnikiem?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak. Sporty ekstremalne challenge Wrocław. Było to trudne ponieważ tak. Ja wydolność miałam świetną, kondycję świetną, natomiast ja nie przechodziłam żadnych kursów wspinaczkowych. Ja się rzuciłam na wielką wodę. Rozumiesz? Największą trudność sprawia tak zwana ściana śmierci. Inaczej ściana Gunthera to jest wyłącznie wspinaczka, trudna wspinaczka. Rejestrując się na Mont Blanc dzwoniłam do Wrocławia i mówię, że chciałabym uczestniczyć w wyprawie. Czy to jest możliwe? Ale mówię czy przewidujecie takie starocie bo ja mam 68 lat. A jak się pani nazywa? I Barbara Prymakowska on mówi: O pani Basiu, mój tato to 15 lat młodszy, to pani pięty we Wrocławiu na maratonie ogląda mówi. Ja o wydolność jestem naprawdę spokojny. Bez problemu zapisujemy panią. Ja to chwyciłam, że w porządku. Oczywiście Akuna mi to za sponsorowała, Akuna mi to zaproponowała bo wiedzieli, że ja łażę po górach, po Tatrach. Ale był warunek, że logo Akuny, oczywiście było to logo Akuny i trzymam zdjęcia Akuna na samym szczycie. Właśnie wiedziałam, że ja to muszę spełnić. No i potem wiedziałam, że będzie wyprawa w sierpniu i tak było. Jeszcze na tydzień przed wyprawą dostałam takie oświadczenie do podpisu; W razie śmierci, trwałego kalectwa rodzina nie będzie się procesować z klubem i wtedy mi to do głowy; Ciach, rany boskie mogę nie wrócić albo mogę być potem rośliną. Mało tego ale mój mąż od razu mi powiedział; Pamiętaj, że twój wuj zginął na Mont Blanc. I tak było, przy cudownej pogodzie,przy roziskrzonych gwiazdach, bo to się tak wychodzi wpół do drugiej z czołówkami, 7;25 byłam na szczycie na Mont Blanc. Ja wyszłam w pięćdziesiątą rocznicę jego śmierci i powiedziałam, że to się ułożyło jak w dominie. I nie jestem przesądna, absolutnie. Ale tak sobie pomyślałam; Kurczę, ten Jędrek mnie chyba wprowadził i sprowadzi mnie, właśnie z tej góry. I na tym szczycie już był zespół włoski. Oni wiedzieli, że ja jestem Polką i wiedzieliśmy ile mam lat, więc oni mnie złapali do góry, wiwatowali mnie podnosząc mnie do góry, śpiewając; Sto lat. A mnie też łzy leciały ze szczęścia, że ja jestem na tej mojej cudownej górze, i że weszłam czcząc tą jego śmierć. Uczciłam tą pamiątkę jego śmierci rodzinną bo tam nikt nie dotarł, nie był związany jeszcze rodziną. Ale co przeżyłam, to przeżyłam.

 

BLACK HAT ULTRA:

W ogóle patrzysz na życie bardzo optymistycznie.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Słuchaj, ja jestem niepoprawną optymistką. Mój mąż nieraz to mówi; Co tu jeszcze wymyślisz? Na 65 urodziny sprawiłam sobie cały komplet do narciarstwa biegowego ale łyżwą. No bo kolega mi mówi; Spróbuj na klasyku łyżwą. Spróbowałam świetnie mi szło no bo wiesz łyżworolki, łyżwy. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ma rzeczy niemożliwych. Jak mnie ktoś wywali to wejdę przez dziurkę od klucza.

 

BLACK HAT ULTRA:

Piękne. Ale właśnie ten optymizm to takie niepolskie w ogóle. To jest takie niepolskie. Skąd ty to wzięłaś?

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

W moim okresie życia.

 

BLACK HAT ULTRA:

To już w ogóle. 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Wszyscy, wszyscy narzekają. Wszystko jest złe. Wszystko wina Tuska. Wszystko, wszystko nie tak jak trzeba. Jajko jest owalne, powinno być kwadratowe, nie ma. Słuchaj, jestem pogodnym człowiekiem i powiedziałam kiedyś tak; śmierć osoby najbliższej albo choroba może mnie wytrącić z równowagi i obym tego nie przeżywała. Przeżywałam jedną z tych spraw i powiem tak; Gdyby nie to, że uprawiam sport to chyba tego potwornego raka córki to bym chyba bym wylądowała w wariatkowie. Ale to mi pomogło. To mi pomogło bo jak przychodził ten moment taki, że ja już sobie nie dawałam rady to ja potrafiłam wleźć do lasu i głośno płakać, głośno, na głos. Wszystko to wyrzuciłam z siebie i już wracałam taka jakby ktoś przebił chyba piłkę ale wewnętrznie uspakajało mnie i ja wierzyłam święcie, że ona da radę. I ciągle to powtarzałam; Kasia dasz radę. Ale to była gra z naszej strony i z jej strony bo ona sobie najlepiej z tego sprawę zdawała bo jest lekarzem i wiedziała, że w każdej chwili może być przerzut i koniec. No i się nie poradzi. Ale takie jest życie. Czasem się upada na kolanach. Takie jest małżeństwo też bo nie ma idealnego małżeństwa, nie ma idealnych rodzin są zakręty, są upadki ale bohaterem się jest wtedy jeżeli się wstanie i powie przepraszam.

 

BLACK HAT ULTRA:

O jejku, gdyby to było takie łatwe do zaaplikowania w nasze życie ale to jest trudne. Na szczęście to masz w sobie wbudowane.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak. Ja mam tą radość życia. Słuchaj, przecież myśmy zaczynali od syrenki i tą syrenką z dwójką dzieci objeżdżaliśmy całą Europę, gdzie na kempingach podchodzili mówili; Rany boskie. Garbus też nie ma wyglądu a jest dobrym autem. A pamiętam jak się nam rura wydechowa urwała. To jak kukuryźnik jechaliśmy, rozumiesz. I namioty były na samym początku bo nie stać nas było. I gotowanie i wekowanie i przyrządzanie tych posiłków i ciąganie tych dzieci bo inni chcieli być wygodni do mamusi, do babci dziecko a nie Kaśka. Pamiętają ludzie z Tarnowa, że ona na narty jeździła z nocnikiem i potem jak załatwiliśmy podróż poślubną to się mnie pytali; Czy to ta co z nocnikiem na narty jeździła? Ja mówię; Tak. To było wszystko trudne ale nam się bardzo chciało obojgu, obojgu. On czerpał z tego radość i ja. I wiedzieliśmy, że jeżeli my zarazimy dzieci właśnie tą pasją sportową to im będzie łatwiej w życiu. Bo trzeba mieć pasję bo jak nie ma pasji i kończy się życie zawodowe, to jest wegetacja w jakimś sensie. No ludzie nie wiedzą. Ja miałam tyle różnych spotkań, byłam zaproszona do Wałbrzycha, byłam zaproszona do Łodzi na te wszystkie takie uniwersytety trzeciego wieku, oczywiście u nas w Tarnowie, gdzie się dało. I ja im tłukłam to do głowy ale oni patrzyli zawsze na mnie jak z kosmosu. No ona nie z tej gliny, nie z tej samej gliny. Ale niektórzy dochodzili do tego wniosku, że jest dużo w tym prawdy. Ja mówiłam wychodźcie z domu chociażby.

 

BLACK HAT ULTRA:

Przeżywajcie i doświadczajcie.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Chociażby po to żeby policzyć liście na drzewie. No bo co ja będę z domu. No to idź i policz liście na drzewie, ile ma? No przecież przyroda to jest świetny lek a aktywność fizyczna to jest właśnie lek bo żaden lek nie zastąpi ruchu. Natomiast ruch zastąpi każdą chorobę, prawda?

 

BLACK HAT ULTRA:

Zdarzało się kiedyś, że chodziłaś do jakiegokolwiek psychologa? 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Nigdy, absolutnie.

 

BLACK HAT ULTRA:

Zawsze sport był dla ciebie odpowiedzią na wszystko.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Tak tym się leczyłam. To był akumulator i wiedziałam, że tak będzie do końca. I słuchaj i jeszcze jedną rzecz ci powiem, że przychodzi taki moment w życiu, że zaczynasz myśleć o śmierci. I ja ten moment mam. Nie ukrywam tego wcale. Ja mam to zakodowane w głowie, że kto się urodził, musi umrzeć. Jedyna sprawiedliwość na tym świecie. Ale zawsze tak mówię żeby to było szybko i bezboleśnie. Nie dlatego żebym ja nie cierpiała tylko żeby rodzina ze mną problemów nie miała. Nieraz tak mówiłam; Kurczę, na którymś maratonie żebym pacła i do widzenia. Jest to niespodziewane ale jak się już ma moje lata to ja właśnie dowiedziałam się o tej chorobie nowotworowej mojej córki to tak sobie pomyślałam; Kurde, czego mnie to nie doświadcza. Przecież ja życie przeżyłam ja bym to życie swoje w tym momencie oddała. Bo tak się kocha dzieci. No ale widocznie tak miało być. Widocznie...

 

BLACK HAT ULTRA:

Nie ma sprawiedliwości.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Musiałam to wszystko przeżyć. I jeszcze jedna rzecz jest ogromnie ważna ta tolerancja wśród ludzi. Zawsze mi moja mama mówiła tak ty jesteś w gorącej wodzie kompana. Musisz się z każdym problemem przespać i zobaczysz, że on na drugi dzień się zmniejszy. Bo ja sobie scenariusze nieraz potrafię układać. Może moim błędem jest to, że nie za bardzo szłam czasem na złe kompromisy. Zawsze stałam po stronie pokrzywdzonego. Będąc w pracy jeżeli widziałam nie obawiałam się żadnych konsekwencji, że ja się mogę komuś narazić, że ja się narażę dyrektorowi, że ja się narażę ustrojowi, którego wcześniej nie tolerowałam tej komuny. Ale ja byłam na tyle dobrym nauczycielem, że mi mogli nagwizdać, brzydko mówiąc. Wiesz, myśmy robili specjalizację zawodowe z mężem te najwyższe stopnie, to było takie prestiżowe. Ale niewiele osób to zrobiło z Tarnowa bo ja się tu czułam pewna, że ja wypełniam swoje obowiązki a to co ja myślę to jest moja sprawa. Tylko, że ja się nie obawiałam konsekwencji, bardziej się obawiała moja mama bo przyjaźń była ogromna z moją matką, wielka miłość i ona była dla mnie ogromnym autorytetem bo ona miała swoje doświadczenie życiowe, w które ja wierzyłam bo ona mi zawsze dobrze poradziła. Zawsze mówiła mi; Basiu, masz gołębie serce ale czasem nie można powiedzieć garbatemu, że jest garbaty. Musisz to wytonować, musisz to stonować. Ja mówię; Mamo ale zawsze będę piętnowała zło. Będę zawsze wrażliwa na ludzką krzywdę, ból i cierpienie, na tolerancję. Nie będę klasyfikowała ludzi ze względu na religię, ze względu na rasę czy tam ich opcję seksualną nawet. Bo każdego człowieka trzeba szanować i widzieć w nim człowieka, widzieć to dobro bo nie wszyscy są jednakowi przecież. Każdy jest nawet, bliźniacy nie są charakterologicznie jednakowi i nigdy żeby ta krytyka, można krytykować, ale żeby to nie było takie dołujące bardzo żeby kogoś to nie załamało. Ale trzeba zwracać uwagę na zło, trzeba bo inaczej ktoś będzie w dalszym ciągu popełniał te same błędy.

 

BLACK HAT ULTRA:

Tu się zgadzam, że nie ma być agresywnym ale na ewidentne zło trzeba reagować. 

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Koniecznie. I wiesz na co zareagowałam. Też ci powiem jak Hurkacz podjął grę z tym Rosjaninem. Zareagowałam strasznie i powiedziałam do męża; Kurde, nie ma twarzy. Poleciał na kasę i w ogóle ta federacja tenisowa. Jak można było. A mój mąż powiedział tak; Słuchaj, wiesz jaki on by aplauz dostał jakby wziął flagę Ukrainy wyszedł i powiedział; Nie gram.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ale zagrał.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Ale zagrał, chociaż wygrał. Ale wiesz co, to był straszny błąd i ja nigdy takiej krytyki, to znaczy jeżeli chodzi o sportowca, no nie doświadczyłam tego wewnętrznego mojego takiego buntu. Bo odnośnie tego Putina to wiadomo, że to jest zwyrodnialec i życzę mu wszystkiego najgorszego czego się nie powinno ale za to co on robi z ludźmi. Natomiast tutaj jako tego sportowca to mnie zabolało strasznie. No ale tacy są i koniec.

 

BLACK HAT ULTRA:

Ludzie robią swoje wybory. No co możemy na to poradzić.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Ktoś mówi dlaczego? Bo powinno się sport ograniczyć od polityki. Zgadzam się ale nie w takich układach, nie w takich. Tu trzeba było podkreślić właśnie, że ja stoję za tymi ludźmi i ja jestem z Ukrainą a trudno niech idzie tam podbijać z Putinem.

 

BLACK HAT ULTRA:

Tak. Poza tym sport ma tak wielką siłę, że też może służyć jako element do wypowiadania się.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Oczywiście tak jak ucieli to, jak ucieli to, jak ucieli to, jak ucieli balet, jak ucieli wszystkie jakieś takie kulturalne sprawy, jak ucieli prozę, poezję wszystko. No to jest wszystko od piękna na tą potworność co robią.

 

BLACK HAT ULTRA:

Mam nadzieję, że będziemy żyć w piękniejszym świecie. Już niedługo.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Też. Słuchaj, zakwitła wiosna i zakwitnie nadzieja, że będzie pokój.

 

BLACK HAT ULTRA:

Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Nie ma za co. Bardzo mi było miło. Jesteś cholernie sympatycznym człowiekiem.

 

BLACK HAT ULTRA:

Tak cudownie było cię poznać.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Ale powiedz Kamil. A nazwisko? 

 

BLACK HAT ULTRA:

Dąbkowski. Dąbkowski. Tak jak drzewo dąb.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Będę pamiętać, Dąbkowski. Kamil Dąbkowski. Fajnie, że przyjechałeś. Aleś się cholera natrudził bo wcześnie rano, musiałeś wstawać, w ogóle. Ale ja też nieraz wstawałam o czwartej żeby zdążyć na start.

 

BLACK HAT ULTRA:

Takie życie i bardzo je lubię. Jest wszystko. W porządku.

 

BARBARA PRYMAKOWSKA :

Ok, to jest wszystko dobrze. Dokończ to ciacho.

 

BLACK HAT ULTRA:

Dokończę to ciacho. Dziękuję ci strasznie. Pozdrawiam. Spotkanie z Basią było dla mnie jednym z najbardziej inspirujących nagrań w tej prawie 4 letniej historii tego podcastu. Słuchałem jej i podziwiałem otwartość, trzeźwość umysłu, klasę i formę. Odniosłem wrażenie, że Baśka jest osobą niezwykle spełnioną i szczęśliwą a bycie blisko takich osób wzmacnia i napawa optymizmem. Dla mnie niezwykłe było to spotkanie. Mam nadzieję, że te zarejestrowane dźwięki w jakimś chociaż najmniejszym stopniu wywołały u was podobne emocje. Dziękuję Wam bardzo, że wysłuchaliście już 99 odcinka podcastu Black Hat Ultra. Tego projektu, tego podcastu nie byłoby gdyby nie patroni, którzy wspierają finansowo to przedsięwzięcie. Tym razem chciałbym wymienić patronów, którzy są ze mną najdłużej bo ponad 2 lata, i którzy przyczynili się do rozwoju tego podcastu w sposób znaczący. Do tych osób należą Marcin Stefaniak, Krzysztof Bednarz, Marek Sulęcki, Maciej Socjusz, Michał Żepnikowski, Edyta Winnicka, Łukasz Ból, Adrian Nitkowicz, Andrzej Czernia, Wojtek Ratymirski, Aleksander Łężniak, Anna Ledwolosz, Paweł Bulikowski, Ewa Kierzyk, Andrzej Gąsiorowski, Błażej Łyjak, Krzysztof Jachymski, Miłosz Woźniak, Bieta Chryń Morawska, Jan Pietras, Adam Pawliński, Michał Gajewski, Mateusz Grzegorczyk. I jeszcze kilka osób, które pragną zachować anonimowość. Kochani dziękuję Wam bardzo za to, że jesteście. Jesteście wielcy. Dzięki. Ten odcinek podcastu Black Hat Ultra przygotowali Kamil Dąbkowski prowadzenie i montaż oraz Piotr Krzysztof Pietrzak transkrypcje. A autorem muzyki jest Audio Dealer.

 

A jeżeli jeszcze tu jesteś. Bardzo jestem ciekaw jak was prezentowało to, co mówiła Basia. Dla mnie to jest jeden taki wielki reset. Zaczynam jeszcze raz myśleć o tym co sprawia, że jestem szczęśliwy i jak to zrobić, żeby zajmować się w życiu rzeczami, które pchają mnie do przodu w kierunku, w którym chcę, żeby to życie szło. Również myślę, że dla wielu z nas to co mówi Basia może być takim trochę, takim sygnałem ostrzegawczym, żeby nie przesadzać, nie zatracić się w tym sporcie. Basia jak słyszeliście, trenuje codziennie, startuje bardzo często, ale ona to robi naprawdę w swoim spokojnym tempie nie wykańczając swojego organizmu. My często trenujemy za dużo, biegamy za szybko za często i to też jest taki moment myślę, w którym możemy usiąść jeszcze raz się zastanowić czy to naprawdę jest konieczne i w ogóle po co to robimy. Tak jak obserwuję i rozmawiam z wami, bardzo wiele osób jest w pewien sposób uzależnionych od aktywności fizycznej. Myślę, że jest bardzo ważne, żeby zdawać sobie z tego sprawę. I nie tylko uśmiechać się do siebie i mówić tak, tak jestem uzależnioną, uzależniona, ale potraktować to poważnie, bo zdrowie mamy jedno. A chyba każdy z nas chce biegać do osiemdziesiątki albo dłużej. Tak jak Basia. Buźka!

 

PRZEJDZ DO ODCINKA

https://www.blackhatultra.pl/podcast/episode/7a1c7f71/99-barbara-prymakowska-biegaczka-przepis-na-szczescie-black-hat-ultra-podcast

bottom of page